Forum członków i sympatyków PTTK
login:  
hasło:  

Odznaki

GOT dla 8-latka

wszystkich wiadomości w wątku: 12
data najnowszej wiadomości: 2012-02-04

Temat: GOT dla 8-latka
Autor: pinia_aw
Data: 2012-01-20 18:13:54

Witam, moje pytanie dotyczy GOT dla kategorii wieku 8-10 lat. Czy dotyczy to weryfikacji odznaki po skończeniu 8 lat, czy daty pierwszej wycieczki, która miałaby być zaliczana do GOT. Jeżeli dziecko kończy 8 lat w lipcu, a nasz sezon turystyczny zaczyna się w kwietniu, to czy te wyprawy możemy już zaliczać do GOT, czy dopiero od lipca?

pozdrawiam pinia_aw

Temat: Re: GOT dla 8-latka
Autor: radek83
Data: 2012-01-27 17:57:30

Sprawa dolnej granicy wieku była szeroko omawiana. Moje zdanie jest takie, że jeżeli trasy były dostosowane długością i poziomem trudności do możliwości dziecka to powinno się zaliczać takie wycieczki od kwietnia. Gdyby trzymać się sztywno regulaminu GOT to zapewne zaliczono by tylko te po lipcu. Zadajmy sobie pytanie jaki jest główna idea GOT. Interpretacja regulaminu należy do KTG ZG PTTK, jeżeli chcesz mieć pewność to napisz do nich maila (poczta@ktg.pttk.pl) z jasnym wyłożeniem sytuacji to co oni Ci przyślą możesz pokazać w TRW GOT i oni nie będą mieli wyjścia (jeżeli oczywiście interpretacja będzie po twojej i dziecka myśli). Życzę udanych wycieczek.

Temat: Re: GOT dla 8-latka
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2012-01-27 20:15:18

Cześć!

Nie chcę decydować za kolegów, ale jestem prawie pewien, że jeżeli wyślesz książeczki do weryfikacji w OM PTTK w Warszawie, to uzyskasz ją bez najmniejszego problemu i zbędnej biurokracji.

http://om.pttk.pl/weryfikat.html

Pozdrawiam,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski

Temat: Re: GOT dla 8-latka
Autor: Macha
Data: 2012-01-29 06:31:39

No to może ja napiszę jak interpretuje to KTG ZG (piszę w swoim imieniu, ale podobne zdanie mają inni koledzy).
1. Wątpliwości rozstrzygamy na korzyść zdobywcy GOT.
2. Zdobywanie GOT, to zabawa zachęcająca do poznawania gór, a mnożenie trudności i "rozdrabnianie się" w interpretacjach temu nie służą.

Oto jaką odpowiedź wysłaliśmy na podobne pytanie, zadane nie dalej jak w połowie stycznia na adres KTG ZG.
Cytuję: "(...) jeżeli młody zdobywca odznaki kończy w roku kalendarzowym, w którym zdobywał odznakę lat 8, to znaczy że może ubiegać się o zweryfikowanie tras i przyznanie odznaki Popularnej GOT. Niezależnie, od tego że w chwili odbywania tras miał na przykład lat 7 i 6 miesięcy.
Wszystkie wątpliwości staramy się rozstrzygać z korzyścią dla zdobywcy odznaki. Z tym że proszę pamiętać o tym, że kolejną odznakę - Małą Brązową GOT, można zdobywać dopiero w następnym roku (patrz par. 5 pkt. 3 Regulaminu GOT)."

serdecznie pozdrawiam

Temat: Re: GOT dla 8-latka
Autor: Amotolek
Data: 2012-01-29 15:44:50

"1. Wątpliwości rozstrzygamy na korzyść zdobywcy...
2. Zdobywanie......, to zabawa zachęcająca do poznawania ...., a mnożenie trudności i "rozdrabnianie się" w interpretacjach temu nie służą."

"Wszystkie wątpliwości staramy się rozstrzygać z korzyścią dla zdobywcy
odznaki".

Warto żeby te zasady przyswoili sobie weryfikatorzy innych odznak turystyki kwalifikowanej ze szczególnym podkreśleniem MOT!

