Zgłoszenie do moderatora
Jeżeli uważasz, że ta wiadomość łamie regulamin naszego forum lub netykietę albo w inny sposób narusza zasady dyskusji - zgłoś to do moderatora.
Zgłaszana wiadomość
Temat: Re: pytania- praca magisterska
Autor: Przodownik 1811
Data: 2008-01-29 11:39:33
Warto zapoznać się z tekstem ze strony => http://wolneprzewodnictwo.blog.pl/
Przedstawiony tam postulat uwolnienia przewodnictwa turystycznego od nieżyciowych i bezsensownych przepisów dotyczy również przewodnictwa górskiego.
[cytat]Nadzwyczajna Komisja Sejmowa "Przyjazne Państwo"
ul. Wiejska 4/6/8
00-902 Warszawa
Niniejszym zgłaszam wniosek o liberalizację prawa turystycznego - zniesienie obowiązku państwowego licencjonowania usług pilockich i przewodnickich, oraz nie karanie osób, które świadczą owe usługi w ramach wolnego zawodu i szkolą się samodzielnie lub w ramach wewnętrznych szkoleń firm turystycznych .
Przepisy o których piszę, są częścią ustawy uchwalonej przez koalicję SLD-PSL w 1997 r. która zlikwidowała gwarantowaną przez ustawodawstwo rządu Rakowskiego i Wilczka wolność zawodu pilota/przewodnika, przywracając regulacje podobne do tych, jakie istniały przed 1989 r. i wbudowane były w system kontroli totalitarnego państwa nad wszelką obywatelską aktywnością.
Za ich wprowadzeniem lobbowały środowiska wywodzące się z dawnych PRL-owskich struktur, obawiające się konkurencji młodych duchem, prężnych firm i usługodawców, którzy rozpoczęli swoją przygodę z turystyką w warunkach wolnego rynku. Uchwalaniu nowego prawa towarzyszyła dezinformacja opinii publicznej. Wmawiano, że licencjonowanie jest europejską normą, powołując się na przykłady Wiednia, miast włoskich, krajów śródziemnomorskich, gdzie ogromny napływ turystów i paternalistyczne tradycje przyczyniły się do powstania gildii broniących dostępu do lukratywnego zawodu. Zatajano, że w większości krajów zachodnioeuropejskich (m.in. Niemcy, Wlk Brytania) przewodnictwo i pilotaż są wolnym zawodem. Że - podobnie jak w dziesiątkach zawodów rzemieślniczych, artystycznych, dziennikarskich itp. ukończenie państwowych kursów nie jest obowiązkowe a zrzeszanie się, certyfikaty mają charakter dobrowolny i ostateczna wartość zawodowa weryfikowana jest przez wolny rynek.
Rychło okazało się, że uchwalone przepisy są nieżyciowe, nie dostosowane do nowoczesnego rynku usług a próby ich rygorystycznego egzekwowania przynoszą szkodę turystyce, zmuszają firmy do ponoszenia niepotrzebnych kosztów, uwłaczających procedur (m.in. tzw. "wynajmowanie słupa") i psują wizerunek Polski. Służby mundurowe przeprowadzają kontrole interpretując prawo ad absurdum, żądają uprawnień od kogokolwiek, kto pracuje z turystami bądź sprawia takie wrażenie np. pokazując zabytki, i w razie ich braku - karze mandatami. Kontrole te nie są nigdy inicjowane przez rzekomo pokrzywdzonych turystów, ale zawsze przez sfrustrowanych członków zrzeszeń zawodowych, którzy otrzymują policyjne uprawnienia do zaczepiania niewinnych gości w publicznych miejscach. W kwietniu 2007 głośnym echem odbiła się w mediach żenująca historia ukarania w Krakowie mandatem turystów z Włoch, za czytanie na głos książkowego przewodnika.
