Zgłoszenie do moderatora
Jeżeli uważasz, że ta wiadomość łamie regulamin naszego forum lub netykietę albo w inny sposób narusza zasady dyskusji - zgłoś to do moderatora.
Zgłaszana wiadomość
Temat: Re: Parlamentarny zespół...
Autor: Maciej_Zimowski
Data: 2012-01-08 13:20:38
[cytat].Mógłbyś dać jakiegoś linka do źródeł?.[/cytat]
źródło proste - www.piotrvandercoghen.pl dział blog, tylko.. właśnie tam zajrzałem - o w mordę - pokasował stare notki.
No ale wiadomo - internet pamięta. Więc teraz słuchajcie - będę hackerem, włamywaczem, ZŁODZIEJEM bo skorzystam z google cache:
http://webcache.googleusercontent.com/search?q=cache:42g538MIlvwJ:www.piotrvandercoghen.pl/11/blog/4+&cd=1&hl=en&ct=clnk&client=firefox-a
I rzeczywiście, biję się w piersi, wcześniej nie chciało mi się przechodzić przez tę całą paplaninę i dopiero teraz spojrzałem na sam dół notki, że kara śmierci jednak nie może być - zdaniem P. posła - przywrócona.
Ale co nafantazjował, to nafantazjował. Nb dawanie klapsa dziecku też chyba jest już zakazane? ;)
=======================================
KARA ŚMIERCI
Dodano: 2011-09-05 23:50:45
Zapewniam, że koncepcja przywrócenia kary śmierci, warta jest debaty! Zapytacie - jak to? Facet, który nie raz nadstawiał karku aby ratować życie innych. Facet, który jest gorącym zwolennikiem ocalenia życia od chwili poczęcia (patrz = mój Blog "Aborcja") i w ogóle życia w każdej postaci - może w ogóle debatować o czyjejś śmierci?
Niestety, tak! Bowiem chcę, żeby osoby słabe i bezbronne mogły żyć bez lęku! Jestem zdeklarowanym wrogiem potencjalnych morderców - "siewców strachu".
I absolutnie nie przekonuje mnie określenie „kara”.
Kara? Ukarać, to można rozhisteryzowane dziecko dając mu w porę klapsa, żeby w dziecięcej złości nie wpadło z peronu pod pociąg.
Karę śmierci nazwałbym raczej aktem samoobrony społeczeństwa w szczególnych przypadkach.
Jeśli bowiem, ktoś z pobudek bandyckich stosuje wobec innych brutalną siłę, gwałci, morduje w bestialski sposób i torturuje – stanowi ogromne zagrożenie dla społeczeństwa. Jak tykająca bomba.
Ten gest społecznej samoobrony mógłby być uzasadniony, szczególnie gdy sprawca działa w stanie recydywy, a zbrodnia zostaje udowodniona ponad wszelką wątpliwość...
Dlaczego bowiem my, kochając zwierzęta - odstrzeliwujemy lub trwale usypiamy wściekłego psa?
Bo stanowi on śmiertelne niebezpieczeństwo dla innych, zarówno zwierząt jak i ludzi.
I miłość do zwierząt nie ma tu nic do rzeczy.
Przecież nie mówię o zemście. O stosowaniu biblijnej zasady talionu: „oko za oko, ząb za ząb”, ani przewidzianej przez Islam w Koranie zasady "kisas" (polegającej na prawie do zadania sprawcy takich samych cierpień jakie on zadał swej ofierze). Nie twierdzę, że wielokrotnego gwałciciela należy zamykać w jednej celi z osiłkami, którzy będą go dzień w dzień katować i regularnie zbiorowo gwałcić z głową w sedesie…
Bo to właśnie byłaby zemsta.
Ja po prostu uważam, że społeczeństwo ma prawo eliminować osobnika zachowującego się jak bestia. Właśnie po to, żeby inni, ci bezbronni wobec jego agresji i okrucieństwa, mogli bez lęku bezpiecznie żyć, kochać i realizować swe marzenia...
