Zgłoszenie do moderatora
Jeżeli uważasz, że ta wiadomość łamie regulamin naszego forum lub netykietę albo w inny sposób narusza zasady dyskusji - zgłoś to do moderatora.
Zgłaszana wiadomość
Temat: Re: Tysiąc kilometrów na rowerze
Autor: Elektronek
Data: 2008-05-25 16:50:26
Relacja z pierwszego dnia podróży
To nie był wymarzony start. Nie dość że pogoda spłatała figla i zgotowała kolarzom mglisto-dżdżyste powitanie, to na dodatek pomyłkowy zakręt już na początku rajdu zmusił ich do kilkukilometrowego pięcia się na rowerach pod górę. W miejsce, z którego wyjeżdżali.
Same urozmaicenia
Po tej przymusowej, acz niechcianej rozgrzewce trasa na szczęście była bardzo urozmaicona. Najpierw pięła się pod górę, później stromo wiodła pod górę, a na koniec po prostu wznosiła się pod górę. Trudno się było nudzić przy tak szybko zmieniających się warunkach jazdy...
Dzisiejsza aura zadbała też o to, by nie rozpraszać uwagi cyklistów skupionych na drodze. Wszak ich zadaniem jest JECHAĆ, a nie się rozglądać. Pewnie z tego względu przez kilka pierwszych godzin mgła nie odpuszczała ani na chwilę, skutecznie zasnuwając wszystko jednolicie szarą zasłoną. W niektórych momentach widoczność ograniczała się do kilku metrów. Strach było jechać nie tylko na rowerze, ale i samochodem, by kogoś nie potrącić.
Procesja w górach
Gdy energetyczny peleton wjechał do jednego z mijanych miast, trafił w sam środek procesji prowadzonej główną drogą przez księży i policjantów. Kolarze przecisnęli się jakoś bokiem, ale samochód obsługi technicznej utkwił na dobre na środku drogi. W końcu, po jakichś 30 minutach przymusowego, postoju udało się ruszyć z miejsca i dogonić rozpędzonych kolarzy.
Z górki z kolei mknęli nawet z szybkością 60 kilometrów na godzinę!
Wreszcie nieco się rozpogodziło, choć słońce, zachmurzone i najwyraźniej dziś w złym humorze, nie wyjrzało zza chmur ani na chwilę. Jednak im niżej schodziła droga, tym szerszy odkrywał się horyzont. Dzięki temu wytrwali rowerzyści wreszcie zobaczyli, a nie tylko poczuli w nogach, że przemierzają jedne z najpiękniejszych polskich gór.
60 kilometrów na godzinę
Kolejnych kilka godzin energetyczni cykliści poświęcili na nadrobienie dystansu – ich zdaniem zbyt wolno pokonywanego na dopiero co zostawionych za plecami wzniesieniach. Wprawdzie droga nadal przez długi czas częściej wznosiła się niż opadała, ale gdy wreszcie dopadli ładny i długi zjazd z górki, ekipa techniczna długo szukała kolegów na drodze – pomknęli 60 km/h i błyskawicznie odskoczyli od wozu na kilkanaście kilometrów.
Potem było już normalnie, czyli żmudnie, ale wytrwale – do celu, którym był podkrakowski hotelik. Fragment zatłoczonej w długi weekend drogi pokonali stosunkowo łatwo dzięki pracom prowadzonym przez budowlańców na sporym jej odcinku. Wolnym od samochodów pasem zmierzali w stronę Wawelu.
Zwieńczeniem dnia była narada poprzedzająca kolejny dzień rajdu. Rajdowcy z Ostrołęki i Kalisza zgodnie stwierdzili, że spodziewali się trudniejszej trasy. I chociaż dostali popalić – nikt nie czuje się zniechęcony przed kolejnym dniem wyprawy.
Zdjęcia z rajdu znajdziecie na stronie bloga "Z prądem Wisły" (adres podany w pierwszym wątku).