Zgłoszenie do moderatora
Jeżeli uważasz, że ta wiadomość łamie regulamin naszego forum lub netykietę albo w inny sposób narusza zasady dyskusji - zgłoś to do moderatora.
Zgłaszana wiadomość
Temat: Re: Główny Szlak Beskidzki
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2004-02-20 09:21:51
Czołem!
Trudno się nie zgodzić. W 1996, z namiotem i siekierą, przeszedłem sobie od Wołosatego do Świeradowa Zdroju w 48 dni. Między Ustroniem a Paczkowem przejechałem pociągiem - więc tak dzielny jak Ewa nie byłem. W Świeradowie na dworcu PKP, gdzie po tych 48 dniach wędrówki ujrzałem znak końca czerwonego szlaku, nie było tłumu reporterów, orkiestry wojskowej i oficjeli z gratulacjami... :-)
Rok czy dwa lata później jakiś dwóch gostków szło czerwonym szlakiem tylko przez Beskidy, a każdy ich dzień relacjonowany był w Wyborczej. Ech, media... :-)))
Oczywiście ja nie szedłem cały czas czerwonym szlakiem. To byłoby niezbyt rozsądne. W samym tylko Beskidzie Niskim (że tak napiszę o górach najblizszych memu sercu) można znaleźć tysiące ciekawszych wariantów przejścia. Poza tym sporo zwiedzałem (również w dolinach), robiłem sobie co jakiś czas dzień odpoczynku i wtedy jakieś pętelki po okolicy.
Pamiętam, że tamten wyjazd wyszedł mi na 1301 GOT-ów (z czego zaliczono mi 1298, bo raz zrobiłem 43, a wtedy jeszcze było ograniczenie).
Ciekawostką jest, że w czasie tych 48 dni schudłem 12 kilo! ;-) I to żywiąc się dokładnie na przekór wszelkim wskazówkom o zdrowym żywieniu - na obiadki pawik, co parę dni jum-jumki i to wszystko zapijane gigantyczna ilością Coca-Coli. :-) Niemal w każdym sklepie można wtedy było dostać Colę w półtoralitrowych butelkach zwrotnych, co wychodziło wzglednie tanio. Na tyle tanio, że na cały wyjazd (łącznie z tą Colą) wydałem około 400 złotych, co jak na prawie 50 dni wydaje się niezłą stawką. :-)
Pozdrawiam,
Łukasz