Forum członków i sympatyków PTTK
login:  
hasło:  

Zgłoszenie do moderatora

Jeżeli uważasz, że ta wiadomość łamie regulamin naszego forum lub netykietę albo w inny sposób narusza zasady dyskusji - zgłoś to do moderatora.

Zgłaszana wiadomość

Temat: Re: A może tak pod namiot...
Autor: Kuba
Data: 2003-02-14 03:03:57

Oj.
Znowu?

Tak naprawdę tamto to ja dla jaj, ale jak Wy te jaja z Miodkiem, to już to
zupełnie niestrawne ( gorzej niż sznycel górski ) i nie mam wyjścia po prostu.

No to będzie ponownie wyłożenie moich jedynie słusznych poglądów tu zaraz
- sami chcieliście, to znowu trochę potrwa, ostrzegałem.

Otóż za poprawnością obu form dopełniacza liczby mnogiej
są podawane generalnie dwa argumenty:

1. bo i tak, i tak dużo ludzi mówi
- argument z typu: jedzcie ryż bo półtora miliarda Chińczyków nie może się mylić,
czy jedzcie .... bo miliardy much itd.
Pozwolicie, że się nie odniosę ( trudno mi się odnosić samemu
– jestem dość ciężki, zatem unikam tego bez wyraźnej potrzeby )

2. drugi jest naukowy i cięższy do zlekceważenia.
Przytoczę za prof. Cieślikową:
„Od średniowiecza zarówno Beskidy jak i Bieszczady występowały w dwóch obocznych formach: Bieszczad (formalnie liczba pojedyncza, która oznaczała zbiorowość) i Bieszczady (plurale tantum). Od Bieszczad tworzono liczbę mnogą Bieszczady i wtedy dopełniacz brzmiał Bieszczadów (jak układ – układy – układów). Natomiast Bieszczady (plurale tantum) odmieniają się jak sanki – sanek, Karpaty – Karpat, Tatry – Tatr i dopełniacz brzmiał Bieszczad. Obydwie formy dopełniacza są zatem właściwe ze względu na różną w średniowieczu postać liczby: liczba mnoga albo plurale tantum.”

( plurale tantum to – proszę szanownej wycieczki – taki rzeczownik, co ma ino mnogą liczbę )

Sęk w tym, że:

1. pierwotna była jednak forma „Bieszczad”
( mianownik liczby pojedynczej; najstarszy zachowany zapis bodaj „Byeschad” )
nazwą tą nie tylko wymiennie z „Beskid” określano obszar wzniesień,
co Małopolskę i Ruś od Węgier oddzielały, ale także ciekawie ją spospolitowano
mówiąc „bieszczadź łez” ( coś jak padół łez ) lub świat „zbieszczadział”
( zdziadział, zbrzydł – zachwyt górami jest wszak zboczeniem stosunkowo świeżej daty )

2. forma ta – tzn. ten „Bieszczad” - jest dalej żywa tzn. występuje w terenie
- tak chociażby zwie się prawdziwie jeden pagór słuszny nad Jaśliskami,
na mapy jako „Kamień” nanoszony.

3. skoro – jak podaje również sama Pani Profesor – formy Beskid i Bieszczad są oboczne,
czegóż zatem mówimy (tych) „Beskidów”, a nie (tych) „Beskid”?

Moim zdaniem, ludzie mówią: (tych) „Beskidów” bo wiedzą,
że jest (ten) Beskid Śląski, Żywiecki itd.,
natomiast używają formy dopełniacza (tych) „Bieszczad” bo nie wiedzą,
że istniał i istnieje (ten) Bieszczad,
a przy tym to krócej i łatwiej.

Zaś tłumaczenie, jakoby „Bieszczad” i „Bieszczady” stały się tak odrębne,
że druga forma stała się rzeczownikiem, który nie ma liczby pojedynczej,
choć jak byk widać, iż taka jest i to pierwotna i znacząca w różnych kontekstach,
i wykształciły odrębne schematy deklinacji ( odmiennie niż bliźniacze „Beskidy” )
- ma podeprzeć tylko istniejąca, a błędną praktykę językową.

Przy okazji
- ciekawe, że z form bliźniaczych: Beskid i Bieszczad,
to ta pierwsza jest pochodzenia ruskiego, a druga bardziej polska
( choć patrząc na mapę wydawałoby się, że powinno być odwrotnie )
- ciekawe, że wciąż nie ma pewności od czego Bieszczad/Beskid pochodzi:
może od trackiego plemienia Biessów ( co ich jeszcze w starożytności jako
mieszkańców północnych stoków Karpat opisywano ), a może od germańskiego
słowa „besket” co znaczy „dział” ( zatem pokrywałoby się z najdawniejszym znaczeniem,
a i funkcjonuje w terenie podobnie jak: „Dział”, „Dzielec”, „Dił”, „Diłok” itp. );
wersja „bies z czadów” jakoś mnie – choć byłaby wszak argumentem za „Bieszczadów”
- zbytnio nie przekonuje.

Z innych drobniejszych argumentów na rzecz „Bieszczadów”
- popatrzcie w pisaniny – co bardziej mundre i ważkie to oną właśnie stosują
( np. z popularniejszych „Słownik geograficzno-krajoznawczy Polski”, przewodnik
„Bieszczady” oficyny „Rewasz”, strona www Zarządu Parków Narodowych itd. )
- oraz racja ostateczna, co przekonać winna nawet państwo profesorstwo:
podobnież w jednej knajpie w Ustrzykach Górnych za użycie (tych) Bieszczad
można dostać w ryja.

A na koniec taka tu oto puenta tego poemata:
Przekonujta mnie jeśli mocniejsze argumenta tu mata,
A jak nie, to se sami mówta jak tam chceta - mi to lata.

Miłego rozpoczynającego się dnia,

Kuba

Formularz zgłoszenia

Przedstaw się
Podaj swój e-mail
Wpisz rok założenia PTTK
zabezpieczenie antyspamowe
Uzasadnienie
Dlaczego zgłaszasz tą wiadomość?