Zgłoszenie do moderatora
Jeżeli uważasz, że ta wiadomość łamie regulamin naszego forum lub netykietę albo w inny sposób narusza zasady dyskusji - zgłoś to do moderatora.
Zgłaszana wiadomość
Temat: Re: 50 ankiet za nami...
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2005-06-03 10:07:02
Witam!!!
> Coś usłyszałeś, coś zapamiętałeś i wydaje Ci się, że wszystko wiesz.
Mnie??? :-)
To Tobie się tak wydaje, bo zamiast przyznać się do ewidentnej wpadki brniesz dalej w absurdalną argumantację i rozróżnianie "reguł statystycznych" i pozostałych. Nie istnieje coś takiego jak "reguła statystyczna" - co najwyżej jest "statystyka". Niemniej jednak statystyka nie odnosi się do DEFINICJI jakiegoś pojęcia. A właśnie o definicjach tutaj rozmawiamy (a nie o regułach, drogi Kolego).
Natomiast dostarczyłeś fantastycznych argumentów na zupełnie inny - nie dyskutowany tutaj - temat. Otóż teraz widać wyraźnie, że matematyka (wraz z logiką i pojęciami takimi jak definicja, teza, reguła i statystyka) powinna być OBOWIĄZKOWA na maturze. :-)
> > To oznacza, że MUSZĄ mieć ścisłą definicje.
> > I nie może być ŻADNYCH przypadków pośrednich.
> Tak zwane pobożne życzenie.
Otóż nie - i jestem to w stanie udowodnić.
Jako przykład tego, że można w prawie zdefiniować ściśle jakieś pojęcie z życia podam właśnie cytowaną przez Ciebie (choć niezbyt dokładnie) definicję turystyki.
[b]Turystyka[/b] (w sensie prawnym) - każde przemieszczanie się w przestrzeni w celach innych niż zarobkowe z przynajmniej jednym noclegiem poza domem.
Czemu taka nieudolna definicja? Właśnie dlatego, żeby objąć wszystkie przypadki i wykluczyc przypadki ewidentnie turystyką nie będące.
Nocleg w definicji jest konieczny bo inaczej turystyką zostałby nazwany rodziny spacer do parku lub zgoła wyjazd do supermarketu.
Z kolei cele niezarobkowe są oczywiste wszak turystą nie jest akwizytor czy wspominany wcześniej przeze mnie kierowca tira.
Czemu ustawodawca nie uściślał tej definicji? Wszak, jak już wykazałem jest ona niedoskonała. Z prostego powodu - bowiem aby objąć nią jednodniowe wędrówki za miastem trzeba by było bardzo ja skomplikować - co zapewne przyczyniłoby się do stworzenia luk. Stąd przyjęto taką - bardzo niedoskonałą, ale za to spójną - definicję turystyki. Dla celów ustawy - w zupełności wystarcza.
Natomiast czy ona odpowiada nam? Nie.
Wykazałem już (tylko że Piotr nie raczy tego zauważyć), że nie obejmuje ona wielu przypadków turystyki, które choć w skali kraju sa marginalne w skali PTTK już wcale nie. Z drugiej strony obejmuje ona wiele przypadków, które turystyką ewidentnie nie są.
Dlatego właśnie rozpocząłem polemikę, że stanowczo wolę swoją - intuicyjną - definicje turystyki. Piotr nazwał to "polską mentalnością". Nie bardzo rozumiejąc co ma piernik do wiatraka oczywiście zgadzam się z tym. Niech sobie to nazywa jak chce, niemniej jednak ja na swoje potrzeby spróbuję dokonać definicji turystyki bardziej zgodnej z rzeczywistością PTTK.
IMHO drogą do tego jest połączenie jej z krajoznastwem. Nad taką definicją trzeba się ściśle zastanowić - do czego dyskutantów zachęcam.
Skoro jednak Ty, Piotrze, twierdzisz, że definicja przytoczona przez Ciebie (zresztą w niepełnym brzmieniu) jest wspaniała i jest tylko "regułą statystyczną" (cokolwiek by to nie znaczyło), to po prostu jest idealny moment aby wycofać się z dyskusji. :-)
Pozdrawiam,
Łukasz