Wszelkie spory typu aptekarsko - lekarskiego w turystyce motorowej tzn kto jaką pieczątką coś tam potwierdził - nie powinny miec miejsca!
Polecam się: amotolek[at]wp.pl
Mobil: 506-513-421 (raczej SMS-y!)
GG: 4288996
Skype: antotolek
facebook: Antonio Osiemdziewińć

Temat: Re: GOT dla 8-latka
Autor: radek83
Data: 2012-01-29 17:58:38

Odznaki PTTK mają za zadanie krzewić turystykę, chęć do ruszenia się z fotela. Wkurza mnie, że wielu ludzi którzy mają w swoich zadaniach realizować te cele stara się "betonować" odznaki. Tworzą z nich coś czym nie są. Zamiast pomagać, ułatwiać to wynajdują braki w wypełnianiu książeczki, brak pieczątki czy inne błahostki zapominając właśnie o idei. Sami sobie, jako przodownicy, zgotowaliśmy ten los. Przez te dodatkowe wymogi ludzie się zrazili do pomysłu GOT, KOT czy innej.
Jeśli chodzi o dorosłych to pal licho, ale jeżeli tak "zachęca" się dzieciaki i młodzież to już jest draństwo.

Temat: Re: GOT dla 8-latka
Autor: pinia_aw
Data: 2012-01-29 19:13:48

Jeśli chodzi o dorosłych to pal licho, ale jeżeli tak "zachęca" się dzieciaki i młodzież to już jest draństwo.
Wiadomo, że chodzi się dla siebie, a nie dla "blaszki", ale jeżeli chodzi o dzieci jest to zachętą. Jest to dla nich jakiś cel. Dawniej przygodę z turystyką młodzi ludzie zaczynali w szkole, teraz zaczynają trochę wcześniej, jeżeli oczywiście chcą i mają taką możliwość. Jeżeli dziecko zaczyna chodzić od 3 lat, to mając lat 6 zdobędzie już wszystkie możliwe "blaszki" dla tej kategori wieku. Następna jest GOT, ale ... no właśnie, ale od 8 lat. Czym kierowali się twórcy regulaminu ? Czym jest podyktowana ta granica wieku. Przecież wiadomo, że nikt nie zabierze dziecka na katorżniczą wędrówkę, tylko na trasy dostosowane do możliwości młodego turysty. Wiek nie ma znaczenia w chęci poznawania turystyki. Byliśmy 2 lata temu na Łysicy. Na szczycie dogoniła nas grupa młodzieży gimnazjalnej. Zachowanie ich wołało o pomstę do nieba. Nie chcę wyrażać słowami jaki mieli stosunek do przewodnika (kobieta w wieku ich babek), nie mówiąc o jakimkolwiek zainteresowaniu. Przyjechali, bo jakaś szkolna wycieczka musiała się odbyć.Kazali iść, szli, z radiem na ramieniu. Tylko po co, a no po to że musieli, a nie chcieli.

Z turystycznym pozdrowieniem, pinia_aw

Temat: Re: GOT dla 8-latka
Autor: radek83
Data: 2012-02-03 16:19:17

Byliśmy 2 lata temu na Łysicy. Na szczycie dogoniła nas grupa młodzieży gimnazjalnej. Zachowanie ich wołało o pomstę do nieba. Nie chcę wyrażać słowami jaki mieli stosunek do przewodnika (kobieta w wieku ich babek), nie mówiąc o jakimkolwiek zainteresowaniu. Przyjechali, bo jakaś szkolna wycieczka musiała się odbyć.Kazali iść, szli, z radiem na ramieniu.
No i znowu docieramy do sedna dzisiejszej turystyki. Przez regulację zawodu przewodnika i wprowadzenie przymusu przewodnickiego jakość turystyki spadła. Nauczyciele niczym się na wycieczkach nie przejmują, mają to gdzieś. A przecież wycieczki są po to, żeby przy okazji zwiedzania, wychowywać. Nauczyciel się wypina i to ma załatwić przewodnik. Jakby nauczyciele sami prowadzili wycieczki to inaczej by to wyglądało. Jednak czy jest to jeszcze możliwe? Takich nauczycieli jak dawniej już nie ma. Oni nie taktują swojej pracy jak powołanie. Dla nich się liczy tylko Karta Nauczyciela.

