Forum członków i sympatyków PTTK
login:  
hasło:  

Zgłoszenie do moderatora

Jeżeli uważasz, że ta wiadomość łamie regulamin naszego forum lub netykietę albo w inny sposób narusza zasady dyskusji - zgłoś to do moderatora.

Zgłaszana wiadomość

Temat: Re: Znalezione w necie:-)
Autor: Amotolek
Data: 2008-07-20 09:28:09

[cytat]

Monty Python's Flying Circus a la Polonaise

2008-07-18

Były kiedyś w naszym kraju na rynku żywności takie wynalazki na przykład jak ziemniaczki a la łosoś, czy kawior po polsku (dla młodszego pokolenia – w tym przypadku idzie o kaszankę). Mieliśmy także na przykład wybitnych żonglerów w piłce kopanej, którzy potrafili przez dziesiątki godzin podbijać skórzaną kulę tak, by ta nie spadła na ziemię. Tyle, że rzadko zdarzali się sztukmistrze potrafiący trafić nią do bramki przeciwnika.

Podobno funkcjonuje w obiegu powszechnym pojęcie typowego angielskiego poczucie humoru, reprezentowanego w sposób ekstremalny przez tytułową grupę Monty Pythona: humor zabarwiony surrealizmem, nieco czarnym kolorem, a przede wszystkim ironią. I zmierzający w do absurdu.

Nie wiem, czy istnieje typowe polskie poczucie humoru, ale od pewnego czasu mam niejasne podejrzenia, że panowie z grupy Monty’ego P. nie byli wynalazcami prezentowanego humoru, że gdzieś go podpatrzyli. Świadczyć może o tym choćby przykład Johna Cleese, który osobiście wybrał na miejsce pochodzenia swojej polskiej ciotki miasteczko Pcim. Prosze zapamiętać ten przykład, bo potwierdza on moją tezę o źródle inspiracji Monty Pythona.

Jeśli teraz do Monty Pythona dodamy Mrożka, Jonasza Koftę, Gałczyńskiego (Osiełek Porfirion), Alfreda Jarry czy Macieja Zembatego, to będziemy wiedzieli, gdzie należy szukać prekursorów humoru krwawego, czarnego i wiodącego wprost do absurdu. Ci twórcy też skądś czerpali swą inspirację. I nie zapominajmy o Latającym Cyrku made in Poland, zarówno z okresu II wojny światowej (który wykonywał swoją robotę najzupełniej poważnie, ale jakiś wpływ na przyszłe pokolenia Brytyjczyków chyba mieli), jak i tych współczesnych, którzy ponoć nawet na wrotach od stodoły polecą (tak twierdzi pewien marszałek, więc to chyba też poważnie brać należy).

Najnowszymi przykładami źródeł absurdu(oprócz wielu innych z ostatnich kilkunastu lat oraz twórczości rodzimych biurokratów) są występy wiodących reprezentantów naszego życia politycznego, w tym pp. Prezydenta RP i ministra spraw zagranicznych – aktualnego i poprzedniego (a przynajmniej za takich uważa się ludzi na tych stanowiskach w innych krajach). A przy tym jest ten przykład (przesłuchanie ministra spraw zagranicznych przez Pana Prezydenta) dowodem na całkowitą odmienność języka polskiego i znaczeń wielu jego słów od innych języków światowych.
Śmiejemy się od zawsze z odmiennego znaczenia słów pobratymców wyglądających zupełnie jak nasze, a znaczących coś zupełnie innego (być może Czesi też śmieją się ze znaczenia naszych słów brzmiących podobnie).

Tak jest na przykład w przypadku słów tajemnica, ściśle tajne i tym podobnych. Oto przed kilkoma dniami media obiegła szokująca ponoć (?) wieść, że Pan Prezydent odbył był rozmowę – choć druga strona twierdzi, że przypominała ona raczej przesłuchanie – na bardzo ważne tematy z ministrem spraw zagranicznych. Miała ona miejsce, by jej nikt nie podsłuchał i nie daj Boże, nie przekazał jej treści osobom nieupoważnionym, w specjalnej szklanej klatce. Oczywiście nagrano ją również. Dla potomności? Nic z tych rzeczy, bowiem już wczoraj do wiadomości publicznej zaczęły przedostawać się przecieki z tej rozmowy, poszczególne passusy etc.

Ja rozumiem, że śmiech to zdrowie, ale przypominam sobie również powiedzenie “umrzeć ze śmiechu”. Wygląda na to, że niebezpiecznie zaczynamy zbliżać się do tej granicy. Pan Sławomir Mrożek (czyżby coś przeczuwał?) już się ponownie wyprowadził z Polski – jak twierdzi, tym razem na zawsze. Dziś z kolei przeczytałem, że znowu w najbliższych dniach przyjedzie do nas z wizytą John Cleese, by być świadkiem castingu na swoją ciotkę z Pcimia. Czyżby znakomity serial miał mieć swą kontynuację w kraju, gdzie szukano do niego inspiracji? I czy może skończy się jakąś spektakularną katastrofą?

I jeszcze jedno pytanie – dlaczego ja mam to oglądać “na żywo”? I na mój koszt? Skoro nie chcę. A wyłączyć się tego spektaklu niestety nie da. I nie mam tu na myśli serialu Monty Python’s Flying Circus.

Copyright © 2008 Lorenzo


[/cytat]

Prawie taki cyrk , jak u nas w PTTK? :-)

Formularz zgłoszenia

Przedstaw się
Podaj swój e-mail
Wpisz rok założenia PTTK
zabezpieczenie antyspamowe
Uzasadnienie
Dlaczego zgłaszasz tą wiadomość?