Kadra PTTK
Przewodnik w "górskich" Parkach Narodowych
wszystkich wiadomości w wątku: 5
data najnowszej wiadomości: 2021-04-08
Temat: Przewodnik w "górskich" Parkach Narodowych
Autor: f3e5g4Hh4X
Data: 2020-01-16 23:27:33
Witam serdecznie,
Jedną z ostatnich dyskusji Łukasz, idąc tropem Mieszka skwitował (częściowo słusznie - w odniesieniu do zapisów regulaminu Gorczańskiego PN) o wymogach organizatora odnośnie opieki nad zorganizowaną grupą.
To niedobra tendencja odchodzenia PN w naszych górach od wymogów prowadzenia grup zorganizowanych przez przewodników z odpowiednimi uprawnieniami i bagażem doświadczenia.
Gorczański PN jako pierwszy z "górskich PN" zastosował złagodzone zasady, idąc chyba tropem Świętokrzyskiego PN, którego tak raczej bym nie nazwał.
Odnośnie Turbacza, należałoby tylko wspomnieć, że zarówno schronisko, szczyt, jak i sporo szlaków są poza terenem Parku Narodowego.
To takie reminiscencje z obserwacji z roku 2019 - gdzie i jakie grupy spotykałem na wypadach w różne nasze "wierzchowiny"
Pozdrawiam ciepło,
Wiesław
Jedną z ostatnich dyskusji Łukasz, idąc tropem Mieszka skwitował (częściowo słusznie - w odniesieniu do zapisów regulaminu Gorczańskiego PN) o wymogach organizatora odnośnie opieki nad zorganizowaną grupą.
To niedobra tendencja odchodzenia PN w naszych górach od wymogów prowadzenia grup zorganizowanych przez przewodników z odpowiednimi uprawnieniami i bagażem doświadczenia.
Gorczański PN jako pierwszy z "górskich PN" zastosował złagodzone zasady, idąc chyba tropem Świętokrzyskiego PN, którego tak raczej bym nie nazwał.
Odnośnie Turbacza, należałoby tylko wspomnieć, że zarówno schronisko, szczyt, jak i sporo szlaków są poza terenem Parku Narodowego.
To takie reminiscencje z obserwacji z roku 2019 - gdzie i jakie grupy spotykałem na wypadach w różne nasze "wierzchowiny"
Pozdrawiam ciepło,
Wiesław
Temat: Re: Przewodnik w "górskich" Parkach Narodowych
Autor: Mieszko
Data: 2020-01-17 08:10:23
A czemu to ma być niedobra tendencja?
Tak jak pisałem we wspomnianej wcześniej dyskusji sama obecność przewodnika górskiego nie gwarantuje żadnej grupie bezpieczeństwa. Nie raz wybierając się z grupami szkolnymi nad Morskie Oko musiałem skorzystać z usług miejscowego przewodnika "morsko-ocznego" bo taki jest regulamin parku. Zazwyczaj przewodnikiem był zaawansowany wiekiem dziadzio, który może i kiedyś zdobył duże doświadczenie, ale ostatnie 20 lat chodził jedynie drogą od Palenicy Białczańskiej do schroniska. O górach raczej nie gadał , a jaj gadał to szkoda było słuchać.
Jeden z uczestników wycieczki zasłabł w czasie"podejścia". przewodnik nawet tego nie zauważył bo tradycyjnie leciał gdzieś do przodu nie oglądając się za siebie.
Przyjechałem tez raz z jedną szkołą w Bieszczady. Znowu zgodnie z literą prawa wynająłem przewodnika z licencją na BPN. Przyszedł pan o posturze hipopotama, robił wszystko żebyśmy tylko nie poszli na połoniny.
Sam kiedyś robiłem kurs beskidzki. Na egzaminie przed komisją rzeszowską nikt nie pytał o góry i o bezpieczeństwo. Były za to pytania o zagospodarowanie DK 28, gminę Bircza itp. Był tez komentarz jednego z członków komisji; "nie myślcie że będziecie prowadzić wycieczki w góry bo teraz to się już takich wycieczek nie robi, jedynie objazd autokarem po okolicy".
Skoro niektóre parki wymagają aby wycieczkę prowadził odpowiedni przewodnik, to ja ten wymóg traktuje tak jak konieczność wykupienia biletu za wstęp. Ale o bezpieczeństwo grupy to wolę się sam troszczyć.
Tak jak pisałem we wspomnianej wcześniej dyskusji sama obecność przewodnika górskiego nie gwarantuje żadnej grupie bezpieczeństwa. Nie raz wybierając się z grupami szkolnymi nad Morskie Oko musiałem skorzystać z usług miejscowego przewodnika "morsko-ocznego" bo taki jest regulamin parku. Zazwyczaj przewodnikiem był zaawansowany wiekiem dziadzio, który może i kiedyś zdobył duże doświadczenie, ale ostatnie 20 lat chodził jedynie drogą od Palenicy Białczańskiej do schroniska. O górach raczej nie gadał , a jaj gadał to szkoda było słuchać.
