Szanowni Czytelnicy
Wykorzystując łamy forum, postanowiłem podzielić się refleksjami dotyczącymi relacji PTTK i ochrony przyrody. Głosy dyskusji (także polemiczne) będą mile widziane.
pozdrawiam
*******************************
PTTK a ochrona przyrody
Ochrona przyrody była jednym z celów, jakie od początku działalności stawiały przed sobą Polskie Towarzystwo Tatrzański i Polskie Towarzystwo Krajoznawcze, a po ich połączeniu Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze. Wielu działaczy PTTK aktywnie zabiega o ochronę walorów przyrodniczych, tworzenie obszarów chronionych, od lat przy Zarządzie Głównym i w wielu oddziałach istnieją Komisje Ochrony Przyrody. Można jednak odnieść wrażenie, że w chwili obecnej problematyka przyrodnicza w PTTK zeszła na dalszy plan. Spróbujmy odpowiedzieć na pytanie dlaczego tak się dzieje i czy jest to właściwy trend.
Tradycje i współczesność
By określić na nowo miejsce i rolę PTTK w ochronie przyrody, trzeba zauważyć zmiany jakie na przestrzeni lat nastąpiły w turystyce i w ochronie przyrody. Chlubne tradycje, na które chętnie się powołujemy, gdy środowiska skupione wokół organizacji turystycznych były jednymi z aktywniejszych orędowników ochrony przyrody, dotyczą czasów, gdy głównym zagrożeniem dla najcenniejszych walorów przyrodniczych była rabunkowa eksploatacja lasów (znamienny jest przypadek Tatr), osuszanie na potęgę terenów podmokłych, polowania na rzadkie gatunki zwierząt, tępienie gatunków postrzeganych jako „szkodniki” czy rozwój uciążliwego przemysłu w bezpośrednim sąsiedztwie obszarów cennych przyrodniczo. Czynniki te zagrażały nie tylko wartościom przyrodniczym, ale często negatywnie wpływały na atrakcyjność turystyczną. W tej sytuacji turystyka, stosunkowo mało jeszcze rozpowszechniona, jawiła się jako alternatywny kierunek rozwoju, rekompensujący mieszkańcom utratę dochodów z innych dziedzin gospodarki, zarzucanych ze względu na ochronę przyrody.
Obecnie sytuacja jakby się odwróciła. Turystyka stała się zjawiskiem masowym i coraz częściej to właśnie ona jest głównym zagrożeniem dla wartości przyrodniczych. Ta jej masowość sprawia zarazem, że rośnie liczba chętnych, którzy chcieliby z turystyki osiągać dochody, więc branża turystyczna tym bardziej dąży do dalszego wzrostu liczby odwiedzających i tworzenia dla nich nowych atrakcji, niejednokrotnie kosztem przyrody. Trzeba też zwrócić uwagę, że tam gdzie masowy ruch turystyczny zagraża środowisku, turystyka obecnie pozwala z reguły osiągać dochody większe niż jakikolwiek inna forma eksploatacji zasobów przyrodniczych (tutaj także dobrym przykładem są polskie Tatry). Dlatego argument o zasadności coraz intensywniejszego rozwoju turystyki, jako źródła dochodu dla mieszkańców, którym ochrona przyrody blokuje inne źródła zarobkowania, stracił cokolwiek na aktualności (choć wiele osób nie chce tego przyjąć do wiadomości).
Oprócz długofalowych zmian w turystyce i relacjach turystyki do ochrony przyrody trzeba też wziąć pod uwagę zmiany w samej ochronie przyrody, jakie nastąpiły w ciągu ostatnich dwudziestu lat. Pierwsza połowa lat 90. przyniosła zasadnicze zwiększenie rangi ochrony środowiska w polityce państwa, co było realizacją postulatów społecznych wyrażanych już wcześniej przez środowiska demokratycznej opozycji. W ochronie przyrody wyraziło się to uchwaleniem w 1991 r. nowej ustawy, utworzeniem w latach 1990-96 ośmiu parków narodowych (dla porównania – w latach 1961-89, a więc w ciągu 29 lat, powstały tylko cztery), licznych parków krajobrazowych i innych obszarów chronionych. Z kolei demokratyzacja życia społecznego, której przejawem było m.in. wprowadzenie nowego prawa o stowarzyszeniach, stworzyła warunki dla tworzenia organizacji wyspecjalizowanych w ochronie przyrody. Organizacje te podjęły działania, na które wcześniej monopol miały instytucje państwowe, a więc zaczęły realizować projekty związane z konkretnymi zadaniami ochronnymi we współpracy z administracją publiczną, Lasami Państwowymi, a niektóre starają się kupować na własność cenne przyrodniczo tereny w celu objęcia ich ochroną (aczkolwiek skala tych ostatnich działań w Polsce jest stosunkowo niewielka ze względu na ograniczone możliwości finansowe tych organizacji).
W ten sposób doszło do gruntownego przekształcenia społecznego ruchu ochrony przyrody. W chwili obecnej najaktywniej działają w nim organizacje regionalne lub wyspecjalizowane w ochronie określonych walorów przyrody. Tworzą one nieformalną sieć, w ramach której utrzymują wzajemne kontakty, wymieniają się informacjami, wspierają i wspólnie występują do władz, np. z opiniami w sprawie projektów nowych aktów prawnych czy tworzenia obszarów chronionych. Wśród organizacji tych warto wspomnieć choćby o takich stowarzyszeniach jak Klub Przyrodników w Świebodzinie, poznańska „Salamandra”, kieleckie Towarzystwo Badań i Ochrony Przyrody, Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków, Stowarzyszenie dla Natury „Wilk”, Towarzystwo Przyrodnicze „Bocian”, małopolski Klub „Gaja”, wrocławska Fundacja Ekorozwoju, legnicka „Zielona Akcja”, Stowarzyszenie na rzecz Wszystkich Istot z Bielska-Białej itp.
Organizacje te skupiają praktyków w dziedzinie ochrony przyrody, współpracują ze środowiskami naukowymi i – co nie mniej ważne – patrzą na ręce urzędnikom odpowiedzialnym za ochronę środowiska (dlatego nie zawsze są lubiane przez „czynniki oficjalne”). Oceniając efekty społecznych działań na rzecz ochrony przyrody, bez cienia przesady można stwierdzić, że to właśnie te organizacje są najbardziej skuteczne i odnoszą najwięcej sukcesów, natomiast na drugi plan – przy całym uznaniu dla pięknych tradycji i niepodważalnych zasług – zeszła Liga Ochrony Przyrody (z mojej perspektywy mogę stwierdzić, że na Dolnym Śląsku jej działań prawie nie widać). Zainteresowanie tych organizacji skupia się przede wszystkim na realizacji projektów z zakresu czynnej ochrony ekosystemów, inicjowaniu tworzenia obszarów chronionych (ich spektakularnym sukcesem było utworzenie Parku Narodowego „Ujście Warty”, w ostatnich latach działają na rzecz włączania do „Natury 2000” obszarów, które pod naciskiem różnych grup interesu zostały pominięte w rządowych projektach) oraz działalności edukacyjnej. W znacznie mniejszym stopniu zainteresowane są turystyką, a jeżeli już, to niejako przy okazji, gdy trzeba ograniczać jej negatywny wpływ na środowisko. Tutaj otwiera się pole działania dla PTTK i zasadne byłoby nawiązywanie współpracy z tymi organizacjami, z tym że jest to propozycja przede wszystkim dla struktur terenowych (oddziały, porozumienia oddziałów), natomiast organy szczebla ogólnokrajowego mogłoby ułatwiać nawiązywanie tych kontaktów.
Ekologiczna kontrrewolucja
Sprzyjająca aura dla ochrony przyrody w Polsce skończyła się w drugiej połowie lat 90., kiedy to wszczęto – jak to ujął wybitny ekolog prof. Ludwik Tomiałojć – „kontrrewolucję ekologiczną”. Ochronę środowiska zaczęto sprowadzać do jego oczyszczania (tzn. ochrony powietrza, wód, gospodarki odpadami itp.), natomiast ochrona walorów przyrodniczych zaczęła być postrzegana (i przedstawiana społeczeństwu) jako „hamulec rozwoju”. Z kolei organizacjom i działaczom ochroniarskim przypięto łatkę „ekoterrorystów”. Wyraźnym przejawem zmiany nastawienia do ochrony przyrody wśród decydentów było zignorowanie postulatów ochroniarskich i przepędzenie działaczy organizacji pozarządowych z terenu, na którym zaplanowano budowę autostrady przez Górę Świętej Anny (nota bene przeforsowanie takiego jej przebiegu mści się obecnie wysokimi kosztami utrzymania tego odcinka i szczególnie dużą liczbą wypadków), a niemal symbolicznym potwierdzeniem odwrotu od ochrony przyrody była zmiana nazwy resortu środowiska, z której to nazwy usunięto słowo „ochrona”. W ślad za tym na przełomie wieków nastąpiły zmiany w przepisach prawa, które ochronę przyrody poddały dyktatowi samorządów lokalnych (nawet w sytuacji, gdy ochrona ma być realizowana na gruntach skarbu państwa), krok po kroku degradowano też znaczenie parków krajobrazowych. Jednym z ewidentnych przejawów niemożności w ochronie przyrody jest skuteczne torpedowanie od prawie 40(!) lat utworzenia Mazurskiego Parku Narodowego.
