Zgłoszenie do moderatora
Jeżeli uważasz, że ta wiadomość łamie regulamin naszego forum lub netykietę albo w inny sposób narusza zasady dyskusji - zgłoś to do moderatora.
Zgłaszana wiadomość
Temat: Re: W Tatrach
Autor: ~A. Dreptaniec
Data: 2005-08-04 18:07:45
Dziękuję bardzo za zabranie głosu w poruszonej przeze mnie sprawie. Przebywając często (także w weekendy) nad M. Okiem, na pewno zna Pani doskonale poruszony przeze mnie problem.
Nad M. Okiem pojawiłem się po raz pierwszy, kiedy wreszcie doznałem szczęścia otrzymania z Rady Zakładowej skierowania na wczasy do Zakopanego, a miałem już wtedy 43 lata. (Zakopane bywało zawsze zaklepane tylko dla bonzów partyjnych). Wzbudziła się wtedy miłość do Polskich Tatr od pierwszego wejrzenia. Chodziłem wszędzie, a M. Oko było dla mnie jedynie punktem wyjścia na dalsze szlaki lub miejscem powrotu z nich. Pochłaniałem literaturę na tematy tatrzańskie, żeby jak najszybciej i jak najwięcej zdobyć o nich wiedzy. Dźwigałem z sobą 2 aparaty foto (na negatywy i na slajdy), a później jeszcze dużą ciężką kamerę sprężynową na filmy celuloidowe (razem 4,5 kg). Fotografowanie zabierało na trasie dużo czasu, toteż normalką było powracanie o latarce. Potem nadszedł okres chorób, szpitali, starzenia się i osłabienia. Po kilku latach zapragnąłem pożegnać się z górami. Wiedząc, że do Włosienicy można dojechać konnym brekiem (bo piesze przebycie tej drogi było dla mnie niemożliwe!) poprosiłem w ub. roku syna o zawiezienie mnie do Palenicy.
Sz. Pani była łaskawa stwierdzić, że osób starszych i niepełnosprawnych nie stać na 50 zł. Czy mam to rozumieć, iż te osoby powinny się pomodlić o cudowne przeniesienie ich do M. Oka (a jak się nie uda - to co?). Ja, "melodramatyczny roztrzęsiony staruszek" (ktoś już mnie tak nazwał), dałbym nawet 200 (a może i więcej). Jak już kogoś było stać na koszty dojazdu z Kaczego Dołka, Warszawy czy Poznania i na koszty pobytu w Zakopanem - to opłata za furkę jest już wydatkiem ułamkowym.
Uprzejmie proszę wszystkich, którzy uważają siebie za "wybranych" i uważają się za upoważnionych do decydowania, kogo do TPNu wpuścić, a kogo nie, i chcą decydować za innych (wg "jedynie słusznej linii Partii") o sposobie przemieszczania się po drodze jezdnej z Palenicy do Włosienicy - o poważne zastanowienie się i ponowne przemyślenie swoich racji, zanim sprzątną furki sprzed nosa tym, którzy mają prawo tylko sami za siebie decydować o tym, czy ich stać, czy nie, i czy mają używać swoich nóg, czy pośladków. Mnie osobiście już ten problem nie dotyczy - z M. Okiem pożegnałem się już na zawsze.
Co do piwka - ci którzy często bywają przy M. Oku (w tym również Sz. Pani) wiedzą to najlepiej.
Wspólnie ze mną na breku znajdowały się całe 3-pokoleniowe rodziny, babcie z wnuczkami i kilka innych osób. Nikogo z piwkiem nie widziałem; rozmawiano cicho. Jedyny gwar i nawoływania dochodziły z idących grupek młodzieży. Koło schroniska też nie zauważyłem piwoszy (był to zwykły dzień roboczy).
Serdecznie pozdrawiam. Z wyrazami szacunku
- A. Dreptaniec