Forum członków i sympatyków PTTK
login:  
hasło:  

Zgłoszenie do moderatora

Jeżeli uważasz, że ta wiadomość łamie regulamin naszego forum lub netykietę albo w inny sposób narusza zasady dyskusji - zgłoś to do moderatora.

Zgłaszana wiadomość

Temat: Re: Czym jest praca społeczna?
Autor: Kuba
Data: 2003-01-23 16:44:02

Cóż, rzeczywiście rzecz wisi
u większej całości - u sensu i kształtu istnienia i działania PTTK.

Można by tu odesłać Zainteresowanych do mojego
szerszego i całościowego opracowania pt.:
„PTTK jako takie, a jeśli nie takie to jakie i dlaczego i po co?”
- niestety, nie znalazło ono dotychczas wydawcy.
( być może w jakimś stopniu dlatego, że nie zostało napisane ).

Wracajmy jednak do tematu:

W dużym skrócie 40 lat w PRLu oblepiło Towarzystwo szeregiem narośli, typu:
- praca społeczna dobrze płatna,
- funkcja quasi-urzędu, dla szeregu osób, którym nie dane było załapać się
do innych, ważniejszych egzekutyw,
- funkcja quasi-urzędu, który winien różne rzeczy załatwiać, regulować,
wpływać na władze, prawo itd.
- funkcja quasi-firmy, gdzie robiło się karierę, albo choć tak uważało,
- ogromna masa członków, spośród najróżniejszych grup, które tak naprawdę
nie łączy jakaś (za)szeroko pojęta turystyka, lecz tylko znaczek i składka,
- duży majątek, nie do końca pasujący do ewoluujących funkcji Towarzystwa
i w niewielkim stopniu służący jego członkom
- wydawnictwa, znakowanie szlaków, szkolenie kadr – funkcje drogie sercu
PTTK, na które nagle utraciło wcześniejszy (niemal) monopol

Patologiczne oddziaływanie owych narośli ( widocznych nierzadko i na tym forum)
przesłoniło niemalże to, co ja przynajmniej uważam za jedyną immanentna sferę
działalność Towarzystwa, bez której go nie ma.
Mam na myśli lokalną aktywność niewielkich grup przyjaciół i znajomych,
którzy wspólnie wędrują w różny sposób, wzajem sobie pomagając
i ułatwiając toż wędrowanie.

W takim ujęciu praca społeczna jest całkowicie naturalna, polega na aktywności
dla dobra ww. grupy i osób chętnych do dołączenia do niej.
Nie wymaga sformalizowania, niekiedy jedynie pewnych kwalifikacji.
Łatwo zauważyć, że dotyczy to klubu/koła, ewentualnie niewielkiego oddziału.

Kłopoty pojawiają się przy większych oddziałach, zatrudniających etatowych
pracowników i prowadzących działalność gospodarczą.
Jakkolwiek działalność ta by nie wyglądała ( a krytykowałem ją już wcześniej ),
zachodzi bardzo duże prawdopodobieństwo, że prowadzona dla „sfinansowania
działalności programowej”, od tej funkcji się odrywa i z czasem uzasadnia
i napędza samą siebie, wraz z przerostem struktur oficjalnych oddziału.

Toż samo dotycz struktur wyższego rządu i świętego oficjum Zarządu Głównego.
Winny być one służebne wobec jednostek lokalnych, wspomagać je
i w niezbędnym niewielkim stopniu koordynować, odrobinę zabierać głos
w ich interesie przed urzędami i w mediach.

Prawda jest jednak taka, że rozmaite komisje, tudzież biblioteki, majątek itp.
stały się bytami zupełnie niezależnymi, co więcej przekonanymi o własnej
ważności i wyższości ponad szarą masą członków, traktowanych jako petenci
przeszkadzający w pracy.

Ciekawy jestem np., czy ktoś analizował koszty rad, zespołów i komisji
porównując pochłaniane przezeń pieniądze z efektami ich prac?
Sam ongiś cynicznie brałem diety za wycieczki w miłe miejsca i rozmowę
z Koleżankami i Kolegami z innych oddziałów.
Później jednak zastanawiałem się, czy to co robiliśmy dzięki kasie z ZG
( podkreślam: nie wszystko, ino co dzięki niej ) było warte owych PLNów?
Nie mam i dziś jednoznacznej odpowiedzi.

Dla jasności: nie kwestionuje w czambuł pracy wszystkich P.T. Członków Organów,
Tudzież P.T. Pracowników Jednostek PTTK.
Zastanawiam się jeno, czy skala ich zatrudnienia jest adekwatna do potrzeb PTTK
i czy znajduje potwierdzenie w generowanych dla owej masy 75 tys. członków efektach?

Jeszcze wracając do pytania wątku w węższym znaczeniu:
Z całą pewnością model „pracy społecznej” wpłynął na wykształcenie obecnie częstego
w wielu jednostkach modelu działacza-urzędasa zapatrzonego we własne piastowanie.
Z jego punktu widzenia jedyna wartościowa praca społeczna to właśnie zasiadanie,
obchodzenie, sprawozdawczość, wybieranie władz. A w najlepszym wypadku udział
w jakimś napuszonym zlocie szlakiem bohaterów wielkich walk, na którego zakończenie
wpadnie wojewoda, sekretarz przedstawiciel ZG a potem napisze o nim Gościniec
i Trybuna. A nocleg w dwójkach z pościelą, zupa, autokar, nagrody w konkursie
krajoznawczym, znaczki i regulaminy - z dofinansowania stąd lub zowąd.

W tym kontekście wysiłek jakiegoś włóczęgi, co dla siebie i kilkunastu
znajomych znajdzie trasę i nocleg, a przy okazji wyciągnie na wyjazd
kilka nowych osób bo sam narysował i skopiował plakacik - to nie żadna praca,
to tylko przeszkadza organom w działactwie.
I „społecznym” wydawaniu cudzych pieniędzy.

Zatem praca społeczna jest i jest pożyteczna – lecz głównie tam, gdzie się
o niej nawet nie mówi w ten sposób - na dole.

Chciałbym by ktoś z Was
Udowodnił mi, że jestem czarnowidzem i ignorantem w ww. sprawach.

No to na razie

Kuba

Formularz zgłoszenia

Przedstaw się
Podaj swój e-mail
Wpisz rok założenia PTTK
zabezpieczenie antyspamowe
Uzasadnienie
Dlaczego zgłaszasz tą wiadomość?