Tematyka ogólna
W Tatrach
wszystkich wiadomości w wątku: 86
data najnowszej wiadomości: 2005-11-07
Temat: W Tatrach
Autor: Basia Z.
Data: 2005-07-26 08:58:30
Pozwolę sobie wrzucić na forum link do ciekawych zdjęć Kuby Terakowskiego:
http://kudlacze.pttk.pl/072005.htm
Pozdrowienia.
Basia
P.S. Uwaga - wg mnie zdjęcia są nieco tendencyjne !
http://kudlacze.pttk.pl/072005.htm
Pozdrowienia.
Basia
P.S. Uwaga - wg mnie zdjęcia są nieco tendencyjne !
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Monixer
Data: 2005-07-26 16:17:02
Bardzo dziękuję za ten link - trochę mniej żałuję, że nie byłam w tym roku w Tatrach...
Pozdrowienia
Monika R.
Pozdrowienia
Monika R.
Temat: Re: W Tatrach
Autor: kryzys
Data: 2005-07-26 22:56:53
Na początek jako nowy witam wszystkich pasjonatów górskich wędrówek, wspinaczy, grotołazów, żeglarzy i całą reszte wspaniałego towarzystwa.
hmm... te zdjęcia są naprawde super. Pierwszy raz spotkałem się z taką galerią ale patrząc na coniektóre fotografie wogóle nie żałuje (a nawet się ciesze) że nie wybrałem się w okresie wakacyjnym w Tatry.
hmm... te zdjęcia są naprawde super. Pierwszy raz spotkałem się z taką galerią ale patrząc na coniektóre fotografie wogóle nie żałuje (a nawet się ciesze) że nie wybrałem się w okresie wakacyjnym w Tatry.
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Kuba Terakowski
Data: 2005-07-29 18:46:41
Oczywiście, że te zdjęcia są "nieco tendencyjne"!
Podobnie jak "nieco tendencyjne" są nastrojowe widoczki, ze starannie wykarowanym tłumem, kłębiącym się tuż poza marginesem zdjęcia.
Moim zdaniem - obydwa obrazy Tatr są równie prawdziwe, lub równie... tendencyjne.
Pozdrawiam serdecznie!
Kuba Terakowski
Podobnie jak "nieco tendencyjne" są nastrojowe widoczki, ze starannie wykarowanym tłumem, kłębiącym się tuż poza marginesem zdjęcia.
Moim zdaniem - obydwa obrazy Tatr są równie prawdziwe, lub równie... tendencyjne.
Pozdrawiam serdecznie!
Kuba Terakowski
Temat: Re: W Tatrach
Autor: any
Data: 2005-07-29 21:36:39
Ha!
Kuba a ja sobie myślę, że to trochę inaczej jest.
Fotografia dla większości ludzi jest utrwaleniem miłej chwili, wspomnieniem, impresją.
W każdym razie ja tak je traktuje i bardzo niechętnie patrzę na wszystkie "reporterskie" zdjęcia, mocno mnie zniesmaczyło np. zdjęcie zamieszczone przed laty w Tygodniku Podhalańskim, gdzie TOPR-owcy odkopywali zwłoki.
Lubię natomiast takie właśnie wykadrowane widoczki z gór. Dlaczego? Ano prosto dlatego, że pokazują góry takie, jakie chcielibyśmy zawsze oglądać.
Twoje zdjęcia mocno odbiegają od landszaftu i u wielu odbiorców wywołują sprzeciw.
Sam zresztą przez dłuższy czas nie wiedziałem jak się do nich ustosunkować i w sumie dalej nie wiem po co to fotografowałeś. Kto był to widział, kto nie był stwierdzi "trza iść jak wszyscy tam idą, to ja też muszę"...
> równie... tendencyjne.
Może subiektywne.
--
pozdrawiam
any
Kuba a ja sobie myślę, że to trochę inaczej jest.
Fotografia dla większości ludzi jest utrwaleniem miłej chwili, wspomnieniem, impresją.
W każdym razie ja tak je traktuje i bardzo niechętnie patrzę na wszystkie "reporterskie" zdjęcia, mocno mnie zniesmaczyło np. zdjęcie zamieszczone przed laty w Tygodniku Podhalańskim, gdzie TOPR-owcy odkopywali zwłoki.
Lubię natomiast takie właśnie wykadrowane widoczki z gór. Dlaczego? Ano prosto dlatego, że pokazują góry takie, jakie chcielibyśmy zawsze oglądać.
Twoje zdjęcia mocno odbiegają od landszaftu i u wielu odbiorców wywołują sprzeciw.
Sam zresztą przez dłuższy czas nie wiedziałem jak się do nich ustosunkować i w sumie dalej nie wiem po co to fotografowałeś. Kto był to widział, kto nie był stwierdzi "trza iść jak wszyscy tam idą, to ja też muszę"...
> równie... tendencyjne.
Może subiektywne.
--
pozdrawiam
any
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Kuba Terakowski
Data: 2005-07-29 22:12:10
Witaj!
Dziękuję za odpowiedź. Napisałeś m.in.:
>Lubię natomiast takie właśnie wykadrowane widoczki
>pokazują góry takie, jakie chcielibyśmy zawsze oglądać.
Cóż, góry (i nie tylko góry) nie zawsze są takie, jakie chcielibyśmy.
>Twoje zdjęcia mocno odbiegają od landszaftu
>i u wielu odbiorców wywołują sprzeciw.
To nie moja wina, że Tatry tak (też) wyglądają.
>w sumie dalej nie wiem po co to fotografowałeś.
Utrwaliłem mój obraz Tatr. Rzeczywistość, w której od lat przebywam w każde wakacje. To przykre, lecz przez ten czas znacznie częściej widywałem Tatry takie jak na moich zdjęciach, niż takie jak na pocztówkach. Znad Morskiego Oka wysłałem mnóstwo widokówek, lecz żadna nie przekazywała adresatowi pełnego obrazu miejsca, w którym jestem. I stąd te fotografie. Subiektywne.
Pozdrawiam serdecznie!
Kuba
Dziękuję za odpowiedź. Napisałeś m.in.:
>Lubię natomiast takie właśnie wykadrowane widoczki
>pokazują góry takie, jakie chcielibyśmy zawsze oglądać.
Cóż, góry (i nie tylko góry) nie zawsze są takie, jakie chcielibyśmy.
>Twoje zdjęcia mocno odbiegają od landszaftu
>i u wielu odbiorców wywołują sprzeciw.
To nie moja wina, że Tatry tak (też) wyglądają.
>w sumie dalej nie wiem po co to fotografowałeś.
Utrwaliłem mój obraz Tatr. Rzeczywistość, w której od lat przebywam w każde wakacje. To przykre, lecz przez ten czas znacznie częściej widywałem Tatry takie jak na moich zdjęciach, niż takie jak na pocztówkach. Znad Morskiego Oka wysłałem mnóstwo widokówek, lecz żadna nie przekazywała adresatowi pełnego obrazu miejsca, w którym jestem. I stąd te fotografie. Subiektywne.
Pozdrawiam serdecznie!
Kuba
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Krzychu S.
Data: 2005-07-29 22:33:50
Takie widoki zdarzają się coraz częściej. Czasami mam tego dosyć. W zeszłym roku stałem w kolejce do łańcucha na szlaku w Słowacji. Jeszcze niedawno w tym kraju było w miarę luźno. Teraz w Wysokich Tatrach robi się tłoczno.Na szczęście komercja nie wkracza tak intensywnie jak w Polsce. Ale poczekajmy....
W tym roku jadę w Zachodnie Tatry. Może będzie luźniej.
W tym roku jadę w Zachodnie Tatry. Może będzie luźniej.
Temat: Re: W Tatrach
Autor: any
Data: 2005-07-29 22:35:39
> Cóż, góry (i nie tylko góry) nie zawsze są takie, jakie chcielibyśmy.
Tak, to od nas nie zależy.
Ale od nas zależy to jak je pamiętamy.
Ja pamiętam doskonale październikową sobotę na Rohaczach, przed czterema laty, od Rakonia po Banówkę spotkaliśmy ze sześć osób.
Pamiętam ubiegłoroczną wycieczkę od przełęczy pod Osobitą do Grzesia, dwie osoby spotkane na szlaku.
A także lipcowy poranek w M. Oku, o 6 rano przed schroniskiem nie było nikogo, na Rysach spotkałem przesympatycznych Morawiaków, częstujących mnie morelówką domowej roboty.
Pamiętam (a może staram się raczej wyprzeć z pamięci) także mój marsz do M. Oka w takim tlumie. Mam swiadomość, że takie rzeczy dzieją się nie tylko w M. Oku, ale jest także dol. Lejowa, gdzie czasami pies z kulawa nogą nie zaglądnie, jest Kopieniec i dol. Olczyska.
Może ktoś to nazwie hipokryzją, ale dla mnie góry to jest cisza i odrobina samotności. A obrazów takich jak pokazałeś staram się unikać.
BTW Jasne, rozumiem sens pokazania tych zdjęć, ale zastanawiam się czy pokazanie ich w stosunkowo wąskim gronie ludzi, w sumie myślących jednakowo nie rozmija się trochę z celem?
--
pozdrawiam
any
Tak, to od nas nie zależy.
Ale od nas zależy to jak je pamiętamy.
Ja pamiętam doskonale październikową sobotę na Rohaczach, przed czterema laty, od Rakonia po Banówkę spotkaliśmy ze sześć osób.
Pamiętam ubiegłoroczną wycieczkę od przełęczy pod Osobitą do Grzesia, dwie osoby spotkane na szlaku.
A także lipcowy poranek w M. Oku, o 6 rano przed schroniskiem nie było nikogo, na Rysach spotkałem przesympatycznych Morawiaków, częstujących mnie morelówką domowej roboty.
Pamiętam (a może staram się raczej wyprzeć z pamięci) także mój marsz do M. Oka w takim tlumie. Mam swiadomość, że takie rzeczy dzieją się nie tylko w M. Oku, ale jest także dol. Lejowa, gdzie czasami pies z kulawa nogą nie zaglądnie, jest Kopieniec i dol. Olczyska.
Może ktoś to nazwie hipokryzją, ale dla mnie góry to jest cisza i odrobina samotności. A obrazów takich jak pokazałeś staram się unikać.
BTW Jasne, rozumiem sens pokazania tych zdjęć, ale zastanawiam się czy pokazanie ich w stosunkowo wąskim gronie ludzi, w sumie myślących jednakowo nie rozmija się trochę z celem?
--
pozdrawiam
any
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Kuba Terakowski
Data: 2005-07-29 23:13:20
> lipcowy poranek w M. Oku, o 6 rano przed schroniskiem nie było nikogo
Oczywiście, nawet w wakacje, i nawet nad Morskim Okiem można legalnie uniknąć tłumu. Wystarczy wyjść odpowiednio wcześnie lub wybrać mniej popularny szlak. Kilka dni temu udało mi się dotrzeć na Przełęcz pod Chłopkiem tuż po godzinie 9.00. Po drodze nie spotkałem nikogo, byłem tam pierwszy i przez trzy kwadranse sam siedziałem na Przełęczy, a turystów zobaczyłem dopiero schodząc.
>zastanawiam się czy pokazanie ich w stosunkowo wąskim gronie ludzi, w sumie myślących jednakowo nie rozmija się trochę z celem?
To nie ja opublikowałem tu link do tych fotografii. Aliści, skoro zdjęcia spowodowały jakieś reakcje, to chyba nie na darmo znalazły się na forum.
Pozdrawiam!
Kuba
Oczywiście, nawet w wakacje, i nawet nad Morskim Okiem można legalnie uniknąć tłumu. Wystarczy wyjść odpowiednio wcześnie lub wybrać mniej popularny szlak. Kilka dni temu udało mi się dotrzeć na Przełęcz pod Chłopkiem tuż po godzinie 9.00. Po drodze nie spotkałem nikogo, byłem tam pierwszy i przez trzy kwadranse sam siedziałem na Przełęczy, a turystów zobaczyłem dopiero schodząc.
>zastanawiam się czy pokazanie ich w stosunkowo wąskim gronie ludzi, w sumie myślących jednakowo nie rozmija się trochę z celem?
To nie ja opublikowałem tu link do tych fotografii. Aliści, skoro zdjęcia spowodowały jakieś reakcje, to chyba nie na darmo znalazły się na forum.
Pozdrawiam!
Kuba
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Krzychu S.
Data: 2005-07-29 23:42:32
Uważam, że słuszne jest pokazywanie takich fotek. Niech będą swoistym memento dla tych, którzy mogą doprowadzić do skomercjalizowania wszystkich gór. Sądzę, że duży w tym udział mają rdzenni górale. W pogoni za "dutkami" nie cofną się przed niczym...
Nie zdają sobie sprawy z tego, że pewnym sensie podcinają gałąź, na której siedzą. Nie wiem czy mam rację, ale zauważyłem kolosalne różnice pomiędzy góralami polskimi a słowackimi.
Nie zdają sobie sprawy z tego, że pewnym sensie podcinają gałąź, na której siedzą. Nie wiem czy mam rację, ale zauważyłem kolosalne różnice pomiędzy góralami polskimi a słowackimi.
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Jurek
Data: 2005-07-30 00:58:27
A mi się ten cykl zdjęć podoba, podoba mi się pokazanie tego co wszyscy widzimy, a czego byśmy nie chcieli pamiętać. Powinien nosić tytuł "Cywilizacja" w Tatrach.
Widzę tutaj dwa tematy:
1 - ludzie. Niedziwmy się, że dla wielu jak jechać w góry to tylko w Tatry (aczkolwiek podobnie wyglądają wszelkie miejsca w górach i nie tylko, do których jest łatwy dojazd, jak również towarzysząca im swego rodzaju "snobistyczna" otoczka). Z drugiej strony w którymś miejscu tu na forum dyskutowaliśmy nad Kanonem Krajoznawczym Polski. Morskie Oko jest niczym innym jak wykreowanym obiektem takiego pojmowania piękna naszego krajobrazu. Pracowano nad tym dziesięciolecia i dzisiaj trudno sobie wyobrazić wycieczkę w Tatry bez zaliczenia tegoż obiektu.
2 - infrastruktura techniczna. Tutaj niestety wychodzi nasza przyziemność, bezwład organizacyjny. Przecież te wszystkie szalety, śmietniki można sensownie zamaskować, wtopić w tło ale trzeba troszkę pomyśleć. W dobie wolnego rynku jeśli nie stać na to gminę to można przecież wybrać taką firmę stawiającą te szalety czy śmietniki która to zrobi by kontrakt od gminy otrzymać. Tak samo wszelkie budki z fast foodami powinny się łącznie z całą ich otoczką wtapiać w teren a nie szpecić go. Ale widać dla naszych możnowładców tych dużych i małych to za mały albo za duży problem.
Niechciał bym powtarzać argumentów, które tutaj padły. Mam tylko nadzieję, że wraz z rozwojem wzrośnie świadomość społeczeństwa i zmieni się bezmyślne podążanie w te same miejsca, ale chyba będzie musiało minąć kilka pokoleń, by zmienili się ludzie by zmieniła się turystyka.
Pozdrawiam
Jurek
Widzę tutaj dwa tematy:
1 - ludzie. Niedziwmy się, że dla wielu jak jechać w góry to tylko w Tatry (aczkolwiek podobnie wyglądają wszelkie miejsca w górach i nie tylko, do których jest łatwy dojazd, jak również towarzysząca im swego rodzaju "snobistyczna" otoczka). Z drugiej strony w którymś miejscu tu na forum dyskutowaliśmy nad Kanonem Krajoznawczym Polski. Morskie Oko jest niczym innym jak wykreowanym obiektem takiego pojmowania piękna naszego krajobrazu. Pracowano nad tym dziesięciolecia i dzisiaj trudno sobie wyobrazić wycieczkę w Tatry bez zaliczenia tegoż obiektu.
2 - infrastruktura techniczna. Tutaj niestety wychodzi nasza przyziemność, bezwład organizacyjny. Przecież te wszystkie szalety, śmietniki można sensownie zamaskować, wtopić w tło ale trzeba troszkę pomyśleć. W dobie wolnego rynku jeśli nie stać na to gminę to można przecież wybrać taką firmę stawiającą te szalety czy śmietniki która to zrobi by kontrakt od gminy otrzymać. Tak samo wszelkie budki z fast foodami powinny się łącznie z całą ich otoczką wtapiać w teren a nie szpecić go. Ale widać dla naszych możnowładców tych dużych i małych to za mały albo za duży problem.
Niechciał bym powtarzać argumentów, które tutaj padły. Mam tylko nadzieję, że wraz z rozwojem wzrośnie świadomość społeczeństwa i zmieni się bezmyślne podążanie w te same miejsca, ale chyba będzie musiało minąć kilka pokoleń, by zmienili się ludzie by zmieniła się turystyka.
Pozdrawiam
Jurek
Temat: Re: W Tatrach
Autor: any
Data: 2005-07-30 22:40:59
Bry!!!
> Wystarczy wyjść odpowiednio wcześnie lub wybrać mniej popularny szlak.
No właśnie.
> To nie ja ...
Ale Ty pierwszy gdzieś je opublikowałeś i dałeś ludziom rozterki. Winien
Natomiast dzisiaj mialem czas i ochotę porozmyślać sobie nad tym wszystkim.
I do czego doszedłem:
Ano zżymam się na te zdjęcia, bo ja nie czuję się w żaden sposób winny takiej sytuacji. A ktoś usiłuję mi manipulowac w sumieniu 0 takem to uwidział.
Powiem więcej. Po cichu zastanawiam się na ile działania parku slużą faktycznej ochronie przyrody, a na ile realizacji partykularnych interesów pracowników parku, przy cichej akceptacji wierchuszki.
Czy tak wiele zachodu wymaga dogadanie sie z powiatem i wywalenie furek z drogi do M. Oka? Cóż by się stało? Bukowiany pokrzyczeliby trochę i znaleźliby sobie inne zajęcie, zresztą przewóz furkami funkcjonuje od niedawna.
Ale ekologia w wykonaniu TPN wygląda jak wygląda...
Zresztą PTTK także tutaj nie jest bez winy. Padło tutaj z ust "starego działacza", że to nie my, to ci pazerni górale.
A ja się zapytam, kto zarabia na schronisku w M.Oku?
Górale, czy też ZG?
I ciekawe, co powiedzieli by mi np. Edek Kudelski czy Jurek Kapłon na propozycję ograniczenia oferty schroniska nad M. Okiem. Zostawmy noclegownię dla turystów i nic więcej. O ile spadną dochody Spółki Karpaty?
Ale może po prostu łatwiej jest zrobić z prostego górala wór na dutki i udawać, ze wszystko fajnie...
Przy likwidacji fiakrów i faktycznie likwidacji "baru moko", likwidacji parkingu na Palenicy i obstawieniu okolicy zakazami parkowania, po postawieniu na drodze kilku SOP-owców (wiem nie ma już) sprzedających mandaty za bele co, sądzę, że w drodze do moka pozostaną najwytrwalsi.
A ja mam jakieś takie mocne wrażenie, że nikt nie jest zainteresowany ostatecznym i radyklanym rozwiązaniem problemu.
A Ty Kuba robiąc to co robisz, pośrednio legalizujesz to pozoranctwo. Wiem upominasz, zwracasz uwagę. Ale jest to rozwiązanie chwilowe, wszędzie nie będziesz, wszystkich nie nauczysz! Warto próbować i za to Cię cenię, ale ja takżę, a i kilku piszących na to forum pewnikiem też potrafi zwrócić (i zwraca) uwagę na wywalony niedopałek. Ale to jest syzyfowa praca. A nie rozwiązanie systemowe...
Ludzie powiedzmy sobie to otwarcie.
