Zgłoszenie do moderatora
Jeżeli uważasz, że ta wiadomość łamie regulamin naszego forum lub netykietę albo w inny sposób narusza zasady dyskusji - zgłoś to do moderatora.
Zgłaszana wiadomość
Temat: Re: nowe rozp. dot. przewodników
Autor: Przodownik 1811
Data: 2004-09-08 17:24:45
>Rowniez doswiadczenie czysto
>gorskie wieksze ma facet 40-letni
>niz student !
Też tak by mi się wydawało. Ale do rzeczy. W swoim czasie pełniłem służbę wojskową w WOP na granicy w Sudetach. Między innymi na jednej z placówek na odcinku granicy od Kamieńczyka do Małego Śnieżnika. Później przeniosłem się do Sudeckiej Brygady WOP w Kłodzka (dziś Sudecki Oddział SG), gdzie moje czynności służbowe dotyczyły sudeckiego odcinka Brygady: od Złotego Stoku do Bartnicy. Praktycznie cała Ziemia Kłodzka . Zjeździłem ten teren przez dwa lata wzdłuż i wszerz. Poznałem wszystkie drogi komunikacyjne i większość dróg leśnych. A przede wszystkim wybierałem się w czasie wolnym - niemal co niedzielę na wycieczki piesze (o ile nie lało i nie było zbyt dużo śniegu). Aby przejść i poznać wszystkie odcinki szlaków znakowanych tego terenu, ZAJĘŁO MI TO BLISKO ROK!!! Zyskałem nawet przezwisko "turysta". Również uczestniczyłem w wielu rajdach oraganizowanych przez Oddział PTTK w Kłodzku, którego byłem członkiem.
A więc ponad rok trzeba było regularnie wędrować, aby poznać wszystkie szlaki i ważniejsze obiekty krajoznawcze tylko niewielkiego fragmentu całości tych gór we wschodniej i środkowej części Sudetów. Pytam się zatem, jak to możliwe, aby ktoś w ciągu roku kursu przewodnickiego poznał szczegółowo wszystkie szlaki piesze i drogi na terenie całych Sudetów, łącznie z Przedgórzem Sudeckim, Pogórzem Zachodniosudeckim i miastami położonymi daleko od gór jak np Bolesławiec, Strzelin czy Prudnik - zgodnie z ustawą? Byłbyś w stanie mi to w jakiś logiczny sposób wyjaśnić?
Jak to się dzieje, że mający niewiele podad 20 lat student z SKPS z Wrocławia poznaje "szczegółowo" ten cały ogromny teren w ciągu roku podczas kursu i zdaje egzamin w pierwszym podejściu a ktoś, kto całe lata spędza w górach - nie? Bo ja mogę sobie wytłumaczyć to tylko w taki sposób, że kiedy egzamin jest dla "swoich" to nie stawia się tak wysokich wymagań, jakie stawiano byłym kandydatom i członkom byłej Sekcji Przewodników Sudeckich z Poznania.
W tym miejscu przypomnę pewien pamiętny epizod. Kiedyś nasz kolega z Poznania pojechał specjalnie do Jeleniej Góry, bo jakimś cudem udało mu się dowiedzieć, że robią tam kurs na przewodników sudeckich (ukrywano to przed "obcymi"!). Kiedy w biurze tamtejszego Oddziału PTTK "Sudety Zachodnie" powiedział skąd przyjechał, w odpowiedzi usłyszał, że "prosto z ulicy" nie przyjmują i jak jest "z tak daleka", to nie będą sobie nim zawracać głowy. Gość wściekł się i powiedział, że więcej nie chce mieć do czynienia z takimi nadętymi bufonami. I tak skończyła się jego przygoda z przewodnictwem sudeckim.
Chciałbym naprawdę w końcu to zrozumieć, czym się naraziliśmy i komu, że tak się nas traktuje? Czy tym, że mieszkamy w Poznaniu, a ja w szczegółności WOP-oską przeszłością?
Pozdrawiam