Zgłoszenie do moderatora
Jeżeli uważasz, że ta wiadomość łamie regulamin naszego forum lub netykietę albo w inny sposób narusza zasady dyskusji - zgłoś to do moderatora.
Zgłaszana wiadomość
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: Przodownik 1811
Data: 2005-02-02 18:42:05
Nie jest dokładnie tak jak to przedstawiasz. Kandydatów na przewodników sudeckich od niepamiętnych czasów mogła egzaminować tylko jedyna słuszna komisja i tak jest nadal.
Zresztą z w Polsce przewodnictwo górskie funkcjonuje w jakiś dziwaczny, archaiczny sposób. Uprawnienia są ściśle reglamentowane i podporządkowane określonemu obszarowi górskiemu. Największą wagę przywiązuje się do szczegółowej znajomości miejscowości położonych z dala od gór.
Tego nie ma w międzynarodowym przewodnictwie górskim. W dobie możliwości szybkiego przemieszczania się po całym świecie przewodnik z uprawnieniami międzynarodowymi może prowadzić wycieczki trekingowe zarówno w Alpach, Pirejenejach i innych górach Europy, jak i np. w Andach, ale jego umiejętności wcale nie sprawdza jakaś państwowa komisja w Peru. Sprawdza się umiejętności np. w Alpach. Jeśli tam da sobie radę, to w Pirenejech też i nikt nie bawi się w takie jak u nas nonsensy.
Dlaczego w Polsce nie może być normalnie? Dlaczego nasze przewodnictwo górskie nie może być po prostu górskie, a nie jakąś mieszaniną przewodnictwa miejskiego, terenowego, zakładowego itp.? Dlaczego w przypadku kandydatów na przewodników górskich nie sprawdza się jak kandydat radzi sobie z orientacją w trudnym terenie górskim, jak panuje nad grupą, jakie decyzje podejmuje w symulowanej sytuacji zagrożenia itp.? Przecież jeśli poradzi sobie np. w Karkonoszach, to w Beskidach też. I po co te całe ściśle rozgraniczone obszary uprawnień i inne nonsensy?
Egzamin na przewodnika górskiego na rynku w Nysie czy w Otmuchowie może tylko śmieszyć. Takie jest nie tylko moje zdanie.