Wszystkich, którzy w imię „miłości do bliźniego” czy też z innych „humanitarnych” pobudek twierdzą, że społeczeństwo nie ma prawa nikogo karać śmiercią, zapytam: dlaczego odmawiacie społeczeństwu prawa do samoobrony? Powiedzcie, ale tak z ręką na sercu: czy gdyby, kogoś z Waszych najbliższych, matkę, żonę, dziecko – ktoś zgwałcił i ze szczególnym udręczeniem zamordował, też bronilibyście zbrodniarza? Nadal twierdzilibyście, że mordując kolejny raz, nie powinien czuć nad sobą grozy nieuchronnego wyroku śmierci?
A co z jego przyszłymi ofiarami?
W imię czego chroni się dziś głowę zdeklarowanego bandyty, kata i mordercy ? Dlaczego ktoś, kto celowo i z satysfakcją, sprawia niewyobrażalny ból i poniżenie bezbronnym, pozbawiając ich w końcu życia – ma sam cieszyć się dobrodziejstwem tegoż życia.
Przecież żyjąc w najlepiej strzeżonym więzieniu, stanowi on nadal potencjalne zagrożenie, że swój straszny czyn może prędzej czy później powtórzyć, krzywdząc kolejne bezbronne ofiary.
Zupełnie niezrozumiała jest też waga ferowanych przez sądy wyroków, bowiem gdy dowiaduję się, że za defraudację (w końcu tylko pieniędzy) przestępca otrzymuje wieloletni wyrok ciężkiego więzienia, a winny przestępstwa przeciwko zdrowiu innego człowieka (znęcanie się, gwałt, okaleczenie, mordestwo z premedytacją) może wyjść po kilku/kilkunastu latach na wolność, to stwierdzam, że moja ocena wartości, które powinniśmy szczególnie chronić jest jednak inna.
Co można myśleć o Andreasie Behringu Breiviku? Norweskim mordercy, który po zamordowaniu kilkudziesięiu bezbronnych dzieciaków (a właściwie przeprowadzeniu ich bezwzględnej egzekucji), zadzwonił do policji z propozycją, że "może się teraz poddać". Dlaczego zadzwonił? Bo się bał, że komandosi z oddziału Delta go po prostu rozwalą!
Ten, ponoć niepoczytalny człowiek, działał w tej kwestii niezwykle trzeźwo i zdroworozsądkowo...
Bał się śmierci i chciał być aresztowany! Wiedział, że jego, zimnego mordercy, broni irracjonalne prawo. Prawo, które nie było w stanie obronić jego bezbronnych ofiar...
Proszę tylko jako argumentu kontrującego moją tezę nie używać twierdzeń o sankcji "wystarczającej" w postaci odizolowania niebezpiecznego zbrodniarza w "pewnym, solidnym więzieniu", bo przypominają sę natychmiast surowe więzienia, w których w dziwnych okolicznościach albo ginęli domniemani zabójcy Krzysztofa Olewnika... albo słynni członkowie różnych gangów - uciekali.
Właśnie bezradność prawa, powoduje, że rozgoryczeni, zrozpaczeni i zdeterminowani bliscy ofiar zbrodni sięgają czasem do bezprawnego wymierzania sprawiedliwości na własną rękę i są za to oczywiście w pełnej aureoli prawa - karani. I tak jedno nieszczęście ludzkie, generuje następne nieszczęście tych samych ludzi i w konsekwencji społeczne odczucie sprawiedliwości - zamienia się w chaos.
Obawiam się, że obecny stan prawny w tym zakresie, stanowi słabość a nie siłę nowoczesnego społeczeństwa. Społeczeństwa, które z niezrozumiałych powodów uznało, że zbrodniarzowi należy się większe prawo, aniżeli zadręczonej ofierze.
I ja się z tym nie zgadzam!
