Forum członków i sympatyków PTTK
login:  
hasło:  

Zgłoszenie do moderatora

Jeżeli uważasz, że ta wiadomość łamie regulamin naszego forum lub netykietę albo w inny sposób narusza zasady dyskusji - zgłoś to do moderatora.

Zgłaszana wiadomość

Temat: Re: Na Szlaku
Autor: Jacek Potocki
Data: 2005-12-16 13:31:00

Skoro Łukasz poruszył problem oficyny "Sudety" (jak najbardziej zasadnie, bo z funkcjonowaniem Oficyny "Na szlaku" było ściśle związane), to pozwolę sobie na kilka uwag jej dotyczących. Trochę się w tych sprawach orientuję, bo przez dobrych parę lat byłem członkiem Zarządu Oddziału, w którego strukturze funkcjonuje (czy funkcjonowała) Oficyna.
Otóż Oficynę Oddział przejął w spadku po likwidowanym Zarządzie Wojewódzkim i śmiem twierdzić, że w dużej mierze było to przysłowiowe "niechciane dziecko". Działalność Oficyny opierała się na Piotrku, doskonałym łamaczu i Staszku, poligrafie obeznanym w technicznych sprawach druku (on wiedział co, gdzie, jaką techniką i za ile warto drukować itp.). Natomiast stałą bolączką był brak osoby zajmującej się dystrybycją. Tylko - z drugiej strony - żeby ta osoba rzeczywiście miała co robić, to Oficyna musiałaby zacząć aktywnie działać na rynku wydawniczym. A tak naprawdę oficyna "Sudety" nigdy nie była wydawnictwem z prawdziwego zdarzenia, prowadzącym jakąś politykę wydawniczą. Próbowała to robić na początku, z różnym skutkiem. Ale trzeba pamiętać, że początek lat dziwięćdziesiątych to były bardzo trudne czasy dla wydawnictw, zwłaszcza tych, które próbowały iść w kierunku wydawania publikacji turystyczno-krajoznwczych (był generalny regres tego segmentu rynku, a ożywienie nastąpiło dopiero w drugiej połowie lat dziwięćdziesiątych).
Potem Oddział popadł w olbrzymie tarapaty finansowe, co o mało nie skończyło się upadłością. Przez parę lat wygrzebywał się z tej sytuacji i ten okres zadecydował, że Oficyna stała się nie tyle wydawnictwem, co firmą usługową realizującą zlecenia finansowane z zewnętrz. Nie była specjalnie tania, ale miała dobrą markę. Upadek rozpoczął się w momencie, gdy odszedł z Oficyny łamacz, mający dość funkcjonowania w chorych układach Oddziału Wrocławskiego. Za nim uciekła większość zleceń, dzięki którym oficyna zarabiała na swoje utrzymanie. W ten sposób "Na szlaku" straciło oparcie.
Piszę o tym dlatego, że Krzysztof wielokrotnie próbował przekonywać szefów Oddziału (także na kolejnych Zjazdach Oddziału) o konieczności wzmocnienia Oficyny, tak żeby mogła funkcjonować na rynku wydawniczym. Ale najpierw nie było na to pieniędzy, zaś potem - moim zdaniem - nie było takiej woli.
Szkoda "Na szlaku", bo jest (było) to najdłużej utrzymujące się czasopismo turystyczne (od roku 1988). Osobiście mam do tego tytułu sentyment, bo w nim ukazywały się moje pierwsze artykuły i właściwie do końca z nim współpracowałem (choć ostatnio mniej jako autor, bardziej jako tłumacz). Honoraria kiedyś rzeczywiście były płacone, ale to śpiew dość odległej przeszłości.
Co do niespójności tematycznej - jest to prosta konsekwencja szukania dotacji w różnych instytucjach, z których każada miała inne oczekiwania. W zależności od tego kto dotował, to "pod niego" naginany był profil pisma. Wpisuje się to w filozofię działalności PTTK (wywodzącą się z peerelowskiej socjalistycznej rzeczywistości) - pieniędzy się nie zarabia tylko "załatwia". Reszta jest konsekwencją.

pozdrawiam

Formularz zgłoszenia

Przedstaw się
Podaj swój e-mail
Wpisz rok założenia PTTK
zabezpieczenie antyspamowe
Uzasadnienie
Dlaczego zgłaszasz tą wiadomość?