Zgłoszenie do moderatora
Jeżeli uważasz, że ta wiadomość łamie regulamin naszego forum lub netykietę albo w inny sposób narusza zasady dyskusji - zgłoś to do moderatora.
Zgłaszana wiadomość
Temat: Re: sąd za czytanie przewodnika
Autor: Basia Z.
Data: 2007-04-10 18:53:16
[cytat]
Domyślać sie mogę, że w euro-sojuzie jest wszędzie podobnie jak i u nas (albo gorzej), a na zgniłym, kapitalistycznym zachodzie (USA, Nowa Zelandia, Australia) - nikt by nawet na coś podobnego nie wpadł. Ale to tylko przypuszczenia.
[/cytat]
No to się mylisz, ja sprawę znam tylko z przekazu na forach internetowych (podawanych przez ludzi zamieszkujących rózne kraje) i nie chcę się w związku z tym dużo rozpisywać, ale troszkę jednak napiszę.
Z tym że moja wiedza dotyczy bardziej gór niz innych obiektów (z racji zainteresowań).
W USA obostrzenia są bardzo mocne. Do niektórych parków/rezerwatów istnieje "roczny limit wejsć" i trzeba czekać w kolejce. Oczywiście oprowadzają tylko uprawnione osoby.
Na najważniejsze szczyty obowiazują "zezwolenia" za które się płaci.
W krajach "byłych KDL-ach" z wyjatkiem byłego ZSRR nie potrzeba praktycznie żadnych zezwoleń, każdy moze chodzić gdzie chce.
Na niektóre miasta (np. Pragę) trzeba mieć przewodnika, ale to wyjątek.
W byłym ZSRR obowiązują czasem przepustki do strefy nadgranicznej (np. w Kaukazie), ale to jest inny powód.
W bardzo wielu krajach działalność górska jest regulowana poprzez towarzystwa ubezpieczeniowe. Np. w Stanach TU niue ubezpieczy wycieczki górskiej, jeśli nie będzie z nią przewodnika z odpowiednimi uprawnieniami.
Z tego co słyszalam od znajomych to we Włoszech i Hiszpaniii w niektórych miastach (tych najbardziej atrakcyjnych) wymagany jest miejscowy przewodnik.
Pozdrowienia
Basia