Jeden z uczestników wycieczki zasłabł w czasie"podejścia". przewodnik nawet tego nie zauważył bo tradycyjnie leciał gdzieś do przodu nie oglądając się za siebie.
Przyjechałem tez raz z jedną szkołą w Bieszczady. Znowu zgodnie z literą prawa wynająłem przewodnika z licencją na BPN. Przyszedł pan o posturze hipopotama, robił wszystko żebyśmy tylko nie poszli na połoniny.
Sam kiedyś robiłem kurs beskidzki. Na egzaminie przed komisją rzeszowską nikt nie pytał o góry i o bezpieczeństwo. Były za to pytania o zagospodarowanie DK 28, gminę Bircza itp. Był tez komentarz jednego z członków komisji; "nie myślcie że będziecie prowadzić wycieczki w góry bo teraz to się już takich wycieczek nie robi, jedynie objazd autokarem po okolicy".
Skoro niektóre parki wymagają aby wycieczkę prowadził odpowiedni przewodnik, to ja ten wymóg traktuje tak jak konieczność wykupienia biletu za wstęp. Ale o bezpieczeństwo grupy to wolę się sam troszczyć.
Temat: Re: Przewodnik w "górskich" Parkach Narodowych
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2020-01-17 09:57:59
Cześć.
Od siebie tylko dodam, że ten "bagaż doświadczenia" raczej nie jest wpisany w kurs przewodnicki i nie wiem czemu zakładasz, że losowy przewodnik go posiada (może być np. świeżo po kursie i egzaminie).
Wymóg posiadania przewodnika przez grupy zorganizowane jest niczym innym jak podatkiem od turystyki grupowej wspierającym "lokalsów". W odróżnieniu od opłat ściąganych przez PN, jest to jedyna szansa, która pozwala im na danej grupie coś zarobić.
Pozdrawiam,
Łukasz
To niedobra tendencja odchodzenia PN w naszych górach od wymogów prowadzenia grup zorganizowanych przez przewodników z odpowiednimi uprawnieniami i bagażem doświadczenia.
W zasadzie Mieszko Ci wyczerpująca odpowiedział i nie będę tu powtarzał jego słusznych argumentów.Od siebie tylko dodam, że ten "bagaż doświadczenia" raczej nie jest wpisany w kurs przewodnicki i nie wiem czemu zakładasz, że losowy przewodnik go posiada (może być np. świeżo po kursie i egzaminie).
Wymóg posiadania przewodnika przez grupy zorganizowane jest niczym innym jak podatkiem od turystyki grupowej wspierającym "lokalsów". W odróżnieniu od opłat ściąganych przez PN, jest to jedyna szansa, która pozwala im na danej grupie coś zarobić.
Pozdrawiam,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Temat: Re: Przewodnik w "górskich" Parkach Narodowych
Autor: f3e5g4Hh4X
Data: 2020-01-19 19:54:25
Cześć,
Mieszku, Łukaszu, w zasadzie, w ramach refleksji, muszę przyznać Wam obu rację.
Prawo tak gmatwa sprawy organizacji imprez, a co za tym idzie odpowiedzialności organizatorów za nie i ich standard oraz bezpieczeństwo uczestników - że moja teza nie jest do obronienia.
Co do przewodników - też na etapie odpowiedzialności za organizację imprez spotykałem się z różnymi przypadkami, a w ramach uczestnictwa w wielu innych - przewodników spotykałem świetnych, dobrych oraz takich, którzy nimi są tylko z "nazwy".
Uwaga co do wspierania "lokalsów" przez PN - myślę, że zarówno my trzej (jak i spore grono osób, które są odpowiedzialne za organizację imprez) wiemy, że przewodnik górski wcale nie musi być miejscowy, czy namaszczony przez dyrekcję danego PN. To, że są jakieś ewidencje na stronach, dodatkowe szkolenia ze znajomości terenów, fauny i flory danego parku - to tylko działałoby na plus, gdybym nie wiedział, że z tymi szkoleniami, jak i potwierdzeniami ich odbycia, bywa różnie w różnych parkach.
Grupa może zawsze przywieźć swojego przewodnika z odpowiednio wymaganymi przez dany PN uprawnieniami - znanego we własnym środowisku, z charyzmą i pewnego. I tylko o to mi chodziło przy stwierdzeniu o bagażu doświadczenia. Nie uważam za dobry zapis w regulaminie Gorczańskiego PN o dopuszczeniu do prowadzenia grup przez przypadkowe niejednokrotnie osoby, które o grupie w górach i jej specyfice nie mają pojęcia. Nie wiedzą, co to zrównoważone tempo, jakie jest zadanie "zamka" i że trzeba taką "rufę" mieć ze sobą i na nią w odpowiednich miejscach poczekać.
