Forum członków i sympatyków PTTK
login:  
hasło:  

Zgłoszenie do moderatora

Jeżeli uważasz, że ta wiadomość łamie regulamin naszego forum lub netykietę albo w inny sposób narusza zasady dyskusji - zgłoś to do moderatora.

Zgłaszana wiadomość

Temat: Re: Książka "Autostop polski"
Autor: ~A. Dreptaniec
Data: 2005-11-11 08:29:34

Dziękuję za piękny opis podróżowania bez biletu.

> O swoim autostopie mogłabym pisać godzinami.
To był wspaniały sposób podróżowania przy całkowitym braku pieniędzy. <

Sądzę, iż takie same odczucia mieli wszyscy turyści korzystający z tzw. “okazji”, a później jeżdżący “na łebka”, no i oczywiście ci “autostopowicze” z książeczkami, do których także należał mój syn. (On, włócząc się w czasie wakacji, korzystał z noclegów tam gdzie go wieczór zastał; dostawał też posiłki, za co odpłacał gospodarzom pomocą przy pracach polowych i in.).

Ja osobiście najmilej wspominam powroty z gór, które najczęściej odbywały się już po ciemku, gdyż zwykle planowałem dalekie i trudne trasy, przy czym b. często zatrzymywałem się, by wyjąć z plecaka dużą ciężką kamerę sprężynową na filmy celuloidowe (nakręcaną jak wielki stary budzik - do dziś sprawną) oraz 2 aparaty fot. na negatywy i slajdy. Jedno nakręcenie sprężyny “budzika” wystarczało na zapis 25 sekund filmu, a cała taśma miała długość 2 min. i 15 sek. Te nieme filmy były b. drogie - wówczas był to luksus.
Tło dźwiękowe i komentarze nagrywałem osobno na 9-kilogramowym magnetofonie szpulowym (do dziś sprawnym, choć ma już 35 lat). Następnie te krótkie odcinki taśmy celuloidowej sklejałem na filmy tematyczne do długości 20 min. (po tym czasie projektor wymagał stygnięcia ok. 15 min.). Szybkość projekcji na ekran ceratowo-szklany musiałem synchronizować z szybkością odtwarzanej taśmy magnetofonowej. Oczywiście projekcja filmu mogła być prowadzona tylko w całkowitej ciemności.

Powracając do wątku: Ze stopu korzystałem najczęściej na trasie od Łysej Polany, po powrotach ze szlaków kończących się przy M.Oku, przy Wodogrzmotach Mickiewicza, na Wierchporońcu i jeden raz po powrocie (nocleg w Popradzie) ze szlaku Siodełko - Dol. Zimnej Wody - Dolina Pięciu Stawów Spiskich - Lodowa Przełęcz - Dol. Jaworowa - Jaworzyna Spiska.
Na marginesie muszę dodać, że w tamtym czasie (lata 60-te) szlak przez długą Dolinę Jaworową był prawie nie uczęszczany. Dolina miała szczególnie dziki charakter i była największym siedliskiem niedźwiedzi. Przypomniałem sobie o tym, kiedy wszedłem w las z gęstym wysokim podszyciem, a kamienna ścieżka była w ogóle niewidoczna (zarośla musiałem rozgarniać rękami). W razie natknięcia się na niewidoczną niedźwiedzią rodzinę - nie miałbym żadnych szans.

Z Łysej Polany odjechał już ostatni autobus, toteż zdecydowałem się na nocny marsz do Zakopanego.
Idąc z ciężkim plecakiem przez cały dzień górskimi nierównymi kamiennymi dróżkami nie odczuwałem wielkiego zmęczenia nóg, lecz kiedy zacząłem iść miarowym krokiem po równym asfalcie, wtedy poczułem, że mam stopy.

Z kierunku od Łysej Polany nadjechał samochód. Jadące w nim małżeństwo zatrzymało się koło mnie i zaprosiło do środka.
Jakie jest to uczucie ulgi (ze zdjęcia plecaka i ciężaru własnego ciała ze zmęczonych stóp) po zakończonej całodziennej udanej wędrówce, tego nie ma potrzeby opisywać - to już wie każdy pieszy turysta.
Pamiętajcie o tym Szanowni Kierowcy, a WDZIĘCZNOŚĆ zmęczonego turysty zawsze będzie cenniejsza od pieniądza.

Tym akcentem kończę ten wątek.

Serdecznie pozdrawiam! Stary turysta Dreptaniec.

PS:
Podziękowanie za informacje (choć niewesołe) o aktualnym stanie niektórych szlaków tatrzańskich.

Formularz zgłoszenia

Przedstaw się
Podaj swój e-mail
Wpisz rok założenia PTTK
zabezpieczenie antyspamowe
Uzasadnienie
Dlaczego zgłaszasz tą wiadomość?