Forum członków i sympatyków PTTK
login:  
hasło:  

Obiekty PTTK

Schroniska PTTK (z gazety)

wszystkich wiadomości w wątku: 6
data najnowszej wiadomości: 2013-09-01

Temat: Schroniska PTTK (z gazety)
Autor: Basia Z.
Data: 2013-08-07 11:23:00

Już bardzo wiele na ten temat było, ale zacznę znowu.
Tym razem widziane z zewnątrz przez dziennikarza.

Nie ze wszystkim się zgadzam, ale jest w tym co zostało napisane sporo racji.
A przede wszystkim zaskoczyły mnie kwoty czynszu dzierżawnego za niektóre, dość skromne obiekty.

http://wyborcza.pl/1,75248,14399455,x.html

Wklejam również całość, bo może zniknąć.
Dramatyczna sytuacja schronisk PTTK. Czy w końcu znikną?

Bieszczadzkie schroniska niszczeją, bo nie są w stanie na siebie zarobić. Nie ma chętnych by je prowadzić. Te w Beskidach i Sudetach, walcząc o gości, zamieniają się w hotele


Spółka Bieszczadzkie schroniska i hotele PTTK w Sanoku jesienią ubiegłego roku ogłosiła przetarg na dzierżawę kilku spośród 15 obiektów. Do wzięcia było m.in. schronisko w Komańczy, Dom Wycieczkowy i Hotel Górski w Wetlinie. Skończyło się fiaskiem: ani jednego chętnego!

- Jeszcze do niedawna ludzie się przelicytowywali. Nawet o 10 tys. zł, żeby tylko przejąć dzierżawę - wspomina jeden z gospodarzy PTTK-owskich obiektów. Teraz albo ledwo zarabiają na utrzymanie, albo zamieniają się w hotele.

Pierogami nie wygrali

Schronisko w Komańczy przed wojną było drewnianą willą. Po wojnie w sąsiadującym z nią klasztorze więziony był prymas Stefan Wyszyński. Od 1964 r. należy do PTTK. To dobre miejsce wypadowe na wycieczki np. na Chryszczatą, ale do głównych bieszczadzkich szlaków trzeba dojechać. 13 lat temu budynek wyremontowano. - Poprawił się standard, przy pokojach są łazienki. Ale w porównaniu z prywatnymi pensjonatami u nas czas się zatrzymał - mówi Maria Trzeciak. Razem z mężem prowadziła schroniska w Bieszczadach przez 25 lat. W ubiegłym roku zdecydowali, że kończą pracę dla PTTK. - Nie da się zarobić na turystach indywidualnych. Roczna dzierżawa dla PTTK to 70 tys. zł. Latem koszty utrzymania wynoszą ok. 24 tys. zł - wylicza pani Maria. Nocleg w schronisku kosztuje 30 - 35 zł. Za tyle można w Komańczy wynająć komfortowy pokój w gospodarstwie agroturystycznym. - Przyjmowaliśmy obozy, organizowaliśmy plenery malarskie. Zarabialiśmy głównie na jedzeniu. Naszą specjalnością były pierogi. Ale ile zup i pierogów trzeba sprzedać, żeby zarobić na utrzymanie? - rozkłada ręce pani Maria.

Każdy sam musi sobie radzić

Bieszczadzkie schroniska i hotele PTTK są jedną z kilku spółek zarządzających majątkiem PTTK. Jej prezes Józef Szymbara twierdzi, że do przetargów często stają ludzie bez pojęcia o pracy w turystyce. - Nie mają pieniędzy na rozpoczęcie działalności. Zdarzało się, że mieliśmy problemy, żeby wyegzekwować kaucję równą trzymiesięcznemu czynszowi.

Gospodarz Bacówki pod Małą Rawką Michał Klażyński znalazł pomysł na schronisko. Turyści na forach piszą, że to miejsce z klimatem. Tu spotykają się uczestnicy rajdów Studenckiego Koła Przewodników Beskidzkich, są imprezy muzyczne, działa półka z wolnymi książkami.

- Trzeba mieć pieniądze na remonty. Ale ludzie do nas wracają, a to chyba sukces - mówi Klażyński. Schronisko leży przy bardzo uczęszczanym szlaku i zarabia na siebie, choć z trudem.

Gospodarze bacówek w Jaworcu, pod Małą Rawką i pod Honem w ubiegłym roku stworzyli program lojalnościowy. - Idea była taka: zanocujesz u nas, w bacówce w Jaworcu, dostaniesz gratis jajecznicę. A u nas piwo. Ale w tym roku nic z tego już nie wyszło. Gospodarze z pozostałych bacówek się wycofali - mówi Paweł Puzyrewski, który od roku z żoną Teresą prowadzi Bacówkę pod Honem. Bacówka jest w niezłym stanie, ale zmorą są nieszczelne okna. Zimą w jadalni temperatura spadała nawet do 0 stopni. - Z bieżącymi naprawami sobie radzimy. Ale okien nie wymienię. Gdyby mi odliczono to od czynszu, może bym się zdecydował - mówi Paweł.

