Zgłoszenie do moderatora
Jeżeli uważasz, że ta wiadomość łamie regulamin naszego forum lub netykietę albo w inny sposób narusza zasady dyskusji - zgłoś to do moderatora.
Zgłaszana wiadomość
Temat: Re: O przeciwnikach deregulacji
Autor: Piotr Rościszewski
Data: 2012-03-06 13:01:06
To nie do końca jest tak, że uprawnienia nadawane przez marszałka nie są państwowe, skoro nadaje je w ramach zadania zleconego mu przez państwo. Tak samo, jak prawa jazdy i dowody osobiste wydawane przez starostwa (i powiaty grodzkie).
Od lat jestem związany ze środowiskiem nauczycielskim, także w PTTK i potwierdzam to wszystko Jacku, co napisałeś. Ale winni są nie tylko politycy szczebla centralnego. Winni są również sami rodzice, którzy w chorej obronie praw swoich pociech powodują, że szkolnictwo musi się przed tym wszystkim bronić, wymyślając nauczycielom różne chore procedury wychowawcze.
W sktócie wygląda to tak, że dziecku w szkole wolno wszystko, łącznie z ordynarnym zwymyślaniem nauczyciela lub jego pobiciem, a nauczycielom nie wolno w praktyce nic z wyjątkiem pogłaskania takiego młodego bandyty po główce. Środowisko nauczycieskie broni się, odmawiając wykonywania wszystkiego tego, czego nie musi, a przede wszystkim skutkuje to zmniejszonym zainteresowaniem wszelkimi pracami społecznymi, zwłaszcza poza czterema ścianami klasy, gdzie kontrola nad niesfornymi uczniami staje się czysto iluzoryczna.
Do tych chorych relacji nauczyciel - uczeń - rodzic dochodzą też chore relacje nauczyciel - dyrektor - władze gminy. Nauczyciel, który chce pracować społecznie jest wiecznie szykanowany wymyslaniem różnych formalności, po których spełnieniu być może dostąpi łaski, że pozwoli mu się robić coś z dziećmi. Niejako regułą jest zmuszanie nauczycieli do tego, aby sami finansowali wymyślone przez siebie prace społęczne, a bardziej bezczelni dyrektorzy idą nawet dalej i próbują takie prace wymuszać na nauczycielach pod rygorem zmniejszenia wynagrodzenia lub nawet zwolnienia.
Oczywiście tych różnych dziwactw jest więcej, a te powyżej napisałem tylko dla ilustracji problemu. Skutek jest taki, że kto tylko będzie mógł, to będzie uciekał z zawodu nauczyciela, a przynajmniej uciekał do szkolnictwa prywatnego, gdzie te relacje normalizują się poprzez umowy między właścicielami a rodzicami i spora część opisanych powyżej wynaturzeń od razu znika.
Napisałeś, że obecne szkolnictwo, to sabotaż. Nie napisałeś, że głównym twórcą tego sabotażu są rodzice, czyli prawie całe społeczeństwo.