Forum członków i sympatyków PTTK
login:  
hasło:  

Re: Czas na przełom

Autor: Piotr Rościszewski
Data: 2005-09-02 21:57:50
Tematyka: Przyszłość PTTK

Wypisałem się z Forum, bo nie podoba mi się forma szalejącej na nim cenzury. Mogę dyskutować z kimś, kto chce dyskutować, a nie ze ścianą cenzora. Tym razem postanowiłem odpowiedzieć na problemy postawione przez Krzysztofa.

>Dla kogo ma być Towarzystwo?
Dla wszystkich, bez wyjątków? Nie, tylko dla tych:
- którzy chcą uprawiać turystykę i krajoznawstwo,
- którzy chcą to robić wspólnie i bezinteresownie,
- którym odpowiadają cele i idee PTTK,
- którzy znajdują przyjemność w koleżeńskich kontaktach.

Jak zapisywałem się do PTTK, to było w Towarzystwie miejsce dla dwóch grup:
- dla tych, którzy chcą uprawiać turystykę i krajoznawstwo,
- i dla tych, co chcą w tych dziedzinach zrobić coś pożytecznego dla innych.
Odnoszę wrażenie, że ta grupa zrzeszająca na ogół fachowców gdzieś nam zanikła i została ta pierwsza, coś jakby coraz mniejsze stadko owiec bez pasterzy. A w tej owczarni resztki pasterzy coraz bardziej leciwych, coraz mniej ruchliwych i raczej nadających się do gawędy przy ognisku, niż prowadzenia tych owieczek. jednym słowem jest nadzieja Krzysztofie, że będą wspólne i bezinteresowne, przyjacielskie kontakty, ale nie będzie żadnego działania. Takie PTTK mi się wybitnie nie podoba. Uważam się za fachowca i równocześnie chcę jako fachowiec działać i pracować w PTTK. Niestety natrafiam na próżnię. Jeżeli chcę pracować, to moja fachowość jest dla większości kosmicznym problemem organizacyjnym. Jeżeli chcę działać, to okazuje się, że wszyscy mają ochotę robić zupełnie co innego, bo przecież do PTTK przychodzą odpocząć po pracy, a działanie nie pozwala właściwie odpocząć.

>Takim jestem gotów ofiarować swoją wiedzę i czas, ale nie toleruję tych, na których nie mogę polegać, którzy własny, ambicjonalny cel stawiają wyżej niż interes wspólnej, towarzyskiej grupy. PTTK nie może być dla tych, którzy oczekują korzyści materialnych materialnych przynależności do Towarzystwa, np. rabatów czy zniżek, będących jedyną motywacją do wstąpienia doń.

No właśnie. We wszelkich ankietach powinna zniknąć rubryka „pełnione funkcje”. Powinna być wyłącznie rubryka, co konkretnego poza udziałem w zebraniach zrobił kandydat do czegokolwiek. Niektórzy tak się męczą piciem kawy na zebraniach, że jedynym rozwiązaniem dla nich jest zdobycie kolejnego odznaczenia. Takimi metodami daleko nie zajdziemy. A przecież to też są w ich mniemaniu wspólne i bezinteresowne, przyjacielskie kontakty!

Rabaty mogą zostać, ale ich ranga musi być sprowadzona na ziemię. Nie po to Towarzystwo istnieje, żeby w ten sposób dofinansowywać każdego, kto tego zapragnie. Jak zapisywałem się do PTTK, to ówczesne zniżki były nagrodą za bodajże trzyletnią przynależność do Towarzystwa. Może do tego powrócić?

> Jaka struktura organizacyjna?

Na pewno nie taka sztywna. Dlaczego osobowości prawnej nie może mieć koło lub klub? Dlaczego Zarząd Wojewódzki musi się kojarzyć ze zidiociałym pracownikiem-urzędnikiem? Uczyniliśmy fetysza z oddziału i mamy taki statut, który koncentruje całe istnienie Towarzystwa wokół oddziałów, które dbają o to, żeby poza nimi nic innego nie miało prawa istnieć. Ochyda! Wiele osób coś przebąkuje o różnego rodzaju dobrowolnościach i strukturach nieformalnych, a moim zdaniem to kolejne formy omijania rzeczywistych problemów organizacyjnych. Z jednej strony mamy przerośniętą zupełnie nieoperatywną strukturę organizacyjną, a z drugiej strony wiele problemów nikt w żaden formalny sposób nie rozwiązuje tak, jak należy.