Wobec postępów „kontrrewolucji ekologicznej” zaskoczeniem dla wielu stała się „Natura 2000”, do wdrażania której Polska została zobowiązana wraz z przystąpieniem do Unii Europejskiej. Urzędnicy państwowi, przyzwyczajeni do tego, że ochrona przyrody nie jest poważnie traktowana i w razie kolizji interesów można ją zlekceważyć, początkowo kompletnie też zlekceważyli „Naturę 2000”, czego przejawem była kompromitująca pierwsza wersja sieci obszarów naturowych złożona w Komisji Europejskiej w 2004 r. Natomiast do „Natury 2000” doskonale przygotowały się organizacje pozarządowe, dla których program ten, z racji międzynarodowego charakteru i nadzoru Komisji Europejskiej, stał się skutecznym instrumentem walki z antyprzyrodniczymi pomysłami różnych grup interesów mających poparcie w polskich kręgach rządowych. I choć do sposobu wdrażania „Natury 2000” w Polsce można mieć różne zastrzeżenia, to niewątpliwie program ten w wielu przypadkach pozwolił uchronić przed zniszczeniem cenne walory przyrodnicze (bodaj najbardziej spektakularnym przykładem jest Dolina Rospudy, gdzie władzom nie udało się powtórzyć scenariusza z Góry Św. Anny).
Misja PTTK
Jak na tle przedstawionych tendencji zmian w ochronie przyrody sytuuje się turystyka? Wraz z przemianami społeczno-gospodarczymi w coraz mniejszym stopniu dostrzega się jej wymiar społeczny, traktując ją głównie jako biznes. Na wielu obszarach, gdzie w odwrocie znajdują się tradycyjne dziedziny gospodarki, samorządy często dość naiwnie oczekują, że rolę „lokomotywy rozwoju” przejmie turystyka. Trzeba tu zauważyć, że nieraz dotyczy to obszarów cennych przyrodniczo, na których to właśnie masowa turystyka staje się głównym czynnikiem zagrażającym środowisku. Powoduje to nasilenie konfliktów między ochroną przyrody a gospodarką turystyczną. Charakterystyczne jest to, że w sporach tych najczęściej występuje z jednej strony turystyczny biznes wspierany bezkrytycznie przez samorządy lokalne, z drugiej strony zaś organizacje proekologiczne wraz z administracją ochrony przyrody (nieraz przymuszaną do działania przez NGO’sy). Interesu samych turystów przeważnie nie reprezentuje nikt. Jako przykłady takich sytuacji można wskazać konflikty na tle rozbudowy bazy dla narciarstwa zjazdowego w cennych przyrodniczo obszarach (Tatry, Karkonosze) czy spór w Drawieńskim Parku Narodowym, gdzie właściciele wypożyczalni sprzętu pływającego próbują forsować wpuszczanie na Drawę coraz większej liczby kajaków, nie licząc się z ani z chłonnością środowiska, ani z warunkami uprawiania turystyki przez wodniaków.
W świetle dotychczasowych uwag wydaje się, że rolą PTTK w dziedzinie ochrony przyrody powinno być:
1) propagowanie form i modelu turystyki szanujących zasoby przyrodnicze w duchu odpowiedzialności za stan środowiska,
2) szerzenie we współpracy z wyspecjalizowanymi organizacjami przyrodniczymi wiedzy o ochronie przyrody zgodnie z jej współczesnymi celami i metodami w środowisku turystów i krajoznawców (w tym także wśród PTTK-owskiej kadry programowej – bardzo przydałoby się np. w tej dziedzinie podszkolić przewodników),
3) reprezentowanie interesów turystyki kwalifikowanej i turystów pragnących obcowania z naturalną przyrodą – zgodnie z naszymi tradycjami, przy uwzględnieniu faktu, że obecnie często to właśnie masowa turystyka stanowi poważne zagrożenie dla przyrody, dlatego nie wszystko warto i należy wszystkim udostępniać.
Wszystkie te postulaty wymagają jednak jednoznacznego określenia czym jest PTTK i kogo reprezentuje – turystów czy osoby, dla których turystyka stanowi źródło utrzymania. W zasadzie nasz Statut określa to jednoznacznie. Ale gdy popatrzeć na składy Zarządu Głównego w kolejnych kadencjach, sprawa przestaje być tak oczywista…
Jacek Potocki