Forum członków i sympatyków PTTK
login:  
hasło:  

Zgłoszenie do moderatora

Jeżeli uważasz, że ta wiadomość łamie regulamin naszego forum lub netykietę albo w inny sposób narusza zasady dyskusji - zgłoś to do moderatora.

Zgłaszana wiadomość

Temat: Re: Tysiąc kilometrów na rowerze
Autor: Elektronek
Data: 2008-05-28 09:54:12

Relacja z piątego dnia podróży

Obudzili się rano w bardzo dobrych nastrojach – wreszcie zaświeciło słońce! Było ciepło, przyjemnie, więc wyjechali nieco wcześniej na trasę. Przez Warszawę przedzierali się jednak z trudem. Dopiero gdy udało im się dotrzeć do ścieżek rowerowych – błyskawicznie pokonali nimi całą szerokość miasta. Większa część trasy wiodła bezpośrednio nad Wisłą.

Telefon do mamy
Przystanęli pod pomnikiem Warszawskiej Syrenki i po zrobieniu pamiątkowego zdjęcia – zgodnie wyciągnęli telefony komórkowe, by zadzwonić do swoich mam. W końcu tego dnia było ważne święto – Dzień Matki.
Około południa mieli już za sobą kilkadziesiąt kilometrów na wylotówce z Warszawy. Ruch panował tam bardzo duży. Musieli być bardzo skupieni na ostrożnej jeździe. Utrzymywali jednak równe tempo – 25 km na godzinę.

Tu, gdzie powinienem być...
– Jestem pod ogromnym wrażeniem atmosfery panującej między chłopakami. Dotychczas zawsze jeździłem w pojedynkę – wspomina Leszek Zagroba z Ostrołęki, który na rowerze przemierzał już m.in. Grecję i Włochy. – Po raz pierwszy uczestniczę w drużynowym rajdzie z prawdziwego zdarzenia. Gdy ktoś jedzie wolniej i nie może podgonić, grupa zgodnie zwalnia i dostosowuje wspólne tempo do możliwości wszystkich uczestników rajdu. Chłopaki są dograni jakby znali się od lat, a nie od kilku dni. Fantastycznie się jedzie w takim zespole. Czuję, że właśnie teraz jestem tu, gdzie powinienem być i robię to, co właśnie powinienem robić. Czy można chcieć czegoś więcej? – mówił ze szczerym zapałem i satysfakcją.

Relaksacyjny spacer
– Jechało się nam swobodnie, lekko, bo dobrze się już rozjeździliśmy. Pogoda też nam sprzyjała – stwierdził Leszek. – Do Płocka zmierzaliśmy bocznymi drogami, rzeczywiście jechało się świetnie – dodał Paweł Czarny. – Dopiero końcówka trasy była bardziej ruchliwa. Ale podkręciliśmy tempo i poganialiśmy ostro sporo kilometrów. Kręciło się spokojnie, niemal relaksacyjnie, choć w miarę szybko – dopowiada.

„Teraz raczki jesteśmy”
Tym razem prawie całą trasę pokonali w słońcu! Spragnieni jego blasku – po kilkudniowej jeździe pod zachmurzonym niebem rozebrali się do koszulek z krótkim rękawem. Niektórzy zapomnieli jednak o stosownej ochronie przed słońcem. No i spalili się na czerwono. – Na te białe nóżki nam padło i teraz raczki jesteśmy – stwierdził Paweł.

Na noc zjechali do hoteliku, w którym nocowali już przed dwoma laty. Tym razem jednak byli zbyt zmęczeni kilkoma etapami rajdu, by wyjść na spacer i obejrzeć starówkę. Zostali na kwaterze, wcześnie poszli spać, dzięki czemu następnego dnia wstali rześcy i wypoczęci. I w takich doskonałych nastrojach pojechali na poprzedzające wyjazd spotkanie z płockimi energetykami.

Formularz zgłoszenia

Przedstaw się
Podaj swój e-mail
Wpisz rok założenia PTTK
zabezpieczenie antyspamowe
Uzasadnienie
Dlaczego zgłaszasz tą wiadomość?