Tatry nie są dla wszystkich! I nie wszyscy muszą zobaczyć Morskie Oko!
I jeżeli jeden z drugim bez motywacji w postaci browaru i furki nie ruszy się obejrzeć najsławniejszy cyrk w Polszcze, to Szczęść mu Boże, niech sobie wjedzie na Gubałówkę i popatrzy przez lornetę. Dla niego ten sam efekt, a jakże mniejszy wysiłek!
pozdrawiam
any
> Wystarczy wyjść odpowiednio wcześnie lub wybrać mniej popularny szlak.
No właśnie.
> To nie ja ...
Ale Ty pierwszy gdzieś je opublikowałeś i dałeś ludziom rozterki. Winien
Natomiast dzisiaj mialem czas i ochotę porozmyślać sobie nad tym wszystkim.
I do czego doszedłem:
Ano zżymam się na te zdjęcia, bo ja nie czuję się w żaden sposób winny takiej sytuacji. A ktoś usiłuję mi manipulowac w sumieniu 0 takem to uwidział.
Powiem więcej. Po cichu zastanawiam się na ile działania parku slużą faktycznej ochronie przyrody, a na ile realizacji partykularnych interesów pracowników parku, przy cichej akceptacji wierchuszki.
Czy tak wiele zachodu wymaga dogadanie sie z powiatem i wywalenie furek z drogi do M. Oka? Cóż by się stało? Bukowiany pokrzyczeliby trochę i znaleźliby sobie inne zajęcie, zresztą przewóz furkami funkcjonuje od niedawna.
Ale ekologia w wykonaniu TPN wygląda jak wygląda...
Zresztą PTTK także tutaj nie jest bez winy. Padło tutaj z ust "starego działacza", że to nie my, to ci pazerni górale.
A ja się zapytam, kto zarabia na schronisku w M.Oku?
Górale, czy też ZG?
I ciekawe, co powiedzieli by mi np. Edek Kudelski czy Jurek Kapłon na propozycję ograniczenia oferty schroniska nad M. Okiem. Zostawmy noclegownię dla turystów i nic więcej. O ile spadną dochody Spółki Karpaty?
Ale może po prostu łatwiej jest zrobić z prostego górala wór na dutki i udawać, ze wszystko fajnie...
Przy likwidacji fiakrów i faktycznie likwidacji "baru moko", likwidacji parkingu na Palenicy i obstawieniu okolicy zakazami parkowania, po postawieniu na drodze kilku SOP-owców (wiem nie ma już) sprzedających mandaty za bele co, sądzę, że w drodze do moka pozostaną najwytrwalsi.
A ja mam jakieś takie mocne wrażenie, że nikt nie jest zainteresowany ostatecznym i radyklanym rozwiązaniem problemu.
A Ty Kuba robiąc to co robisz, pośrednio legalizujesz to pozoranctwo. Wiem upominasz, zwracasz uwagę. Ale jest to rozwiązanie chwilowe, wszędzie nie będziesz, wszystkich nie nauczysz! Warto próbować i za to Cię cenię, ale ja takżę, a i kilku piszących na to forum pewnikiem też potrafi zwrócić (i zwraca) uwagę na wywalony niedopałek. Ale to jest syzyfowa praca. A nie rozwiązanie systemowe...
Ludzie powiedzmy sobie to otwarcie.
Tatry nie są dla wszystkich! I nie wszyscy muszą zobaczyć Morskie Oko!
I jeżeli jeden z drugim bez motywacji w postaci browaru i furki nie ruszy się obejrzeć najsławniejszy cyrk w Polszcze, to Szczęść mu Boże, niech sobie wjedzie na Gubałówkę i popatrzy przez lornetę. Dla niego ten sam efekt, a jakże mniejszy wysiłek!
pozdrawiam
any
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Krzychu S.
Data: 2005-07-31 17:51:52
>Tatry nie są dla wszystkich! I nie wszyscy muszą zobaczyć Morskie Oko!
I jeżeli jeden z drugim bez motywacji w postaci browaru i furki nie ruszy się obejrzeć najsławniejszy cyrk w Polszcze, to Szczęść mu Boże, niech sobie wjedzie na Gubałówkę i popatrzy przez lornetę. Dla niego ten sam efekt, a jakże mniejszy wysiłek!<
Brawo! Z ust mi to wyjąłeś!
Niestety Tatry nie są dla wszystkich "kobitek" w szpilkach i grubasków z puszkami piwa w łapkach!
I jeżeli jeden z drugim bez motywacji w postaci browaru i furki nie ruszy się obejrzeć najsławniejszy cyrk w Polszcze, to Szczęść mu Boże, niech sobie wjedzie na Gubałówkę i popatrzy przez lornetę. Dla niego ten sam efekt, a jakże mniejszy wysiłek!<
Brawo! Z ust mi to wyjąłeś!
Niestety Tatry nie są dla wszystkich "kobitek" w szpilkach i grubasków z puszkami piwa w łapkach!
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Ala i Jurek
Data: 2005-07-31 19:20:12
Ile w tych słowach zadufałości. Kto dał wam Koledzy prawo do decydowania tym kto jest lepszy i gorszy, kogo należy dopuścić do Morskiego Oka, kogo nie i kto o tym ma decydować. Może wśród tysięcy wędrujących są ci, którzy zachwyceni krajobrazem w przyszłości wybiorą inne drogi i sposoby uprawiania turystyki, a może tacy, którzy inaczej nie mogą już tam dotrzeć. Pewno są i tacy (pewno większość), którzy idą tam by zaliczyć kolejny punkt w czasie wakacji - ale czy na pewno są im obce doznania, jakich przyczyną są Tatry? Czy naprawdę czujecie się upoważnieni do mówienia - ja jestem lepszy, lepiej odczuwam, bardziej potrafię przeżywać góry - zatem Tatry są tylko dla mnie i mnie podobnych. Z całą pewnością należy walczyć z patologiami - ale nie w sposób administracyjny - raczej edukacją i przykładem. Nie jestem zwolennikiem masowej turystyki uprawianej w sposób, w jaki to dzieje się w dolinie Rybiego Potoku oraz w okolicy Morskiego Oka i Czarnego Stawu -w związku z tym spędziłem kilka dni wycieczkowych w Tatrach Zachodnich. Może nie pustki, ale całkiem sympatycznie. Tatry Wysokie zostawiam sobie na koniec września. Ale czy w związku z tym mam prawo odmawiać innym, jeśli mają taką wolę wędrowania? Homo sovieticus. Wciąż jest wśród nas.
Pozdrowienia
Jurek Kapłon
Pozdrowienia
Jurek Kapłon
Temat: Re: W Tatrach
Autor: any
Data: 2005-07-31 21:59:24
ROTFL!!!
>> I ciekawe, co powiedzieli by mi ...
Zapytałem i się doczekałem
Czy kolega byłby łaskaw mnie oświecić w jakich słowach doczytał się zadufałosci:
- Czy w propozycji zlikwidowania baru "Morskie Oko"?
- Czy też w propozycji likwidacji wozów wiozących "turystów" nad morenę?
- Czy może w propozycji karania wszelkiej maści śmieciarzy i bałaganiarzy?
- I gdzie kolega w moim poście dopatrzył się postulatu segregacji wchodzących na teren parku?
Przecież nigdzie nie napisałem, że należy postawić parkowych, aby odliczali wchodzących do parku, bądź urządzili loterię: "ciebie puścimy, a tej pani nie, bo ma obcas za wysoki".
Napisałem przecie wyraźnie "w drodze do moka pozostaną najwytrwalsi". Czy to takie trudne do pojęcia. Nidzie nie ma równych i nigdy nie będzie tak, że wszyscy będą równi, bo grozi to tym, że znajda się ci równiejsi.
Tłumacząc to jak dziecku chodzi mi o to, aby każdy, kto chce mogł pójść do owej mitycznej krainy, ale faktycznie pójść i poczuć czym są góry.
Niech idą z Jaszczurówki, przez Kopieniec, przez Rówień Waksmundzką...
Nauka kosztuje, a miłość wymaga ofiar ...
Pytanie jaki procent podjąłby taką wędrowkę, jaki procent zostałby po drodze zauroczony Doliną Olczyską, jaki procent zrezygnowałby z wędrówki.
Gdzież w takim postawieniu sprawy widzi Kolega zadufanie?
Piszesz kolego o edukacji, wszak autor tych zdjęć, część swego czasu poświęca właśnie na edukowanie odwiedzających cyrk polodowcowy. I kontakty z owymi odwiedzającymi skłoniły go do w sumie desperackiego kroku, sfotografowania i przedstawienia swojej wizji turystyki masowej. Wizji ponurej, ale prawdziwej.
Czy tutaj także kolega dopatrzył się zadufania?
Czy moja propozycja karania mandatami "za bele co" kłóci się z postulatem edukowania? Fakt powiniem moze wyraźniej napisać, alem liczyl na to, że piszę dla dorosłych osób. Może sprecyzuję to "za bele co" chodzi mi o takie drobiazgi, w oczach państwa wizytujących tepen, jak niedbale rzucony niedopalek, jak ignorowanie tablic informujących o odnawianiu kosówki i tym podobne błachostki ...
> Z całą pewnością należy walczyć z patologiami
Ależ z jakimi patologiami kolega chce walczyć?
Czy młodzież i nie tylko, tłumnie garnąca się do obejrzenia jednego z najpiękniejszych zakątków naszego kraju jest patologią?
Czy ojciec chcący pokazać dziecku niedźwiedzia w naturze jest patologią?
Ja nie chcę walczyć z patologią, chęć poznania jest naturalną dla człowieka. Ja proszę tylko o przywrócenie równowagi i danie szansy górom. A wysiłek włożony w dotarcie do ich serca góry wynagrodzą.
Z poważaniem
Homo Sovieticus
>> I ciekawe, co powiedzieli by mi ...
Zapytałem i się doczekałem
Czy kolega byłby łaskaw mnie oświecić w jakich słowach doczytał się zadufałosci:
- Czy w propozycji zlikwidowania baru "Morskie Oko"?
- Czy też w propozycji likwidacji wozów wiozących "turystów" nad morenę?
- Czy może w propozycji karania wszelkiej maści śmieciarzy i bałaganiarzy?
- I gdzie kolega w moim poście dopatrzył się postulatu segregacji wchodzących na teren parku?
Przecież nigdzie nie napisałem, że należy postawić parkowych, aby odliczali wchodzących do parku, bądź urządzili loterię: "ciebie puścimy, a tej pani nie, bo ma obcas za wysoki".
Napisałem przecie wyraźnie "w drodze do moka pozostaną najwytrwalsi". Czy to takie trudne do pojęcia. Nidzie nie ma równych i nigdy nie będzie tak, że wszyscy będą równi, bo grozi to tym, że znajda się ci równiejsi.
Tłumacząc to jak dziecku chodzi mi o to, aby każdy, kto chce mogł pójść do owej mitycznej krainy, ale faktycznie pójść i poczuć czym są góry.
Niech idą z Jaszczurówki, przez Kopieniec, przez Rówień Waksmundzką...
Nauka kosztuje, a miłość wymaga ofiar ...
Pytanie jaki procent podjąłby taką wędrowkę, jaki procent zostałby po drodze zauroczony Doliną Olczyską, jaki procent zrezygnowałby z wędrówki.
Gdzież w takim postawieniu sprawy widzi Kolega zadufanie?
Piszesz kolego o edukacji, wszak autor tych zdjęć, część swego czasu poświęca właśnie na edukowanie odwiedzających cyrk polodowcowy. I kontakty z owymi odwiedzającymi skłoniły go do w sumie desperackiego kroku, sfotografowania i przedstawienia swojej wizji turystyki masowej. Wizji ponurej, ale prawdziwej.
Czy tutaj także kolega dopatrzył się zadufania?
Czy moja propozycja karania mandatami "za bele co" kłóci się z postulatem edukowania? Fakt powiniem moze wyraźniej napisać, alem liczyl na to, że piszę dla dorosłych osób. Może sprecyzuję to "za bele co" chodzi mi o takie drobiazgi, w oczach państwa wizytujących tepen, jak niedbale rzucony niedopalek, jak ignorowanie tablic informujących o odnawianiu kosówki i tym podobne błachostki ...
> Z całą pewnością należy walczyć z patologiami
Ależ z jakimi patologiami kolega chce walczyć?
Czy młodzież i nie tylko, tłumnie garnąca się do obejrzenia jednego z najpiękniejszych zakątków naszego kraju jest patologią?
Czy ojciec chcący pokazać dziecku niedźwiedzia w naturze jest patologią?
Ja nie chcę walczyć z patologią, chęć poznania jest naturalną dla człowieka. Ja proszę tylko o przywrócenie równowagi i danie szansy górom. A wysiłek włożony w dotarcie do ich serca góry wynagrodzą.
Z poważaniem
Homo Sovieticus
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Kuba
Data: 2005-07-31 23:15:56
"Homo sovieticus. Wciąż jest wśród nas."
Z pewnością, Jurku, jeśli chodzi o skład Zarządu Głównego, można zaufać Twemu osądowi.
Ale czy rzeczywiście tylko jeden?!
Serdeczności,
Kuba
Z pewnością, Jurku, jeśli chodzi o skład Zarządu Głównego, można zaufać Twemu osądowi.
Ale czy rzeczywiście tylko jeden?!
Serdeczności,
Kuba
Temat: Re: W Tatrach
Autor: ~A. Dreptaniec
Data: 2005-08-02 09:10:44
Na wstępie wyjaśniam: Nie jestem członkiem PTTK i nie wiem, czy wolno mi zabierać głos na tym szacownym Forum? Poruszyły mnie tu wypowiedzi niektórych aktywistów turystyki tatrzańskiej, którzy chcieliby decydować o tym, kogo należałoby wpuszczać do TPN: pieszego czy tego na furce, zdrowego o dobrej kondycji z 20-kilgramowym plecakiem (pełnym zapasów żywności na kilka dni) - czy słabego (schorowanego lub starego), który - z dyskopatycznym kręgosłupem, ledwo trzymając się na nogach i nie mogąc dźwigać ciężarów - nie jest w stanie wędrować Orlą Percią, wejść na honorne szczyty i przełęcze, po których chodził w sile wieku, a teraz pod koniec życia pragnie jeszcze raz zobaczyć umiłowane przez siebie Góry, jeszcze raz poczuć ich rześki powiew wiatru, jeszcze raz popatrzeć znad M. Oka na szlak, który wyprowadzał go na Rysy... Niech ci, co uważają się za "właścicieli" Tatr postawią szlaban na Palenicy rygłujący wjazd dla furki wiozącej staruszka nostalgicznie tęskniącego za "swoimi" ukochanymi GORAMI.
W albumie tatrzańskim, zawierającym 400 wykonanych przeze mnie fotografii, slajdów i kadrów z filmów wideo, a także amatorskie impresje liryczne (z wykształcenia i zawodu byłem ekonomistą), zamieściłem wierszyk, którego początek brzmi:
Gdy włos posiwieje, pomarszczy się czoło,
a nogi osłabłe na szlak nie powiodą,
gdy więcej już z Rysów nie spojrzę na Ganek,
nie wejdę na Zawrat, na Kozi, Granaty, Świnicę... O Boże!...
to wtedy z zadumą ten album otworzę...
i znów się przypomni...
Właścicielami Polskich Tatr jesteśmy my, wszyscy: i z pod znaku PTTK, i cepry z Kaczego Dołka; tak jak właścicielami polskiego wybrzeża są nie tylko rybacy, ale także mieszkańcy Zakopanego. Do M. Oka ma prawo wjechać furką każda babcia z kilku czy kilkunastoletnimi wnuczkami, która nie wejdzie na Rysy czy Przeł. pod Chłopkiem, ale zaszczepi u wnuków zachwyty pięknym ojczystym krajobrazem. Może wielu z nich wyrośnie na aktywnych działaczy PTTK. Te babcie nie zadepczą nam Orlej Perci i nie zrobią na niej tłoku - dla nich wystarczą dolinki regłowe, łatwa pielgrzymkowa droga pod Krzyż na Giewoncie, alejka parkowa z Murowańca do Cz. Stawu Gąs. itp. ceprostrady.
Nie obrażę się na nikogo, kto mnie przekona, iż nie mam racji, kto mnie przekona, że polskie góry są tylko dla wybranych.
Z poważaniem!
A. Dreptaniec, Cz-wa
W albumie tatrzańskim, zawierającym 400 wykonanych przeze mnie fotografii, slajdów i kadrów z filmów wideo, a także amatorskie impresje liryczne (z wykształcenia i zawodu byłem ekonomistą), zamieściłem wierszyk, którego początek brzmi:
Gdy włos posiwieje, pomarszczy się czoło,
a nogi osłabłe na szlak nie powiodą,
gdy więcej już z Rysów nie spojrzę na Ganek,
nie wejdę na Zawrat, na Kozi, Granaty, Świnicę... O Boże!...
to wtedy z zadumą ten album otworzę...
i znów się przypomni...
Właścicielami Polskich Tatr jesteśmy my, wszyscy: i z pod znaku PTTK, i cepry z Kaczego Dołka; tak jak właścicielami polskiego wybrzeża są nie tylko rybacy, ale także mieszkańcy Zakopanego. Do M. Oka ma prawo wjechać furką każda babcia z kilku czy kilkunastoletnimi wnuczkami, która nie wejdzie na Rysy czy Przeł. pod Chłopkiem, ale zaszczepi u wnuków zachwyty pięknym ojczystym krajobrazem. Może wielu z nich wyrośnie na aktywnych działaczy PTTK. Te babcie nie zadepczą nam Orlej Perci i nie zrobią na niej tłoku - dla nich wystarczą dolinki regłowe, łatwa pielgrzymkowa droga pod Krzyż na Giewoncie, alejka parkowa z Murowańca do Cz. Stawu Gąs. itp. ceprostrady.
Nie obrażę się na nikogo, kto mnie przekona, iż nie mam racji, kto mnie przekona, że polskie góry są tylko dla wybranych.
Z poważaniem!
A. Dreptaniec, Cz-wa
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Krzychu S.
Data: 2005-08-02 20:25:46
Nie jestem zwolennikiem segregacji turystów w górach.
Jednak moje spostrzeżenia utwierdzają mnie w przekonaniu, że nie każdy jest odpowiednio przygotowany na spotkanie z nimi. Pamiętać należy o tym, że niefrasobliwe zachowanie niektórych skutkuje wieloma wypadkami. Poza tym nie każdy toleruje hałas spowodowany przez "weekendowych" turystów. Będąc w tatrach niejednokrotnie spotykałem osoby w podeszłym wieku. Z podziwem obserwowałem ich odwagę i nie poddawanie się starości. Ci turyści absolutnie nikomu nie przeszkadzają!
Niech mnie Bóg broni przed krytyką starszych. Tym bardziej, że bliżej mi do nich niż dalej.
Drażnią mnie jedynie hałaśliwe hordy pseudo-turystów, którzy stwarzają zagrożenie dla siebie i dla innych.
Jednak moje spostrzeżenia utwierdzają mnie w przekonaniu, że nie każdy jest odpowiednio przygotowany na spotkanie z nimi. Pamiętać należy o tym, że niefrasobliwe zachowanie niektórych skutkuje wieloma wypadkami. Poza tym nie każdy toleruje hałas spowodowany przez "weekendowych" turystów. Będąc w tatrach niejednokrotnie spotykałem osoby w podeszłym wieku. Z podziwem obserwowałem ich odwagę i nie poddawanie się starości. Ci turyści absolutnie nikomu nie przeszkadzają!
Niech mnie Bóg broni przed krytyką starszych. Tym bardziej, że bliżej mi do nich niż dalej.
Drażnią mnie jedynie hałaśliwe hordy pseudo-turystów, którzy stwarzają zagrożenie dla siebie i dla innych.
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Basia Z.
