Forum członków i sympatyków PTTK
login:  
hasło:  

Zgłoszenie do moderatora

Jeżeli uważasz, że ta wiadomość łamie regulamin naszego forum lub netykietę albo w inny sposób narusza zasady dyskusji - zgłoś to do moderatora.

Zgłaszana wiadomość

Temat: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2006-06-18 11:52:33

Czołem!

Ostatnie dwa tygodnie bawiłem u naszych bratanków. Poznawałem smaki Węgier, ich gościnność, kulturę, senne wioski. Spałem w "panzio" i "szoba kiado" w małych wsiach z daleka od wielkich turystycznych atrakcji, jadłem w lokalnych "csardach" razem z miejscowymi, raczyłem się węgierskim winem w "borozach", a po koniec wyjazdu w małych piwniczkach regionu Tokaj. Zwiedzałem "pustę", próbowałem lokalnych potraw, wchodziłem do muzeów salami, papryki itd.

Jednym słowem podróżowaliśmy rowerami z Kalinką po Wielkiej Nizinie Węgierskiej poszukując Węgier i Węgrów prawdziwych. Nie tych z turystycznego folderu. I to znaleźliśmy. Dużo łatwiej niż w Polsce, gdzie z lokalnych przysmaków króluje pseudo-pizza lub bułka z mięsem udająca hamburger.

Opowiedzieć chcę Wam jednak o pewnym moim traumatycznym przeżyciu, które miało miejsce jeszcze tutaj...

Wyjazd planowaliśmy od kilku tygodni. Postanowiliśmy pojechać nocnym pociągiem relacji Warszawa - Budapeszt. Ponieważ słyszeliśmy o problemach z przewożeniem rowerów przez granicę, umyśliliśmy sobię, że pojedziemy kuszetką. Myśleliśmy, że skoro obsługa jest cały czas ta sama, to nikt nie będzie domagał się dodatkowych opłat za rowery w każdym kraju (PKP sprzedaje bilety rowerowe wyłącznie do granicy, a potem jesteś skazany na łaskę nowej załogi konduktorskiej).

Kilka dni przed wyjazdem idę zatem na dworzec kupić bilety. Na szczęście wziąłem Kalinkę, bo w to co zobaczyłem i usłyszałem, gdyby nie świadek w jej postaci, sam bym nie uwierzył.

Warszawa, wczesne popołudnie, Dworzec Centralny. Centrum europejskiej stolicy. Czynna jedna kasa międzynarodowa - do niej gigantyczna kolejka. Do pozostałych zresztą również...

Przed nami niemal sami cudzoziemcy pokornie znoszący przymusowe stanie w smrodzie centralnego. Pani w kasie nie włada żadnym (włącznie z rosyjskim!) językiem obcym. Mikrofon i głośnik w szybce rozregulowane i rozmowy słychać na całą halę. W pewnym momencie, doprowadzona do ostateczności kasjerka, nie mogąca się dogadać z cudzoziemcem, wykrzykuje na cały głos - "Dlaczego, u diabła, Pan nie mówi po polsku!!!". W oczach robi mi się ciemno...

Wreszcie dochodzimy.

Tam dowiadujemy się:
1) Zgodnie z tym co napisałem wcześniej, bilet rowerowy oddzielnie (w kasach krajowych!) mogę sobie dokupić do granicy. Dalej - nie wiadomo.

2) Rowerów kuszetką przewozić nie wolno. A w zasadzie nie wiadomo, bo nie ma odpowiedniego przepisu. Zadecyduje obsługa kuszetki.

3) Pani zatem może mi zatem sprzedać za ponad 1000 złotych dwa bilety na kuszetkę do Budapesztu i z powrotem, ale czy wsiądę do pociągu z rowerem, zarówno tu, jak i tam, zadecyduje na 10 minut przed odjazdem jakiś cieć w kuszetce. Ważnymi biletami mogę się podetrzeć.

Wszystko to wykrzyczane przez roztrojony mikrofon, głosem pełnym pretensji. Co prawda mówiłem po polsku, ale ewidentnie się czepiałem i panią kasjerkę rozdrażniłem. Przyszedł taki i coś chce...

