Zgłoszenie do moderatora
Jeżeli uważasz, że ta wiadomość łamie regulamin naszego forum lub netykietę albo w inny sposób narusza zasady dyskusji - zgłoś to do moderatora.
Zgłaszana wiadomość
Temat: Re: Sens uprawnień państwowych
Autor: Przodownik 1811
Data: 2004-09-22 20:38:14
http://forum-pttk.pl/index.php?co=wiadomosc&id=11500
>Natomiast jezeli walczysz z monopolem przewodnickim w ogole, to
>.......... musisz walczyc z calym swiatem:
>z lekarzami bo maja monopol na leczenie z adwokatami bo maja monopol
>na bronienie, z nauczycielami bo maja monopol na uczenie etc etc etc.
>Budujac chalupe musisz najpierw skorzystac z monopolistow architektow
>(coby zatwierdzili projekt)...
Chwileczkę, bo nie mogę już tego czytać spokojnie (przysłowiowa "krew mnie zalewa"). Pozwól sobie wytłumaczyć, że w całym cywilizowanym świecie konieczność zdobywania uprawnień (kwalifikacji potwierdzonych papierkiem) jest rozłożona w jakimś rozsądnym punkcie. I tak aby prowadzić samochód potrzebne jest państwowe prawo jazdy, ale do kierowania rowerem już nie. W Polsce do prowadzenia np. wycieczki rowerowej też nie są wymagane żadne kwalifikacje. Aby wykonywać zawód lekarza trzeba ukończyć studia medyczne, ale by udzielić pierwszej pomocy studia już nie są konieczne. Oczywiście lekarz może popełnić błąd i uczynić swego pacjenta kaleką, a tamujący krwotok u ofiary wypadku świadek kolizji drogowej spowodować zakażenie, a każdy i tak za swój czyn odpowie przed prawem.
W tym kontekście czynność przewodnika jest ulokowana jako wolny zawód lub rodzaj hobby i nie ma czegoś takiego jak państwowe uprawnienia przewodnickie. Nawet uprawnienia międzynarodowe przewodnika wysokogórskiego nie są nadawane przez jakiekolwiek władze państwowe. Wynajmowanie tegoż przewodnika do prowadzenia grupy turystów jest jednocześnie wolnym wybiorem. Dlatego też ŻADNYCH udokumentowanych kwalifikacji ani koncesji nie wymaga się od kogoś, kto w ramach swego hobby okazyjnie zajmuje się społecznym organizowaniem i prowadzeniem dla ludzi wypoczynku. Jeśli prowadzący wycieczkę popełni błąd, dojdzie do wypadku z jego ewidentnej winy, to prokurator go oskarży, i nie ma absolutnie żadnego znaczenia czy miał jakieś papiery, czy za swoją usługę wziął jakieś pieniądze czy tylko całusy uczesniczek czy też do interesu z własnej kieszeni dołożył.
Niestety, w Polsce na skutek zdeformowanego widzenia świata, ludzi i siebie przez działaczy różnych komisji przewodnickich (z CPT włącznie) przepchnięto przepisy, które kilkutysięczną rzeszę społecznych działaczy PTTK - przodowników turystyki kwalifikowanej turystom nie tylko nie zagrażających, ale proponujących (co w obecnych czasach wydaje się niepodobieństwem) sprzedaż swojej wiedzy - za darmo, pozbawiono znaczenia i zepchnięto do wewnętrznego getta.
Co prawda istnieją jeszcze różne młodzieżowe organizacje zajmujące się programowo turystyką społeczną i pojawiają się ludzie z inicjatywą, potrafiący umiejętnie ominąć nasze chore przepisy "zarzynające" turystykę społeczną - np. przez organizowanie wyjazdów do Czech czy na Słowację, gdzie takich głupot w tamtejszym prawie nie umieszczono. A że takich animatorów turystyki coraz mniej to też i dlatego, że pewne elity starają się usilnie ich działalność, za przeproszeniem, "upieprzyć" i w majestacie prawa obrzydzić za pomocą różnych restrykcyjnych ustaw, zarządzeń czy kodeksów uznających prawo jedynych słusznych monopolistów do działalności turystyczno-krajoznawczej - posiadaczy legitymacji z pieczęcią z godłem państwowym.
I mamy obecnie to, co mamy: OTO PTTK STAJE PRZED POWAŻNYM PROBLEMEM I PYTANIEM O SENS DALSZEJ DZIAŁALNOŚCI. Bo właśnie na wniosek działaczy wyrosłych z PTTK władze państwe robią takie rzeczy nie w interesie PTTK, tylko tych wąskich elit. Zrobiły to nasze demokratycznie wybrane władze, które wszem i wobec w swych programach wyborczych wcześniej głosiły potrzebę budowania społeczeństwa obywatelskiego. Albo nieświadomie organa rządowe dały się wpuścić w "kanał" albo też (o zgrozo!) robi się to tak, jak nie udało się Rywinowi.
Działaniom takim sprzyjają okoliczności, że nasze urzędy i urzędnicy opanowane są przez różnych oświeconych "uzdrawiaczy", których celem stało się wyeliminowanie wszystkiego co naprawdę sprawnie działało w minionej epoce. Wystarczy im tylko coś "umiejętnie" podpowiedzieć, a rozwalą wszystko do reszty. Przeciwdziałanie temu zjawisku, to w obecnej chwili jest walka z wiatrakami. Chyba nie pozostanie nam nic innego, jak cierpliwie przeczekać "zniszczenia" jakich doświadczamy na polu społecznej działalności turystycznej.
Liczę na to, że w końcu ktoś spośród znaczących decydentów i polityków się wreszcie obudzi i dostrzeże jak w kraju, gdzie podstawą jest konstytucja, taka - jaką uchwalono, wydawanie gwałcących konstytucyjne prawa obywatelskie ministerialnych rozporządzeń uderzających w wolny rynek i wolność działania stowarzyszeń, związków wyznaniowych i różnych formalnych czy nieformalnych grup społecznych jest wysoce podejrzane i w dodatku niezgodne z prawem międzynarodowym. Dostrzeże, że to skandal na skalę europejską. Może w końcu te przepisy trafią do odpowiedniej komisji sejmowej czy nawet wokandę Trybunału Konstytucyjnego lub do Strasburga.
Pozdrawiam