Forum członków i sympatyków PTTK
login:  
hasło:  

Zgłoszenie do moderatora

Jeżeli uważasz, że ta wiadomość łamie regulamin naszego forum lub netykietę albo w inny sposób narusza zasady dyskusji - zgłoś to do moderatora.

Zgłaszana wiadomość

Temat: Re: Do przemyślenia...
Autor: any
Data: 2003-10-27 11:48:46

Dzień dobry!

> Zanim odpowiesz na ten list, Drogi Czytelniku, zastanów się czy warto...

Hmm ... myślę, że jednak warto, może to być niezła okazja do dyskusji nad formułą towarzystwa. I dla Was do przemyślenia kilku spraw związanych z Wasym widzeniem peteteka. Dlaczego zdecydowałem zabrac się głos w dyskusji?
A bo przypomniała mi się także pewna anegdota z moich czasów studenckich.
Na moim wydziale studiowało kilkunastu studentów z KRL-D (każdy z nich obowiązkowo nosił w klapie znaczek z Ojcem Narodu ;-) ). Trzymali sie z boku, grzecznie uchylali się naszym próbom wciagnięcia ich w życie towarzyskie "miasteczka", w jakiś sposób nas intrygowali. Czasami jednak dawali sie wciągnąć w dyskusje i w trakcie jednej z nich niejaki TonSun (chyba tak się to pisze?) przyznał się nam do swoich marzeń - a były one prozaiczne: skończyć studia, "odrobić je ojczyźnie", zacząć pracować w zawodzie i zostać członkiem partii. To ostatnie wywołało u nas salwę śmiechu - był to rok bodajże 1987. Kilku radykałów zaczęło go nawracać przeciwko linii partii. Na co on odrzekł z prostotą: "No tak, jaką Wy macie partię - każdy może do niej należeć".

Czy parafrazując TonSun'a nie należałoby zapytać - co to za odznaki przyznaje PTTK? Skoro każdy może je dostać?
Wszak panienka wypisująca paszkwil, bo pierwszy list był niestety ale anonimowym paszkwilem, w końcu zweryfikowała książeczkę, pomimo tego, że jak się przyznała sama dobrze nie wiedziała, gdzie przed pół rokiem była i którędy przeszła?

I smutno mi się robi, kiedy wspomnę jak w wakacje zawracałem Wam głowę kruczkami regulaminu GOT i interpretacją wieku zdobywców, aby tylko mieć pewność, że wycieczki mojej córki zostaną zweryfikowane pozytywnie i że Ola zdobędzie wymarzoną odznakę. I jakoś tak po przeczytaniu tej całej korespondecji zdewaluowało mi się osiągnięcie mojego dziecka, które ślęczało nad mapą i regulaminem, aby wyliczyć punkty za wycieczkę. Weryfikacja dobrze wypełnionej książeczki odbywa się bez problemu. OK, popularyzacja popularyzacją, ale czy za wszelką cenę? Czy wystarczy, że ambitny tatuś przyniesie do weryfikacji książeczkę z kilkoma pieczątkami i "nawrzuca" jednej czy drugiej osobie w peteteka i "załatwi" córce odznakę (ukłon w stronę p. Barei)?

I czy pan Gordon nie pospieszył się ze swoim wstępniakiem? I czy dobrze się stało, że ktoś wogóle zareagował na jadowity list, wszak dziewczę napisało wyraźnie, że nie takiej reakcji oczekuje od Zarządu, ona nie chce wyjaśnienia sytuacji, ona poprostu chce up...ić (przepraszam za sformułowanie, ale w tej sytuacji nic innego nie przychodzi mi do głowy) kogoś za to, że nie "zrobił jej dobrze". I nie ma dla niej znaczenia, że ktoś usiłuje dojść do tego, kto był odpowiedzialny za taki stan rzeczy, cytuję: "Nie chodzi mi bowiem o jakiekolwiek wyjaśnianie..." i "Przez cały czas chodzi mi o to, byście [...] zrobili coś z nieodpowiednim i aroganckim zachowaniem pracowników PTTK ze Szczecina."
Żałosne to wszystko, żałosne dlatego, że komuś w ogóle chciało się ustosunkowywać do tak sformułowanych zarzutów, żałosne, że redaktor naczelny periodyka organizacji znajduje w anonimie, być może szkalującym wartościową osobę, temat do wstępniaka.

> "...nie chcemy takich turystów, studenci do nauki, robotnicy do pracy i pasta do butów!"

Tak Tomku masz rację, nie chcemy - przynajmniej ja nie chcę, jak już wcześniej wspomniałem zdewaluowała mi się wartość odznaki i nie tylko na podstawie lektury związanej z tym wątkiem, ale także mam świadomość tego, że wiele odznak jest przyznawanych osobom, które nie wytknęły nosa poza schronisko. Znajomy albo kolega z klasy podbije jedną książeczkę więcej i już mamy przyznaną ładną odznakę. I nie ważne, że nieuczciwie bo i tak nikt o to nie zapyta.
Ale cóż, nie jestem członkiem towarzystwa.

> Sądzę, że nawet ten sam. Po prostu skoro koledzy zobaczyli jak bardzo dziewczynie zależy - dali spokój i ustąpili. Czasami warto odpuścić...

Czyli co? Godzimy się na nieuczciwą zabawę...
Czasami można, ale czy za wszelką cenę?

pozdrawiam
any

Formularz zgłoszenia

Przedstaw się
Podaj swój e-mail
Wpisz rok założenia PTTK
zabezpieczenie antyspamowe
Uzasadnienie
Dlaczego zgłaszasz tą wiadomość?