Forum członków i sympatyków PTTK
login:  
hasło:  

Tematyka ogólna

Kto wprowadza w błąd?

wszystkich wiadomości w wątku: 5
data najnowszej wiadomości: 2011-05-12

Temat: Kto wprowadza w błąd?
Autor: Przodownik 1811
Data: 2010-09-22 11:07:48

17 września weszła w życie nowelizacja ustawy o usługach turystycznych. Nowelizacja zaostrza kary dla organizatorów turystyki prowadzących imprezy turystyczne, m.in. w górach.

A się pytam: Jak ukarać twórców tych przepisów, które wprowadzają społeczeństwo w błąd?

Nowelizacja wprowadza zmianę w przepisach Kodeksu Wykroczeń odnośnie wykonywania zadań przewodnika turystycznego i pilota wycieczek. W rozdziale XV „Wykroczenia przeciwko interesom konsumentów” prowadzono zapis:

"Kto, podejmując zadania przewodnika turystycznego lub pilota wycieczek, wprowadza w błąd co do posiadanych uprawnień, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny."

Oto cytat fragmentu uzasadnienia zawartego w przyjętym przez Sejm RP rządowym projekcie tych zmian:

"W związku z dopuszczeniem w ustawie o usługach turystycznych możliwości wykonywania bez wymaganych uprawnień zadań przewodnika turystycznego lub pilota wycieczek, zdecydowano, iż zagrożone sankcją z KW ma być podejmowanie zadań przewodnika turystycznego lub pilota wycieczek wraz z jednoczesnym wprowadzaniem w błąd co do posiadanych uprawnień."

Jednocześnie projekt zmiany zawierał zapis mówiący o wykreśleniu z Kodeksu Wykroczeń z rozdziału VIII „Wykroczenia przeciwko porządkowi i spokojowi publicznemu” następującego zapisu:

"Kto, wykonuje bez wymaganych uprawnień zadania przewodnika turystycznego lub pilota wycieczek – podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny"

Niestety, ten kuriozalny zapis w Kodeksie Wykroczeń nie został wykreślony i nadal pozostaje. Tak oto mamy dwa niespójne zapisy, które nie służą niczemu innemu, jak sianiu zamętu i wprowadzaniu przedsiębiorców turystycznych, służb porządkowych, organów ścigania i zwykłych ludzi organizujących turystykę w błąd.

Z pierwszego zacytowanego wyżej zapisu bowiem wynika, że zagrożone sankcją ma być podejmowanie zadań przewodnika turystycznego lub pilota wycieczek, ale z jednoczesnym wprowadzaniem w błąd co do posiadanych uprawnień, natomiast z dotychczasowego zapisu, który miał być skreślony wynika, że nikomu nie wolno wykonywać tych zadań bez wymaganych uprawnień. W związku z tym powstaje pytanie: Po co pozostawiono zapis w art. 60(1) w rozdziale VIII „Wykroczenia przeciwko porządkowi i spokojowi publicznemu”, skoro znowelizowana ustawa o usługach turystycznych dopuszcza wykonywanie zadań przewodnika turystycznego lub pilota wycieczek przez osoby nie posiadające formalnych uprawnień (patrz znowelizowany zapis w art. 30)?

Ostatnia nowelizacja to kolejny bubel prawny, jakie mnożą się w naszym kraju. Wobec twórców takich bubli też powinno się stosować sankcje karne.

Temat: Re: Kto wprowadza w błąd?
Autor: Konrad Majewski
Data: 2010-09-23 10:08:21

Ciekawy jestem, czy sankcje prawne zostaną wyciągnięte wobec Davida Irvinga, który został wynajęty jako przewodnik do oprowadzania po obozach koncentracyjnych i innych miejscach związanych z II wojną światową, a jak mniemam, nie posiada on uprawnień przewodnika turystycznego czy karanie zastrzeżone jest tylko dla bogu ducha winnej nauczycielki historii czy członka kadry programowej PTTK działającego społecznie.

Temat: Re: Kto wprowadza w błąd?
Autor: Przodownik 1811
Data: 2010-09-23 12:43:37

