Zgłoszenie do moderatora
Jeżeli uważasz, że ta wiadomość łamie regulamin naszego forum lub netykietę albo w inny sposób narusza zasady dyskusji - zgłoś to do moderatora.
Zgłaszana wiadomość
Temat: Re: Kandydat Krzysztof R. Mazurski
Autor: Jacek Potocki
Data: 2010-05-04 11:37:15
Pozwolę sobie na dodatkowy komentarz do tego co napisał Łukasz. Ja też jestem sceptycznie nastawiony do panslawistycznych pomysłów. Ale skąd w XIX w. się one wzięły? W monarchii habsburskiej zamieszkiwały liczne narody słowiańskie, które czuły się dyskryminowane przez Niemców (w szerokim rozumieniu - tzn. niemieckojęzyczne społeczności) i Węgrów. Za to Rosja jawiła się jako ucieleśnienie snów o słowiańskiej potędze. Tylko, że mało kto wśród "austro-węgierskich Słowian" zdawał sobie sprawę, że ta potęga oparta była na zamordyźmie, którego narody te raczej u siebie by nie zaakceptowały (choć i tak trzeba pamiętać, że carski despotyzm to była bajka w porównaniu z "porządkami" zaprowadzonymi później przez bolszewików). Taka naiwna fascynacja Rosją była szczególnie odczuwalna w Czechach. Swego czasu prof. Jacek Kolbuszewski cytował utwór, w którym czeski poeta ubolewał nad powstaniem (chyba styczniowym) jako bratobójczą walką między słowiańskimi narodami. To nawet można zrozumieć. Czesi od wieków znajdowali się "pod butem" niemieckim, a z Rosjanami nie mieli negatywnych doświadczeń (bo i Rosja bardzo długo nie była Czechami zainteresowana). W czasie II wojny światowej Armia Czerwona wspomagała partyzantów na Słowacji, w 1945 r. większość terytorium Czechosłowacji wyzwoliła spod niemieckiej okupacji i - z czego mało kto u nas zdaje sobie sprawę - szybko wycofała się z tego kraju. Od lutego 1948 r. w Czechosłowacji rządzili komuniści, ale wojsk sowieckich tam nie było! Komunistyczny reżim pod niektórymi względami był tam nawet gorszy niż w Polsce, ale nie został on przyniesiony na sowieckich bagnetach. Tym większym szokiem dla Czechów była inwazja w 1968 roku. To wtedy dopiero zaczęli się leczyć z uwielbienia dla Rosji.
Wracajmy jednak do Kongresu Słowiańskiego z 1848 r. Z tego co wiem, paradoksem było to, że oficjalnym językiem zjazdu był... niemiecki - bo tylko ten język był wspólny dla reprezentantów wszystkich słowiańskich narodów rozproszonych po całej monarchii. To wówczas narodziło się powiedzenie "Die deutsche Sprache ist die allgemeine slawische Sprache".
Teraz co do "Związku Słowiańskiego". Rzeczą pożyteczną i chwalebną jest upowszechnianie wiedzy o innych narodach słowiańskich. Ale robienie z tego programu politycznego, to całkowite nieporozumienie (o czym napisał już Łukasz). Zwłaszcza, że prezentowane na stronie Związku działania trącą jakąś nostalgią za komunistycznym dziedzictwem (jako całość - abstrahuję tutaj od konkretnych punktów programu, które mogą być całkiem pożyteczne) lub rosyjską dominacją w komunistycznym wydaniu. Szczególnie dobiła mnie adnotacja o zorganizowaniu spotkania z Albinem Siwakiem. Pamiętam "dokonania" tego pana z przełomu lat 70/80. XX w. i nie jest to postać, która byłaby dla mnie wiarygodna.
Dlatego dziwię się, że Krzysztof dał się wmanewrować w firmowanie tej organizacji - co nie zmienia mojego pozytywnego postrzegania osoby Krzysztofa. :-)
pozdrawiam