Temat: Re: GOT dla 8-latka
Autor: pinia_aw
Data: 2012-02-03 19:37:26

Takich nauczycieli jak dawniej już nie ma. Oni nie taktują swojej pracy jak powołanie
Tak, takich nauczycieli już nie ma. Chociaż nie można wszystkich wrzucać do jednego "wora". Za moich czasów obozowych też zdarzył się niemiły incydent, teraz nawet nikt nie zwróciłby na to uwagi byłby to standardowy popis. Wtedy było to nie do pomyślenia. I jaka była reakcja.... ano taka, że 3/4 obozu została odesłana do domu. Została tylko grupa tych "prawdziwych". Opiekunem grupy była nauczycielka (z licencją przewodnika), która uchodziła za cudowną osobę, która zaszczepiła w wielu to piękno jakim jest poznawanie kraju. Na szczęście w sytuacjach chamskich była konsekwentna. Teraz patrzy na to z góry i zapewne nie daje wiary temu jakie mamy czasy. Teraz lepiej nie widzieć, nie słyszeć...

Temat: Re: GOT dla 8-latka
Autor: turysta
Data: 2012-02-03 22:42:12

A co ma do tego regulacja albo deregulacja zawodu przewodnika????
Wychowują RODZICE!!!! Obowiązek rodziców to nie tylko spłodzić, urodzić, wylizać i nakarmić. To przede wszystkim wychowywac.
Nauczyciele mają przede wszystkim uczyć. Dodatkowo również wychowywac.
Przewodnik ma oprowadzać, pokazywać i w pewnym stopniu opiekować sie.
"REGULOWANY" czy "ROZREGULOWANY" - nie zmusi niewychowanej młodzieży do własciwego stosunku do przyrody. Jest jeden - w grupie kilkudziesięciu "młodzianków" i kilku opiekunów - nauczycieli.

Nie dorabiajmy p...... uszu.

Temat: Re: GOT dla 8-latka
Autor: Przodownik 1811
Data: 2012-02-04 10:08:36

Nauczyciele mają przede wszystkim uczyć. Dodatkowo również wychowywac.
Turystycznie i krajoznawczo też by mogli wychowywać, jak to bywało za czasów kiedy jeszcze byłem uczniem i wyjeżdżałem z wychowacami na wycieczki w bliższe okolice, a latem na obozy wędrowne poznawać polskie góry. Tym, co ich w obecnych czasach powstrzymuje jest strach. Strach przed przepisami. Przepisami nakazującymi m.in. wynajęcie licencjonowanego przewodnika. Co nie znaczy, że te przepisy są słuszne. Te przepisy są absurdalne. Zawierają w sobie kuriozalny zakaz chodzenia nawet latem (!!!) grup bez przewodnika po najciekawszych krajoznawczo terenach kraju, m.in. znakowanymi szlakami w parkach narodowych czy w takich turystycznie łatwych górach jak Sudety.

Gdyby te wszyskie przepisy przestrzegać w pełni, byłaby to katastrofa. Ale i tak dzięki nim zachwiano podstawami działania wielu organizacji, firm i prywatnych osób, zniszczono resztki szkolnych kół turystycznych, klubów turystyki młodzieżowej, upadła szkolna turystyka wędrowna, a brak obłożenia przyczynił się do likwidacji wielu schronisk młodzieżowych, letnich baz namiotowych i innych obiektów dla turystyki kwalifikowanej.

Czy ktoś tu w ogóle zauważył, że w Czechach obowiązku przewodnickiego na znakowanych szlakach nie ma? A widuję tam latem liczne grupy wędrującej młodzieży, obozy czeskich skautów, zimą poruszają się przygotowanymi szlakami narciarskimi na biegówkach. I nic się tam tragicznego nie dzieje. Jednocześnie po polskiej stronie granicy – pustki.

Niestety do wielu ten fakt jakoś nie dociera, zwłaszcza do przedstawicieli lobby przewodników turystycznych, którzy załawili sobie przepisy uchwalone pod swój partykularny interes. Zamiast dostrzec szkodliwość tych przepisów, opowiadają się za ich zaostrzeniem, przytaczając do znudzenia nietypowy wypadek licealistów z Tych w ekstremalnych warunkach zimowych w drodze na Rysy. Rozumując w ten sposób powinno się np. poodbierać kierowcom prawa jazdy, zostawić tylko zawodowym, bo przecież powodują tyle wypadków na drogach (zawodowi zresztą też powodują wypadki). Zmniejszy się ruch na drogach, będzie mniej ludzi poszkodowanych...