Osobiście nie jestem przeciwny przewodnikom zawodowym ale prawo, które zakłada przymus wynajęcia, zwłaszcza w górach, parkach narodowych itp. miejscach na otwartej przestrzeni przewodnika pod groźbą sankcji karnych a nie możliwość skorzystania z jego usługi, nadaje się do wyrzucenia na śmietnik. Obowiązek zwiedzania z uprawnionym przewodnikiem może mieć miejsce co najwyżej w muzeum lub podobnych obiektach zamkniętych. Takie prawo stawia nieliczne ocalałe w tych trudnych dla turystyki społecznej czasach SKKT PTTK, kluby górskie itp. z głębi kraju w dużo gorszej sytuacji, niż w Oddziałach położonych w sąsiedztwie gór lub w samych górach. Oddziały te nie mają w swoich szeregach zawodowych przewodników górskich, nie mają realnych szans na pozyskanie takiej kadry, a społeczna kadra PTTK całkowicie straciła na znaczeniu (nie jest ujęta w przepisach państwowych) i dlatego praktycznie zaprzestały organizowania wycieczek i innych imprez w polskich górach pod szyldem PTTK. Organizują sobie wyjazdy w góry prywatnie, a do tego nie jest potrzebna przynależność do Towarzystwa; trzyma ich w PTTK już tylko przyzwyczajenie. W tej sytuacji takie Oddziały, Koła i Kluby, w dodatku z członkami o wysokiej średniej wieku, nie mają szans na rozwój a jedynie duże szanse na ich upadek czy po prostu naturalne wymarcie.

Temat: Re: Kto wprowadza w błąd?
Autor: Paweł Zań
Data: 2011-05-10 14:21:09

Sagi o przewodnikach ciąg dalszy:

Przewodnik postrachem wycieczki
Alicja Bobrowicz
2011-05-09, ostatnia aktualizacja 2011-05-09 18:42

Czy można ukarać nauczyciela za opowiadanie uczniom o warszawskiej syrence czy krakowskim smoku wawelskim? W dziesięciu największych polskich miastach - tak. Według prawa każda zorganizowana grupa powinna wynająć przewodnika z licencją. Sezon wycieczek szkolnych w pełni, a nauczyciele o tym przepisie albo nie wiedzą, albo skutecznie go obchodzą, ucząc dzieci kombinatorstwa

- Bez licencjonowanego przewodnika zwiedzać nie wolno - nie ma wątpliwości Elżbieta Formela z gdańskiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli, która prowadzi kursy dla kierowników szkolnych wycieczek. Przepisy mówią, że każdą grupę powyżej 10 osób po największych miastach w Polsce musi oprowadzać miejski przewodnik. Dotyczy to nie tylko wycieczek organizowanych przez biura podróży, ale także tych szkolnych. Nawet jeśli dzieci do stolicy zabierze pasjonat varsavianista, nieposiadający papierów, może zapłacić nawet 500 złotowy mandat. Nałożyć go może straż miejska.

Jednak wynajęcie przewodnika to niemały koszt. W zależności od miasta za pięć godzin zwiedzania trzeba zapłacić od 200 do 400 zł. A przecież trzeba jeszcze opłacić uczniom wejścia do muzeów, posiłki, noclegi. Dlatego zdarza się, że szkoły odpuszczają sobie ten wydatek. Paradoksalnie umożliwia im to niejednoznaczność przepisów. - Nauczyciel historii z Warszawy może zabrać klasę do Krakowa na lekcję w terenie. Realizuje w ten sposób program nauczania - tłumaczy Ryszard Woźnica, właściciel firmy Edukator, która organizuje szkolenia dla nauczycieli. Potwierdza to także Joanna Kośnik, główny specjalista ds. przewodnickich z PTTK: - Szkoły często chcą zaoszczędzić i zlecają oprowadzanie nauczycielom. Tym bardziej, że przepisy pozwalają im na realizację autorskich programów nauczania, a spacer po mieście można pod to podciągnąć i ominąć prawo. Inną metodą jest np. tłumaczenie, że oprowadza się grupę nieodpłatnie. W efekcie zdarza się, że pod Kolumną Zygmunta zaczepia mnie opiekunka szkolnej wycieczki z pytaniem, jak dojść do Syrenki - mówi. Martyna Łazęcka, psycholog dziecięcy - Nauczyciel to dla dziecka autorytet i wzór do naśladowania zarówno tych dobrych, jak i złych zachowań. Kiedy wychowawca próbuje obejść niewygodne przepisy, dziecko odbiera to jako przyzwolenie do podobnego działania w przyszłości. Czuje się rozgrzeszone, a poza tym widzi, że opłaca się być sprytnym i nie zawsze prawdomównym.

Strażnicy miejscy na wycieczki szkolne bez przewodnika przymykają oko np. w Krakowie, gdzie funkcjonariusze z urzędnikami wojewody, wyłapują raczej przewodników bez licencji, którzy nielegalnie zarabiają i wprowadzają w błąd turystów. - Nie tropimy wycieczek szkolnych - zapewnia Marek Anioł, rzecznik krakowskiej straży miejskiej. Ulgowo traktowani są też wycieczkowicze ze szkół w Warszawie.

Ale już we Wrocławiu i Toruniu na patrole chodzą strażnicy razem z przewodnikami PTTK i sprawdzają każdą grupę. Czy ktoś zapłacił mandat? Tego strażnicy nie ujawniają, a insp. Sławomir Chełchowski, rzecznik straży z Wrocławia mówi, że każdy przypadek jest traktowany indywidualnie i dopytuje: - A skąd ta wycieczka? - Np. z Warszawy - odpowiadam. - A nocuje we Wrocławiu? - Nocuje. - To musi mieć przewodnika - stwierdza i dodaje: - Inaczej mandat.