Krew mnie jasna zalała. Obecność Kalinki powstrzymała mnie przed powiedzeniem tego co myślę w prostych, żołnierskich słowach. Powstrzymała mnie rónież przed czynami, po których zajęto by się mną intensywnie natychmiast. Karnie zwiesiłem głowę i odszedłem od kasy.

Pół godziny później miałem już dogadany znaleziony w internecie sklep z samochodowymi bagażnikami rowerowymi. Sympatyczny człowiek obiecał na mnie poczekać z zamknięciem, aż wrócę rowerem z pracy do domu, wezmę samochód i dojadę do niego na Ursynów. O 20:00 nie tylko sprzedał mi bagażnik rowerowy (wyszło niecałe 360 złotych wraz z belkami mocującymi, których wcześniej na samochodzie nie miałem), ale i go zamocował na moim rozlatującym się Peugeocie. Montaż całkowicie gratis...

Teraz kilka mocniejszych słów.
Były na tym forum wątki jak uzdrowić PKP. Ja twierdzę, że tego burdelu nie da się uzdrowić. Przestać natychmiast dotować. Niech to zbankrutuje jak najszybciej. Kolejarzy wywalić na zbity pysk. Nic mnie nie obchodzą strajki i protesty. Potem całość taboru zlicytować i na gruzach niech powstają nowe, prywatne spółki kolejowe. W przeciwnym wypadku do końca świata nic się nie zmieni. Przecież to co opisałem wyżej, to totalna żenada. Już nawet nie chodzi o to, że nie mogłem zawieźć tyłka wraz z rowerem kuszetką do Budapesztu. Chodzi o permanetną kompromitację przed cudzoziemcami przybywającymi do Polski. Sceny rodem z filmów Barei w centrum europejskiej stolicy, w XXI wieku. Gigantyczny wstyd...

Generalnie efekt był taki:

1) Pojechałem samochodem, co wraz z kupnem bagażnika cenowo wyszło porównywalnie (może ciut taniej).

2) Na miejscu byłem bardziej mobilny, co umożliwiło nam w deszczowe dni (a trzy takie się przydarzyły) podróżowanie samochodem zamiast rowerem.

3) Po drodze zarówno w jedną, jak i w drugą stronę, odwiedziłem Jaśliska... :-)

4) W drugą stronę przywiozłem cały bagażnik różnych win, kiełbas i pasty paprykowej, co w rowerowych sakwach byłoby niemożliwe. :-) :-)

Czy wiecie, że od przejścia w Barwinku do Tokaju jest niecałe 300 km? Wąska ta Słowacja... :-)

O samych smakach Węgier, o pysznej halaszle (czyt: holazli), gulaszach, bograczach, salami, kiełbasach, papryce, pieczeniach, winach, Palince (50% wódce morelowej) itd. napiszę Wam w innym poście. A - wierzcie mi - jest o czym pisać. Tak samo jak o ichniejszym rowerowaniu, o ścieżkach rowerowych w każdej, najmniejszej nawet wsi, o omijaniu rowerzystów przez samochody szerokimi łukami, spokojnej jeździe...

Pozdrawiam,
Łukasz Aranowski

PS. Podaję namiary na sklep z bagażnikami:
Firma: Hossa (http://www.hossa.pl/)
Sklep: Warszawa-Służew
ul. Wałbrzyska 11 lok. 10 (C.H. "Land")
Czynny: w godz. 10-20, sob. 10-16
tel. (22) 549-90-16
GG: 1665912
Prowadzący akurat ten sklep (firma ma ich kilka), Bogdan, jest przemiłym człowiekiem. Męczył się z moim bagażnikiem do wpół do dziesiątej wieczorem, a na propozycję wynagrodzenia tylko się żachnął. Obiecałem sobie, że w zamian przynajmniej zrobię mu reklamę. :-)
Ł.

Formularz zgłoszenia

Przedstaw się
Podaj swój e-mail
Wpisz rok założenia PTTK
zabezpieczenie antyspamowe
Uzasadnienie
Dlaczego zgłaszasz tą wiadomość?