Zgłoszenie do moderatora
Jeżeli uważasz, że ta wiadomość łamie regulamin naszego forum lub netykietę albo w inny sposób narusza zasady dyskusji - zgłoś to do moderatora.
Zgłaszana wiadomość
Temat: Re: Ginące Beskidy
Autor: Beskidzki
Data: 2008-07-06 14:50:20
[cytat]Miejsce – mam wrażenie, że dyskutujecie z Basią o różnych grupach naszych Beskidów. Przypomnę, że wątek zaczął się od wycinki chorych lasów w Beskidzie Śląskim. Z moich obserwacji wynika, że w tym rejonie gospodarze są stosunkowo zamożni. A człowiek to takie zwierzę, które, jeśli tylko może, to ułatwia sobie życie. Z tego też powodu, kogo stać było, to zamienił konia na traktor. Tak więc w tym rejonie koni jest stosunkowo mało, a jeśli są to, tak jak pisze Basia, głównie jako atrakcja dla turystów czy letników. [/cytat]
Kolego Krzysztofie.
Jako autor tego wątku odsyłam Cię do samego jego początku. Opisuję sytuację w trzech pasmach Beskidu, i błędem Twoim jest zawężanie tematu tylko do Beskidu Śląskiego. Opisuję sytuację w tych pasmach, w których najczęściej bywam i gdzie moje obserwacje są długoletnie. Nadal twierdzę, że koń nie jest przeżytkiem na wsi i jego wykorzystanie do pozyskiwania drewna w lesie nie jest ewenementem. Wielu górali jest posiadaczami prywatnych mniej lub większych części lasów i pozyskują drewno zawożąc je końmi.
[cytat]Ok. 100 lat temu lasy w Beskidzie Śląskim i na żywiecczyźnie były silnie eksploatowane. Na pewno powstało wiele miejsc rozoranych od grzbietu do dna doliny przez ściągane pnie, gdzie następowała erozja. Czy dzisiaj chodząc po tych górach możesz powiedzieć gdzie były, czy to dostrzeżesz? A nawet jeśli tak, to czy Ci to przeszkadza? Te miejsca albo zarosły, albo pojawiają się w nich okresowe potoczki po większych deszczach. Ja w każdym razie tego nie dostrzegam. [/cytat]
Ja też tych miejsc nie dostrzegam, ponieważ 100 lat temu do zwózki drewna nie wykorzystywano takiego ciężkiego sprzętu jak teraz ani też nie budowano tak wiele dróg dojazdowych dla niego jak obecnie. Gdzieniegdzie tylko pozostały ślady ułożonych ludzką ręką płaskich kamieni tworzących dzisiaj urocze pokryte mchem ścieżki.
[cytat]Mam nadzieję, że w miejscach nad którymi teraz płaczemy, za 20-30 lat będzie piękny młody las, a „koleiny, rozryte drogi, błoto po pas” zarosną i zazielenią się. Leśnicy zrobią co trzeba i na 100 lat się ze swoim sprzętem wyniosą.[/cytat]
Opisując kilka postów wcześniej, że obecnie drogi dojazdowe tworzone w niektórych miejscach przypominają pasaże spacerowe w dużych miastach wcale nie przesądzałem. Dla przykładu opiszę Ci miejsce, które być może znasz, a jeśli nie jako doświadczony turysta bez trudu odnajdziesz. Miejscowość Korbielów początkowy odcinek żółtego szlaku na Halę Miziową. Kiedy szlak skręca z głównej drogi w lewo na stoki Czarnego Gronia nie skręcaj za znakami turystycznymi tylko idź dalej prosto. Po około 2,5 do 3 km zobaczysz duży owalny plac to tu tylko do tego miejsca jeszcze nie dawno dojeżdżał ciężki sprzęt. Dalej prowadziły urocze leśne dukty i wąskie ścieżki, którymi można było dotrzeć do bazy namiotowej na Hali Górowej.
To, co zobaczysz idąc dalej to jedno z miejsc, nad którym teraz płaczemy i wcale nie podzielam Twojej nadziei przedstawionej w dalszej części cytowanego Twego zdania. Powstała tam droga nie ma znamion drogi tymczasowej, jest dobrze utwardzona, posiada liczne przepusty strumieni i mostki. Urocze kiedyś źródełka teraz zostały ocembrowane otoczakami, drewnianymi balami i dodatkowo wzmocnionymi stalowymi prętami, utworzono rowy melioracyjne oczywiście też odpowiednio wybetonowane, aby padające deszcze nie rozmyły tak przygotowanej do zwózki drewna drogi.
Zniszczono bezpowrotnie piękny górskie wąwozy z licznymi uroczymi strumieniami, źródłami i ciekami wodnymi. Zostały zniszczone młaki, i leśne rozlewiska, miejsca gdzie znajdowała się ostoja zwierzyny. Gdzie kiedyś na rozmokłym podłożu znajdowałem liczne ślady saren i ogromne odciski kopyt jeleni. Tu można było odnaleźć ciszę i spokój. Powyżej znajdziesz liczne już nie utwardzone odnogi tej drogi sięgające niemal pod Halę Górową, zawalone gliną, kamieniami rozryte ciężkim sprzętem gdzieniegdzie mieniące się tęczą rozlanego oleju napędowego.
Czy jest to problem, nad którym nie należy płakać?
Pozdrawiam Marian Knapik.