Czy wycieczki szkolne powinny obowiązkowo korzystać z usług miejskich przewodników? Pisz: metro@agora.pl

W tych miastach grupa powyżej 10 osób musi wynająć przewodnika miejskiego: Trójmiasto, Katowice (razem z innymi miastami konurbacji górnośląskiej), Kraków, Lublin, Łódź, Poznań, Szczecin, Toruń, Warszawa, Wrocław.

Źródło: Dziennik Metro
LINK
---
Paweł Zań

Temat: Re: Kto wprowadza w błąd?
Autor: Przodownik 1811
Data: 2011-05-12 18:33:05

Fajny temat wyciągnęła "Wyborcza": nie można pójść z większą grupą w miasto (tzw. wycieczka) i jej oprowadzić po ciekawych miejscach, bo taka działalność jest zastrzeżona dla zawodowych przewodników turystycznych. Takie jest prawo.

Najśmieszniejsze, że na takie prawo łapią się także wycieczki szkolne, które często odbywają się w plenerze -- jak się okazuje "chytrzy" (bo oszczędni) nauczyciele są karani za nielegalne oprowadzanie swoich podopiecznych...

Faktycznie, zgodnie z fantastyczną ustawą o usługach turystycznych z 2004 r. przewodnikom turystycznym (zdefiniowanym jako osoba "zawodowo oprowadzająca turystów lub odwiedzających po wybranych obszarach, miejscowościach i obiektach, udzielająca o nich fachowej informacji oraz sprawująca nad turystami lub odwiedzającymi opiekę w zakresie wynikającym z umowy") przysługuje monopol na oprowadzanie turystów (zgodnie z definicją ustawową jest nią osoba, która "podróżuje do innej miejscowości poza swoim stałym miejscem pobytu na okres nieprzekraczający 12 miesięcy, dla której celem podróży nie jest podjęcie stałej pracy w odwiedzanej miejscowości i która korzysta z noclegu przynajmniej przez jedną noc") w ramach wycieczek (tak, zgadliście, wycieczka także ma definicję w czarodziejskiej ustawie; jest to "rodzaj imprezy turystycznej, której program obejmuje zmianę miejsca pobytu jej uczestników") pod karą grzywny (o czym poniżej).

Plac Grunwaldzki we Wrocławiu w śniegu, wieczorem

Jest to o tyle istotne, że przewodnikiem turystycznym może być tylko osoba, która posiada uprawnienia określone ustawą (art. 20 ust. 1) -- co w ogólności sprowadza się do konieczności poddania się specjalnym badaniom lekarskim (wstępnym i okresowym), odbyciu szkolenia przeprowadzonego przez wyspecjalizowany ośrodek a także -- a jakże! -- zda egzamin przeprowadzany przez marszałka województwa.
Dopiero wówczas można mienić się dumnie przewodnikiem turystycznym, acz i to z ograniczeniami. Zgodnie z art. 33 ust. 1 ustawy przewodnicy działają oczywiście w swoich rewirach terytorialnych i biada takiemu, który zdecyduje się wtargnąć na obszar zajęty przez innego przedstawiciela gatunku ("Przewodnicy turystyczni mogą oprowadzać obsługiwane wycieczki po muzeach, wystawach i zabytkach znajdujących się na obszarze ich uprawnień, jeżeli zadania tego nie wykonuje uprawniony etatowy pracownik"). Konsekwencje mogą być surowe, włącznie do zawieszenia uprawnień na okres do 12 miesięcy, po przeprowadzeniu kontroli w zakresie "posiadania uprawnień co do ich obszaru i ważności" (art. 29 ust. 1 pkt 1 w zw. z art. 26 ust. 1 pkt 1 ustawy) -- jednak już odwieszenie tych uprawnień może być uzależnione od ponownego zdania egzaminu przewodnickiego!

Na straży reguł stoi także art. 60(1) par. 4 ust. 1 kodeksu wykroczeń, w myśl którego ten kto wykonuje zadania przewodnika turystycznego bez uprawnień podlega karze ograniczenia wolności lub grzywny do 5000 złotych. W tym także ten przysłowiowy nauczyciel, który powinien był wynająć licencjonowanego -- w ramach przydziału terytorialnego -- przewodnika.

Nie mam bladego pojęcia czemu służy taka regulacja zawodu przewodnika turystycznego. Dotąd spieraliśmy się tu o zamknięcie korporacji prawniczych oraz możliwość reprezentacji przez "zwykłego" prawnika -- tymczasem się okazuje, że zupełnie niedawno, w całkowitej skrytości wyhodowano taką tragedię jak zamknięty i wyregulowany zawód przewodnika turystycznego!
LINK