Forum członków i sympatyków PTTK
login:  
hasło:  

Zgłoszenie do moderatora

Jeżeli uważasz, że ta wiadomość łamie regulamin naszego forum lub netykietę albo w inny sposób narusza zasady dyskusji - zgłoś to do moderatora.

Zgłaszana wiadomość

Temat: Re: O przewodnictwie-inaczej
Autor: Przodownik 1811
Data: 2008-10-03 09:49:02

[cytat][b]Historii Johna A. część pierwsza[/b]

Kiedy w styczniu br. wystartowałem z tą akcją - początkowo jednoosobowo - na różnych forach, np. pl.rec.gory nie zabrakło kąśliwych, uwag, że jest to przykrywka do załatwienia jakichś moich prywatnych interesów. Dla wielu Polaków wciąż niepojętym jest, że ktoś w tym kraju oprócz oprócz kręcenia swojego drobnego biznesiku może zwyczajnie czuć się obywatelem i ma potrzebę publicznego sprzeciwienia się łamaniu konstytucyjnych norm i szkodliwemu nadużywaniu prawa.

Tym chętniej podjąłem się obrony i nagłośnienia w mediach sprawy założyciela Krakow Bike Tours Johna A. (nazwisko do naszej wiadomości). Jest to - jakby nie patrzeć, moja konkurencja! Sam organizuję wycieczeki rowerowe dla obcokrajowców (www.cycling.pl) i teoretycznie powinienem być zadowolony, że nadgorliwi urzędnicy sprzątają mi rywala sprzed nosa. Ale nie jestem. Z wielu oczywistych powodów. Choćby z takiego, że - jak śpiewa punkowiec Włochaty: Więc nie możemy się teraz odwrócić / I powiedzieć "g... mnie to obchodzi!" / To nie bunt, to tchórzostwo / I nie mam tu na myśli strachu / Jeżeli my ich nie powstrzymamy / Oni dobiorą nam się wszystkim do tyłków.

http://tinyurl.com/3keh2y

Krakow Bike Tours to prosta oferta kilkugodzinnego zwiedzania Krakowa na rowerach. Pierwsza tego typu w inicjatywa mieście. Przez wiele długich lat nikt z licznych "fachowych", legalnych, licencjonowanych, zrzeszonych, odznaczonych etc. etc., przewodników miejskich nie wpadł na podobny pomysł. Domyślam się dlaczego. Jak usłyszałem, osoba upoważniona przez Marszałka Województwa do kontroli uprawnień przewodnickich to kobieta o wyjątkowo pokaźnej tuszy. Zapewne obcy jest jej aktywny tryb życia, nie lubi jeździć na rowerze i nikt z podlegających jej wszechwładzy przewodników nie chciał się narazić.

Codziennym miejscem "urzędowania" tej pani są schodki prowadzące na Wawel. Odstawia tam cyrki, wyłapując - niczym jakiś Grizzli łososie w potoku - nauczycieli prowadzących grupy szkolne. Zakazuje im opowiadania dzieciom czegokolwiek o zamku i zmusza do opłacenia przewodnika. Widać stamtąd placyk u wylotu ul. Kanoniczej, gdzie codziennie w południe zbierały się grupki rowerzystów organizowane przez Johna. Jakaż to musiała być sól w oku, że na skutek donosów Urząd Marszałkowski wysłał do niego oficjalne pismo, którego początek przytoczę:

http://tinyurl.com/52xmxs

Trzeba mieć zaiste kreatywną wyobraźnię, aby w fakcie, że wycieczkowicze zamiast chodzić pieszo jeżdżą na rowerach dopatrzyć się "usługi transportowej". Ale odstawiam na razie szczegóły, bo co innego w takich przypadkach przeraża.

Intencją ustawodawców w 1997 była rzekomo "ochrona interesów klienta". Na to non stop powołują się rzecznicy reglamentacji. Tymczasem spójrzmy: John przez siedem lat z powodzeniem organizuje rowerowe tury. Ma klientów, którzy dzięki niemu dłużej zostają w Krakowie. Interwencja Urzędu mogłaby być zrozumiała, gdyby np. na jego usługi wpływały skargi niezadowolonych klientów. Ale nic takiego się nie dzieje. Turyści są ukontentowani bo John robi swoje dobrze, i poleca go np. przewodnik Lonely Planet. Gość jest gnębiony i karany na skutek działań zazdrosnych - nawet nie konkurentów, tylko jakichś ograniczonych frustratów, którym jego praca nie pasuje do "jedynej, słusznej i socjalistycznej" wizji oprowadzania po Krakowie. Bareja żyje? Na żart ponury żart zakrawa, że również autorzy najbardziej nagłośnionego ostatnio w zagranicznych mediach krakowskiego produkt turystycznego, czyli wycieczek "śladami komunizmu" prześladowani są przez urzędników, których rzekomym zadaniem jest promocja miasta. Podczas zorganizowanej przez jedną z gazet dyskusji o tam jak zahamować spadek liczby turystów w Krakowie, Grażyna Leja stwierdziła: "Crazyguides? ale oni nie mają licencji".

Chyba trzeba będzie powołać komitet na wzór niegdysiejszego KSS KOR. Osoby które w zeszłych latach zostały ukarane mandatami za tzw. "nielegalne przewodnictwo" proszę o nie kitranie ze strachu tylko kontakt i przysłanie nam dokumentacji swoich spraw. Wspólnie ze stowarzyszeniem Fairplay zastanowimy się, jak pomóc i nie dopuścić do powtarzania się takich nadużyć w przyszłości.

Wkrótce dalsza część historii Johna A. Choć może jednak zamiast mnie opisałby ją jakiś "licencjonowany" dziennikarz? Telefon do Johna to 663 731 515[/cytat]http://tinyurl.com/4y6jsv

Formularz zgłoszenia

Przedstaw się
Podaj swój e-mail
Wpisz rok założenia PTTK
zabezpieczenie antyspamowe
Uzasadnienie
Dlaczego zgłaszasz tą wiadomość?