Zgłoszenie do moderatora
Jeżeli uważasz, że ta wiadomość łamie regulamin naszego forum lub netykietę albo w inny sposób narusza zasady dyskusji - zgłoś to do moderatora.
Zgłaszana wiadomość
Temat: Re: Prawo o szlakach turystycznych
Autor: Piotr Rościszewski
Data: 2010-08-11 00:40:23
[cytat]Nie znam takiej zasady. [/cytat]
Najwyższy czas poznać.
[cytat]Oczywiście szlabanów na drogach się nie doczekamy, bo koszt poboru takich opłat przekroczyłby same opłaty[/cytat]
Czy ja pisałem coś o opłatach? Napisałem o szlabanach bezwarunkowych. Przecież twierdzisz, że tak być powinno, więc nie wycofuj się rakiem. :-)
[cytat]Przykład nieprawidłowy.
1) Będąc właścicielem mieszkania nie jestem właścicielem ścian, a niejako przestrzeni pomiędzy nimi. [/cytat]
Dobry dowcip. To na drodze nie można być właścicielem przestrzeni pod drogą?
Dałem przykład, że nie zawsze właściciel może robić bezkarnie co chce, bo by doprowadził do nonsensu. Ty to robisz ze "swoją" drogą.
[cytat]2) Prawo własności kończy się tam, gdzie zaczyna się inne prawo własności.[/cytat]
Prawda, no i co z tego? Jak już sam zauważyłeś prawo własności nie oznacza, że można robić co się chce z powodu różnych uwarunkowań.
[cytat]Wytyczanie szlaku po czyjejś ziemi nie podlega koniecznym służebnościom wobec społeczności.[/cytat]
Zaczynasz sie powtarzać, więc i ja powtórzę: droga powinna służyć wszystkim (oczywiście z wyjątkiem ślepych) i to nie właściciel powinien decydować kto i po co z niej korzysta, jeżeli zachowuje się właściwie. Pytanie brzmi raczej, czy taka droga powinna być dalej prywatna i jak dokonać zmiany właściciela, żeby nikt nie czuł się pokrzywdzony, ewentualnie jaki ekwiwalent powinien otrzymać właściciel, żeby nei czuł się pokrzywdzony z tytułu użyczenia drogi. Trudno tu mówić o służebności - to jest raczej domena udostepniania drogi temu, któ znajduje się na końcu ślepej drogi i nie ma żadnej możliwości skorzystania z innej.
Co do tych umów użyczenia też muszę powtórzyć raz jeszcze: założenia ustawy o szlakach podają, że do takiej umowy będzie można dojść tylko drogą procesowania się, co w polskich warunkach jest drogie i długotrwałe i w praktyce wykluczy wykonywanie szlaków przez działaczy społecznych, m.in. takich jak działacze PTTK.
[cytat]Sprowadziłem do absurdu sens zbierania podatków na cele inne niż reprezentacja państwa, sądy, policja i wojsko. A uczyniłem to, bo to jest absurd.[/cytat]
Absurdem jest twierdzenie, że sąd, policja i wojsko są ważniejsze od reszty problemów społeczeństw.
[cytat]Ależ ja nikogo nie pozbawiam prawa do realizacji swoich marzeń. Moim jedynym skromnym wymaganiem jest to, aby czynił to na [b]swój[/b] koszt, a nie na [b]mój[/b].[/cytat]
Już to widzę, jak taki człowieczek stawia sobie teatr i zatrudnia aktorów, albo buduje sobie basen olimpijski, żeby na nim wygrać. Widocznie masz bardziej przyziemne marzenia, skoro nie czujesz tego problemu.
[cytat]Poczytaj jaki odsetek ludzi jest zaangażowanych w szeroko rozumianą działalność społeczną w różnych krajach [/cytat]
Nie rozśmieszaj mnie. Coraz więcej kanapowych organizacji, które coraz piękniej młócą wodę, tzn. rejestrują się i więcej ich nie widać. Nasi działacze w kontaktach z zagranicznymi wciąż słyszą o kryzysie organizacji społecznych i zaniku działaczy. W Gliwicach było niegdyś ponad 1000 działaczy PTTK, a teraz nie ma nawet tylu członków, a poza PTTK jakoś nie widać dużej konkurencji. To samo można zaobserwować w innych organizacjach. I tu nie chodzi bynajmniej o brak dotacji, ale m.in. o brak szacunku władzy dla działaczy.
[cytat]Polskie pazerne co? :-)
Kapitalizm?
Chyba piszemy o różnych krajach...[/cytat]
Dokładnie i to w najgorszym wydaniu. Zupełne dno w porównaniu z dawnym pruskim kapitalizmem.
[cytat]Czyli jak widać tzw. "własność publiczna" nie zawsze jest optymalnym rozwiązaniem?[/cytat]
Była przez setki lat, ale teraz nie nadąża za postępem, co nie oznacza, że należy ją likwidować. Zauważ, że turystyka też jest częścią tego postępu. Nie było turystów, a więc nie było problemu zbyt częstego korzystania przez gości z dróg prywatnych, z turystami nie przybywali chuligani, złodzieje i kombinatorzy, przed którymi trzeba było się jakoś bronić, najprościej zamykając drogi.