Gdy onegdaj zamykałem grupę dzieciaków (notabene prowadzonych przez Przewodnika Beskidzkiego) - w pewnym momencie podbiegł do mnie chłopiec może 12-letni i zapytał: "Panie przewodniku - czemu oni tam poszli drogą do góry, jak przecież tutaj zaraz na drzewie jest namalowany szlak zielony i wchodzi w tę ścieżkę w las?".
Żeby jakoś wybrnąć, powiedziałem, że pewnie chce sprawdzić czy ktoś z Was się zorientuje". Wykonałem telefon, przewodnik wrócił, chłopak dostał w nagrodę mapę (zawsze się nosi takie gadżety w plecaku) i wszyscy byli zadowoleni. A jak później liczyli te zielone znaczki na drzewach, nawet z obu stron . Gorzej z Paniami Nauczycielkami, które już tyle straciły daremnego podejścia.
Kolega przewodnik natomiast miał ostatni występ w naszych górskich wyprawach.
Pozdrawiam ciepło,
Wiesław
Mieszku, Łukaszu, w zasadzie, w ramach refleksji, muszę przyznać Wam obu rację.
Prawo tak gmatwa sprawy organizacji imprez, a co za tym idzie odpowiedzialności organizatorów za nie i ich standard oraz bezpieczeństwo uczestników - że moja teza nie jest do obronienia.
Co do przewodników - też na etapie odpowiedzialności za organizację imprez spotykałem się z różnymi przypadkami, a w ramach uczestnictwa w wielu innych - przewodników spotykałem świetnych, dobrych oraz takich, którzy nimi są tylko z "nazwy".
Uwaga co do wspierania "lokalsów" przez PN - myślę, że zarówno my trzej (jak i spore grono osób, które są odpowiedzialne za organizację imprez) wiemy, że przewodnik górski wcale nie musi być miejscowy, czy namaszczony przez dyrekcję danego PN. To, że są jakieś ewidencje na stronach, dodatkowe szkolenia ze znajomości terenów, fauny i flory danego parku - to tylko działałoby na plus, gdybym nie wiedział, że z tymi szkoleniami, jak i potwierdzeniami ich odbycia, bywa różnie w różnych parkach.
Grupa może zawsze przywieźć swojego przewodnika z odpowiednio wymaganymi przez dany PN uprawnieniami - znanego we własnym środowisku, z charyzmą i pewnego. I tylko o to mi chodziło przy stwierdzeniu o bagażu doświadczenia. Nie uważam za dobry zapis w regulaminie Gorczańskiego PN o dopuszczeniu do prowadzenia grup przez przypadkowe niejednokrotnie osoby, które o grupie w górach i jej specyfice nie mają pojęcia. Nie wiedzą, co to zrównoważone tempo, jakie jest zadanie "zamka" i że trzeba taką "rufę" mieć ze sobą i na nią w odpowiednich miejscach poczekać.
Gdy onegdaj zamykałem grupę dzieciaków (notabene prowadzonych przez Przewodnika Beskidzkiego) - w pewnym momencie podbiegł do mnie chłopiec może 12-letni i zapytał: "Panie przewodniku - czemu oni tam poszli drogą do góry, jak przecież tutaj zaraz na drzewie jest namalowany szlak zielony i wchodzi w tę ścieżkę w las?".
Żeby jakoś wybrnąć, powiedziałem, że pewnie chce sprawdzić czy ktoś z Was się zorientuje". Wykonałem telefon, przewodnik wrócił, chłopak dostał w nagrodę mapę (zawsze się nosi takie gadżety w plecaku) i wszyscy byli zadowoleni. A jak później liczyli te zielone znaczki na drzewach, nawet z obu stron . Gorzej z Paniami Nauczycielkami, które już tyle straciły daremnego podejścia.
Kolega przewodnik natomiast miał ostatni występ w naszych górskich wyprawach.
Pozdrawiam ciepło,
Wiesław
Temat: Re: Przewodnik w "górskich" Parkach Narodowych
Autor: LeszekUminski
Data: 2021-04-08 01:00:52
Może obecność przewodnika górskiego nie gwarantuje bezpieczeństwa (podobnie jak lekarza) ale formalnie za prowadzoną grupę prawnie odpowiada. Przy okazji tematu wielokrotnie jako PTG prowadziłem grupy na terenie różnych PN. Zawsze pisałam prośbę o zgodę do dyrekcji i nie było z tym problemu. Niechlubnym wyjątkiem jest TPN, który robi co może aby zniechęcić do Tatr.