Trafnie ten problem skwitował Jacek Musiał, wiceprezes Karkonoskiej Organizacji Turystycznej „Śnieżka” (fragment stenogramu):
„…brałem udział w takim sympozjum na temat prawa i wpływu prawa zarówno na polską turystykę jak i na turystykę czeską. Niestety, refleksja była bardzo smutna. My mamy doskonałe strategie, mamy doskonałe prawo. Czesi mają turystów i jest to powiedziałbym, rzecz zasadnicza. Jeżeli ci, którzy decydują o sprawach w państwie, ci, którzy ustalają przepisy, nie zrozumieją, że turystyka jest gałęzią niezwykle ważną i niezwykle potrzebną, dalej będziemy pisali wspaniałe opracowania, bo tych opracowań jest ogromnie dużo, te opracowania są nam bardzo potrzebne, ja naprawdę bardzo dziękuję…”

W dzisiejszych czasach spadek dochodów na głowę rodziny to mniejsza liczba turystów, zwłaszcza młodzieży szkolnej i mniejsze obłożenie wielu schronisk górskich, które przez to podupadają. I to widać szczególnie w mniej popularnych pasmach polskich gór, m.in. w wielu regionach Sudetów, gdzie są obecnie pustki i zarastają szlaki, na których kiedyś można było spotkać obozy młodzieżowe i innych wędrujących turystów plecakowych. W sytuacji ubożenia społeczeństwa narzucanie przez państwo przesadnych ograniczeń pod pretekstem rzekomej troski o bezpieczeństwo jest po prostu nonsensem do kwadratu!!!