Od dawna uważam, że większość działaczy zbyt dużą uwagę przywiązuje do istnienia oddziałów, bo nie wyobrażają sobie innych, bardziej operatywnych form działania. Słowo oddział zawsze będzie mi się kojarzyć z prężnym, operatywnym i wszechstronnym dużym organizmem, samodzielnym finansowo. Większość istniejących oddziałów tych warunków nie spełnia. jedne są prężne, a nie mają stałych dochodów, inne mają dochody, a nie mają działaczy itd… Małe prężne jednostki nie muszą być nobilitowane w formie oddziałów, a wystarczy że będą kołami lub klubami. Oddziały bez działaczy wystarczy, że będą samodzielnymi jednostkami gospodarczymi bez fasadowych zarządów.

> Czas już bowiem przyjąć do wiadomości, że czas urzędujących prezesów czy sekretarzy, etatowego personelu biurowego i własnych lokali minął dla tych, którzy nie potrafią czy nie mogą na to zarobić.

Znów ten problem urzędujących pracowników. A dlaczego pracownik etatowy musi być urzędnikiem? Najlepiej rozwijają się te organizacje,. gdzie pracownicy są organizatorami poszukującymi pieniędzy z jednej strony i działaczy do ich wydawania z drugiej. Działacze sami od siebie w godzinach pracy niewiele załatwią, a jak tego nie zrobi jakiś fachowiec od załatwiania, to na ogół tego nikt nie zrobi. Nie można liczyć na to, że wiecznie będzie się coś załatwiać po znajomości prezesów z jakimiś urzędnikami.

Dobrze mieć własny lokal, ale bez stałych dochodów jest to praktycznie niemożliwe. Ale czy ma sens istnienie oddziałów bez lokalu? A gdzie przeciętny człowiek będzie szukał kontaktu z kimś realnym z zarządu? W Internecie? Przez najbliższe 100 lat wirtualne Towarzystwo nie zastąpi rzeczywistego. Internet powinien rozwiązać wiele bieżących spraw pomiędzy działaczami, ale wielu w ten sposób nigdy nie rozwiąże.

> Struktury wojewódzkie są więc niezbędne, lecz o charakterze koordynującym i partnerskim, nie zarządczym.

Przez 24 lata działałem na szczeblu wojewódzkim i zawsze zajmowałem się koordynacją. Niestety na niższym szczeblu osoby, które miały być koordynowane często nawalały, a jak w ramach koordynacji omijałem je, to zawsze było święte oburzenie, że im coś odgórnie narzuciłem. A po prostu, jak ktoś nie dorósł do demokracji, to zawsze będzie szermował argumentami o strukturach zarządczych. Piszesz Krzysztofie, że chcesz poświęcać czas osobom, które nie nawalają, a te, które nawalają, nigdy nie będą Ci wdzięczne, jak je postawisz do kąta, chociaż na inne miejsce nie zasługują.

Co jest i powinno być chlubą naszego Towarzystwa?
Oczywiście - najpierw wspaniali organizatorzy życia turystycznego i krajoznawczego, nasz program i oferta, ale i nasze obiekty: przyjazne wędrowcom schroniska i stanice. Dawno już przestaliśmy być monopolistami w tym zakresie, konkurencja jest duża, więc to te cechy powinny je wyróżniać na rynku turystycznym! Jak jednak realia ekonomiczne godzić z oczekiwaniami gości (nie: klientów!) w obiektach PTTK? Spoglądanie na nie przez pryzmat li tylko ekonomiczny ze strony ZG, który nie poświęcił im nigdy szczególnej uwagi - nawet w Roku Schronisk Górskich!, nie analizował pracy spółek obiektowych, jest nie do przyjęcia. A znakomita część społeczeństwa swój pierwszy i często jedyny kontakt z PTTK zawdzięcza właśnie bytności w nich.

