Zgłoszenie do moderatora
Jeżeli uważasz, że ta wiadomość łamie regulamin naszego forum lub netykietę albo w inny sposób narusza zasady dyskusji - zgłoś to do moderatora.
Zgłaszana wiadomość
Temat: Re: temacik
Autor: Amotolek
Data: 2003-01-30 18:28:39
”w góry, w góry – miły bracie, tam swoboda czeka na Cię”
TURYSTYKA GÓRSKA, TURYSTYKA GÓRSKA – PONAD WSZYSTKO!
Jako wieloletni działacz PTTK (od ponad 43 lat w Towarzystwie), od zawsze byłem nauczany, iż w turystyce istnieją dwie fundamentalne zasady:
1. Turystyka Górska jest królową wszystkich dyscyplin turystyki kwalifikowanej,
2. Turystykę Górską uprawia się zasadniczo w górach!
Regulamin zdobywania GOT (Górskiej Odznaki Turystycznej PTTK) oraz nauka geografii - dość precyzyjnie określają jaką część obszaru Polski stanowią góry. Regulamin GOT precyzuje też dla kogo i na jakim etapie zdobywania odznaki GOT – moje ukochane Tatry mogą być górami, a kiedy nie.
Moja, ugruntowana od lat wiedza o górach (w ogóle) a o turystyce górskiej, w szczególności - zawaliła się na początku drugiej dekady września, kiedy dowiedziałem się o (na serio) przygotowywanym „biciu” rekordu Guinessa w sobotę, 14 września 2002 r. w całej Polsce, a więc także i tam, gdzie żadnych gór nie ma ani kawałka! Ale jednak góry tam znaleziono!
O tym jak przebiegało samo bicie rekordu można było zobaczyć w TV oraz przeczytać w prasie.
Mnie natomiast udało się natrafić w dniu 18 września br. na stronie internetowej „Tygodnika Siedleckiego”, www.tygodnik.siedlce.com , na sympatyczny i ciepły artykuł Pani Redaktor Marioli Zaczyńskiej pt: „Spotkanie na szczycie”. I szczyt rzeczywiście był, chociaż, cytuję: „Górka .... nie za stroma i nie za duża....”, koniec cytatu. Ale za to „GÓRA” była w komplecie, tj.: tata sołtysa, wójt, proboszcz, starosta, wicestarosta, redaktor naczelny i ..... cała miejscowa „wierchuszka” władz PTTK! Było też trochę dzieci.
Wszyscy zapisywali się na listę i podawali swój PESEL. Potem mogli otrzymać certyfikaty poświadczające, że bili rekord Guinessa w kategorii: „Jednoczesny pobyt na wycieczce górskiej”. Warto też przypomnieć, że rok 2002 jest Międzynarodowym Rokiem Gór.
I tyle faktów.
Refleksje, jakie nam się nasunęły, nie można zaliczyć do optymistycznych. Skoro turystykę górską można uprawiać na typowych nizinach – to już „koniec świata”!
Gorzej jak inni pójdą tym śladem, np.: motorowcy – na rowerach, koniarze na kozach, kajakarze na materacach, narciarze na sankach, kolarze – na rolkach, a podwodniacy – na wierzchu.
Brzmi to bardzo ironicznie, ale nie jest do końca nie prawdopodobne!
Niektórzy „motorowcy” już wcześniej zaczęli uprawiać turystykę motorową za pomocą PKP czy PKS.
Dlatego mocne zaistnienie turystyki górskiej – za wszelką cenę, na ewidentnych nizinach i to w Międzynarodowym Roku Gór – nie pasuje mi do ukształtowanego przez lata obrazu Królowej dyscyplin turystyki kwalifikowanej w PTTK.
Niemniej idąc naprzeciw nowym trendom postanowiliśmy w małej grupie dołączyć (mimo wszystko) do bicia rekordu Guinessa w tamtą sobotę.
Nie mogliśmy tylko zdecydować, czy „wspinać się” na Kopę Cwyla (bardzo brzydka nazwa – kojarząca się na wprost z mono płciowością męskiej orientacji) przy Końskim Jarze na Ursynowie, czy na kopiec przy Bartyckiej na Czerniakowie.
Rozsądził nas fachowiec zwracając uwagę na dwie zasadnicze sprawy:
* oba te wzniesienia są sztuczne, więc się nie liczą,
* a co z was za „góra”.
W tej sytuacji poszliśmy małą grupką na Stadion Dziesięciolecia (obecnie Jarmark Europy) - na piwo. Wzniesienie spore, też sztucznie usypane, ale piwo było prawdziwe. Po kilku piwach numery PESEL sama odpisała od nas Policja.
„Jednoczesny pobyt na wycieczce górskiej” też chyba można nam zaliczyć, bo grupa przy piwie się rozrosła (mimo rzęsistego deszczu), a wszyscy potem spokojnie trafili do domów, bez pobytu w miejscu sugerowanym na nocleg przez stróżów porządku, połączonym z wcześniejszym porobieniem nam zdjęć pamiątkowych - tamże.
Z mocno rozkojarzoną, górską orientacją turystyczną,
Tolek M.