Zgłoszenie do moderatora
Jeżeli uważasz, że ta wiadomość łamie regulamin naszego forum lub netykietę albo w inny sposób narusza zasady dyskusji - zgłoś to do moderatora.
Zgłaszana wiadomość
Temat: Re: Przewodnik w "górskich" Parkach Narodowych
Autor: f3e5g4Hh4X
Data: 2020-01-19 19:54:25
Cześć,
Mieszku, Łukaszu, w zasadzie, w ramach refleksji, muszę przyznać Wam obu rację.
Prawo tak gmatwa sprawy organizacji imprez, a co za tym idzie odpowiedzialności organizatorów za nie i ich standard oraz bezpieczeństwo uczestników - że moja teza nie jest do obronienia.
Co do przewodników - też na etapie odpowiedzialności za organizację imprez spotykałem się z różnymi przypadkami, a w ramach uczestnictwa w wielu innych - przewodników spotykałem świetnych, dobrych oraz takich, którzy nimi są tylko z "nazwy".
Uwaga co do wspierania "lokalsów" przez PN - myślę, że zarówno my trzej (jak i spore grono osób, które są odpowiedzialne za organizację imprez) wiemy, że przewodnik górski wcale nie musi być miejscowy, czy namaszczony przez dyrekcję danego PN. To, że są jakieś ewidencje na stronach, dodatkowe szkolenia ze znajomości terenów, fauny i flory danego parku - to tylko działałoby na plus, gdybym nie wiedział, że z tymi szkoleniami, jak i potwierdzeniami ich odbycia, bywa różnie w różnych parkach.
Grupa może zawsze przywieźć swojego przewodnika z odpowiednio wymaganymi przez dany PN uprawnieniami - znanego we własnym środowisku, z charyzmą i pewnego. I tylko o to mi chodziło przy stwierdzeniu o bagażu doświadczenia. Nie uważam za dobry zapis w regulaminie Gorczańskiego PN o dopuszczeniu do prowadzenia grup przez przypadkowe niejednokrotnie osoby, które o grupie w górach i jej specyfice nie mają pojęcia. Nie wiedzą, co to zrównoważone tempo, jakie jest zadanie "zamka" i że trzeba taką "rufę" mieć ze sobą i na nią w odpowiednich miejscach poczekać.
Gdy onegdaj zamykałem grupę dzieciaków (notabene prowadzonych przez Przewodnika Beskidzkiego) - w pewnym momencie podbiegł do mnie chłopiec może 12-letni i zapytał: "Panie przewodniku :) - czemu oni tam poszli drogą do góry, jak przecież tutaj zaraz na drzewie jest namalowany szlak zielony i wchodzi w tę ścieżkę w las?".
Żeby jakoś wybrnąć, powiedziałem, że pewnie chce sprawdzić czy ktoś z Was się zorientuje". Wykonałem telefon, przewodnik wrócił, chłopak dostał w nagrodę mapę (zawsze się nosi takie gadżety w plecaku) i wszyscy byli zadowoleni. A jak później liczyli te zielone znaczki na drzewach, nawet z obu stron :). Gorzej z Paniami Nauczycielkami, które już tyle straciły daremnego podejścia.
Kolega przewodnik natomiast miał ostatni występ w naszych górskich wyprawach.
Pozdrawiam ciepło,
Wiesław