Jedzie pociag z daleka....

Wagon Nr 11

„Jedzie pociąg z daleka na nikogo nie czeka.........”

Teraz jeździ ich więcej bo są wakacje. No właśnie! Z Zielonej Góry do Warszawy Wschodniej był bardzo wygodny pociąg bezpośredni nazywany dowcipnie Tanie Linie Kolejowe. Tani nie jest, bo kosztuje tyle co pospieszny plus niedroga miejscówka, to fakt. I jedzie w obie strony, w zasadzie w dzień, bez przesiadki w Poznaniu. Wygoda. No ale mózgowcy w PKP pomyśleli żeby nie było za wygodnie i już od niedzieli (24 czerwca br.) aż do któregoś tam września – odłączyli ze składu wagon Nr 11. Aby objaśnić o co chodzi - wagon ten miał:
- wygodne siedzenia jak w busie,
- wieszaki na 6 rowerów,
- pełną klimatyzację,
- prąd w gniazdkach do zasilania komputerów i ładowarek,
- wygodne miękkie resorowanie,
- żaluzje przeciwsłoneczne,
- i parę innych „wynalazków”, których na próżno szukać w innych wagonach 2 klasy.

Obecnie, w czasie wakacji, taka możliwość bezproblemowego przewiezienia roweru, bardzo byłaby na pewno bardzo przydatna. Miałem przyjemność ostatnio podróżować tym wagonem w połowie czerwca. Na dworze upał niemożebny, ponad + 32 stopnie. W innych wagonach - łaźnia i smród. Jeszcze do tego upierdliwi palacze papierosów. A tu? W wagonie Nr 11? Cisza przyjemny chłodek.

I komu to przeszkadzało?
ANT

I komu to przeszkadzało?

No a przecież nikt nie bedzie woził roweru ekspresem do Włoszczowej, no nie?

Zdziwisz się...

No i oddali wagon!

W połowie lipca prasa papierowa i netowa rozpisała się *, o zabranym przez PKP pasażerom - wagonie 11. Ze składu TKL z Zielonej Góry do Warszawy Wschodniej i z powrotem. Był to bardzo wygodny wagon. Był? Tak, bo odłączyli go ze składu od niedzieli (24 czerwca br.) aż do któregoś tam września br.

Obecnie, miałem wątpliwą przyjemność podróżować tym wagonem w połowie września. Nie wiadomo co się stało, może to zadziałała krypto reklama prasowa, dość, że pociąg, a szczególnie ten wagon - był pełny. Właściwie „pełny” to delikatne określenie. Jak to możliwe? Po prostu kolej sprzedaje miejsca do siedzenia, wydając „bilet na życzenie podróżnego”, bez określenia miejsca i spoko. Trzy zł za miejscówkę – oczywiście kasując! Jak był teraz ten wagon okrutnie przepełniony - ilustrują zdjęcia, jakie zrobilem w wagonie. Obrazek jak z Dalekiego Wschodu. Tylko kozy jeszcze brakowało, ale za to jechała nieprzebrana czereda kolarzy w straszliwych kaskach z ogromną ilością rowerów. Śmierdzieli jak kozy a wyglądali, jak Marsjanie! Niektórzy mieli koszulki z napisem "Zlot Kolarski Jakiśtam Ryki 12-13 sierpnia. A była już niedziela -16 września, no to mogli zaśmierdnąć co, nieco? Do tego głodni. Gotowali jaja, korzystając z gniazd do zasilania kompów i komórek. Cud, że to się wszystko nie spaliło. Wykorzystując tłok i zamieszanie - poszczególne osoby popalały w toalecie, skutecznie ją blokując, a paru osobników o szemranym wyglądzie paliło w tym tłoku ostentacyjnie papierosy w przedsionku wagonu, a to co mi odpowiedzieli na zwróconą im grzecznie uwagę – to już się nie nadaje do publikacji!
Reasumując jest może teraz i trochę lepiej, ale jeszcze daleko kolei do oczekiwanej doskonałości przy planowaniu przewozów pasażerów gdzieś pomiędzy IV a V Rzeczpospolitą

ANT

*/
1.http://www.platformakociewie.pl

2. „Gazeta Lubuska” 14/15 lipca br. „Był taki wagon”

3. „Metro” 1 sierpnia br. „Oddajcie nam wagon”