Data: 2005-08-03 08:28:38
Nie mam nic przeciwko odwiedzaniu Tatr przez osoby niepełnosprawne i starsze.
Ale bywam nad Morskim Okiem w pełni sezonu i wiem że to nie te osoby korzystają z możliwosci przejazdu furmanką do Morskiego Oka ale głównie młode i zdrowe byczki, które potem raczą się piwem nad Morskim Okiem.
Osób starszych i niepełnosprawnych po prostu nie stać na przejazd, który kosztuje 30 zł do góry + 20 zł na dół.
Pozdrowienia.
Basia
Ale bywam nad Morskim Okiem w pełni sezonu i wiem że to nie te osoby korzystają z możliwosci przejazdu furmanką do Morskiego Oka ale głównie młode i zdrowe byczki, które potem raczą się piwem nad Morskim Okiem.
Osób starszych i niepełnosprawnych po prostu nie stać na przejazd, który kosztuje 30 zł do góry + 20 zł na dół.
Pozdrowienia.
Basia
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2005-08-03 09:21:15
Witam!
Odpisuje na post Basi, choć moje argumenty niejako polemizują z większością z Was.
Należy rozpatrzyć dwa fakty:
1) Ludzi w Tatrach jest za dużo.
2) Sposób segregacji ze względu na sprawność, wiek lub sposób ubioru jest niesprawiedliwy.
Podejrzewam, że z tymi twierdzeniami wszyscy się zgodzą.
Otóż już przed tysiącami lat wymyślono co robić w sytuacjach, gdy popyt przewyższa podaż, a nie ma możliwości zwiększyć podaży. Należy podnieść cenę. I robić to tak długo, aż sytuacja się zrównoważy.
Już słyszę te głosy oburzenia...
A co z biednymi, co z tymi których nie będzie stać płacić np. 100 zł za wejście do TPN-u, co z nimi???
Nic. Po prostu nie wejdą.
Kiedyś na preclu był taki pomysł - ale dziewczyna go zgłaszająca fatalnie go uargumentowała i przepadł w fali śmiechu. Ja dzisiaj wracam do niego.
Musimy się liczyć z tym, że co byśmy nie robili nie starczy dla wszystkich pustych dolin, szczytów gdzie towarzyszy nam tylko wiatr i leśnych ruczajów gdzie jedynym dźwiękiem jest brzęk muchy (w pustym dzbanie... ). Już płacimy za wstęp do najwartościowszysch takich miejsc w Polsce i kwestią czasu (być może odległego) jest kiedy zaczniemy płacić za wstęp do pozostałych. I to nie mało...
A precedens już jest. Tak bardzo skoncentrowani jesteście na górach, że nie zauważyliście, że istnieje jeden Park Narodowy, gdzie nie tylko wstęp drogi, ale i bez przewodnika nie wejdziecie... Tak, tak - chodzi mi o Park Białowieski. Jagby nie kilkumetrowy płot i powyższe ograniczenia wielbiciele dzikiej przyrody (głównie z zagranicy - bo my zgodnie z przysłowiem głównie "cudze chwalimy") roznieśliby go na butach, rowerach i innych środkach lokomocji.
I możemy tutaj dyskutować, tworzyć 100 postowe wątki, a nawet obrazić się na rzeczywistość. Ale dam sobie głowe uciąć, że za jakieś 50 lat już wstęp we wszystkie góry na terenie RP będzie płatny. I to nie mało...
I to jest jedyny sprawdzony i sprawiedliwy sposób selekcji. Pieniądze! Przykre, ale prawdziwe...
Z pozdrowieniami,
Łukasz
PS. A podane przez Basię ceny bryczki do Moka tylko to potwierdzają. Emeryci w Tatrach? Jasne! Ale tylko bogaci emeryci.
Ł.
Odpisuje na post Basi, choć moje argumenty niejako polemizują z większością z Was.
Należy rozpatrzyć dwa fakty:
1) Ludzi w Tatrach jest za dużo.
2) Sposób segregacji ze względu na sprawność, wiek lub sposób ubioru jest niesprawiedliwy.
Podejrzewam, że z tymi twierdzeniami wszyscy się zgodzą.
Otóż już przed tysiącami lat wymyślono co robić w sytuacjach, gdy popyt przewyższa podaż, a nie ma możliwości zwiększyć podaży. Należy podnieść cenę. I robić to tak długo, aż sytuacja się zrównoważy.
Już słyszę te głosy oburzenia...
A co z biednymi, co z tymi których nie będzie stać płacić np. 100 zł za wejście do TPN-u, co z nimi???
Nic. Po prostu nie wejdą.
Kiedyś na preclu był taki pomysł - ale dziewczyna go zgłaszająca fatalnie go uargumentowała i przepadł w fali śmiechu. Ja dzisiaj wracam do niego.
Musimy się liczyć z tym, że co byśmy nie robili nie starczy dla wszystkich pustych dolin, szczytów gdzie towarzyszy nam tylko wiatr i leśnych ruczajów gdzie jedynym dźwiękiem jest brzęk muchy (w pustym dzbanie... ). Już płacimy za wstęp do najwartościowszysch takich miejsc w Polsce i kwestią czasu (być może odległego) jest kiedy zaczniemy płacić za wstęp do pozostałych. I to nie mało...
A precedens już jest. Tak bardzo skoncentrowani jesteście na górach, że nie zauważyliście, że istnieje jeden Park Narodowy, gdzie nie tylko wstęp drogi, ale i bez przewodnika nie wejdziecie... Tak, tak - chodzi mi o Park Białowieski. Jagby nie kilkumetrowy płot i powyższe ograniczenia wielbiciele dzikiej przyrody (głównie z zagranicy - bo my zgodnie z przysłowiem głównie "cudze chwalimy") roznieśliby go na butach, rowerach i innych środkach lokomocji.
I możemy tutaj dyskutować, tworzyć 100 postowe wątki, a nawet obrazić się na rzeczywistość. Ale dam sobie głowe uciąć, że za jakieś 50 lat już wstęp we wszystkie góry na terenie RP będzie płatny. I to nie mało...
I to jest jedyny sprawdzony i sprawiedliwy sposób selekcji. Pieniądze! Przykre, ale prawdziwe...
Z pozdrowieniami,
Łukasz
PS. A podane przez Basię ceny bryczki do Moka tylko to potwierdzają. Emeryci w Tatrach? Jasne! Ale tylko bogaci emeryci.
Ł.
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Henek
Data: 2005-08-03 09:51:40
>Otóż już przed tysiącami lat wymyślono co robić w sytuacjach, gdy popyt przewyższa podaż, a nie ma możliwości zwiększyć podaży. Należy podnieść cenę. I robić to tak długo, aż sytuacja się zrównoważy.
Ale Tatry to nie towar .....
A nie wystarczą limity wejść ?
Pzdr Henek
Ale Tatry to nie towar .....
A nie wystarczą limity wejść ?
Pzdr Henek
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Henek
Data: 2005-08-03 09:58:15
>Z poważaniem
Homo Sovieticus
ROTFL !!!
Pzdr Henek
Homo Sovieticus
ROTFL !!!
Pzdr Henek
Temat: Re: W Tatrach
Autor: ~A. Dreptaniec
Data: 2005-08-03 07:42:01
Ma Pan w zupełności rację. Zgadzam się z Panem od pierwszego do ostatniego zdania, gdyż sam to wielokrotnie stwierdziłem, ale wydaje mi się (jako nie zaangażowanemu zawodowo w problemy turystyki górskiej), że niewiele da się tu dokonać, aby "nie wylać dziecka razem z kąpielą".
Moją wypowiedź ograniczę tylko do M. Oka. Rzeczywiście przybywają tu turyści 2-ch kategorii: ci pierwsi, dla których M.O. jest punktem wyjściowym na dalsze honorne szlaki, i ci, którzy przybyli tu po raz pierwszy (oraz zakochani w górach dziadkowie z wnuczętami) - to oni najczęściej korzystają z furek (i chyba nie są hałaśliwi i zbyt uciążliwi). Innym problemem są przybysze młodzi, których nie stać na opłacenie furki lub skorzystanie z niej byłoby dla nich wstydliwe. To oni stanowią tę najbardziej "uciążliwą" krzykliwą grupę - jest to naturalne dla ich wieku i nie możemy się na nich oburzać - i chwała Bogu, że nadmiar ich młodzieńczej energii został ukierunkowany na nasze góry, a nie na chuligańskie zadymy na miejskich ulicach.
"Prawdziwi" turyści nie koniecznie muszą (oczywiście z wyjątkami) wybierać się do M.O. w weekendy (szczególnie w te długie). Np. na drodze z Dol. Chochołowskiej na Wołowiec nie spotkałem żywej duszy, tak samo na szlaku z Top. Cyrhli przez Psią Trawkę i Gęsią Szyję do Rusinowej Polany; nie spotkałem tez nikogo w Dol. Olczyskiej i na polanie Olczysko.
Jeszcze wiele (a nawet b. wiele) rodzin 30-40-letnich tatusiów (z powodu biedy) nie widziało "na żywo" Polskich Tatr. Dla nich po długim odkładaniu groszy przybycie do Zakopanego jest wielkim wydarzeniem i nie dziwmy się, że za ciężko zaoszczędzone pieniądze chcą zobaczyć to, co jest najatrakcyjniejsze, toteż pierwszy wyjazd kierują do M. Oka i na Kasprowy W. Zaliczmy więc do wymienionych przeze mnie już poprzednio ceprostrad - także drogę jezdną od Palenicy do Włosienicy i pozwólmy dalej zarabiać góralskim furmanom.
Serdecznie pozdrawiam!
Moją wypowiedź ograniczę tylko do M. Oka. Rzeczywiście przybywają tu turyści 2-ch kategorii: ci pierwsi, dla których M.O. jest punktem wyjściowym na dalsze honorne szlaki, i ci, którzy przybyli tu po raz pierwszy (oraz zakochani w górach dziadkowie z wnuczętami) - to oni najczęściej korzystają z furek (i chyba nie są hałaśliwi i zbyt uciążliwi). Innym problemem są przybysze młodzi, których nie stać na opłacenie furki lub skorzystanie z niej byłoby dla nich wstydliwe. To oni stanowią tę najbardziej "uciążliwą" krzykliwą grupę - jest to naturalne dla ich wieku i nie możemy się na nich oburzać - i chwała Bogu, że nadmiar ich młodzieńczej energii został ukierunkowany na nasze góry, a nie na chuligańskie zadymy na miejskich ulicach.
"Prawdziwi" turyści nie koniecznie muszą (oczywiście z wyjątkami) wybierać się do M.O. w weekendy (szczególnie w te długie). Np. na drodze z Dol. Chochołowskiej na Wołowiec nie spotkałem żywej duszy, tak samo na szlaku z Top. Cyrhli przez Psią Trawkę i Gęsią Szyję do Rusinowej Polany; nie spotkałem tez nikogo w Dol. Olczyskiej i na polanie Olczysko.
Jeszcze wiele (a nawet b. wiele) rodzin 30-40-letnich tatusiów (z powodu biedy) nie widziało "na żywo" Polskich Tatr. Dla nich po długim odkładaniu groszy przybycie do Zakopanego jest wielkim wydarzeniem i nie dziwmy się, że za ciężko zaoszczędzone pieniądze chcą zobaczyć to, co jest najatrakcyjniejsze, toteż pierwszy wyjazd kierują do M. Oka i na Kasprowy W. Zaliczmy więc do wymienionych przeze mnie już poprzednio ceprostrad - także drogę jezdną od Palenicy do Włosienicy i pozwólmy dalej zarabiać góralskim furmanom.
Serdecznie pozdrawiam!
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2005-08-03 10:49:33
Witam!
> Ale Tatry to nie towar...
Jak najbardziej towar.
Ziemia jest towarem. Jak na tej ziemi posadzisz las - również jest to towar. Jeśli masz ziemię z cenną przyrodą - nadal jest to towar. Bardzo cenny, ale towar.
Mamy to szczęście, iż w Polsce duża część terenów przyrodniczo cennych jest własnościa publiczną, co oznacza, iż nikt nie może zamknąć ich całkowicie. Ale analogicznie do sytuacji akcjonariuszy Orlenu na stacjach benzynowych - fakt, że jesteś współwłaścicielem jakiś dóbr nie oznacza, że możesz nie płacić za korzystanie z nich.
> A nie wystarczą limity wejść?
Ależ to też selekcja.
Różnica między ograniczaniem limitami, a cenami jest taka jak między podniesieniem cen na papier toaletowy lub uczynienie go tanim, ale niedostępnym (lub dostępnym dla tych farciarzy co stanęli na początku kolejki). A to ostatnie chyba skądś znamy...
Czyli proponujesz kolejki przed budkami już o 3-ciej w nocy, albo wręcz całonocne koczowanie przed wejściem w Tatry?
Nie lepiej po prostu kupić bilet?
Pozdrawiam,
Łukasz
> Ale Tatry to nie towar...
Jak najbardziej towar.
Ziemia jest towarem. Jak na tej ziemi posadzisz las - również jest to towar. Jeśli masz ziemię z cenną przyrodą - nadal jest to towar. Bardzo cenny, ale towar.
Mamy to szczęście, iż w Polsce duża część terenów przyrodniczo cennych jest własnościa publiczną, co oznacza, iż nikt nie może zamknąć ich całkowicie. Ale analogicznie do sytuacji akcjonariuszy Orlenu na stacjach benzynowych - fakt, że jesteś współwłaścicielem jakiś dóbr nie oznacza, że możesz nie płacić za korzystanie z nich.
> A nie wystarczą limity wejść?
Ależ to też selekcja.
Różnica między ograniczaniem limitami, a cenami jest taka jak między podniesieniem cen na papier toaletowy lub uczynienie go tanim, ale niedostępnym (lub dostępnym dla tych farciarzy co stanęli na początku kolejki). A to ostatnie chyba skądś znamy...
Czyli proponujesz kolejki przed budkami już o 3-ciej w nocy, albo wręcz całonocne koczowanie przed wejściem w Tatry?
Nie lepiej po prostu kupić bilet?
Pozdrawiam,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Henek
Data: 2005-08-03 11:33:42
>Jak najbardziej towar.
To temat na baaaardzo długą i skomplikowaną dyskusję
>Ależ to też selekcja.
Lepsza selekcja niż dyskryminacja.
Ograniczanie dostępu do dobra "ogólnonarodowego" poprzez ustawianie barier finasowych jest mało etyczne. Gdyby to był teren prywatny - jak najbardziej. W przypadku limitów wejść głównym elementem jest motywacja. Trzeba poprostu coś z siebie dać, a nie tylko posiadać.
>Nie lepiej po prostu kupić bilet?
Pewnie wygodniej - o ile Cię na niego stać...
Zreszta można zrobić system mieszany - lacisz np. 100 PLN i wchodzisz poza limitem
Pzdr Henek
To temat na baaaardzo długą i skomplikowaną dyskusję
>Ależ to też selekcja.
Lepsza selekcja niż dyskryminacja.
Ograniczanie dostępu do dobra "ogólnonarodowego" poprzez ustawianie barier finasowych jest mało etyczne. Gdyby to był teren prywatny - jak najbardziej. W przypadku limitów wejść głównym elementem jest motywacja. Trzeba poprostu coś z siebie dać, a nie tylko posiadać.
>Nie lepiej po prostu kupić bilet?
Pewnie wygodniej - o ile Cię na niego stać...
Zreszta można zrobić system mieszany - lacisz np. 100 PLN i wchodzisz poza limitem
Pzdr Henek
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2005-08-03 12:14:00
Cześć!!!
> > Jak najbardziej towar.
> To temat na baaaardzo długą i skomplikowaną dyskusję
To prawda.
> > Ależ to też selekcja.
> Lepsza selekcja niż dyskryminacja.
Czyli jeśli coś trzeba kupić za pieniądze, to jest to dyskryminacja?
Dobre hasło do zniesienia pieniedzy. Jak w Korei Płn.
> Ograniczanie dostępu do dobra "ogólnonarodowego" poprzez ustawianie barier
> finasowych jest mało etyczne.
Heńku Kochany! Co Ty wypisujesz!
Aby z Wa-wy dojechać do Zakopanego trzeba wydać ze sto złotych na łebka. Dla 4 osobowej rodziny to już wydatek. Przy cenie biletu do TPN-u - znikomy. Czyli aby im nie ograniczać, to mamy wprowadzić pociągi za darmo? Benzynę za darmo?
A chleb. Czyż nie jest dobrem narodowym? Ważniejszym niż (przy całym szacunku) wszystkie 23 parki narodowe... Też rozdawać za darmo?
Bariery już istnieją. I to potężne. 3/4 Polaków nie wyjedzie na wakacje NIGDZIE.
Po prostu - turystyka, to zabawa zamożniejszych - czy tego chcemy czy nie.
> W przypadku limitów wejść głównym elementem jest motywacja. Trzeba poprostu
> coś z siebie dać, a nie tylko posiadać.
No przecież aby POSIADAĆ też trzeba coś z siebie dać.
Generalnie w normalnym wolnorynkowym kraju ilość zarabianych przez Ciebie pieniędzy jest miarą Twojej przydatności dla społeczeństwa. Nie bez kozery najwięcej zarabiają osoby zarządzające innymi - jest to po prostu cenna umiejętność.
Pieniądze pozwalają wymieniać się wzajmnie swoją pracą. Ja sprzedaję jakiś towar i usługę, a w zamian za to dostaję środki aby kupić jakiś inny towar lub usługę. To jak wymiana barterowa, ale dzięki pieniądzom rozciągnięta w czasie i przestrzeni.
Lepiej zatem abym poświęcił czas robiąc coś pożytecznego za co ktoś zechce mi zapłacić (które to pieniądze ja potem wydam na bilet do TPN) niż bezproduktywnie koczował w kolejce do kasy.
> Pewnie wygodniej - o ile Cię na niego stać...
I tu przechodzimy do argumentu artmetyczno-ekonomicznego.
Przeciętny Polak zarabia 9 złotych NETTO na godzinę (oficjalnie - nieoficjalnie sporo więcej). Nie uwzględniam tego, że do Zakopanego jeżdżą głównie raczej Ci majętniejsi... Jeżeli by dzisiejszą cenę biletów do TPN (4,40 za dzień dla osoby dorosłej) podnieść 10-krotnie, to bilet kosztowałby 44 złote, czyli równowartość niecałych 5 godzin pracy przeciętnego Kowalskiego. Tymczasem Ty każesz mu stać całą noc (pewnie z 8 godzin) pod budką z kasą...
Gdzie tu sens???
> Zreszta można zrobić system mieszany - lacisz np. 100 PLN i wchodzisz poza limitem
Jasne! I co by ludzie stojący w kolejce całą noc zrobili takiemu gościowi, co przychodzi o 8-mej rano, rzuca na ladę stówkę i wchodzi z marszu?
Poza tym taki system pewnie by spowodował, że dla tych w kolejce już nie starczyłoby biletów. A większość z nich stałaby tylko po to aby kupić bilet za 4,40 i sprzedać go za 80 zł.
Heńku - każdy przepis MUSI być przemyślany. Ten pomysł urodzi patologie.
Pozdrawiam,
Łukasz
> > Jak najbardziej towar.
> To temat na baaaardzo długą i skomplikowaną dyskusję
To prawda.
> > Ależ to też selekcja.
> Lepsza selekcja niż dyskryminacja.
Czyli jeśli coś trzeba kupić za pieniądze, to jest to dyskryminacja?
Dobre hasło do zniesienia pieniedzy. Jak w Korei Płn.
> Ograniczanie dostępu do dobra "ogólnonarodowego" poprzez ustawianie barier
> finasowych jest mało etyczne.
Heńku Kochany! Co Ty wypisujesz!
