Zgłoszenie do moderatora
Jeżeli uważasz, że ta wiadomość łamie regulamin naszego forum lub netykietę albo w inny sposób narusza zasady dyskusji - zgłoś to do moderatora.
Zgłaszana wiadomość
Temat: Re: Kiedy przewodnik?
Autor: Przodownik 1811
Data: 2004-05-14 10:01:36
>Na wycieczkach szkolnych do
>Zakopanego musiałem zatrudnić
>przewodnika.
>Niestety nie interesowało go wcale
>bezpieczeństwo dzieciaków. Ważne
>było tylko to aby go nikt nie
>wyprzedził i to aby dzieciaki
>słuchały jego czerstwych tekstów.
>Żadnych informacji o tym jak
>turystykę górską uprawiać
>bezpiecznie. To my nauczyciele
>musieliśmy wiedzieć i sami to
>sobie zorganizować. Więc jak jego
>obecność wpływała na nasze
>bezpieczeństwo?
Mam identyczny punkt widzenia, oparty na wnioskach wynikających z autopsji. Nie raz dane mi było oglądać podobne obrazki, kiedy zawodowy przewodnik pędził od górnej stacji wyciągu w kierunku Śnieżki grupę pań w cieńkich bluzeczkach i damskich bucikach, trzęsących się z zimna w podmuchach przenikliwego wiatru. Sam w ciepłym, wełniamym swetrze i kurtce kroczył na czele tej grupy z ważną miną himalaisty wcale nie przejmując się, że jego podopieczni marzną i mogą ulec wyziębieniu, lub że któraś z tych kobiet może sobie wykręcić nogę w nieodpowiednim obuwiu. Od czasu do czasu zatrzymywał się i coś tam opowiadał, ale świst wiatru zagłuszał jego słowa, tak że co mówi mogły usłyszeć tylko osoby stojące tuż przy nim. Tego rodzaju wycieczki z przewodnikami w Karkonoszach można nierzadko spotkać na szlakach grzbietowych prowadzących od wyciągów na Małą Kopę i na Szrenicę. Ale nie tylko tam.
To zrozumiałe, że obowiązek wynajęcia przewodnika znacznie podraża koszty i jednocześnie nie ma w praktyce wpływu na zwiększenie bezpieczeństwa turystów, a tylko komplikuje organizację takiej formy wypoczynku. Dziś - nie chcąc wchodzić w konflikt z prawem - wielu nauczycieli i wychowawców, dla których kiedyś obozy górskie z młodzieżą były życiową pasją, po prostu rezygnuje z organizacji tanich imprez górskich. W miejsce takiej pozytywnej pracy z młodzieżą wchodzą narkotyki, agresywne subkultury młodzieżowe, tworzą się nieformalne grupy przestępcze i inna patologia.
Utożsamiam się ze stanowiskiem Klubu Sudeckiego z Poznania w tej kwestii wyrażonym w liście do MSWiA, którego tekst znajduje się na stronie: http://ksp.republika.pl/mswia.htm
Przepis, w którym ustawodawca z góry zakłada, że każdy turysta (za wyjątkiem przewodnika z legitymacją wydaną przez wojewodę) jest idiotą, głąbem czy "górskim analfabetą", jest po prostu straszliwym kuriozum. Podniesienie poprzeczki umownej "granicy bezpieczeństwa" w górach z 1000 m do 1300 m n.p.m. uważam za zastąpienie jednej głupoty drugą głupotą. Ograniczenia powinny być dostosowane do pory roku i trudności na wytypowanych szlakach a nie określone w prymitywny sposób - jedną linią, poniżej której według autorów tych niepoważnych pomysłów miało by być już wszędzie bezpiecznie, a powyżej - bardzo niebezpiecznie...
Chyba nie trzeba tłumaczyć doświadczonym turystom, że ten sam górski szlak leżący także poniżej 1000 m n.p.m., którym w lecie idzie się zaledwie godzinę, zasypany i nie przedeptany zimą trzeba pokonywać kilka godzin. Szlakami szczególnie eksponowanymi i niebezpiecznymi (np. Orla Perć także latem) lub na których zimą występuje zagrożenie lawinowe i oblodzenia (bez względu na stopień zagrożenia podawany w komunikatach TOPR i GOPR, np. z Morskiego Oka na Rysy) wycieczki zbiorowe, a zwłaszcza szkolne, nie powinny chodzić wcale. I to niezależnie czy z przewodnikiem lub bez niego. Takie jest moje zdanie.