mowa o Centralnej Bibliotece PTTK http://www.pttk.pl/pttk/cb.php
Biblioteka zawsze była miejscem gdzie człowiek przychodził z przyjemnością, gdzie mógł wiele się dowiedzieć i gdzie spotykał się z życzliwością pani Wandy i pani Krysi.
Obie Panie znały stałych bywalców, znały ich zainteresowania, zawsze wiele potrafiły doradzić i pomóc.
Biblioteka zawsze była miejscem gdzie człowiek czuł się mile widzianym gościem. Oczywiście można było się burzyć że obie Panie nie uznawały nowoczesnej techniki etc. ale tak naprawdę nie przeszkadzało to nikomu.
W bibliotece po najniższych cenach w Warszawie można było kupić publikacje Wyd Kraj.
Niestety... ZAWSZE skończyło się 2 lata temu, kiedy obie Panie odeszły na emeryturę (nie ukrywały rozżalenia że nie dano im szansy dalszej pracy w bibliotece).
Na ich miejsce przyszła sobie Ważna Pani. No i się zaczęło...
Rozumiem, że trudno żeby od pierwszych dni się we wszytskim orientowała ale nie o to chodzi.
Obecnie do biblioteki chodze z obrzydzeniem, bo atmosfera w niej przypomina jakiś koszmarny urząd w którym jest się osobą przeszkadzającą w pracy.
Pamiętam jak na poczatku pracy Ważnej Pani, przyszedłem po książkę z ktorej często korzystałem i która wiem gdzie leżała na regale. Ważna Pani szukała i szukała i nie mogła znaleźć... A ja cały czas te książkę widziałem. W końcu jej powiedziałem która to książka i gdzie leży, na co wylała mi kubeł zimnej wody na łeb, że poradzi sobie bez mojej pomocy...
Przyszedłem do biblioteki w ostatni piątek (17.01.2003).
Na dzień dobry zażyczono sobie ode mnie dokumentu tj legitymacji PTTK, po czym mi ją zabrano i wrzucono do szuflady. Dopiero wtedy pani zaczęła szukac wybranych przeze mnie książek. Ale to jest drobiazg.
Kiedyś, jako że jestem współpracownikiem NPM http://www.npm.pl "załatwiłem" że pismo regularnie, za friko, trafia do biblioteki. Ważna Pani mi wtedy podziękowała i powiedziała że odwddzięczy sie Gościńcem. Zostawiłem wtedy wizytówkę a na jej odwrocie napisałem adres domowy na który chciałbym żeby Gościniec przychodził. No i przychodził tyle że do firmy a pracuję w banku.
Trzy miesiące temu, kiedy przyniosłem do biblioteki 2 egz. Harnasia 16 poprosiłem mniej wazną panią ;-) o to zeby przesyłac mi Gościńca na adres domowy... W zeszłym tygodniu Gościniec przyszedł - do pracy...
Chciałem zatem poprosić osobiście Ważną Panią żeby naniosła korektę. Poprosiłem i się zaczęło... W pierwszym odruchu sięgnęła do bazy danych i chciała zmieniać po czym po chwili stwierdziła że skoro dałem namiary tamtej pani to będzie załatwione. Na moje naleganie, że dałem jej korektę 3 miesiące temu i nic, usłyszałem że "i tak nie będę dostawał następnego Gościńca bo zweryfikowano listę odbiorców". Na moje dociekania, żeby sprawdziła bo jeśli mnie nie skreślono to nie chciałbym dostawać Gościńca do pracy i się tłumaczyć przed pracodwacą co dostaję, usłyszałem że "mogę być spokojny że już na pewno nie będę dostawał Gościńca na żaden adres" po czym Ważna Pani poinformowała mnie że "przeszkadzam jej w pracy". Na moje zdziwienie usłyszałem, ze "jak mi się nie podoba to wcale nie musze tu przychodzić". Dodatkowo zaczęła do mnie mówić podniesionym głosem przeszkadzając osobom korzystającym z czytelni. Kiedy usiłowałem jej wyjaśnić jaka była geneza tego że dostawałem Gościniec, usłyszałem "aha to pan załatwił nam NPM po to żeby dostawać Gościniec".
Ręce i nogi się uginają...
Aha odkąd nastała Ważna Pani nie można już kupic w bibliotece żadnych publikacji wyd. Kraj no bo po co...
Na koniec nasuwa się tylko pytanie, czemu najważniejszym kryterium obsady biblioteki jest fakt bycia przez Ważną Panią żoną członka Zarządu Głównego? no bo z moich i nie tylko moich kontaktów z tą panią wynika że o działalności Towarzystwa ma niewielkie pojęcie...
Tekst ten wyślę Sekretarzowi Generalnemu ZG PTTK oraz do redakcji Gościńca, tyle że Ważna Pani jest sekretarzem redakcji więc nie liczę na publikację ;-))
Szkoda tylko tego co było tyle lat budowane i cieszyło się wspaniałą renomą...