Aby z Wa-wy dojechać do Zakopanego trzeba wydać ze sto złotych na łebka. Dla 4 osobowej rodziny to już wydatek. Przy cenie biletu do TPN-u - znikomy. Czyli aby im nie ograniczać, to mamy wprowadzić pociągi za darmo? Benzynę za darmo?
A chleb. Czyż nie jest dobrem narodowym? Ważniejszym niż (przy całym szacunku) wszystkie 23 parki narodowe... Też rozdawać za darmo?
Bariery już istnieją. I to potężne. 3/4 Polaków nie wyjedzie na wakacje NIGDZIE.
Po prostu - turystyka, to zabawa zamożniejszych - czy tego chcemy czy nie.
> W przypadku limitów wejść głównym elementem jest motywacja. Trzeba poprostu
> coś z siebie dać, a nie tylko posiadać.
No przecież aby POSIADAĆ też trzeba coś z siebie dać.
Generalnie w normalnym wolnorynkowym kraju ilość zarabianych przez Ciebie pieniędzy jest miarą Twojej przydatności dla społeczeństwa. Nie bez kozery najwięcej zarabiają osoby zarządzające innymi - jest to po prostu cenna umiejętność.
Pieniądze pozwalają wymieniać się wzajmnie swoją pracą. Ja sprzedaję jakiś towar i usługę, a w zamian za to dostaję środki aby kupić jakiś inny towar lub usługę. To jak wymiana barterowa, ale dzięki pieniądzom rozciągnięta w czasie i przestrzeni.
Lepiej zatem abym poświęcił czas robiąc coś pożytecznego za co ktoś zechce mi zapłacić (które to pieniądze ja potem wydam na bilet do TPN) niż bezproduktywnie koczował w kolejce do kasy.
> Pewnie wygodniej - o ile Cię na niego stać...
I tu przechodzimy do argumentu artmetyczno-ekonomicznego.
Przeciętny Polak zarabia 9 złotych NETTO na godzinę (oficjalnie - nieoficjalnie sporo więcej). Nie uwzględniam tego, że do Zakopanego jeżdżą głównie raczej Ci majętniejsi... Jeżeli by dzisiejszą cenę biletów do TPN (4,40 za dzień dla osoby dorosłej) podnieść 10-krotnie, to bilet kosztowałby 44 złote, czyli równowartość niecałych 5 godzin pracy przeciętnego Kowalskiego. Tymczasem Ty każesz mu stać całą noc (pewnie z 8 godzin) pod budką z kasą...
Gdzie tu sens???
> Zreszta można zrobić system mieszany - lacisz np. 100 PLN i wchodzisz poza limitem
Jasne! I co by ludzie stojący w kolejce całą noc zrobili takiemu gościowi, co przychodzi o 8-mej rano, rzuca na ladę stówkę i wchodzi z marszu?
Poza tym taki system pewnie by spowodował, że dla tych w kolejce już nie starczyłoby biletów. A większość z nich stałaby tylko po to aby kupić bilet za 4,40 i sprzedać go za 80 zł.
Heńku - każdy przepis MUSI być przemyślany. Ten pomysł urodzi patologie.
Pozdrawiam,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Jurek
Data: 2005-08-03 13:20:37
A może przy urodzeniu dawać kartki :
1 na wejście do TPN
2 na inne parki
2 na Warszawę
4 na pobyt nad morzem
i 1 na 1,5 metra sznura jak już zbrzydnie to durne życie.
Pozdrawiam
Jurek
1 na wejście do TPN
2 na inne parki
2 na Warszawę
4 na pobyt nad morzem
i 1 na 1,5 metra sznura jak już zbrzydnie to durne życie.
Pozdrawiam
Jurek
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2005-08-03 14:00:28
Czołgiem!
> A może przy urodzeniu dawać kartki (...)
Rozumiem, że twórczo rozwijasz Heńkowy pomysł limitów?
Pozdro,
Łukasz
> A może przy urodzeniu dawać kartki (...)
Rozumiem, że twórczo rozwijasz Heńkowy pomysł limitów?
Pozdro,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Temat: Re: W Tatrach
Autor: any
Data: 2005-08-03 21:03:20
Ha, ale zadyma się rozpętała
> Generalnie w normalnym wolnorynkowym kraju ilość zarabianych przez Ciebie pieniędzy jest miarą Twojej przydatności...
Srutu, tutu. Znam kilku takich przydatnych dla społeczeństwa...
Nie kupisz wszystkiego, nie za wszystko da się zapłacić.
Traktowanie gór jako towaru prowadzi do pomysłów takich, jak opisane tutaj:
http://gory.info/artyk.php?id=22
Selekcja bezpośrednia, typu limity wejść to nie ten kierunek. Komitety kolejkowe, zapisy na listę, koniki...
--
pozdrawiam
any
> Generalnie w normalnym wolnorynkowym kraju ilość zarabianych przez Ciebie pieniędzy jest miarą Twojej przydatności...
Srutu, tutu. Znam kilku takich przydatnych dla społeczeństwa...
Nie kupisz wszystkiego, nie za wszystko da się zapłacić.
Traktowanie gór jako towaru prowadzi do pomysłów takich, jak opisane tutaj:
http://gory.info/artyk.php?id=22
Selekcja bezpośrednia, typu limity wejść to nie ten kierunek. Komitety kolejkowe, zapisy na listę, koniki...
--
pozdrawiam
any
Temat: Re: W Tatrach
Autor: any
Data: 2005-08-03 22:27:08
> turyści 2-ch kategorii: ci pierwsi, dla których M.O. jest punktem wyjściowym na dalsze honorne szlaki, i ci, którzy przybyli tu po raz pierwszy (oraz zakochani w górach dziadkowie z wnuczętami)
Zara, zara, piszesz o 2 kategoriach, a wymieniasz trzy:
- ci pierwsi;
- ci którzy pierwszy raz;
- oraz zakochani w górach dziadkowie
Ktoś może uznać, że się czepiam, ale ja wolałbym podyskutować merytorycznie, a nie spierać się z melodramatycznym obrazem roztrzęsionych staruszków wysypujących się z furki.
Zresztą jak już zaznaczyła Basia, schorowanych staruszków raczej niewielu uświadczysz wśród pasażerów wozów.
Po prostu ich nie stać na taką przyjemność.
Piszesz następnie o "biednych 30-40 letnich tatusiach", oni także nie podjadą do M. Oka. Z baru w Morskim Oku raczej nie skorzystają. To po co im wozy i ceprostrada. Tatusowie są jeszcze mlodzi i silni, jeżeli chcą, to mogą iść, któż im zabroni.
--
pozdrawiam
any
Zara, zara, piszesz o 2 kategoriach, a wymieniasz trzy:
- ci pierwsi;
- ci którzy pierwszy raz;
- oraz zakochani w górach dziadkowie
Ktoś może uznać, że się czepiam, ale ja wolałbym podyskutować merytorycznie, a nie spierać się z melodramatycznym obrazem roztrzęsionych staruszków wysypujących się z furki.
Zresztą jak już zaznaczyła Basia, schorowanych staruszków raczej niewielu uświadczysz wśród pasażerów wozów.
Po prostu ich nie stać na taką przyjemność.
Piszesz następnie o "biednych 30-40 letnich tatusiach", oni także nie podjadą do M. Oka. Z baru w Morskim Oku raczej nie skorzystają. To po co im wozy i ceprostrada. Tatusowie są jeszcze mlodzi i silni, jeżeli chcą, to mogą iść, któż im zabroni.
--
pozdrawiam
any
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2005-08-03 23:03:17
Cześć!
> Srutu, tutu. Znam kilku takich przydatnych dla społeczeństwa...
Napisałem "w normalnym, wolnorynkowym państwie"...
> Nie kupisz wszystkiego, nie za wszystko da się zapłacić.
Być może - to już zahacza o filozofię i wykracza poza temat wątku.
Na pewno jednak przyroda ma swoją cenę.
Gdyby była bezcenna - do dziś siedzielibyśmy w jaskiniach. A tymczasem zbudowaliśmy cywilizacje - często kosztem przyrody. Czyli nie jest bezcenna...
> Traktowanie gór jako towaru prowadzi do pomysłów takich,
> jak opisane tutaj: http://gory.info/artyk.php?id=22
IMHO wartość Tatr po zrealizowaniu tego pomysłu by się obniżyła. I dlatego nie warto go realizować.
> Selekcja bezpośrednia, typu limity wejść to nie ten kierunek.
> Komitety kolejkowe, zapisy na listę, koniki...
A Tu się akurat zgadzam.
Najsprawiedliwszą metodą selekcji jest kasa.
Choć ja bym pewnie przegrał...
Pozdro,
Łukasz
> Srutu, tutu. Znam kilku takich przydatnych dla społeczeństwa...
Napisałem "w normalnym, wolnorynkowym państwie"...
> Nie kupisz wszystkiego, nie za wszystko da się zapłacić.
Być może - to już zahacza o filozofię i wykracza poza temat wątku.
Na pewno jednak przyroda ma swoją cenę.
Gdyby była bezcenna - do dziś siedzielibyśmy w jaskiniach. A tymczasem zbudowaliśmy cywilizacje - często kosztem przyrody. Czyli nie jest bezcenna...
> Traktowanie gór jako towaru prowadzi do pomysłów takich,
> jak opisane tutaj: http://gory.info/artyk.php?id=22
IMHO wartość Tatr po zrealizowaniu tego pomysłu by się obniżyła. I dlatego nie warto go realizować.
> Selekcja bezpośrednia, typu limity wejść to nie ten kierunek.
> Komitety kolejkowe, zapisy na listę, koniki...
A Tu się akurat zgadzam.
Najsprawiedliwszą metodą selekcji jest kasa.
Choć ja bym pewnie przegrał...
Pozdro,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Temat: Re: W Tatrach
Autor: any
Data: 2005-08-03 23:09:34
> Napisałem "w normalnym, wolnorynkowym państwie"...
A czy napisałem w jakim państwie znam?
Czy Francja może być?
> Być może - to już zahacza o filozofię
IMHO zdjęcia, które zapoczatkowały debatę, tez raczej z kategorii filozoficznych są.
> Na pewno jednak przyroda ma swoją cenę.
No dobra, jeżeli wolisz.
BTW niedawno na preclu mnie zbluzgali, żem pazerny góral, a tu za socjaliste robię...
Ale wracając do wątku.
Mamy problem niezrównoważonego popytu i podaży.
W przypadku MO nie mamy specjalnego wpływu na wielkość podaży. Trzeba regulować popyt.
Reglamentację już przerabialiśmy, niewypaliła.
Ceną, IMHO nie za bardzo, jak zauważył Henek prywaciaż na swej działce może sobie robić wszystko, pamietaj jednak, że hrabia Władysław zapisał ten teren całemu narodowi polskiemu. W przypadku wzrostu cen, do proponowanego poziomu zaraz by się zaczęła zadyma z NIK-ami, PICH-ami, IRCH-ami i kim tam jeszcze powołanym do skontrolowania zasadnisci podwyżki, sprawa oparłaby się o bu... znaczy się parlament i już mamy zniżki dla matek Polek, kombatantów i kawalerów orderów.
Kwestie finansowe są w naszym kraju bardzo drażliwe, zaraz zaczęłyby się protesty nauczycieli, którzy nie mieliby czego pokazywać uczniom, emerytów, którzy nie mieliby gdzie wspomijnac młodości itepede.
Pozostaje jeszcze jedna droga, obniżka atrakcyjności towaru.
Dlaczego w polskie muzea czy galerie, mimo, że są tanie świecą pustkami?
Ano, bo nie są trendy.
I podobnie taki np. Kopieniec też nie jest trendy, bo nie ma furki i wyczapu.
Osobiście, co prawda częściej bywam w dol. Kościeliskiej, niż w Morskim Oku, ale w obu przypadkach często jestem pytany, "czy daleko jeszcze do tego schroniska". Sic! Dla większości z tego tłumu w sumie jest obojetne, gdzie idą. Ważne jest, że na końcu jest schronisko...
--
pozdrawiam
any
A czy napisałem w jakim państwie znam?
Czy Francja może być?
> Być może - to już zahacza o filozofię
IMHO zdjęcia, które zapoczatkowały debatę, tez raczej z kategorii filozoficznych są.
> Na pewno jednak przyroda ma swoją cenę.
No dobra, jeżeli wolisz.
BTW niedawno na preclu mnie zbluzgali, żem pazerny góral, a tu za socjaliste robię...
Ale wracając do wątku.
Mamy problem niezrównoważonego popytu i podaży.
W przypadku MO nie mamy specjalnego wpływu na wielkość podaży. Trzeba regulować popyt.
Reglamentację już przerabialiśmy, niewypaliła.
Ceną, IMHO nie za bardzo, jak zauważył Henek prywaciaż na swej działce może sobie robić wszystko, pamietaj jednak, że hrabia Władysław zapisał ten teren całemu narodowi polskiemu. W przypadku wzrostu cen, do proponowanego poziomu zaraz by się zaczęła zadyma z NIK-ami, PICH-ami, IRCH-ami i kim tam jeszcze powołanym do skontrolowania zasadnisci podwyżki, sprawa oparłaby się o bu... znaczy się parlament i już mamy zniżki dla matek Polek, kombatantów i kawalerów orderów.
Kwestie finansowe są w naszym kraju bardzo drażliwe, zaraz zaczęłyby się protesty nauczycieli, którzy nie mieliby czego pokazywać uczniom, emerytów, którzy nie mieliby gdzie wspomijnac młodości itepede.
Pozostaje jeszcze jedna droga, obniżka atrakcyjności towaru.
Dlaczego w polskie muzea czy galerie, mimo, że są tanie świecą pustkami?
Ano, bo nie są trendy.
I podobnie taki np. Kopieniec też nie jest trendy, bo nie ma furki i wyczapu.
Osobiście, co prawda częściej bywam w dol. Kościeliskiej, niż w Morskim Oku, ale w obu przypadkach często jestem pytany, "czy daleko jeszcze do tego schroniska". Sic! Dla większości z tego tłumu w sumie jest obojetne, gdzie idą. Ważne jest, że na końcu jest schronisko...
--
pozdrawiam
any
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Henek
Data: 2005-08-04 09:10:59
Cała ta dysputa ma posmak "chłopskiego filozofowania"
Choćby z tej racji że tak naprawdę mało wiemy o chrakterze ruchu w Tatrach. Większość to nasze spostrzeżenia ( często mocno subiektywne ). Łukaszowi wydaje się że kasa problem rozwiąże - jeśli rodzinę stać na dojazd z Warszawy do Zakopca, to będzie ich stać i na bilet w góry ( toć to tylko 5 godzin pracy ). No dobra - to w takim razie kogo nie będzie stać ? Szerokokarkich z piwem w ręku ?. Czy też tych którzy jeżdżą furkami ? Mnie się wciąż jednak wydaje że większość pasjonatów gór to ludzie mało wartościowi w społeczeństwie ( wg. teorii Łukasza ). A bariera finasowa odsieje jeśli już kogoś to właśnie ich.
Ja jestem zwolennikiem limitów z kilku względów: ^To pomysł sprawdzony - działający w kilku miejscach na świecie. W pewnym sensie i w Polsce ( Jaskinia Raj, Niedźwiedzia ). Celem odsiewu nie są Ci którym zależy górach, lecz jedynie Ci którym zależy np. tylko na kasie :-P. Daje możliwość sterowania ruchem - może się okazać że 95 % chętnych wejdzie do parku, tylko akurat nie do Moka. Przy dzisiejszy możliwościach to żaden problem ( np. tablica na Krupówkach pokazująca które wejścia są otwarte ). I mnie się wydaje że zdałoby to egzamin ( żadnych komitetów czy stania od 4 rano ).
Any proponuje natomiast obniżenie atrakcyjności - tylko kurka jak ? W przypadku Moka nie pomogło nawet wydłużenie drogi dojściowej
Pzdr Henek
Choćby z tej racji że tak naprawdę mało wiemy o chrakterze ruchu w Tatrach. Większość to nasze spostrzeżenia ( często mocno subiektywne ). Łukaszowi wydaje się że kasa problem rozwiąże - jeśli rodzinę stać na dojazd z Warszawy do Zakopca, to będzie ich stać i na bilet w góry ( toć to tylko 5 godzin pracy ). No dobra - to w takim razie kogo nie będzie stać ? Szerokokarkich z piwem w ręku ?. Czy też tych którzy jeżdżą furkami ? Mnie się wciąż jednak wydaje że większość pasjonatów gór to ludzie mało wartościowi w społeczeństwie ( wg. teorii Łukasza ). A bariera finasowa odsieje jeśli już kogoś to właśnie ich.
Ja jestem zwolennikiem limitów z kilku względów: ^To pomysł sprawdzony - działający w kilku miejscach na świecie. W pewnym sensie i w Polsce ( Jaskinia Raj, Niedźwiedzia ). Celem odsiewu nie są Ci którym zależy górach, lecz jedynie Ci którym zależy np. tylko na kasie :-P. Daje możliwość sterowania ruchem - może się okazać że 95 % chętnych wejdzie do parku, tylko akurat nie do Moka. Przy dzisiejszy możliwościach to żaden problem ( np. tablica na Krupówkach pokazująca które wejścia są otwarte ). I mnie się wydaje że zdałoby to egzamin ( żadnych komitetów czy stania od 4 rano ).
Any proponuje natomiast obniżenie atrakcyjności - tylko kurka jak ? W przypadku Moka nie pomogło nawet wydłużenie drogi dojściowej
Pzdr Henek
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2005-08-04 09:23:15
Czołem!
> > Napisałem "w normalnym, wolnorynkowym państwie"...
> Czy Francja może być?
ROTFL!!!
To już lepiej Polska...
> BTW niedawno na preclu mnie zbluzgali, żem pazerny góral, a tu za socjaliste robię...
Bo, dziwnym trafem, pazerność na cudze dutki i socjalizm często idą w parze.
> Mamy problem niezrównoważonego popytu i podaży.
> W przypadku MO nie mamy specjalnego wpływu na wielkość podaży. Trzeba regulować popyt.
I właśnie o tym gadamy.
> Reglamentację już przerabialiśmy, niewypaliła.
Zwróciłem już na to uwagę.
> Ceną, IMHO nie za bardzo, jak zauważył Henek prywaciaż na swej działce może
> sobie robić wszystko, pamietaj jednak, że hrabia Władysław zapisał ten teren całemu
> narodowi polskiemu.
Na ten argument też już odpowiedziałem.
Kwestai właściciela jest bez znaczenia.
> W przypadku wzrostu cen, do proponowanego poziomu zaraz by się zaczęła zadyma
> z NIK-ami, PICH-ami, IRCH-ami i kim tam jeszcze powołanym do skontrolowania
> zasadnisci podwyżki, sprawa oparłaby się o bu... znaczy się parlament i już mamy
> zniżki dla matek Polek, kombatantów i kawalerów orderów.
Skoro dyskutujemy o metodzie, to widzę, że do samego faktu jesteś przekonany?
Tu srawę da się rozwiązać prosto - podwyższać o 2 zł co pół roku...
Nikt się nie kapnie!
> Pozostaje jeszcze jedna droga, obniżka atrakcyjności towaru.
Ooo... Czyli może ta kolejka to nie taki głupi pomysł...
> Dlaczego w polskie muzea czy galerie, mimo, że są tanie świecą pustkami?
> Ano, bo nie są trendy.
Nie. Bo są nudne i wydumane.
A trendy są...
Poza tym "trendy" nie jest już trendy. Teraz mówi się "jazzy".
> Sic! Dla większości z tego tłumu w sumie jest obojetne, gdzie idą.
> Ważne jest, że na końcu jest schronisko...
Coś w tym jest...
Czyli zamiast podnosić ceny biletów - burzymy schroniska?