Niektórzy Ateiści krzyczą histerycznie - "kara śmierci to barbarzyństwo!" W tych ustach to hasło jest zdumiewające, boć z drugiej strony są przecież gorącymi zwolennikami nieskrępowanej aborcji czyli usankcjonowania zabijania dzieci nienarodzonych!
Ten świat chyba oszalał!
Jestem zdumiony, że z pozoru rozsądni Europejczycy są tak obłudni. Żongluje się co chwilę chrześcijańskim przykazaniem "nie zabijaj!", powołuje na autorytet Ojca Świętego, a jednocześnie do zadań wysyła wojsko, które raczej nie ma pistoletów na wodę i drewnianych pukawek na korki...
Uzbrajamy żołnierzy w broń, która zabija innych ludzi. Przecież żołnierz celuje i zabija z premedytacją innego człowieka, którego czasem jedynym przewinieniem jest to, że jego rząd ubrał go (nie zawsze w zgodzie z jego wolą) w mundur obcej nam armii i kazał robić coś z czym się nie zgadzamy. Jest gorzej - wojskowe bomby i rakiety zabijają czasem zupełnie bezbronnych cywilów: kobiety, dzieci, starców. A przecież akceptujemy to, powiem więcej – tworzymy w wojsku funkcje kapelanów, mamy Biskupa Polowego Wojska Polskiego, a także przewodników duchowych innych wyznań. Błogosławimy oddziały, które przecież nie wykluczają zabijania, a więcej, ćwiczą z zapałem tę czynność…
Z konieczności wyposażamy w broń palną policjantów, strażników granicznych, agentów ochrony dając im ostrą amunicję, która przecież zabija…
a jednak nie uważamy ich za zabójców, tylko za obrońców życia…
Nie wiem dlaczego akceptujemy śmiertelny strzał oddany w określonych okolicznościach przez żołnierza czy funkcjonariusza, a nie akceptujemy wykonania wyroku śmierci wydanego przez niezawisły sąd, który by długo i drobiazgowo rozważał winę mordercy dając mu prawo do obrony i odwołań.
Jak widać pojęcie i waga moralna samej istoty odbierania życia człowiekowi przez innych ludzi – nie są tak zupełnie jednoznaczne…
Jest jednak pewne ale...
Jest nim fakt, zdarzających się pomyłek sądowych, nie wspominając o zawsze możliwych w przyszłości nadużyciach. Zdarza się też zbyt często, że po latach ktoś skazany za najgorszą zbrodnię musi zostać uniewinniony, ponieważ najnowsze osiągnięcia nauki i techniki umożliwiły odnalezienie prawdziwego sprawcy okrutnego mordu...
I tu się czai groźba konsekwencji popełnienia takiego, niewybaczalnego błędu.
Jeśli bowiem nawet jesteśmy w stanie zaakceptować przypadkową śmierć przestępcy wynikłą podczas pościgu na skutek użycia broni przez żołnierzy lub funkcjonariuszy do tego powołanych. Jeśli nawet zaakceptujemy wykonanie uprawomocnionego wyroku sądowego skazującego okrutnego sprawcę zbrodni na karę najwyższą.
To skazanie przez sąd na śmierć niewinnego człowieka na skutek błędu lub nadużycia - byłoby w praktyce morderstwem dokonanym przez społeczeństwo w pełnej aureoli prawa.
Wykonując wyrok śmierci, na człowieku, którego niewinność może być udowodniona dopiero po długim czasie, pozbawilibyśmy się możliwości korekty tego wyroku w przyszłości, jako faktu już nieodwracalnego.
A do takiej sytuacji w nowoczesnym i praworządmym państwie dopuścić nie można!
I właśnie z tego powodu, skoro nie ma możliwości aby zapewnić 100 proc gwarancji uniknięcia błędów sądowych lub nadużyć, to pomimo potężnej argumentacji na tak, nie będzie można się nigdy zgodzić na przywrócenie kary śmierci.