Temat: Re: GOT dla 8-latka
Autor: Piotr Rościszewski
Data: 2012-02-04 15:19:54

Gdyby te wszyskie przepisy przestrzegać w pełni, byłaby to katastrofa. Ale i tak dzięki nim zachwiano podstawami działania wielu organizacji, firm i prywatnych osób, zniszczono resztki szkolnych kół turystycznych, klubów turystyki młodzieżowej, upadła szkolna turystyka wędrowna, a brak obłożenia przyczynił się do likwidacji wielu schronisk młodzieżowych, letnich baz namiotowych i innych obiektów dla turystyki kwalifikowanej.
Znów mieszasz i wrzucasz do jednego worka kilka różnych przejawów naszego życia. To nie złe przepisy i np. nakaz korzystania z przewodników spowodował zanik turystyki szkolnej. Wczesniej piszesz, że mamy jakąś strategię rozwoju turystyki. Nie mamy żadnej, oprócz stwierdzenia, że wolny rynek nareguluje się sam. Nowobogacki zachłyśnie się posiadaniem auta i wczasami za granicą i żadnej turystyki krajowej i szkolej dla swoich pociech nie będzie preferował. Jak ktoś w wyniku przemian gospodarczych stał się biednym, to tym bardziej będzie stronił od niepotrzebnych jego zdaniem wydatków i turystyki. Pozostają zapaleńcy, których też nie będzie więcej, bo uprawianie coraz to nowych hobby raczej ogranicza ilość potencjalnych turystów, niezależnie od stopnia ich zamożności.
Turystyka szkolna kwitła nie dlatego, że ludzie mieli pieniądze, ale dlatego, że była mozliwość dofinansowywania tej tyrystyki z różnych funduszy socjalnych kilku ogólnopolskich organizacji młodzieżowych i funduszy wielu państwowych zakładów pracy, a pieniędzy tych było często więcej, niż chętnych do ich wydania. teraz pod płaszczykiem tworzenia wolnego rynku pieniądze na dotacje rozpłynęły się np. w budowie autostrad i dziecko przeciętnego Kowalskiego z nich nijak nie skorzysta, a za autostradę zapłaci jeszcze ekstra, jak zechce się nią przejechać. Schroniska też były dofinansowywane, żeby wycieczki szkolne miały gdzie nocować, a teraz ambicje dotowania ograniczane są na ogół do ambicji jakiegoś samorządowca szczebla powiatowego lub gminnego, który na dodatek umie przekonać do swoich racji miejscowych radnych. Wiele schronisk poległo tylko dlatego, że w budżecie przydało się trochę kasy ze sprzedaży lub dzierżawy budynku komuś innemu.
Turystyka szkolna to nie tylko dotacje. Uwalają ją przepisy Ministerstwa Edukacji i różne lokalne regulaminy gminne, które zabraniają prowadzenia wycieczek społecznie i uzależniają ich organizację od możliwości udzielania nauczycielom dni wolnych w dniach nauki, co spotyka się z ogólną niechęcią dyrektorów szkół i tych nauczycieli, którzy muszą ich w te dni zastępować. Uwalają ją durnowate interpretacje przepisów, które pozwalają dzieciom na bezkarność w przypadku rażącego nieposłuszeństwa i całą winą obarczają nauczycieli, którzy tych rozwydrzonych dzieci nie upilnowali, bo uwiązać ich na sznurku, żeby nie skręcali gdzie nie trzeba też przecież nie wolno. Te durnowate interpretacje nie biorą się z nikąd - rodzicom na ogół jest na rękę, że nie muszą się wstydzić za wybryki swoich pociech, a winą zawsze ktoś obarcza przypadkowych nauczycieli. Uwalają ją przepisy finansowe, które z każdego organizatora wycieczki szkolnej robią potencjalnego złodzieja, każąc mu zbierać rozliczne faktury np. za jabłka kupione na targu lub bilety tramwajowe i robić sążniste rozliczenia na wydumanych przez jakiegoś radnego drukach. Skutek jest taki, że coraz mniej jest nauczycieli-zapaleńców, którzy chcą regularnie walczyć z tymi wszystkimi wypaczeniami. Ten obowiązkowy przewodnik, to pikuś w tym całym bajzlu.
Ostatnio załatwiałem dość prostą sprawę, bo wynajęcie sali na zebranie klubu PTTK-owskiego. Żeby doznać takiego wielkiego zaszczytu ze strony urzędu miejskiego, trzeba było zebrać podpisy kilku ważnych działaczy, zrobić uwierzytelnione, koniecznie aktualne kopie statutu i wypisu z KRS-u. Inaczej wypożyczający by się nie wykazał urzędniczą czujnością i nie udowodnił jakiemuś durnowatemu kontrolerowi, że salę przyznano jedynie słusznie komu trzeba. Wyobrażam sobie, jakie męki musi przejść nauczyciel, któremu zechce się zrobienia 10 wycieczek rocznie.
W dzisiejszych czasach spadek dochodów na głowę rodziny to mniejsza liczba turystów, zwłaszcza młodzieży szkolnej
Skąd Ty bierzesz te informacje? Dochód na głowę statystycznego Polaka stale rośnie. Gdyby patrzeć tylko na ten wskaźnik, to powinno być coraz lepiej, a nie gorzej. Problem jest w tym, co napisałem na początku posta. Grupa nowobogackich turystyki z założenia nie uprawia, mimo że dochód mają większy od stale rosnącej średniej. Biedni, tak jak napisałeś, nie uprawiają turystyki z biedy, niezależnie od tego, czy byli biedni od dziada pradziada, czy stali się nimi dopiero ostatnio. Tym biednym dawniej pomagało państwo, aby mogli się z tej biedy wyrwać m.in. wycieczkując i obserwując, jak można żyć inaczej. Teraz ogranicza się tylko do pomagania tym, co załapią się na kurs dla bezrobotnych, a załapią się dopiero, gdy pracujący zrobią ściepę na odpowiedni fundusz. Zmiana obecnego stanu rzeczy nastapić może w dwóch przypadkach: zniknięcia nowobogackich, czyli dojrzenia tej grupy do preferowania bardziej zdrowego trybu życia lub wprowadzenia jakiegoś nowego systemu dotowania tych najbiedniejszych. No i muszą zniknąć te wszystkie zboczenia dotyczące wydumanych wymagań wobec nauczycieli, podważających regularnie ich wolność wyboru, kwalifikacje i uczciwość. Zniesienie obowiązku pilotowania grupy na szlaku przez przewodnika, to maleńki kroczek w dobrym kierunku. W tym tempie, to może za sto lat turystyka szkolna znormalnieje i zbliży sie do poziomu z lat 70-tych XX w. :-)