Dali sobie pięć lat - jeśli tu nie uda, spróbują gdzie indziej. - Za prąd płacimy rocznie 15 tys. zł. Blisko 100 tys. zł wynosi roczna dzierżawa - wylicza Teresa. Nocleg kosztuje od 15 do 35 zł. Teresa i Paweł spodziewają się, że ten rok zakończą pod kreską. - Odwiedza nas coraz mniej turystów wędrujących od schroniska do schroniska. Pomyśleliśmy: to może przyjadą rodziny z dziećmi? U nas jest cicho, bezpiecznie. Zaczęli do nas zaglądać ludzie, którzy kiedyś chodzili po Bieszczadach, a teraz chcą pokazać góry swoim dzieciom - mówi Teresa. Planują budowę placu zabaw. - Liczyliśmy, że może ten sezon będzie dobry i zaczęliśmy kolejne remonty, m.in. naprawiliśmy taras przy drugim budynku. A przy bacówce zrobiliśmy miejsce na grilla. Chcemy przyciągnąć gości, którzy są przejazdem albo w trasie. Jeśli nie zanocują, to może chociaż coś zjedzą. Ale sezon jest na razie kiepski - przyznaje Paweł.

Gdy balkon się urywa

Schronisko na Przehybie w Beskidzie Sądeckim musi oszczędzać na pracownikach. - Kiedyś zatrudnialiśmy 14 osób, teraz zaledwie dwie. Pomaga mi troje dzieci - mówi Olga Bielak. Jej rodzina jest na Przehybie od ponad 30 lat.

Grzegorz prowadzi schronisko na Magurze Małastowskiej w Beskidzie Niskim. - Powinienem miesięcznie zarobić co najmniej 5 tys. zł, żeby opłacić czynsz i ZUS. Nie zarabiam na utrzymanie, choć w tym roku moje schronisko zostało wybrane najładniejszym w Małopolsce. Na razie dokładam do interesu. Jeżdżę za granicę i tam pracuję. Dlaczego dokładam? Lubię to schronisko - wyjaśnia.

Prezes Bieszczadzkich Schronisk PTTK przyznaje, że wymagają one modernizacji. Przez ostatnie lata spółka inwestowała w oczyszczalnie ścieków i panele słoneczne. Remonty robiono w awaryjnych sytuacjach,

Bacówkę w Jaworcu, 10 km od Wetliny, wydzierżawił dwa lata temu Michał Szymański. Pierwszy rok zamknął na zero. - Nie mam złudzeń, na turyście plecakowym nie zarobię - mówi. Pod koniec ubiegłego roku zastanawiał się, czy przedłużyć umowę. Został jeszcze na rok. A pod koniec tego roku znów podliczy, czy wyjdzie na swoje.

W jego bacówce trzeba wymienić całą stolarkę budowlaną. Z powodu nieszczelnych okien i drzwi w pomieszczeniach hula wiatr. - Moglibyśmy to zrobić, ale gospodarz musi ponieść koszty amortyzacji. A to oznacza, że musiałby podnieść ceny za nocleg. W Jaworcu nie chcą podnosić cen, wieć zrezygnowali z wymiany okien - mówi prezes Szymbara.

W schronisku pod krawatem

W Beskidach dawny klimat panuje już tylko w ostatnich kilku bacówkach. Większość schronisk niczym nie różni się od pensjonatów i hoteli. W sezonie za luksusowy pokój z łazienką, telewizorem i innymi wygodami na Hali Miziowej w Beskidzie Żywieckim trzeba zapłacić 290 zł. To nie pensjonat, lecz schronisko PTTK. Są tam także noclegi po 29 zł, ale w pokoju wieloosobowym, bez pościeli. Jednak turyści mówią, że Hala Miziowa straciła klimat.

- Kiedyś można było spotkać pasjonatów kochających góry. Dzisiaj spotykam panów w krawatach - wspomina Mieczysław Piątek, turysta z Bielska-Białej. Gdy zdecydowano o rozbiórce starego obiektu, turyści zbierali podpisy pod protestem, ale nic to nie dało. Teraz normą jest płacenie za wrzątek, a w niektórych schroniskach nawet za skorzystanie z toalety.