Konkurencja była, jest i będzie. A wielu konkurentów uczyło się od nas i u nas. To powinno cieszyć. Powinniśmy nadal wypracowywać wzorce działania godne naśladowania. Dobrze, gdyby przy okazji nie dawać złego przykładu tu i ówdzie. A niewątpliwie złym przykładem jest totalny niedowład organizacyjny. Dlaczego te niedoścignione wzorce działania często giną w szafach ZG i oddziałów, a nie docierają do nikogo na zewnątrz Towarzystwa? Tak się składa, że też wypracowuję jeden z takich wzorców, który dzięki wątpliwej operatywności jednej z komisji ZG ginie w takich szafach. Czy ja na tym tracę? raczej nie, bo i tak sobie poradzę. Traci za to Towarzystwo, bo komuś nie chce się wysilić i robi tylko to, na co ma akurat ochotę, a ta ochota (raczej prywata) nie obejmuje współpracy z moją osobą.

Schroniska i stanice mogą być naszą chlubą. Nie powinniśmy robić tych samych błędów, co wszyscy. Zysk spółek nie może być jedynym miernikiem efektów och działalności. Miernikiem powinny być efekty właściwej działalności, w której liczy się zysk tylko w stosunku do dobrze prowadzonych obiektów. Gdyby tak wynagrodzenia wszystkich pracowników spółek zweryfikować o to kryterium?

> Chciałbym jako prezes na nową kadencję - o ile delegaci zaakceptują mnie, działać na rzecz przywrócenia koleżeńskiej i sympatycznej atmosfery w naszych kręgach - obecność w PTTK ma przecież sprawiać przyjemność, a nie ból głowy! Czy ktoś mnie poprze?

Jest takie przysłowie: kochajmy się jak bracia, a liczmy się jak żydzi. O wiele łatwiej kochać się, gdy nie trzeba się liczyć. Problem w tym, że powinniśmy się najpierw dokładnie rozliczyć, a Ci którzy pozostaną, to nie pozostanie im już nic innego, jak kochać się bez ograniczeń.

Pozdrowienia

Piotr Rościszewski

Czas na przełom - cały wątek

wszystkich wiadomości w wątku: 39
data najnowszej wiadomości: 2005-11-07
pokaż wszystkie wiadomości

Czas na przełom Autor: domin
Re: Czas na przełom Autor: WoBa
│└Re: Czas na przełom Autor: ~jaraso
│ └Re: Czas na przełom Autor: WoBa
Re: Czas na przełom Autor: Tomek Dygała
│├Re: Czas na przełom Autor: Tomek Dygała
││├Re: Czas na przełom Autor: ~szymon
│││└Re: Czas na przełom Autor: Tomek Dygała
││└Re: Czas na przełom Autor: Łukasz Aranowski
││ └Re: Czas na przełom Autor: Tomek Dygała
│└Re: Czas na przełom Autor: Jacek Potocki
│ └Re: Czas na przełom Autor: Robert Starzyński
Re: Czas na przełom Autor: Kuba
│└Re: Czas na przełom Autor: WoBa
Re: Czas na przełom Autor: Basia Z.
Re: Czas na przełom Autor: Robert Starzyński
Re: Czas na przełom Autor: JanMaciej...
Re: Czas na przełom Autor: Jacek Potocki
Re: Czas na przełom Autor: Piotr Rościszewski
│└Re: Czas na przełom Autor: Łukasz Aranowski
│ ├Re: Czas na przełom Autor: domin
│ │├Re: Czas na przełom Autor: ~jaraso
│ ││└Re: Czas na przełom Autor: domin
│ │└Re: Czas na przełom Autor: Kuba
│ └Re: Czas na przełom Autor: domin
Re: Czas na przełom Autor: JanMaciej...
Re: Czas na przełom Autor: Staszek
 ├Re: Czas na przełom Autor: Piotr Rościszewski
 └Re: Czas na przełom Autor: Krzyś
  └Re: Czas na przełom Autor: Kuba
   ├Re: Czas na przełom Autor: Staszek
   │└Re: Czas na przełom Autor: Krzyś
   │ └Re: Czas na przełom Autor: domin
   │  └Re: Czas na przełom Autor: WoBa
   │   ├Re: Czas na przełom Autor: Łukasz Aranowski
   │   └Re: Czas na przełom Autor: z.klose
   └Re: Czas na przełom Autor: Amotolek
    └Re: Czas na przełom Autor: ~an
     └Re: Czas na przełom Autor: JanMaciej...