Zgłoszenie do moderatora
Jeżeli uważasz, że ta wiadomość łamie regulamin naszego forum lub netykietę albo w inny sposób narusza zasady dyskusji - zgłoś to do moderatora.
Zgłaszana wiadomość
Temat: Re: Schronisko na Hali Łabowskiej
Autor: Tomek Dygała
Data: 2005-07-08 10:50:10
Piszesz o bandyckich czynszach - być może, ale AFAIK to są czynsze umowne, które dzierżawcy zgodzili się płacić, więc niech się nie dziwią że muszą płacić coś na co sami się zgodzili.
Z nieco innej ale nie do końca beczki żeby dolać oliwy do ognia :-)
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35056,2807436.html
Drogo w beskidzkich schroniskach
Ewa Furtak 06-07-2005 , ostatnia aktualizacja 06-07-2005 19:58
- W górskich schroniskach jest zdecydowanie za drogo - uważają turyści. - I tak działamy na granicy opłacalności - tłumaczą dzierżawcy schronisk.
Nocleg za kilkadziesiąt złotych, kotlet z frytkami za 18 zł, płatny nawet wrzątek. Ceny w beskidzkich schroniskach mogą zaskoczyć tych, którzy pamiętają czasy, gdy włóczenie się po górach było najtańszą formą spędzania wakacji.
- Kilkanaście lat temu, gdy byłem jeszcze studentem, jeździliśmy całą paczką w góry za grosik, stać nas było na to, żeby tygodniami wędrować po Beskidach. Zamarzyło mi się wrócić choć na chwilę do dawnych czasów, postanowiłem zabrać dzieciaki na wakacje w Beskidy. Ceny w schroniskach niemile mnie zaskoczyły - mówi Mariusz Śliwa z Warszawy, który przyjechał na wakacje do Szczyrku.
Za miejsce w dwuosobowym pokoju w schronisku na Hali Miziowej trzeba zapłacić 45 zł, na Szyndzielni 30 zł, tyle samo na Magurce.
- Za taką cenę można spokojnie znaleźć miejsce w przyjemnym gospodarstwie agroturystycznym, proponującym znacznie lepsze warunki - mówi Śliwa.
W spółce PTTK Karpaty, która zarządza schroniskami w Beskidach, Tatrach i Pieninach, tłumaczą, że nie mają wpływu na to, jakie ceny ustalą dzierżawcy obiektów.
- Nie możemy w to przecież ingerować. Jeśli któryś z dzierżawców ustali zbyt wysokie ceny, to sam sobie szkodzi, bo turyści do niego nie przyjadą - mówi Barbara Nowak z PTTK Karpaty.
Dzierżawcy beskidzkich schronisk mówią, że cen nie mogą być niższe, bo i tak działają na granicy opłacalności. Ponoszą znacznie większe koszty utrzymania obiektów niż osoby prowadzące pensjonaty czy gospodarstwa agroturystyczne na dole, drogi jest transport produktów potrzebnych na przygotowanie posiłków, trzeba zarobić na spory czynsz odprowadzany do PTTK. Dzierżawcy narzekają też na brak turystów: średnie obłożenie beskidzkich schronisk to zaledwie 5-10 proc.
- Dawniej można było jeszcze liczyć na kilkudniowe szkolne wycieczki, teraz nawet uczniowie rzadko wybierają się w góry - mówi Kazimierz Mrzyk, gospodarz schroniska na Magurce. - Naprawdę staramy się, żeby nie było drogo i nie podnosimy cen, ale nie jest to takie proste - dodaje.