Forum członków i sympatyków PTTK
login:  
hasło:  

Zgłoszenie do moderatora

Jeżeli uważasz, że ta wiadomość łamie regulamin naszego forum lub netykietę albo w inny sposób narusza zasady dyskusji - zgłoś to do moderatora.

Zgłaszana wiadomość

Temat: Re: Unijna Komisja robi porządek
Autor: Rentgen
Data: 2007-10-28 00:06:16

[cytat]przestańcie na litośc boską obrażać Kolegów z komisji egzaminacyjnej[/cytat]

To nie obrażanie, a konkretne zarzuty o stronniczość, złośliwość i nieumiejętność przeprowadzenia egzaminu.

[cytat]Dziwnym trafem narzekają ludzie, którzy egzamin oblali.[/cytat]

Chyba normalne, że narzekają bo ich wyobrażenie o egzaminie i komisji było inne od tego co zastali.

[cytat]ktoś śmiał "oblać" egzaminowanego tylko dlatego iż ten ostatni zgubił szlak[/cytat]

Kandydat na przewodnika ma znać przebieg kilkuset kilometrów szlaków na "swoim" terenie. Niemożliwością jest aby wszystkie szlaki znał w tym samym stopniu i szybko kojarzył np źle oznaczony 5ty zakręt czarnego szlaku w okolicy Folusza i pamiętał ze schodząc z Wetlińskiej do Berehów trzeba skałkę mijać z prawej strony a sugerować się wyraźniejszą ścieżką. Nie widzę w tym nic złego, że przewodnik mógł nie przejść osobiście każdego kilometra wszystkich szlaków i nie znać mylnych miejsc na tychże szlakach. Przewodnik bazując na swoim górskim doświadczeniu i umiejętnościach musi umieć szybko się zorientować, że coś jest nie tak. Spotkałem już przewodnika z grupą w bieszczadzkim jarze, bo wstydził się wyciągnąć mapę! Po to są mapy (i przewodniki), aby przewodnicy potrafili z nich korzystać. Przewodnik z mapą to nic złego, przewodnika bez mapy (w plecaku, na wszelki wypadek) bym się bał.

[cytat]inny nie odpowiedział na ustnym tylko na jedno pytanie [/cytat]

Są pytania i pytania, a pytanie pytaniu nie równe. Na moim egzaminie pytano mnie o nazwę lokalnej gazetki parafialnej wydawanej w Miejscu Piastowym. Chyba powinien oblać egzamin, bo nie znałem też nazwiska wielce ponoć zasłużonego proboszcza z tegoż samego Miejsca Piastowego. A i takie pytanie padło. Czy ta wiedza jest przewodnikowi potrzebna? Chyba niekoniecznie, ale już 2:0 na korzyść komisji!

[cytat]Może zamiast wylewać łzy koledzy studenccy starannie przygotowali się do egzaminu.[/cytat]

Przeprowadzić się Rzeszowa do Rzeszowa i zaprzyjaźnić z panią Zosią? ;-) Bo komisja rzeszowska wyraźnie nie lubi ludzi spoza województwa.

A może komisja powinna też przygotować się do egzaminu? Bo to żadna sztuka odgrywać eksperta i zadawać pytania na które nikt nie będzie znal odpowiedzi.

[cytat]W sumie egzamin jest podsumowaniem naszego górskiego życia.[/cytat]

A widzisz! I tu się różnimy. Dla "studenckiego" to jest dopiero początek prawdziwej górskiej przygody. Kiedyś wydawało mi się, że jestem doświadczonym górskim turystą, a dopiero jak zostałem przewodnikiem zdałem sprawę jak niewiele wiem o górach i to że cały czas musze się ich uczyć i nigdy nie mogę (nie chcę) spoczywać na laurach. "Podsumowanie" brzmi jak zamknięcie pewnego rozdziału, akurat dla mnie (i chyba wszystkich "studenckich") to on się właśnie otworzył w momencie pasowania na przewodnika.

[cytat]Wątpię też, że wkucie przewodnika Rewasza jest wystarczające aby zdać. [/cytat]

A jaki przewodnik trzeba "wkuć" aby zdać? :-)

Akurat nikt nie pisał, że wkuł Rewasza, a raczej, że Rewasz jest nie jest "uznawany" przez komisję. Ciekawe dlaczego? Przewodniki Rewasza są chwalone i nagradzane. Są wygodne w użyciu i merytorycznie trudno im coś zarzucić, no może poza tym, że autorzy wywodzą się ze "studenckich".

[cytat]topografie powinnaś mieć w nogach[/cytat]

To chyba "studenccy" wiedzą najlepiej. Wątpię czy "niestudenccy" mają okazję na kursie zaliczyć np. Matragonę czy Siwejkę. :-)

Różnica w tym, że "studenccy" zostają przewodnikami aby prowadzić, z reguły nieodpłatnie, wielodniowe rajdy i obozy wędrowne. "Niestudenccy" zaś aby zarobkowo prowadzić krótkie (autokarowe) wycieczki szkolne. To dwa totalnie różne sposoby chodzenia po górach i przede wszystkim prowadzenia ludzi po górach. Co więcej jedno drugiemu nie przeszkadza i nie stanowi dla siebie konkurencji. Inni klienci i inne wymagania względem przewodnika.

Problem jest złożony. Faktem jest, że "studenccy" kandydaci na przewodników olewają często "przewodnictwo autokarowe", no bo przecież prawdziwe góry zaczynają się dopiero poza szlakiem - w błocie i w krzakach. Z koleii "niestudenccy" często przewodnictwo odbierają jako bezustanne ględzenie do autokarowego mikrofonu do i tak niezainteresowanej niczym grupy. Rzeszowska komisja obstaje przy tej drugiej wizji, a prawda jest przecież gdzieś po środku. Co więcej, słyszy się o tym że komisja nie lubi tych spoza województwa podkarpackiego, a kandydatów postrzega jako konkurentów do przewodnickiego zarobku. A na ten zasługują jedynie ci z Podkarpacia. Zresztą wszyscy się powinni komisji bać, a egzamin ma być straszny (nie dotyczy Pani Zosi)!

Formularz zgłoszenia

Przedstaw się
Podaj swój e-mail
Wpisz rok założenia PTTK
zabezpieczenie antyspamowe
Uzasadnienie
Dlaczego zgłaszasz tą wiadomość?