Czy PTTK ma jakiś pomysł na ratowanie schronisk? - Czy czasy masowych wycieczek w góry i rajdów się skończyły. Nie mamy dotacji rządowych, możemy wydać tylko to, co zarobimy. Remonty szczególnie cennych obiektów, na przykład na Hali Szrenickiej, są dofinansowywane przez zarząd główny - mówi sekretarz generalny PTTK Roman Bargieł. A całkowita prywatyzacja? PTTK nie ma takiego zamiaru. - Schroniska nadal są ważne w turystyce - zapewnia.

Temat: Re: Schroniska PTTK (z gazety)
Autor: Jacek Potocki
Data: 2013-08-07 12:15:21

Nie mamy dotacji rządowych, możemy wydać tylko to, co zarobimy
Pozostaje kwestia, ile na co się wydaje.
Firmy bardzo niechętnie udzielają tego typu informacji (na podorędziu zawsze jest słowny wytrych pt. "tajemnica handlowa"), ale jest Krajowy Rejestr Sądowy, do którego co roku należy złożyć sprawozdanie.

Poniżej drobny przyczynek do gospodarki finansowej spółki "Sudeckie Hotele..."

W 2010 r. na wynagrodzenia w firmie wydano 382,8 tys. zł (przychód Spółki wyniósł 1,87 mln zł, zysk netto 310 tys. zł, ZG PTTK jako właściciel 99,93% udziałów dostał 20 tys. zł). Firma zatrudniała 4 osoby, z tego wynagrodzenie "jednoosobowego zarządu" (czyli prezesa) wyniosło 129 tys. zł (33,68% sumy wynagrodzeń w spółce).

W 2011 r. wydano 392 tys. zł na wynagrodzenia dla 5 osób, z tego na prezesa przypadło 159 tys. zł (40,56% sumy wynagrodzeń w spółce).

W 2012 r. wydano 373 tys. zł na 4 osoby. Ile z tego poszło na prezesa nie wiadomo, bo firma nie dostarczyła załączników do bilansu a sąd nie wezwał ich do tego.

Jeżeli w 2011 r. wynagrodzenie Zarządu (jednoosobowego) wyniosło prawie 160 tys. zł, to daje miesięcznie 13 tys. zł (oczywiście brutto). Oceńcie Drodzy Forumowicze - dużo to czy mało? ;-)

pozdrawiam

Temat: Re: Schroniska PTTK (z gazety)
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2013-08-07 13:37:37

Cześć.
(...) z tego na prezesa przypadło 159 tys. zł (...)
Oceńcie Drodzy Forumowicze - dużo to czy mało? ;-)
Średnio. Wychodzi 7700 złotych na rękę, czyli kwotę jaką w Warszawie zarabia dobry programista. Pytanie nie jest o pensję, a o zakres odpowiedzialności i skuteczność działania.

Pozdrawiam,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski

Temat: Re: Schroniska PTTK (z gazety)
Autor: Radwa
Data: 2013-08-09 01:31:27

...to daje miesięcznie 13 tys. zł (oczywiście brutto). Oceńcie Drodzy Forumowicze - dużo to czy mało?...
Ktoś zatwierdził wynagrodzenie Prezesa, przecież sam sobie takiej kwoty nie ustalił?

Temat: Re: Schroniska PTTK (z gazety)
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2013-08-11 18:10:07

Cześć.

Dzisiaj pojawiło się to na głównej gazeta.pl.

Pozdrawiam,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski

Temat: Re: Schroniska PTTK (z gazety)
Autor: Basia Z.
Data: 2013-09-01 09:26:12

Dowiedziałam się, że z prowadzenia schroniska zrezygnowali dzierżawcy bacówki pod Honem, nad Cisną. Wielka szkoda, bo to byli ludzie bardzo pozytywnie nastawieni do turystów.
W czasie ostatniej zimy syn mojej koleżanki wraz ze swoim przyjacielem z Anglii (rodowitym Anglikiem) przy ogromnych śniegach pokonywali w ciągu 4 dni trasę Komańcza - pod Honem, śpiąc pod drodze w namiocie, w końcu dotarli do schroniska. Spotkali się tym w schronisku z bardzo serdecznym przyjęciem, mimo że cały obiekt był ze względu na oszczędności nie ogrzany.

Ale wiadomo, że życie jest życiem i trudno ciągle dokładać do nie własnego obiektu, który się sypie.

Tak się zastanawiam, czy PTTK nie mógłby tych deficytowych obiektów po prostu sprzedać ?
A jeżeli istnieje ryzyko, ze nowy właściciel przekształci ten obiekt w drogi pensjonat (bo zawsze jest) - to jaka jest inna droga ?
Mam na myśli takie obiekty jak właśnie "Pod Honem", Jaworzec czy Komańcza, które są na tyle blisko dolin, że nie wytrzymują konkurencji.