Ciekawa alternatywa.
Polubisz się z Pawłem Pontkiem - on wyburzałby wszystko co zbudowano w przeciągu ostatanich stu lat wyżej niż 600 m n.p.m.
Pozdro,
Łukasz
> > Napisałem "w normalnym, wolnorynkowym państwie"...
> Czy Francja może być?
ROTFL!!!
To już lepiej Polska...
> BTW niedawno na preclu mnie zbluzgali, żem pazerny góral, a tu za socjaliste robię...
Bo, dziwnym trafem, pazerność na cudze dutki i socjalizm często idą w parze.
> Mamy problem niezrównoważonego popytu i podaży.
> W przypadku MO nie mamy specjalnego wpływu na wielkość podaży. Trzeba regulować popyt.
I właśnie o tym gadamy.
> Reglamentację już przerabialiśmy, niewypaliła.
Zwróciłem już na to uwagę.
> Ceną, IMHO nie za bardzo, jak zauważył Henek prywaciaż na swej działce może
> sobie robić wszystko, pamietaj jednak, że hrabia Władysław zapisał ten teren całemu
> narodowi polskiemu.
Na ten argument też już odpowiedziałem.
Kwestai właściciela jest bez znaczenia.
> W przypadku wzrostu cen, do proponowanego poziomu zaraz by się zaczęła zadyma
> z NIK-ami, PICH-ami, IRCH-ami i kim tam jeszcze powołanym do skontrolowania
> zasadnisci podwyżki, sprawa oparłaby się o bu... znaczy się parlament i już mamy
> zniżki dla matek Polek, kombatantów i kawalerów orderów.
Skoro dyskutujemy o metodzie, to widzę, że do samego faktu jesteś przekonany?
Tu srawę da się rozwiązać prosto - podwyższać o 2 zł co pół roku...
Nikt się nie kapnie!
> Pozostaje jeszcze jedna droga, obniżka atrakcyjności towaru.
Ooo... Czyli może ta kolejka to nie taki głupi pomysł...
> Dlaczego w polskie muzea czy galerie, mimo, że są tanie świecą pustkami?
> Ano, bo nie są trendy.
Nie. Bo są nudne i wydumane.
A trendy są...
Poza tym "trendy" nie jest już trendy. Teraz mówi się "jazzy".
> Sic! Dla większości z tego tłumu w sumie jest obojetne, gdzie idą.
> Ważne jest, że na końcu jest schronisko...
Coś w tym jest...
Czyli zamiast podnosić ceny biletów - burzymy schroniska?
Ciekawa alternatywa.
Polubisz się z Pawłem Pontkiem - on wyburzałby wszystko co zbudowano w przeciągu ostatanich stu lat wyżej niż 600 m n.p.m.
Pozdro,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2005-08-04 09:37:01
Cześć!
> jeśli rodzinę stać na dojazd z Warszawy do Zakopca, to będzie ich stać i na bilet w góry (...).
Wręcz odwrotnie. Sądzę, że dużo osób nie będzie stać i dlatego moja metoda jest skuteczna.
> No dobra - to w takim razie kogo nie będzie stać ? Szerokokarkich z piwem w ręku?
Heńku! Nie odnosisz wrażenia, że z Twojej wypowiedzi wynika podział - zamożniejsi to karki z piwem, a biedniejsi to prawdziwi pasjonaci?
Ja bym tym zamożniejszym dodał jeszcze do ust cygaro, nazwał karłami i imperialistami i mamy lata 50-te jak znalazł. Dzielnie walczysz o to aby masy pracujące miast i wsi też miały dostęp w góry i aby okres błędów i wypaczeń elitaryzujący turystykę górską już nigdy się nie powtórzył...
Ale chyba tak się już nie da. Przynajmniej taką mam nadzieję...
Pozdrawiam,
Łukasz
> jeśli rodzinę stać na dojazd z Warszawy do Zakopca, to będzie ich stać i na bilet w góry (...).
Wręcz odwrotnie. Sądzę, że dużo osób nie będzie stać i dlatego moja metoda jest skuteczna.
> No dobra - to w takim razie kogo nie będzie stać ? Szerokokarkich z piwem w ręku?
Heńku! Nie odnosisz wrażenia, że z Twojej wypowiedzi wynika podział - zamożniejsi to karki z piwem, a biedniejsi to prawdziwi pasjonaci?
Ja bym tym zamożniejszym dodał jeszcze do ust cygaro, nazwał karłami i imperialistami i mamy lata 50-te jak znalazł. Dzielnie walczysz o to aby masy pracujące miast i wsi też miały dostęp w góry i aby okres błędów i wypaczeń elitaryzujący turystykę górską już nigdy się nie powtórzył...
Ale chyba tak się już nie da. Przynajmniej taką mam nadzieję...
Pozdrawiam,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Basia Z.
Data: 2005-08-04 10:20:19
>> Any proponuje natomiast obniżenie atrakcyjności - tylko kurka jak ? W przypadku Moka nie pomogło nawet wydłużenie drogi dojściowej
No jak to jak ?
Przecież podał pomysł !
Zlikwidować schronisko ! (i inne punkty czapowania piwa i napojów)
Dla 88 % turystów M Oko stanie się przez to zdecydowanie mniej atrakcyjne.
Pozdrowienia.
Basia
No jak to jak ?
Przecież podał pomysł !
Zlikwidować schronisko ! (i inne punkty czapowania piwa i napojów)
Dla 88 % turystów M Oko stanie się przez to zdecydowanie mniej atrakcyjne.
Pozdrowienia.
Basia
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Basia Z.
Data: 2005-08-04 10:23:12
W niektórych przypadkach zdecydowanie przyznaję Pawłowi rację (szczególnie po wizycie w Morskim Oku, byłam 2 tygodnie temu i widziałam dokładnie to co na zdjęciach)
Pozdrowienia.
Basia
Pozdrowienia.
Basia
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2005-08-04 10:28:50
Witam!
> W niektórych przypadkach zdecydowanie przyznaję Pawłowi rację (szczególnie po wizycie w Morskim Oku,
> byłam 2 tygodnie temu i widziałam dokładnie to co na zdjęciach).
Przepraszam, ale choć na Tatrach się nie znam, to wydaje mi się, że akurat schronisko w MoKu jest starsze niż 100 lat...
A pisząc serio:
Myśl to jest - schronsko zostawić, ale czynne jak PTSM - od 17:00 do 10:00.
Pozdro,
Łukasz
> W niektórych przypadkach zdecydowanie przyznaję Pawłowi rację (szczególnie po wizycie w Morskim Oku,
> byłam 2 tygodnie temu i widziałam dokładnie to co na zdjęciach).
Przepraszam, ale choć na Tatrach się nie znam, to wydaje mi się, że akurat schronisko w MoKu jest starsze niż 100 lat...
A pisząc serio:
Myśl to jest - schronsko zostawić, ale czynne jak PTSM - od 17:00 do 10:00.
Pozdro,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Henek
Data: 2005-08-04 10:36:32
>Ja bym tym zamożniejszym dodał jeszcze do ust cygaro, nazwał karłami i imperialistami
ROTFL !
Nie cierpię o tym mówić - lecz można mnie zaliczyć do zamożniejszej części społeczeństwa. Niestety częste kontakty z "elytami" ( przynajmniej finansowymi ) wykazują że 90% z nich oddaje się najbardziej prymitywnym i bezwysiłkowym uciechom. Narty ( w wydaniu wyciąg - zjazd - piwo - wyciąg - zjazd - piwo - kiełbasa - piwo - wyciąg - zjazd - piwo - piwo - golnko -piwo - piwo - piwo - dysko - piwo .... ), ew. Małysz, ew. Zakopane, quady, paintball ... Natomiast znacznie większa część "zubożałej inteligencji" łazi po górach, zwiedza zamki, zabytki.... Czyżby w Warszawie było inaczej ???
Pzdr Henek
PS. Nie ustosunkowałeś się do reszty mojej wypowiedzi ... :-P
HD
ROTFL !
Nie cierpię o tym mówić - lecz można mnie zaliczyć do zamożniejszej części społeczeństwa. Niestety częste kontakty z "elytami" ( przynajmniej finansowymi ) wykazują że 90% z nich oddaje się najbardziej prymitywnym i bezwysiłkowym uciechom. Narty ( w wydaniu wyciąg - zjazd - piwo - wyciąg - zjazd - piwo - kiełbasa - piwo - wyciąg - zjazd - piwo - piwo - golnko -piwo - piwo - piwo - dysko - piwo .... ), ew. Małysz, ew. Zakopane, quady, paintball ... Natomiast znacznie większa część "zubożałej inteligencji" łazi po górach, zwiedza zamki, zabytki.... Czyżby w Warszawie było inaczej ???
Pzdr Henek
PS. Nie ustosunkowałeś się do reszty mojej wypowiedzi ... :-P
HD
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Basia Z.
Data: 2005-08-04 10:46:05
No nie wiem czy to byłoby po myśli ZG PTTK i spółki "Karpaty", więc chyba się narażamy Edkowi
Schronisko przynosi tą gastronomią na prawde grube dochody, tam cały czas do bufetu jest kolejka minimum 10 osób, a druga kolejka do kuchni.
Pawilon na Włosienicy o ile wiem tez jest własnością PTTK ?
Pozdrowienia.
Basia
Schronisko przynosi tą gastronomią na prawde grube dochody, tam cały czas do bufetu jest kolejka minimum 10 osób, a druga kolejka do kuchni.
Pawilon na Włosienicy o ile wiem tez jest własnością PTTK ?
Pozdrowienia.
Basia
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2005-08-04 11:00:30
Cześć!
> Nie cierpię o tym mówić - lecz można mnie zaliczyć do zamożniejszej części społeczeństwa.
Z poważaniem chylę głowę.
Mnie też stać na bułkę, aczkolwiek stówy za wstęp do TPN-u bym nie dał.
> Niestety częste kontakty z "elytami" (przynajmniej finansowymi) wykazują że 90%
> z nich oddaje się najbardziej prymitywnym i bezwysiłkowym uciechom.
Takim jak gnębienie robotników, ucisk chłopów itd.
A co Ci do tego czym się oddaje? Stać ich, za swoje się oddają, to niechaj im będzie na zdrowie.
> quady
Pojeździłbym...
> paintball
Pograłbym i to bardzo chętnie...
> Natomiast znacznie większa część "zubożałej inteligencji" łazi po górach, zwiedza zamki, zabytki...
To niech "zubożała inteligencja" wysili móżdżki i zacznie zarabiać (czytaj: być pożyteczna). To, że umie i ma możliwości - to wiem. Wystarczy popatrzeć na to jak niektórzy ludzie dodają gazu jak ich potrzeba przyciśnie (choroba w rodzinie, dziecko na studiach itd.). Dla chcącego nic trudnego.
> Czyżby w Warszawie było inaczej ???
Warszawa nie wiele tu zmienia - pewne prawdy są uniwersalne.
> PS. Nie ustosunkowałeś się do reszty mojej wypowiedzi ... :-P
Bo podawałeś argumenty za limitami.
Heńku! Ja tu się nie zgadzam w samych podstawach, zatem dyskusja ze szczegółowymi rozważaniami jest bez sensu. Limity są złe już w założeniu. Szkoda, że Cię nie przekonałem.
Pozdro,
Łukasz
> Nie cierpię o tym mówić - lecz można mnie zaliczyć do zamożniejszej części społeczeństwa.
Z poważaniem chylę głowę.
Mnie też stać na bułkę, aczkolwiek stówy za wstęp do TPN-u bym nie dał.
> Niestety częste kontakty z "elytami" (przynajmniej finansowymi) wykazują że 90%
> z nich oddaje się najbardziej prymitywnym i bezwysiłkowym uciechom.
Takim jak gnębienie robotników, ucisk chłopów itd.
A co Ci do tego czym się oddaje? Stać ich, za swoje się oddają, to niechaj im będzie na zdrowie.
> quady
Pojeździłbym...
> paintball
Pograłbym i to bardzo chętnie...
> Natomiast znacznie większa część "zubożałej inteligencji" łazi po górach, zwiedza zamki, zabytki...
To niech "zubożała inteligencja" wysili móżdżki i zacznie zarabiać (czytaj: być pożyteczna). To, że umie i ma możliwości - to wiem. Wystarczy popatrzeć na to jak niektórzy ludzie dodają gazu jak ich potrzeba przyciśnie (choroba w rodzinie, dziecko na studiach itd.). Dla chcącego nic trudnego.
> Czyżby w Warszawie było inaczej ???
Warszawa nie wiele tu zmienia - pewne prawdy są uniwersalne.
> PS. Nie ustosunkowałeś się do reszty mojej wypowiedzi ... :-P
Bo podawałeś argumenty za limitami.
Heńku! Ja tu się nie zgadzam w samych podstawach, zatem dyskusja ze szczegółowymi rozważaniami jest bez sensu. Limity są złe już w założeniu. Szkoda, że Cię nie przekonałem.
Pozdro,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Temat: Re: W Tatrach
Autor: z.klose
Data: 2005-08-04 11:10:26
Mam nadzieję, że ceny jakie obowiązywać będą (jak przepowiada Łukasz) w polskich górach zrównają się z cenami w górach sąsiednich krajów i wtedy spędzenie wolnego czasu na wędrówce np w Alpach czy Karpatach będzie kwestią wolnego wyboru (za te same pieniądze mam atrakcję dotąd niedostępną z powodów ustrojowych i finansowych). Może wtedy i nasz skrawek Tatr "odetchnie"?
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2005-08-04 11:15:09
Cześć!
> No nie wiem czy to byłoby po myśli ZG PTTK i spółki "Karpaty", więc chyba się narażamy Edkowi
Tak sobie żartujemy, bo żaden z przedstawianych tu pomysłów nie jest realny.
> Schronisko przynosi tą gastronomią na prawde grube dochody, tam cały czas do bufetu
> jest kolejka minimum 10 osób, a druga kolejka do kuchni.
Z tym nie ma co polemizować.
Ja prywatnie Tatry spisałem na straty. Pomyślałem sobie, że moja noga tam więcej nie postanie i mam z głowy. Od razu sercu lżej. I teraz tłumy przy Moku są mi nawet na rękę, bo dzięki temu nie ma tłumów na Lubaniu, w Jaśliskach i w innych moich magicznych miejscach.
A że Any sobie parę złotych zarobi na ceprach - jeszcze lepiej.
Pozdro,
Łukasz
> No nie wiem czy to byłoby po myśli ZG PTTK i spółki "Karpaty", więc chyba się narażamy Edkowi
Tak sobie żartujemy, bo żaden z przedstawianych tu pomysłów nie jest realny.
> Schronisko przynosi tą gastronomią na prawde grube dochody, tam cały czas do bufetu
> jest kolejka minimum 10 osób, a druga kolejka do kuchni.
Z tym nie ma co polemizować.
Ja prywatnie Tatry spisałem na straty. Pomyślałem sobie, że moja noga tam więcej nie postanie i mam z głowy. Od razu sercu lżej. I teraz tłumy przy Moku są mi nawet na rękę, bo dzięki temu nie ma tłumów na Lubaniu, w Jaśliskach i w innych moich magicznych miejscach.
A że Any sobie parę złotych zarobi na ceprach - jeszcze lepiej.
Pozdro,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2005-08-04 11:19:51
Witam!
> Mam nadzieję, że ceny jakie obowiązywać będą (jak przepowiada Łukasz) w polskich
> górach zrównają się z cenami w górach sąsiednich krajów (...)
Obawiam się, że bez wzgledu na kraj i ustrój - góry z dziewiczą przyrodą już niedługą będą towarem na tyle deficytowym, że przez to bardzo, bardzo drogim. Za międzą także...
Pozdro,
Łukasz
> Mam nadzieję, że ceny jakie obowiązywać będą (jak przepowiada Łukasz) w polskich
> górach zrównają się z cenami w górach sąsiednich krajów (...)
Obawiam się, że bez wzgledu na kraj i ustrój - góry z dziewiczą przyrodą już niedługą będą towarem na tyle deficytowym, że przez to bardzo, bardzo drogim. Za międzą także...
Pozdro,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Henek
Data: 2005-08-04 11:23:09
>Takim jak gnębienie robotników, ucisk chłopów itd.
Bingo !
>A co Ci do tego czym się oddaje? Stać ich, za swoje się oddają, to niechaj im będzie na zdrowie.
Tylko tyle że chcesz udostępnić tereny wartościowe właśnie takim ludziom
Limity są złe już w założeniu.
ROTFL !
Niby dlaczego ? Choćby w tym prostym przykładzie z Jaskinią Raj ...
Ideału nie ma - a zbyt dużo wolności zamienia się szybko w anrchię. Nie istnieją także wartości uniwersalne, pieniądz będący często motorem rozwoju potrafi szybko zmienić się w narzędzie destrukcji. Co zarówno w mikro jak i w makro skali można zaobserwować.
Będąc cynicznym ( tak jak i Ty ) mogę napisać że mi Tary wiszą - wolę pojechać w Alpy, bo prawie pusto. Tylko mi się jakoś smutno robi
Pzdr Henek
Bingo !
>A co Ci do tego czym się oddaje? Stać ich, za swoje się oddają, to niechaj im będzie na zdrowie.
Tylko tyle że chcesz udostępnić tereny wartościowe właśnie takim ludziom
Limity są złe już w założeniu.
ROTFL !
Niby dlaczego ? Choćby w tym prostym przykładzie z Jaskinią Raj ...
Ideału nie ma - a zbyt dużo wolności zamienia się szybko w anrchię. Nie istnieją także wartości uniwersalne, pieniądz będący często motorem rozwoju potrafi szybko zmienić się w narzędzie destrukcji. Co zarówno w mikro jak i w makro skali można zaobserwować.
Będąc cynicznym ( tak jak i Ty ) mogę napisać że mi Tary wiszą - wolę pojechać w Alpy, bo prawie pusto. Tylko mi się jakoś smutno robi
Pzdr Henek
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Basia Z.
Data: 2005-08-04 12:17:48
Ale przecież tak już jest, tylko trzeba się nieco bardziej wysilić (nie finansowo).
Pojutrze jadę na dwa tygodnie w góry Ukrainy (Gorgany, Beskidy Pokucko-Bukowińskie, Czarnohora, Połoniny Hryniawskie). Całkowity koszt wyjazdu wyliczyłam na około 700 zł na osobę. Tylko trzeba spać w namiotach i jeść to co się samemu wniosło do góry na plecach.
No cóż, nie każdego na to stać.
Pozdrowienia.
Basia
P.S. To pewnie cyniczne, ale ostatnio bywam w Tatrach tylko zarabiając pieniądze (fakt ze w przyjemny sposób). Wyłącznie dla własnej przyjemności jeżdzę gdzie indziej.
Pojutrze jadę na dwa tygodnie w góry Ukrainy (Gorgany, Beskidy Pokucko-Bukowińskie, Czarnohora, Połoniny Hryniawskie). Całkowity koszt wyjazdu wyliczyłam na około 700 zł na osobę. Tylko trzeba spać w namiotach i jeść to co się samemu wniosło do góry na plecach.
No cóż, nie każdego na to stać.
Pozdrowienia.
Basia
P.S. To pewnie cyniczne, ale ostatnio bywam w Tatrach tylko zarabiając pieniądze (fakt ze w przyjemny sposób). Wyłącznie dla własnej przyjemności jeżdzę gdzie indziej.
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2005-08-04 12:30:57
Cześć!
> Tylko tyle że chcesz udostępnić tereny wartościowe właśnie takim ludziom
Takim, to znaczy jakim?
Gorszym?
Bo nie lubią się spocić z plecakiem?
Czy bo nie lubią tego co Ty?
Jeśli nie lubią chodzić - to w Tatry nie pójdą...
> > Limity są złe już w założeniu.
