Nietypowa historia

Dzisiaj zadzwonił telefon. Stacjonarny. Przed południem, bo jeszcze nie dzwonili na Anioł Pański. Rzadkie zjawisko. Jakiś zestresowany tele-ankieter, grzecznie się przedstawił, a jakże - pełna kultura. Że jest z Ośrodka Badania Opinii Społecznej czyli OBOS, jakby. No i fajnie.
Na początku zechciał ze mną bardzo odbyć wywiad, śledczo-telefoniczny.
No to czemu nie. Ale szybko mu ochota przeszła!. Odpadłem na starcie w pierwszym pytaniu!
Okazało się, że koleś ma badać osoby czyniące zakupy w marketach w wieku od... - do..
Ponieważ mój kalendarz wg Pesela jest bliski sumie tych liczb brzegowych, koleś od razu się wycofał. Podziękował w sensie negatywnym i tyle tego. Ale jaja.
No, a jakie z tego wnioski:
1. Ankieterów nie interesuje ciżba kupujących, powyżej pewnego pułapu kalendarza.
2, Z założenia widać, że to są merkantylne dziady bez kasy i skazane na wymarcie - żadna więc klientela do gigasamów.
3. Ten wniosek, to się krepuje nieco napisać, ale może by tego ankietera, lub jego kolegów zaprosić na fora (regionalno-wojewódzkie) i postawić przy unie do głosowania?
Czy dalej mam pisać, czy reszta już się wydaje być jasna? Haaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa