Zgłoszenie do moderatora
Jeżeli uważasz, że ta wiadomość łamie regulamin naszego forum lub netykietę albo w inny sposób narusza zasady dyskusji - zgłoś to do moderatora.
Zgłaszana wiadomość
Temat: Re: Krajoznawcze przegięcie
Autor: Przodownik 1811
Data: 2005-01-07 09:26:46
>W "Karkonoszu" pojawił się w 1992
>r. (tak! 13 lat temu!) tekst,
>którego autor poważył się
>odbrązowić nieco wielbionego przez
>p. Rugałę sudeckiego
>Wielkopolanina - Aleksandra
>Ostrowicza (nie ujmując mu zresztą
>zasług, lecz nieco ostrożniej niż
>poprzednicy je oceniając).
Nieprawda! Autorowi wcale nie chodziło o "ostrożną ocenę", lecz o coś zupełnie innego. W swym artykule autor stwierdził m.in., że wydany w 1881 r. w Poznaniu przewodnik A. Ostrowicza "Landek w Hrabstwie Kłockiem w Szląsku" jest "w większości dosłownie zerżniętym...", zarzucając Ostrowiczowi bezpośrednie tłumaczenie z niemieckiego, a całej jego pracy miernotę.
Tymczasem Klub Sudecki od dawna posiadał kompletną dokumentację kserograficzną tego przewodnika, więc na podstawie analizy tekstu można było łatwo sprawdzić, że taki zarzut jest całkowicie bezpodstawny. Autor tego artykułu mógł przecież zwrócić się do Klubu o jej udostępnienie.
Opinii autora przeczą także notatki z ówczesnej polskiej prasy. W "Kurierze Poznańskim" (nr 134 z 1881 r.) czytamy: "Dziełko to zaś już i dlatego ma pierwszeństwo przed innymi niemieckimi, że jest najnowszym, gdyż dopiero przed kilku dniami opuściło prasę (druk J.I. Kraszewskiego - dr W. Łebiński w Poznaniu), a niemieckie ostatnie wydania drukowane były w r. 1877, tak iż dla zachodzących bez przestanku zmian dziś już są niewystarczające."
Natomiast notatka w "Dzienniku Poznańskim" (nr 176 z 1893 r.) informuje, że Ostrowicz... "tworzy niejako duszę i główne ognisko polskiej kolonii zbierającej się corocznie w śląskim zdrojowisku, a niezwykłą uprzejmościa swoją jedna sobie sympatię wszystkich, którzy go tylko poznali..." Podobnych notatek wyrażających się o Ostrowiczu z uznaniem ukazywało się w tamtym czasie dużo więcej.
Niestety, w "Karkonoszu" znalazły się takie oto kuriozalne komentarze na temat działalności tego polskiego lekarza w Lądku: "Skupiał wokół siebie Polaków przebywających na kuracji. I nic więcej!", "...nie działał zbytnio w szerzeniu polskości i reklamowaniu Lądka wśród Polonii" itd. Zdaniem autora nie reklamował Ladka i kłodzkich gór - mimo że napisał i wydał własnym sumptem obszerny, podan 200 stron liczący, przewodnik.
Najbardzie bulwersuje tu fakt, że autor artykułu, Wojciech Ciężkowski, posłużył się nim, rozsyłając do lokalnych władz jego wersję roboczą jeszcze przed opublikowaniem w "Karkonoszu", bez powiadomienia wszystkich zainteresowanych stron. Nie było więc możliwości zapoznania z tym tekstem zarówno członków Klubu Sudeckiego z Poznania jak i stosownych władz PTTK.
Nie ma najmniejszej wątpliwości, że celem tych przesyłek było nie dopuszczenie do upamiętnienia dr. Aleksandra Ostrowicza i jego pionierskiego polskiego przewodnika po Lądku. Autorowi niewątpliwie chodziło o przekonanie środowiska ówczesnych decydentów, że Ostrowicz nie zasługuje na szacunek i pamięć, bo rzekomo nie wyróżniał się niczym szczególnym - ani jako autor przewodnika, ani też wieloletnią pracą lekarską i działalnością na rzecz Polaków w uzdrowisku.
Za sprawą prowadzonych skrycie intryg autora i jego współpracowników, lokalne władze Lądka Zdroju i Stronia Śląskiego po kolei odmówiły zgody na lokalizację tam tablicy pamiątkowej. Historia kiedyś surowo oceni ludzi małych duchem za brak szacunku dla patriotyzmu i rzetelnej pracy prekursorów naszej europejskiej obecności w Sudetach już w XIX wieku.
W tym drugim przypadku na dosłownie kilka dni przed zapowiadaną uroczystością w biurze Oddziału PTTK Winogrady-Piątkowo w Poznaniu odebrano telegram ze Stronia Śląskiego o cofnięciu zgody na umieszczenie tablicy i jej uroczyste odsłonięcie. Był już zamówiony autokar, ustalono skład delegacji i rozesłano zaproszenia... Dla Klubu było to ogromne zaskoczenie. W ostatniej chwili przed wyjazdem trzeba było odmówić transport, powiadomić zaproszonych gości o odwołaniu uroczystości, co nie w każdym przypadku było już możliwe itp. Na temat problemów, które spadły na Odział PTTK i Klub w związku z odwołaniem tej imprezy, by można wiele tu napisać...
Długo twały starania o nowe miejsce lokalizacji tablicy, nieco dalej od miejsc, z którymi Ostrowicz był najbardziej związany swoją działalnością. Po uzyskaniu zgody Dyrekcji Muzeum Ziemi Kłodzkiej na umieszczenie tam tablicy, Ciężkowski chyba nadal jeszcze liczył na storpedowanie i tej inicjatywy. Swój tekst w końcu wysłał w marcu 1992 r. do ówczesnego Wojewody Poznańskiego, znanego turysty i krajoznawcy - Włodzimierza Łęckiego, usiłując go przekonać, że inicjatywa Klubu Sudeckiego jest chybiona, a Aleksander Ostrowicz nie zasłużył na wdzięcznośc i pamięć. Ostatecznie tablica ta została jednak umieszczona na uzgodnionym miejscu.
Tu można zapoznać się z odopowiedzią, jaką otrzymał: http://ksp.republika.pl/wojewoda.gif
Jakby tego było jeszcze mało, w tym samym czasie, kiedy 26 kwietnia 1992 r. odsłaniono tablicę ostrowiczowską w Kłodzku, na łamach kwietniowego wydania wrocławskiego miesięcznika "Na Szlaku" ukazał się paszkwil Wojciecha Ciężkowskiego w postaci zajmującego dwie pełne strony, wydrukowanego drobną czcionką elaboratu o samym już w sobie obraźliwym i wulgarnym tytule: "Paranoja albo ryfejska zaraza czyli kto przegina pałę w miłości do Ostrowicza".
Mimo próśb o zamieszczenie w "Karkonoszu" wyjaśnienia sprawy tekstów Ciężkowskiego, nie ukazało się tam nic więcej, poza lakoniczną notatką o odsłonięciu tablicy pamięci Aleksandra Ostowicza w pomieszczeniu Muzeum Ziemi Kłodzkiej. Takie są fakty.