> Niby dlaczego ? Choćby w tym prostym przykładzie z Jaskinią Raj...
Bo czym innym różni się limitowana seria Mercedesów czy Roleksów, a limitowanie papieru toaletowego. Przykład Jaskinii Raj ma się tak do Tatr jak właśnie te dwa przykłady do siebie.
Popyt na jaskinię przewyższa podaż nieznacznie lub wcale (ja nie miałem żadnych problemów z wejściem). Pozwolę sobie zauważyć, że wstęp do Jaskinii Raj kosztuje 12,50 zł, czyli niemal tyle ile TRZY DNI w Tatrach.
Czyli nawet jeśli to argument - to chyba bardziej na moją rację...
> Ideału nie ma - a zbyt dużo wolności zamienia się szybko w anarchię.
Niezłe hasło. Próbowałeś z nim iść do PPS-u?
Ale jak to z hasłami bywa, ma tyleż sensu co Piotrowa "regułka statystyczna" jak to wyjątek potwierdza regułę.
> Nie istnieją także wartości uniwersalne,
Pieniądz jest wartością uniwersalną. Jak podbudujesz go jeszcze etyką chrześcijańską, to z bezludnego kontynentu wyrasta Ci przez 200 lat największe imperium świata.
> pieniądz będący często motorem rozwoju potrafi szybko zmienić się w narzędzie destrukcji.
Nie pieniądz, a "szybki pieniądz". Stąd mój wtręt o etyce.
> Będąc cynicznym (tak jak i Ty) mogę napisać że mi Tary wiszą (...)
Napisz.
Nie wiele to zmieni, a będzie Ci lżej.
Pozdro,
Łukasz
> Tylko tyle że chcesz udostępnić tereny wartościowe właśnie takim ludziom
Takim, to znaczy jakim?
Gorszym?
Bo nie lubią się spocić z plecakiem?
Czy bo nie lubią tego co Ty?
Jeśli nie lubią chodzić - to w Tatry nie pójdą...
> > Limity są złe już w założeniu.
> Niby dlaczego ? Choćby w tym prostym przykładzie z Jaskinią Raj...
Bo czym innym różni się limitowana seria Mercedesów czy Roleksów, a limitowanie papieru toaletowego. Przykład Jaskinii Raj ma się tak do Tatr jak właśnie te dwa przykłady do siebie.
Popyt na jaskinię przewyższa podaż nieznacznie lub wcale (ja nie miałem żadnych problemów z wejściem). Pozwolę sobie zauważyć, że wstęp do Jaskinii Raj kosztuje 12,50 zł, czyli niemal tyle ile TRZY DNI w Tatrach.
Czyli nawet jeśli to argument - to chyba bardziej na moją rację...
> Ideału nie ma - a zbyt dużo wolności zamienia się szybko w anarchię.
Niezłe hasło. Próbowałeś z nim iść do PPS-u?
Ale jak to z hasłami bywa, ma tyleż sensu co Piotrowa "regułka statystyczna" jak to wyjątek potwierdza regułę.
> Nie istnieją także wartości uniwersalne,
Pieniądz jest wartością uniwersalną. Jak podbudujesz go jeszcze etyką chrześcijańską, to z bezludnego kontynentu wyrasta Ci przez 200 lat największe imperium świata.
> pieniądz będący często motorem rozwoju potrafi szybko zmienić się w narzędzie destrukcji.
Nie pieniądz, a "szybki pieniądz". Stąd mój wtręt o etyce.
> Będąc cynicznym (tak jak i Ty) mogę napisać że mi Tary wiszą (...)
Napisz.
Nie wiele to zmieni, a będzie Ci lżej.
Pozdro,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Henek
Data: 2005-08-04 12:59:03
>Takim, to znaczy jakim?
Nie mającym głębszej motywacji.
>Bo nie lubią się spocić z plecakiem?
Ja też nie lubię.
>Bo czym innym różni się limitowana seria Mercedesów czy Roleksów, a limitowanie papieru toaletowego. Przykład Jaskinii Raj ma się tak do Tatr jak właśnie te dwa przykłady do siebie.
Tak ? A co tutaj jest odpowiednikiem papieru ?
>Popyt na jaskinię przewyższa podaż nieznacznie lub wcale (ja nie miałem żadnych problemów z wejściem).
Kiedyś było inaczej. Pisałem zresztą o tym - może po wprowadzeniu limitów sytuacja by się po pewnym czasie zrównoważyła ?
>Niezłe hasło. Próbowałeś z nim iść do PPS-u?
Będziemy się bawić w personalne prztyczki ?
> Ci przez 200 lat największe imperium świata.
Ach .... wszystko rozumiem ...... byłeś w tym imperium ? (wątpię).
Zresztą limity pochodzą z tamtąd :-P
Zresztą najzabawniejsze jest to że Twoja propozycja to także "limit" tylko kryterium inne :-P
EOT
Pzdr Henek
Nie mającym głębszej motywacji.
>Bo nie lubią się spocić z plecakiem?
Ja też nie lubię.
>Bo czym innym różni się limitowana seria Mercedesów czy Roleksów, a limitowanie papieru toaletowego. Przykład Jaskinii Raj ma się tak do Tatr jak właśnie te dwa przykłady do siebie.
Tak ? A co tutaj jest odpowiednikiem papieru ?
>Popyt na jaskinię przewyższa podaż nieznacznie lub wcale (ja nie miałem żadnych problemów z wejściem).
Kiedyś było inaczej. Pisałem zresztą o tym - może po wprowadzeniu limitów sytuacja by się po pewnym czasie zrównoważyła ?
>Niezłe hasło. Próbowałeś z nim iść do PPS-u?
Będziemy się bawić w personalne prztyczki ?
> Ci przez 200 lat największe imperium świata.
Ach .... wszystko rozumiem ...... byłeś w tym imperium ? (wątpię).
Zresztą limity pochodzą z tamtąd :-P
Zresztą najzabawniejsze jest to że Twoja propozycja to także "limit" tylko kryterium inne :-P
EOT
Pzdr Henek
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2005-08-04 13:43:33
Cześć!
> > Takim, to znaczy jakim?
> Nie mającym głębszej motywacji.
Czyli tylko Ci co wystoją całą noc pod budkami mają motywacje. A bogaczom się nie będzie chciało, więc nie mają motywacji?
> >Bo nie lubią się spocić z plecakiem?
> Ja też nie lubię.
I ja też nie...
> Tak? A co tutaj jest odpowiednikiem papieru?
Raczej co tu jest odpowiednikiem POPYTU na papier. Bo o to chodziło w moim przykładzie.
> Kiedyś było inaczej. Pisałem zresztą o tym - może po wprowadzeniu limitów sytuacja
> by się po pewnym czasie zrównoważyła?
Nie sądzę.
> > Niezłe hasło. Próbowałeś z nim iść do PPS-u?
> Będziemy się bawić w personalne prztyczki?
Eee tam personalne. Nic nie mam do Ciebie.
Raczej hasła mi coś przypominają o czym ze wszech miar staram się zaponieć.
> Ach .... wszystko rozumiem ...... byłeś w tym imperium ? (wątpię).
Nie byłem również w Egipcie, a wiem że w Nilu nie płynie mleko...
> Zresztą najzabawniejsze jest to że Twoja propozycja to także "limit" tylko kryterium inne.
Tak. Pisałem o tym na początku.
IMHO bardziej sprawiedliwe.
> EOT
Dzięki za rozmowę.
Pozdrawiam,
Łukasz
> > Takim, to znaczy jakim?
> Nie mającym głębszej motywacji.
Czyli tylko Ci co wystoją całą noc pod budkami mają motywacje. A bogaczom się nie będzie chciało, więc nie mają motywacji?
> >Bo nie lubią się spocić z plecakiem?
> Ja też nie lubię.
I ja też nie...
> Tak? A co tutaj jest odpowiednikiem papieru?
Raczej co tu jest odpowiednikiem POPYTU na papier. Bo o to chodziło w moim przykładzie.
> Kiedyś było inaczej. Pisałem zresztą o tym - może po wprowadzeniu limitów sytuacja
> by się po pewnym czasie zrównoważyła?
Nie sądzę.
> > Niezłe hasło. Próbowałeś z nim iść do PPS-u?
> Będziemy się bawić w personalne prztyczki?
Eee tam personalne. Nic nie mam do Ciebie.
Raczej hasła mi coś przypominają o czym ze wszech miar staram się zaponieć.
> Ach .... wszystko rozumiem ...... byłeś w tym imperium ? (wątpię).
Nie byłem również w Egipcie, a wiem że w Nilu nie płynie mleko...
> Zresztą najzabawniejsze jest to że Twoja propozycja to także "limit" tylko kryterium inne.
Tak. Pisałem o tym na początku.
IMHO bardziej sprawiedliwe.
> EOT
Dzięki za rozmowę.
Pozdrawiam,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Basia Z.
Data: 2005-08-04 14:12:51
>> Raczej co tu jest odpowiednikiem POPYTU na papier. Bo o to chodziło w moim przykładzie.
Nie widzę żadnych analogii.
Papier toaletowy jest potrzebny każdemu (no chyba że ktoś woli liście).
A w Tatry ani do jaskini Raj nikt iść nie musi.
Pozdrowienia.
Basia
Nie widzę żadnych analogii.
Papier toaletowy jest potrzebny każdemu (no chyba że ktoś woli liście).
A w Tatry ani do jaskini Raj nikt iść nie musi.
Pozdrowienia.
Basia
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2005-08-04 14:20:53
Cześć!
> Papier toaletowy jest potrzebny każdemu (no chyba że ktoś woli liście).
> A w Tatry ani do jaskini Raj nikt iść nie musi.
Tylko napisz to wielkimi literami, bo te tłumy w Tatrach jakoś, kurde, tego nie wiedzą...
Pzdr,
Ł.
> Papier toaletowy jest potrzebny każdemu (no chyba że ktoś woli liście).
> A w Tatry ani do jaskini Raj nikt iść nie musi.
Tylko napisz to wielkimi literami, bo te tłumy w Tatrach jakoś, kurde, tego nie wiedzą...
Pzdr,
Ł.
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Basia Z.
Data: 2005-08-04 14:50:21
Wreszcie mam trochę czasu to napiszę szerzej swoje zdanie na ten temat.
W Tatrach oblężone sa w zasadzie cztery miejsca i trasy:
- Morskie Oko i droga do niego, ale tylko po schronisko.
- Dolina Kościeliska - główna gałąź doliny az po Halę Pisaną (już do schroniska na Hali Ornak.dociera znacznie mniej osób)
- Giewont od strony Hali Konratowej.
- Kasprowy (najbliższe okolice kolejki).
Poza tym inne doliny nawet w pełni sezonu są zaludnione normalnie, a i wystarczy podejść z Doliny Koscieliskiej na Stoły, by spotkać tam 3-4 osoby.
A bywają i takie doliny (np. Lejowa), gdzie przez cały dzień można spotkać tylko 3-4 osoby.
I to zakładając, że piszemy o polskich Tatrach, bo na Słowacji sa całe obszerne doliny (w Zachodnich od strony Liptowa) gdzie nikt zupełnie nie chodzi.
Jesli uważasz że wstęp w Tatry miałby kosztować te powiedzmy 50 zł to byłoby niesprawiedliwe wobec tych, którzy idą w obszary mniej uczęszczane.
A wystarczy wyjsć ponad Morskie Oko i pójść choćby na Wrota Chałubińskiego aby spotkać po drodze kilka osób.
Niemniej przez "bramkę" na szosie do Morskiego Oka trzeba przejść.
Jednym słowem - nie obraź się Łukasz Twój pomysł jest do niczego (żeby nie napisac gorzej).
Poza tym - jak pisał Heniek - Tatry są dobrem ogólnonarodowym (jak Muzeum Narodowe, czy Kościół Mariacki). Hrabia Zamoyski zapisał je "narodowi polskiemu".
Może to przykre, ale ci piowosze, którzy piją piwo nad Morskim Okiem to też "naród polski".
Moim zdaniem - jedynie tak radykalne kroki jak likwidacja furek, czy likwidacja schroniska, lub likwidacja kolejki na Kasprowy znacząco zmniejszyły by ilość osób w tych kilku miejscach.
Ale to utopia, więc pozostanie tak jak było, a ja mam jeszcze na świecie dość dzikich gór aby je poznać wszystkie za swojego życia.
Pozdrowienia.
Basia
W Tatrach oblężone sa w zasadzie cztery miejsca i trasy:
- Morskie Oko i droga do niego, ale tylko po schronisko.
- Dolina Kościeliska - główna gałąź doliny az po Halę Pisaną (już do schroniska na Hali Ornak.dociera znacznie mniej osób)
- Giewont od strony Hali Konratowej.
- Kasprowy (najbliższe okolice kolejki).
Poza tym inne doliny nawet w pełni sezonu są zaludnione normalnie, a i wystarczy podejść z Doliny Koscieliskiej na Stoły, by spotkać tam 3-4 osoby.
A bywają i takie doliny (np. Lejowa), gdzie przez cały dzień można spotkać tylko 3-4 osoby.
I to zakładając, że piszemy o polskich Tatrach, bo na Słowacji sa całe obszerne doliny (w Zachodnich od strony Liptowa) gdzie nikt zupełnie nie chodzi.
Jesli uważasz że wstęp w Tatry miałby kosztować te powiedzmy 50 zł to byłoby niesprawiedliwe wobec tych, którzy idą w obszary mniej uczęszczane.
A wystarczy wyjsć ponad Morskie Oko i pójść choćby na Wrota Chałubińskiego aby spotkać po drodze kilka osób.
Niemniej przez "bramkę" na szosie do Morskiego Oka trzeba przejść.
Jednym słowem - nie obraź się Łukasz Twój pomysł jest do niczego (żeby nie napisac gorzej).
Poza tym - jak pisał Heniek - Tatry są dobrem ogólnonarodowym (jak Muzeum Narodowe, czy Kościół Mariacki). Hrabia Zamoyski zapisał je "narodowi polskiemu".
Może to przykre, ale ci piowosze, którzy piją piwo nad Morskim Okiem to też "naród polski".
Moim zdaniem - jedynie tak radykalne kroki jak likwidacja furek, czy likwidacja schroniska, lub likwidacja kolejki na Kasprowy znacząco zmniejszyły by ilość osób w tych kilku miejscach.
Ale to utopia, więc pozostanie tak jak było, a ja mam jeszcze na świecie dość dzikich gór aby je poznać wszystkie za swojego życia.
Pozdrowienia.
Basia
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Ala i Jurek
Data: 2005-08-04 19:46:31
Po kilku dniach wszedłem na forum. Powiem tylko jedno jedno - ale się porobiło
Pozdrowienia
Jurek Kapłon
Pozdrowienia
Jurek Kapłon
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2005-08-04 19:51:39
Cześć!
> Po kilku dniach wszedłem na forum.
Witamy, witamy! Jak pobyt w Bieszczadach?
> Powiem tylko jedno jedno - ale się porobiło.
Letnia pora, ogórki itd., to postanowilismy jakiś lekki temacik na tapetę wrzucić.
Upały dominują, to i ludziom się nie chce. Ja myślałem, że mnie zjedzą za tezy segregacji finansowej, a tu tylko Heniek stanął twardo. No i teraz Basia, której odpowiem dopiero jutro.
Może we wrześniu, przed Zjazdem, coś się rozkręci.
Pozdro,
Łukasz
> Po kilku dniach wszedłem na forum.
Witamy, witamy! Jak pobyt w Bieszczadach?
> Powiem tylko jedno jedno - ale się porobiło.
Letnia pora, ogórki itd., to postanowilismy jakiś lekki temacik na tapetę wrzucić.
Upały dominują, to i ludziom się nie chce. Ja myślałem, że mnie zjedzą za tezy segregacji finansowej, a tu tylko Heniek stanął twardo. No i teraz Basia, której odpowiem dopiero jutro.
Może we wrześniu, przed Zjazdem, coś się rozkręci.
Pozdro,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Temat: Re: W Tatrach
Autor: any
Data: 2005-08-04 21:34:18
> ale się porobiło
No się porobiło, sameś temu winien.
Włożyłeś kij w mrowisko.
--
pozdrawiam
any
No się porobiło, sameś temu winien.
Włożyłeś kij w mrowisko.
--
pozdrawiam
any
Temat: Re: W Tatrach
Autor: ~A. Dreptaniec
Data: 2005-08-04 18:07:45
Dziękuję bardzo za zabranie głosu w poruszonej przeze mnie sprawie. Przebywając często (także w weekendy) nad M. Okiem, na pewno zna Pani doskonale poruszony przeze mnie problem.
Nad M. Okiem pojawiłem się po raz pierwszy, kiedy wreszcie doznałem szczęścia otrzymania z Rady Zakładowej skierowania na wczasy do Zakopanego, a miałem już wtedy 43 lata. (Zakopane bywało zawsze zaklepane tylko dla bonzów partyjnych). Wzbudziła się wtedy miłość do Polskich Tatr od pierwszego wejrzenia. Chodziłem wszędzie, a M. Oko było dla mnie jedynie punktem wyjścia na dalsze szlaki lub miejscem powrotu z nich. Pochłaniałem literaturę na tematy tatrzańskie, żeby jak najszybciej i jak najwięcej zdobyć o nich wiedzy. Dźwigałem z sobą 2 aparaty foto (na negatywy i na slajdy), a później jeszcze dużą ciężką kamerę sprężynową na filmy celuloidowe (razem 4,5 kg). Fotografowanie zabierało na trasie dużo czasu, toteż normalką było powracanie o latarce. Potem nadszedł okres chorób, szpitali, starzenia się i osłabienia. Po kilku latach zapragnąłem pożegnać się z górami. Wiedząc, że do Włosienicy można dojechać konnym brekiem (bo piesze przebycie tej drogi było dla mnie niemożliwe!) poprosiłem w ub. roku syna o zawiezienie mnie do Palenicy.
Sz. Pani była łaskawa stwierdzić, że osób starszych i niepełnosprawnych nie stać na 50 zł. Czy mam to rozumieć, iż te osoby powinny się pomodlić o cudowne przeniesienie ich do M. Oka (a jak się nie uda - to co?). Ja, "melodramatyczny roztrzęsiony staruszek" (ktoś już mnie tak nazwał), dałbym nawet 200 (a może i więcej). Jak już kogoś było stać na koszty dojazdu z Kaczego Dołka, Warszawy czy Poznania i na koszty pobytu w Zakopanem - to opłata za furkę jest już wydatkiem ułamkowym.
Uprzejmie proszę wszystkich, którzy uważają siebie za "wybranych" i uważają się za upoważnionych do decydowania, kogo do TPNu wpuścić, a kogo nie, i chcą decydować za innych (wg "jedynie słusznej linii Partii") o sposobie przemieszczania się po drodze jezdnej z Palenicy do Włosienicy - o poważne zastanowienie się i ponowne przemyślenie swoich racji, zanim sprzątną furki sprzed nosa tym, którzy mają prawo tylko sami za siebie decydować o tym, czy ich stać, czy nie, i czy mają używać swoich nóg, czy pośladków. Mnie osobiście już ten problem nie dotyczy - z M. Okiem pożegnałem się już na zawsze.
Co do piwka - ci którzy często bywają przy M. Oku (w tym również Sz. Pani) wiedzą to najlepiej.
Wspólnie ze mną na breku znajdowały się całe 3-pokoleniowe rodziny, babcie z wnuczkami i kilka innych osób. Nikogo z piwkiem nie widziałem; rozmawiano cicho. Jedyny gwar i nawoływania dochodziły z idących grupek młodzieży. Koło schroniska też nie zauważyłem piwoszy (był to zwykły dzień roboczy).