Kuriozalne drobiazgowe przepisy, żądające od każdego chcącego zajmować się w Polsce przewodnictwem turystów - wielomiesięcznych kursów i zdania państwowych egzaminów nie pozwalają błyskawicznie wcielać w życie nowych i świeżych inicjatyw biznesowych, niezbędnych dla rozwoju rynku. Ludzie z pomysłami, którzy znajdują klientów na swój nowy i ciekawy produkt zmuszeni są obchodzić prawo rejestrując swoje firmy jako "doradztwo osobiste" czy "grupa artystyczno-reklamowa" jak np. znana firma Crazyguides z Krakowa. W szczycie sezonu do obsługi licznych gości nie można znaleźć odpowiedniej liczby pilotów z uprawnieniami. Dotyka to szczególnie organizatorów nowatorskich form turystyki jak np. imprezy rowerowe czy wyprawy przyrodnicze. Praktyką stosowaną w krajach zachodnich jest zatrudnianie chętnych entuzjastów po kilkudniowym szkoleniu i praktyce w firmie touroperatora, które w zupełności wystarcza do opanowania rzemiosła. W Polsce jest to szansa na pracę dla młodych ludzi powracających z emigracji. Ich znajomość języków, liberalnych obyczajów, otrzaskanie ze stylem pracy w sektorze usług na Zachodzie - są tu nieporównanie cenniejsze, niż godziny nudnych wykładów PRL-owskich działaczy. Ale cóż, za taką praktykę polska firma może być ukarana - np. na skutek donosu zawistnej konkurencji - mandatem, a teoretycznie i utratą koncesji, zrujnowaniem biznesu - dorobku całego życia. Nie wspominając o stratach z tytułu zmniejszenia przyjazdów do Polski, zerwania kontraktów itp.
Z chwilą wejścia Polski do struktur unijnych, przepisy regulujące świadczenie usług pilockich i przewodnickich stają się prawdziwym reliktem komunizmu i bublem prawnym najwyższego kalibru. Dyrektywa 2005/36/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 7. września 2005 r. w sprawie uznawania kwalifikacji zawodowych, zezwala na podjęcie w Polsce pracy pilota/przewodnika np. obywatela Niemiec, który w swoim kraju nie musi zdobywać żadnych formalnych uprawnień. Jakże uwłaczające i dyskryminujące jest to wobec Polaka, któremu we własnym kraju nie wolno tego robić bez ukończenia wielomiesięcznych (a niekiedy nawet 2-letnich) kursów i zdania państwowych egzaminów.
List ten piszę dziś w imieniu swoim - jako właściciel działającego od 1990 przedsiębiorstwa Bird Service. Jestem m.in. największym organizatorem rowerowej turystyki przyjazdowej w Małopolsce, autorem wielu oryginalnych, dobrze sprzedających się produktów turystycznych. Piszę zmęczony tym, jak bzdurne i antyliberalne prawo utrudnia mi rozwój firmy i uniemożliwia legalny nabór pracowników. Rozpoczynam jednocześnie akcję społeczną "wolne przewodnictwo", publikację szczegółowych materiałów na stronach www.bird.pl/wolneprzewodnictwo oraz na blogu www.wolneprzewodnictwo.blog.pl po to aby zebrać pod tym wnioskiem więcej podpisów i unaocznić opinii publicznej bezsens uchwalonej przez postkomunistów ustawy.
Mam nadzieję, że w nowych warunkach politycznych będzie wreszcie możliwa jej zmiana i Polska znów - w dziedzinie przewodnictwa turystycznego, dołączy do rodziny wolnych krajów europejskich. W których wolność oprowadzania wycieczek, dzielenia się informacjami krajoznawczymi itp. jest powszechnym, ludzkim prawem.[/cytat]
Proponuję zapoznać się również z moim tekstem zatytułowanym "Turystyczne Kurioza", zamieszczonym na stronie => http://www.ksp.lanet.wroc.net/kurioza.htm