Serdecznie pozdrawiam. Z wyrazami szacunku
- A. Dreptaniec
Nad M. Okiem pojawiłem się po raz pierwszy, kiedy wreszcie doznałem szczęścia otrzymania z Rady Zakładowej skierowania na wczasy do Zakopanego, a miałem już wtedy 43 lata. (Zakopane bywało zawsze zaklepane tylko dla bonzów partyjnych). Wzbudziła się wtedy miłość do Polskich Tatr od pierwszego wejrzenia. Chodziłem wszędzie, a M. Oko było dla mnie jedynie punktem wyjścia na dalsze szlaki lub miejscem powrotu z nich. Pochłaniałem literaturę na tematy tatrzańskie, żeby jak najszybciej i jak najwięcej zdobyć o nich wiedzy. Dźwigałem z sobą 2 aparaty foto (na negatywy i na slajdy), a później jeszcze dużą ciężką kamerę sprężynową na filmy celuloidowe (razem 4,5 kg). Fotografowanie zabierało na trasie dużo czasu, toteż normalką było powracanie o latarce. Potem nadszedł okres chorób, szpitali, starzenia się i osłabienia. Po kilku latach zapragnąłem pożegnać się z górami. Wiedząc, że do Włosienicy można dojechać konnym brekiem (bo piesze przebycie tej drogi było dla mnie niemożliwe!) poprosiłem w ub. roku syna o zawiezienie mnie do Palenicy.
Sz. Pani była łaskawa stwierdzić, że osób starszych i niepełnosprawnych nie stać na 50 zł. Czy mam to rozumieć, iż te osoby powinny się pomodlić o cudowne przeniesienie ich do M. Oka (a jak się nie uda - to co?). Ja, "melodramatyczny roztrzęsiony staruszek" (ktoś już mnie tak nazwał), dałbym nawet 200 (a może i więcej). Jak już kogoś było stać na koszty dojazdu z Kaczego Dołka, Warszawy czy Poznania i na koszty pobytu w Zakopanem - to opłata za furkę jest już wydatkiem ułamkowym.
Uprzejmie proszę wszystkich, którzy uważają siebie za "wybranych" i uważają się za upoważnionych do decydowania, kogo do TPNu wpuścić, a kogo nie, i chcą decydować za innych (wg "jedynie słusznej linii Partii") o sposobie przemieszczania się po drodze jezdnej z Palenicy do Włosienicy - o poważne zastanowienie się i ponowne przemyślenie swoich racji, zanim sprzątną furki sprzed nosa tym, którzy mają prawo tylko sami za siebie decydować o tym, czy ich stać, czy nie, i czy mają używać swoich nóg, czy pośladków. Mnie osobiście już ten problem nie dotyczy - z M. Okiem pożegnałem się już na zawsze.
Co do piwka - ci którzy często bywają przy M. Oku (w tym również Sz. Pani) wiedzą to najlepiej.
Wspólnie ze mną na breku znajdowały się całe 3-pokoleniowe rodziny, babcie z wnuczkami i kilka innych osób. Nikogo z piwkiem nie widziałem; rozmawiano cicho. Jedyny gwar i nawoływania dochodziły z idących grupek młodzieży. Koło schroniska też nie zauważyłem piwoszy (był to zwykły dzień roboczy).
Serdecznie pozdrawiam. Z wyrazami szacunku
- A. Dreptaniec
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2005-08-04 21:52:27
Cześć!
Sądzę Basiu, że powyższy list kończy temat.
Wobec powyższego nie czuję się na siłach tłumaczenie Ci dlaczego to mój pomysł jest dobry, a Twój (kasowania infrastruktury) jest "do niczego" (że zacytuję...). Argumenty Kol. Dreptańca są po prostu najlepsze z możliwych. Zatem jutro mojego postu, wbrew zapowiedziom, nie będzie.
Pozdrawiam,
Łukasz
Sądzę Basiu, że powyższy list kończy temat.
Wobec powyższego nie czuję się na siłach tłumaczenie Ci dlaczego to mój pomysł jest dobry, a Twój (kasowania infrastruktury) jest "do niczego" (że zacytuję...). Argumenty Kol. Dreptańca są po prostu najlepsze z możliwych. Zatem jutro mojego postu, wbrew zapowiedziom, nie będzie.
Pozdrawiam,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Temat: Re: W Tatrach
Autor: any
Data: 2005-08-04 22:20:32
> Bo, dziwnym trafem, pazerność na cudze dutki i socjalizm często idą w parze.
Mógłbyś to rozszerzyć?
> Kwestai właściciela jest bez znaczenia.
Serio? To ja chcę być właścicielem bufetu na morenie.
> Skoro dyskutujemy o metodzie, to widzę, że do samego faktu jesteś przekonany?
I owszem, jestem przekonany, że trzeba ograniczyć ruch do Morskiego Oka.
Co do metody, zarówno limity jak i finansowa są metodami sztucznymi, utrudnienie dostępu też ma wady, ale w końcu powinniśmy zdać sobie sprawę z wlasnych ułomności.
Ja osobiście bardzo chciałbym wyjść na Mt. Everest, niestety powyżej 5 000 m.n.p.m. mam mdłości, czy ktoś mnie wyniesie?
--
pozdrawiam
any
Mógłbyś to rozszerzyć?
> Kwestai właściciela jest bez znaczenia.
Serio? To ja chcę być właścicielem bufetu na morenie.
> Skoro dyskutujemy o metodzie, to widzę, że do samego faktu jesteś przekonany?
I owszem, jestem przekonany, że trzeba ograniczyć ruch do Morskiego Oka.
Co do metody, zarówno limity jak i finansowa są metodami sztucznymi, utrudnienie dostępu też ma wady, ale w końcu powinniśmy zdać sobie sprawę z wlasnych ułomności.
Ja osobiście bardzo chciałbym wyjść na Mt. Everest, niestety powyżej 5 000 m.n.p.m. mam mdłości, czy ktoś mnie wyniesie?
--
pozdrawiam
any
Temat: Re: W Tatrach
Autor: any
Data: 2005-08-04 22:27:33
> Sądzę Basiu, że powyższy list kończy temat.
Dlaczego? Wcale nie uważam, aby argumenty kol. Dreptańca były najlepsze.
O Evereście już wspomniałem, jeszcze poproszę o adres tej Rady Zakładowej, aby mogli mojej Oli ufundować wyjazd do Ameryki Południowej, marzy aby zobaczyć wulkany i araukarie...
A na poważnie, argumenty pana Dreptańca są mocno egoistyczne, pisze on ze swej perspektywy.
Jemu udało się być, zobaczyć i się zauroczył. A co z tymi, którym Rada Zakładowa nie zafundowała pobytu w Zakopanem?
A co by pisał, gdyby rada wysłała go do Krynicy Morskiej?
Pan Dreptaniec pisze o ciszy na furce, on pisze o obserwacji jednej furki, a pieszych mija po drodze kilka furek i moga sie oni nasłuchać...
--
pozdrawiam
any
Dlaczego? Wcale nie uważam, aby argumenty kol. Dreptańca były najlepsze.
O Evereście już wspomniałem, jeszcze poproszę o adres tej Rady Zakładowej, aby mogli mojej Oli ufundować wyjazd do Ameryki Południowej, marzy aby zobaczyć wulkany i araukarie...
A na poważnie, argumenty pana Dreptańca są mocno egoistyczne, pisze on ze swej perspektywy.
Jemu udało się być, zobaczyć i się zauroczył. A co z tymi, którym Rada Zakładowa nie zafundowała pobytu w Zakopanem?
A co by pisał, gdyby rada wysłała go do Krynicy Morskiej?
Pan Dreptaniec pisze o ciszy na furce, on pisze o obserwacji jednej furki, a pieszych mija po drodze kilka furek i moga sie oni nasłuchać...
--
pozdrawiam
any
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Krzychu S.
Data: 2005-08-04 23:49:25
Kończ Waść! Wstydu oszczędź...
Temat: Re: W Tatrach
Autor: kryzys
Data: 2005-08-05 00:23:22
Hmm... od dluzszego czasu przygladam sie tej rozmowie.
Dochodze do wniosku ze zbytnio unosicie sie drodzy koledzy emocjami nie myslac racjonalnie. Zgadzam sie ze w okresie wakacyjnym nad M.O jest az za tloczno, brak kultury odwiedzajacych (nie wszystkich) doprowadza do degradacji srodowiska (wiadomo- butelki zucane byle gdzie i tony papierkow) a co za tym idzie wyjatkowosci tego miejsca. Ale Swinstwem by bylo podnoszenie biletow za wstep do np. 50zl i zabieranie "mercedesow" boguducha winnym niepelnosprawnym, kobieta w ciazy, ludzia z nadcisnieniem itd... czy emeryta ktorzy moze ostatni raz chca popatrze na ten cudowny krajobraz i odkladali grosz do grosza zeby moc go zobaczyc... (a co jesli wlasnie twoja babcia by chciala tam jechac????... przemyslcie co piszecie) WSTYD KOLEDZY!!!
Kolejna sprawa... limity wejsc... GLUPSTWO!!! podaje przyklad... pracujesz caly tydzien non stop, wkoncu dostajesz wymarzone 2 dni wolnego, chcesz je wykozystac i spedzic je np z dziewczyna w zakopanem a przy okazji pokazac wlasnie M.O, moze powedrowac gdzies dalej... podjezdzacie na palenice juz chcecie wchodzic a tu error... limit na dzien dzisiejszy wyczerpany... przepraszamy... krew by was zalala.
Najrozsadniejszy pomysl to wspomniane otwieranie schroniska od 17:00 bo calkowite jego zamkniecie jest raczej nie mozliwe i zamkniecie baru...
tak wogole... jakby tak w miejsce baru postawic schronisko a te nad M.O usunac?... mysle ze choc troche zmniejszylo by to zapal co niektorych na wedrowke... co o tym myslicie?
>A co z tymi, którym Rada Zakładowa nie zafundowała pobytu w Zakopanem?
mi nie zafundowala a bylem:P
a na powaznie... przeciez to jego sprawa kto sponsorowal jego pobyt w zakopanem. Mi sponsorowali rodzice i jestem im za to bardzo wdzieczny. Nie rozumiem zupelnie aluzji Any.
A tak z innej beczki... mam nadzieje ze na 3 koronach nie ma takiego tloku...
pozdrawiam
Dochodze do wniosku ze zbytnio unosicie sie drodzy koledzy emocjami nie myslac racjonalnie. Zgadzam sie ze w okresie wakacyjnym nad M.O jest az za tloczno, brak kultury odwiedzajacych (nie wszystkich) doprowadza do degradacji srodowiska (wiadomo- butelki zucane byle gdzie i tony papierkow) a co za tym idzie wyjatkowosci tego miejsca. Ale Swinstwem by bylo podnoszenie biletow za wstep do np. 50zl i zabieranie "mercedesow" boguducha winnym niepelnosprawnym, kobieta w ciazy, ludzia z nadcisnieniem itd... czy emeryta ktorzy moze ostatni raz chca popatrze na ten cudowny krajobraz i odkladali grosz do grosza zeby moc go zobaczyc... (a co jesli wlasnie twoja babcia by chciala tam jechac????... przemyslcie co piszecie) WSTYD KOLEDZY!!!
Kolejna sprawa... limity wejsc... GLUPSTWO!!! podaje przyklad... pracujesz caly tydzien non stop, wkoncu dostajesz wymarzone 2 dni wolnego, chcesz je wykozystac i spedzic je np z dziewczyna w zakopanem a przy okazji pokazac wlasnie M.O, moze powedrowac gdzies dalej... podjezdzacie na palenice juz chcecie wchodzic a tu error... limit na dzien dzisiejszy wyczerpany... przepraszamy... krew by was zalala.
Najrozsadniejszy pomysl to wspomniane otwieranie schroniska od 17:00 bo calkowite jego zamkniecie jest raczej nie mozliwe i zamkniecie baru...
tak wogole... jakby tak w miejsce baru postawic schronisko a te nad M.O usunac?... mysle ze choc troche zmniejszylo by to zapal co niektorych na wedrowke... co o tym myslicie?
>A co z tymi, którym Rada Zakładowa nie zafundowała pobytu w Zakopanem?
mi nie zafundowala a bylem:P
a na powaznie... przeciez to jego sprawa kto sponsorowal jego pobyt w zakopanem. Mi sponsorowali rodzice i jestem im za to bardzo wdzieczny. Nie rozumiem zupelnie aluzji Any.
A tak z innej beczki... mam nadzieje ze na 3 koronach nie ma takiego tloku...
pozdrawiam
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Basia Z.
Data: 2005-08-05 09:26:43
>> A tak z innej beczki... mam nadzieje ze na 3 koronach nie ma takiego tloku...
No to się niestety mylisz, na Trzech Koronach jest tłok.
W sezonie wycieczkowym stało się w kolejce na szczyt przeszło 2 godz.
Z resztą polemizowała nie będę, pozostanę przy swoim zdaniu.
Zresztą uważam że nasza dyskusja jest bezprzedmiotowa, bo i tak nic się w Tatrach nie zmieni, a tłok będzie coraz gorszy.
Napiszę tylko, że moje obserwacje z lipca bieżącego roku są całkiem inne niż p. Dreptańca - tłok, hałas, przekrzykujacy się ludzie, kilkadzisięt osób ślizgajacych się w niedozwolonym miejscu po płacie śnieżnym u wylotu żlebu, niestety spora ilość ludzi podchmielonych.
A poza tym nie mam dziś czasu bo dziś się pakuję na wyjazd w góry Ukrainy.
Pozdrowienia.
Basia
P.S.
W Tatry jeżdżę od wczesnego dzieciństwa od lat 50, ale moim Rodzicom nie fundowała tego żadna Rada Zakładowa, tylko jeździli prywatne nocując u górali na Skibówkach w pokoju bez bieżącej wody i z wygódką na polu.
Te pobyty w Zakopanem i w Tatrach to jedne z moich najmilszych wspomnień z dzieciństwa.
No to się niestety mylisz, na Trzech Koronach jest tłok.
W sezonie wycieczkowym stało się w kolejce na szczyt przeszło 2 godz.
Z resztą polemizowała nie będę, pozostanę przy swoim zdaniu.
Zresztą uważam że nasza dyskusja jest bezprzedmiotowa, bo i tak nic się w Tatrach nie zmieni, a tłok będzie coraz gorszy.
Napiszę tylko, że moje obserwacje z lipca bieżącego roku są całkiem inne niż p. Dreptańca - tłok, hałas, przekrzykujacy się ludzie, kilkadzisięt osób ślizgajacych się w niedozwolonym miejscu po płacie śnieżnym u wylotu żlebu, niestety spora ilość ludzi podchmielonych.
A poza tym nie mam dziś czasu bo dziś się pakuję na wyjazd w góry Ukrainy.
Pozdrowienia.
Basia
P.S.
W Tatry jeżdżę od wczesnego dzieciństwa od lat 50, ale moim Rodzicom nie fundowała tego żadna Rada Zakładowa, tylko jeździli prywatne nocując u górali na Skibówkach w pokoju bez bieżącej wody i z wygódką na polu.
Te pobyty w Zakopanem i w Tatrach to jedne z moich najmilszych wspomnień z dzieciństwa.
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Henek
Data: 2005-08-05 10:06:55
>a tu tylko Heniek stanął twardo.
Bo się wybyczył Oetztalu i psychę ma mocną
Pzdr Henek
PS. Na najbardziej zatłoczonym szlaku w ciągu całodniowej wędrówki minąłem ok 20 osób ...
HD
Bo się wybyczył Oetztalu i psychę ma mocną
Pzdr Henek
PS. Na najbardziej zatłoczonym szlaku w ciągu całodniowej wędrówki minąłem ok 20 osób ...
HD
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2005-08-05 10:10:21
Cześć!
> O Evereście już wspomniałem, jeszcze poproszę o adres tej Rady Zakładowej, (...)
Obawiam sie Any, że Rada Zakładowa działała w słusznie minionym ustroju i obecnie naśmiewanie sie z kol. Dreptańca jest trochę nie fair.
> A na poważnie, argumenty pana Dreptańca są mocno egoistyczne, pisze on ze swej perspektywy.
Jak każdy z nas.
> Pan Dreptaniec pisze o ciszy na furce, on pisze o obserwacji jednej furki, a pieszych
> mija po drodze kilka furek i moga sie oni nasłuchać...
Biedacy...
Sami pewnie idą cichutko jak trusie...
Domyślam się, że gros ruchu nad Mokiem powodują furki? Wwożą 80% odwiedzających? Więcej? Bo jeśli ich skasowanie spowoduje rozwiązanie wszystkich problemów...
Pozdro,
Łukasz
> O Evereście już wspomniałem, jeszcze poproszę o adres tej Rady Zakładowej, (...)
Obawiam sie Any, że Rada Zakładowa działała w słusznie minionym ustroju i obecnie naśmiewanie sie z kol. Dreptańca jest trochę nie fair.
> A na poważnie, argumenty pana Dreptańca są mocno egoistyczne, pisze on ze swej perspektywy.
Jak każdy z nas.
> Pan Dreptaniec pisze o ciszy na furce, on pisze o obserwacji jednej furki, a pieszych
> mija po drodze kilka furek i moga sie oni nasłuchać...
Biedacy...
Sami pewnie idą cichutko jak trusie...
Domyślam się, że gros ruchu nad Mokiem powodują furki? Wwożą 80% odwiedzających? Więcej? Bo jeśli ich skasowanie spowoduje rozwiązanie wszystkich problemów...
Pozdro,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2005-08-05 10:16:12
Cze,
> > a tu tylko Heniek stanął twardo.
> Bo się wybyczył Oetztalu i psychę ma mocną
Fajnie Ci...
Pozdro,
Łukasz
> > a tu tylko Heniek stanął twardo.
> Bo się wybyczył Oetztalu i psychę ma mocną
Fajnie Ci...
Pozdro,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2005-08-05 10:16:57
Cześć!
> Dochodze do wniosku ze zbytnio unosicie sie drodzy koledzy emocjami nie myslac racjonalnie.
Ale o ssssooo chodzi?
Jedyna osobą, która wniosła emocje w naszą rozmowę jest kol. Dreptaniec. Pięknie napisał o swojej miłości do gór i za nimi tęsknocie. IMHO bardzo pozytywne emocje.
A racjonalnie myślimy do bólu...
> Ale świnstwem by bylo podnoszenie biletow za wstep do np. 50zl
Rozumiem, że tym racjonalnym argumentem przeciwko podniesieniu cen biletów jest słowo "świństwo"?
Widzisz Heniek? Ucz się! Mogłeś mnie zmiażdżyć racjonalnym argumentem, a Ty unosiłeś się emocjami...
> (...) i zabieranie "mercedesow" boguducha winnym niepelnosprawnym, kobieta w ciazy,
> ludzia z nadcisnieniem itd... czy emeryta ktorzy moze ostatni raz chca popatrze na ten
> cudowny krajobraz i odkladali grosz do grosza zeby moc go zobaczyc... (a co jesli wlasnie
> twoja babcia by chciala tam jechac????... przemyslcie co piszecie) WSTYD KOLEDZY!!!
A z tym pozostaje mi się zgodzić.
Pozdro,
Łukasz
> Dochodze do wniosku ze zbytnio unosicie sie drodzy koledzy emocjami nie myslac racjonalnie.
Ale o ssssooo chodzi?
Jedyna osobą, która wniosła emocje w naszą rozmowę jest kol. Dreptaniec. Pięknie napisał o swojej miłości do gór i za nimi tęsknocie. IMHO bardzo pozytywne emocje.
A racjonalnie myślimy do bólu...
> Ale świnstwem by bylo podnoszenie biletow za wstep do np. 50zl
Rozumiem, że tym racjonalnym argumentem przeciwko podniesieniu cen biletów jest słowo "świństwo"?
Widzisz Heniek? Ucz się! Mogłeś mnie zmiażdżyć racjonalnym argumentem, a Ty unosiłeś się emocjami...
> (...) i zabieranie "mercedesow" boguducha winnym niepelnosprawnym, kobieta w ciazy,
> ludzia z nadcisnieniem itd... czy emeryta ktorzy moze ostatni raz chca popatrze na ten
> cudowny krajobraz i odkladali grosz do grosza zeby moc go zobaczyc... (a co jesli wlasnie
> twoja babcia by chciala tam jechac????... przemyslcie co piszecie) WSTYD KOLEDZY!!!
A z tym pozostaje mi się zgodzić.
Pozdro,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2005-08-05 10:22:43
Cześć!
> Mógłbyś to rozszerzyć?
Miliony razy juz to rozszerzałem.
Zresztą to już bardziej pl.soc.polityka.
> Serio? To ja chcę być właścicielem bufetu na morenie.
A ja działki na księżycu.
> I owszem, jestem przekonany, że trzeba ograniczyć ruch do Morskiego Oka.
Ta mamy punkt do protoołu zbieżności.
> Co do metody, zarówno limity jak i finansowa są metodami sztucznymi, utrudnienie
> dostępu też ma wady, ale w końcu powinniśmy zdać sobie sprawę z wlasnych ułomności.
Utrudnienie dostępu polegające na skasowaniu furek może ograniczyć ruch o kilka procent. Co z resztą? Poza tym na taki np. Giweont o ile pamiętam nie jeżdżą furki... Schroniska też nie ma...
> Ja osobiście bardzo chciałbym wyjść na Mt. Everest, niestety powyżej 5 000 m.n.p.m.
> mam mdłości, czy ktoś mnie wyniesie?
Sądzę, że spokojnie.
Teraz możesz nawet wlecieć śmigłowcem...
Pozdro,
Łukasz
> Mógłbyś to rozszerzyć?
Miliony razy juz to rozszerzałem.
Zresztą to już bardziej pl.soc.polityka.
> Serio? To ja chcę być właścicielem bufetu na morenie.
A ja działki na księżycu.
> I owszem, jestem przekonany, że trzeba ograniczyć ruch do Morskiego Oka.
Ta mamy punkt do protoołu zbieżności.
> Co do metody, zarówno limity jak i finansowa są metodami sztucznymi, utrudnienie
> dostępu też ma wady, ale w końcu powinniśmy zdać sobie sprawę z wlasnych ułomności.
Utrudnienie dostępu polegające na skasowaniu furek może ograniczyć ruch o kilka procent. Co z resztą? Poza tym na taki np. Giweont o ile pamiętam nie jeżdżą furki... Schroniska też nie ma...
> Ja osobiście bardzo chciałbym wyjść na Mt. Everest, niestety powyżej 5 000 m.n.p.m.
> mam mdłości, czy ktoś mnie wyniesie?
Sądzę, że spokojnie.
Teraz możesz nawet wlecieć śmigłowcem...
Pozdro,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2005-08-05 11:22:36
Cześć!
> Moim zdaniem - jedynie tak radykalne kroki jak likwidacja furek, czy likwidacja schroniska,
> lub likwidacja kolejki na Kasprowy znacząco zmniejszyły by ilość osób w tych kilku miejscach.
Dobry przyczynek do dyskusji nad tym pomysłem:
http://wiadomosci.onet.pl/1142557,69,1,0,120,686,item.html
Toaleta na najwyższym szczycie Australii
Na najwyższym szczycie Australii zostanie wybudowana toaleta dla turystów. Władze parku narodowego w Nowej Płd. Walii, w którym znajduje się Góra Kościuszki, postanowiły, że dla wygody turystów na zboczu góry zostanie umieszczona specjalna toaleta.
"Turyści korzystający ze ścieżek spacerowych z Thredbo do Przejścia Charlotte musieli do tej pory ukrywać się za skałami, a w spokojne bezwietrzne dni zapach moczu unosił się nawet na samym szczycie góry", mówi dyrektor parku Andrew Harrigan.
Pozdro,
Setnie Ubawiony Łukasz
> Moim zdaniem - jedynie tak radykalne kroki jak likwidacja furek, czy likwidacja schroniska,
> lub likwidacja kolejki na Kasprowy znacząco zmniejszyły by ilość osób w tych kilku miejscach.
Dobry przyczynek do dyskusji nad tym pomysłem:
http://wiadomosci.onet.pl/1142557,69,1,0,120,686,item.html
Toaleta na najwyższym szczycie Australii
Na najwyższym szczycie Australii zostanie wybudowana toaleta dla turystów. Władze parku narodowego w Nowej Płd. Walii, w którym znajduje się Góra Kościuszki, postanowiły, że dla wygody turystów na zboczu góry zostanie umieszczona specjalna toaleta.
"Turyści korzystający ze ścieżek spacerowych z Thredbo do Przejścia Charlotte musieli do tej pory ukrywać się za skałami, a w spokojne bezwietrzne dni zapach moczu unosił się nawet na samym szczycie góry", mówi dyrektor parku Andrew Harrigan.
Pozdro,
Setnie Ubawiony Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Basia Z.
Data: 2005-08-05 12:27:57
Wg mojej skromnej oceny nie 80 % ale około 50 %.
Jak dawno tam byłeś ?
A poza tym pisaliśmy nie tylko o likwidacji furek, ale jeszcze paru udogodnień cywilizacyjnych.
Pozdrowienia.
Basia
Jak dawno tam byłeś ?
A poza tym pisaliśmy nie tylko o likwidacji furek, ale jeszcze paru udogodnień cywilizacyjnych.
Pozdrowienia.
Basia
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2005-08-05 12:37:26
Cześć!
> Wg mojej skromnej oceny nie 80 % ale około 50 %.
Te 80% napisałem ironicznie.
W 50% też nie wierzę.
Pozdro,
Łukasz
> Wg mojej skromnej oceny nie 80 % ale około 50 %.
Te 80% napisałem ironicznie.
W 50% też nie wierzę.
Pozdro,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Basia Z.
Data: 2005-08-05 14:35:04
.. Obawiam sie Any, że Rada Zakładowa działała w słusznie minionym ustroju i obecnie naśmiewanie sie z kol. Dreptańca jest trochę nie fair.
Łukasz w odróznieniu od Ciebie miałam okazję pracować prawie 12 lat w minionym ustroju, a moi rodzice przepracowali w nim całe swoje życie zawodowe.
I słowo daję - nigdy nie korzystaliśmy ani oni ani ja z dobrodziejstw Rady Zakładowej, nie było takiego obowiązku.
Po prostu jak się chciało samodzielnie organizować sobie wypoczynek - to się jechało i już nie oglądając na nikogo.
Ja od roku 1976 jeździłam regularnie co roku kilka razy na Słowację, więcej niż teraz bo miałam sporo więcej czasu i było to tańsze.
Robiłam to wszystko absulutnie legalnie - dostosowując idiotyczne ówczesne przepisy do swoich potrzeb.
Przy czym wcale nie uważam ze wtedy było lepiej, było gorzej, bo nie mogłam mieć paszportu w szufladzie i nie mogłam jechać na Ukrainę.
Niemniej też dało się żyć.
W stanie wojennym, kiedy był zakaz przebywania w strefie nadgranicznej bez specjalnych zezwoleń jechałam w Tatry na delegację z Oddziału Uczelnianego PTTK i nkt się nie mógł przyczepić, delegacja była legalna.
I przez to wszystko na prawdę śmieszą mnie te wszystkie opowieści o "nie możności" takiej czy owej.
Znam (poznałam przez Internet) 70-letniego pana, który jeździ w Tatry kilka razy w roku bez przerwy od roku 1952, bez błogosławieństwa Rady Zakładowej.
Pozdrowienia.
Basia
Łukasz w odróznieniu od Ciebie miałam okazję pracować prawie 12 lat w minionym ustroju, a moi rodzice przepracowali w nim całe swoje życie zawodowe.
I słowo daję - nigdy nie korzystaliśmy ani oni ani ja z dobrodziejstw Rady Zakładowej, nie było takiego obowiązku.
Po prostu jak się chciało samodzielnie organizować sobie wypoczynek - to się jechało i już nie oglądając na nikogo.
Ja od roku 1976 jeździłam regularnie co roku kilka razy na Słowację, więcej niż teraz bo miałam sporo więcej czasu i było to tańsze.
Robiłam to wszystko absulutnie legalnie - dostosowując idiotyczne ówczesne przepisy do swoich potrzeb.
Przy czym wcale nie uważam ze wtedy było lepiej, było gorzej, bo nie mogłam mieć paszportu w szufladzie i nie mogłam jechać na Ukrainę.
Niemniej też dało się żyć.
W stanie wojennym, kiedy był zakaz przebywania w strefie nadgranicznej bez specjalnych zezwoleń jechałam w Tatry na delegację z Oddziału Uczelnianego PTTK i nkt się nie mógł przyczepić, delegacja była legalna.
I przez to wszystko na prawdę śmieszą mnie te wszystkie opowieści o "nie możności" takiej czy owej.
Znam (poznałam przez Internet) 70-letniego pana, który jeździ w Tatry kilka razy w roku bez przerwy od roku 1952, bez błogosławieństwa Rady Zakładowej.
Pozdrowienia.
Basia
Temat: Re: W Tatrach
Autor: ~Stefa
Data: 2005-08-05 15:03:50
a ja mało, że zgadzam się z any to jeszcze powiem tyle, że każdy widzi to, co chce zobaczyć.
i bardzo żałuję, że nie mogę w tym roku pojechać w tatry, tak, jak nie mogłam jechać rok temu, w okresie wakacyjnym bo brakuje mi widoku gór, brakuje mi wędrówek, brakuje mi tego powietrza. o wiele większy śmietnik mam na co dzień, mieszkając w dużym mieście.
pozdrawiam.
Stefa
i bardzo żałuję, że nie mogę w tym roku pojechać w tatry, tak, jak nie mogłam jechać rok temu, w okresie wakacyjnym bo brakuje mi widoku gór, brakuje mi wędrówek, brakuje mi tego powietrza. o wiele większy śmietnik mam na co dzień, mieszkając w dużym mieście.
pozdrawiam.
Stefa
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2005-08-05 15:22:12
Cześć!
> Łukasz w odróznieniu od Ciebie miałam okazję pracować prawie 12 lat w minionym
> ustroju, a moi rodzice przepracowali w nim całe swoje życie zawodowe.
> I słowo daję - nigdy nie korzystaliśmy ani oni ani ja z dobrodziejstw Rady Zakładowej,
> nie było takiego obowiązku.
I pewnie od zarania dziejów sama organizowałaś sobie wycieczki?
I Twoi synowie teraz też?
I ngdy nie byłaś na wyjeździe w górach, który ktoś by Ci zorganizował?
A ja wyobraź sobie byłem. Jak pierwszy raz jechałem z plecakiem w góry, to szukałem na mapie gdzie jest Krosno, do którego miałem kupić bilet. I sprawdzałem w encyklopedii (o Googlach nikt jeszcze nie słyszał) co to jest Beskid Niski.
Miałem fart - trafiło mi się PTTK. Koledze Dreptańcowi trafiła się Rada Zakładowa. No i co z tego? Jest gorszy? Jego odbiór Tatr jest niepełny?
Napisał On jedynie, że pierwszy raz pojechał w Tatry dzięki wycieczce zorganizowanej przez Radę Zakładową. Nie pisał, że jeździł tak zawsze lub że do tej pory tak jeździ. Z czego tu się śmiać???
Wyjaśnijcie mi, bo ja jakoś, kurde, nie rozumiem!
Pozdrawiam,
Łukasz
> Łukasz w odróznieniu od Ciebie miałam okazję pracować prawie 12 lat w minionym
> ustroju, a moi rodzice przepracowali w nim całe swoje życie zawodowe.
> I słowo daję - nigdy nie korzystaliśmy ani oni ani ja z dobrodziejstw Rady Zakładowej,
> nie było takiego obowiązku.
I pewnie od zarania dziejów sama organizowałaś sobie wycieczki?
I Twoi synowie teraz też?
I ngdy nie byłaś na wyjeździe w górach, który ktoś by Ci zorganizował?
A ja wyobraź sobie byłem. Jak pierwszy raz jechałem z plecakiem w góry, to szukałem na mapie gdzie jest Krosno, do którego miałem kupić bilet. I sprawdzałem w encyklopedii (o Googlach nikt jeszcze nie słyszał) co to jest Beskid Niski.
Miałem fart - trafiło mi się PTTK. Koledze Dreptańcowi trafiła się Rada Zakładowa. No i co z tego? Jest gorszy? Jego odbiór Tatr jest niepełny?
Napisał On jedynie, że pierwszy raz pojechał w Tatry dzięki wycieczce zorganizowanej przez Radę Zakładową. Nie pisał, że jeździł tak zawsze lub że do tej pory tak jeździ. Z czego tu się śmiać???
Wyjaśnijcie mi, bo ja jakoś, kurde, nie rozumiem!
Pozdrawiam,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Basia Z.
Data: 2005-08-05 15:48:49
>> I pewnie od zarania dziejów sama organizowałaś sobie wycieczki?
I Twoi synowie teraz też?
I ngdy nie byłaś na wyjeździe w górach, który ktoś by Ci zorganizował?
Organizowali je dla nas (mnie i mojego brata) moi rodzice.
Z dzieciństwa pamiętam jedną (dokładnie jedną) wycieczkę zaorganizowana, która niestety skończyła się pijaństwem innych uczestników i chyba moi rodzice się zrazili do wszelkich organizacji.
W szkole średniej byłam na kilku (4-5) wycieczkach z harcerstwa, ale dość szybko się zraziłam tym ze nie mogę robić tego co sama chcę. Faktem jest że program krajoznawczy, turystyczny był raczej nędzny. Ja zawsze chciałam wiedzieć więcej a nikt mi na tych wycieczkach nie umiał odpowiedzieć na moje pytania.
W PTTK tez od razu zacżęłam organizować coś sama, od pierwszego wyjazdu, dlatego aby było to tak zorganizowane, jak ja chcę.
Podobnie widze po moich synach, obecnie program (chocby dzisiejszego wyjazdu na Ukrainę) ustalamy wspólnie siedząc od kilkunastu dni nad mapami i przewodnikami. Od zawsze to uwielbiałam.
Jednak mi nie o to chodziło. Odniosłam wrażenie że wg Ciebie bez pomocy Rady Zakładowej, lub innych organizacji nic dawniej samodzielnie nie można było zorganizować. Otóz jest to nieprawda.
Fakt, było trudniej niż obecnie, ale dawało się.
Pozdrowienia.
Basia
I Twoi synowie teraz też?
I ngdy nie byłaś na wyjeździe w górach, który ktoś by Ci zorganizował?
Organizowali je dla nas (mnie i mojego brata) moi rodzice.
Z dzieciństwa pamiętam jedną (dokładnie jedną) wycieczkę zaorganizowana, która niestety skończyła się pijaństwem innych uczestników i chyba moi rodzice się zrazili do wszelkich organizacji.
W szkole średniej byłam na kilku (4-5) wycieczkach z harcerstwa, ale dość szybko się zraziłam tym ze nie mogę robić tego co sama chcę. Faktem jest że program krajoznawczy, turystyczny był raczej nędzny. Ja zawsze chciałam wiedzieć więcej a nikt mi na tych wycieczkach nie umiał odpowiedzieć na moje pytania.
W PTTK tez od razu zacżęłam organizować coś sama, od pierwszego wyjazdu, dlatego aby było to tak zorganizowane, jak ja chcę.
Podobnie widze po moich synach, obecnie program (chocby dzisiejszego wyjazdu na Ukrainę) ustalamy wspólnie siedząc od kilkunastu dni nad mapami i przewodnikami. Od zawsze to uwielbiałam.
Jednak mi nie o to chodziło. Odniosłam wrażenie że wg Ciebie bez pomocy Rady Zakładowej, lub innych organizacji nic dawniej samodzielnie nie można było zorganizować. Otóz jest to nieprawda.
Fakt, było trudniej niż obecnie, ale dawało się.
Pozdrowienia.
Basia
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2005-08-05 16:27:33
Witam!
> Organizowali je dla nas (mnie i mojego brata) moi rodzice.
Czyli nie sama? Uuuuu... Wpadka!
> Odniosłam wrażenie że wg Ciebie bez pomocy Rady Zakładowej, lub innych organizacji
> nic dawniej samodzielnie nie można było zorganizować.
Mylne wrażenie odniosłaś.
Nic takiego nigdzie nie napisałem.
Pozdrawiam,
Łukasz
> Organizowali je dla nas (mnie i mojego brata) moi rodzice.
Czyli nie sama? Uuuuu... Wpadka!
> Odniosłam wrażenie że wg Ciebie bez pomocy Rady Zakładowej, lub innych organizacji
> nic dawniej samodzielnie nie można było zorganizować.
Mylne wrażenie odniosłaś.
Nic takiego nigdzie nie napisałem.
Pozdrawiam,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Temat: Re: W Tatrach
Autor: ~A. Dreptaniec
Data: 2005-08-07 13:36:38
Łukasz Aranowski 4.08: … Argumenty Kol. Dreptańca są po prostu najlepsze z możliwych...
Dziękuję.
Any 4.08: … Poproszę o adres tej Rady Zakładowej, aby mogli mojej Oli ufundować wyjazd do Ameryki... A co z tymi, którym Rada Zakładowa nie zafundowała pobytu w Zakopanem?
Zamiast wypisywać bzdurne niesmaczne złośliwości nie na temat (jak chłopiec z podstawówki) powinien się Pan nauczyć dobrze czytać teksty i właściwie je rozumieć! Odsyłam ponownie do uważnego przeczytania moich postów.
Bzycus 5.08 do any: … A co jeśli właśnie twoja babcia by chciała tam jechać? przemyślcie co piszecie - WSTYD KOLEDZY!!
Bez komentarza. Dziękuję.
Bzycus 5.08: ... jakby tak w miejsce baru postawić schronisko a to nad M.O. usunąć?... myślę że choć trochę zmniejszyło by to zapał co niektórych na wędrówkę... co o tym myślicie?
Przede wszystkim piwoszy! No, i chyba przywróciłoby choć trochę jego pierwotny naturalny wygląd i trochę tej atmosfery “dzikości” sprzed dwóch wieków, której tak bardzo poszukują prawdziwi turyści.
Każdy pomysł (z wyjątkiem likwidacji dojazdów brekami i uprzywilejowania “wybranych”) - zmierzający do ograniczenia napływu do M. Oka osób huśtających się na nogach oraz do zmniejszenia zanieczyszczeń i hałasu - jest godny poważnego przemyślenia, bo rzeczywiście sprawa ta nie jest błahą, a jednocześnie jest b. trudna i skomplikowana. Jeśli dzisiaj kompetentne organy decyzyjne się nad tym problemem nie zastanowią, to być może nasze prawnuki uznają ten teren (i nie tylko) za w ogóle zamknięty dla turystów. Niektórzy wąsko patrzący powinni baczyć, aby w razie realizacji ich “pomysłów” nie “wylali też dziecka razem z kąpielą”!
Przekazuję pozdrowienia wraz z wyrazami szacunku!
Wszyscy jesteśmy współwłaścicielami naszych skarbów narodowych i wszyscy (w formie podatków) uczestniczymy w kosztach ich utrzymania, jednakże byłoby niesprawiedliwością, gdyby po równo ponosili te koszty ci, którzy po Tatrach chodzą, jak i ci. którzy w nich nie byli i nigdy nie będą, toteż słusznie należy pobierać opłaty za wstęp do TPNu - oczywiście w granicach rozsądku, różnicując ich wysokość wg możliwości poszczególnych grup społecznych. Uważam, iż zastosowanie podobnych kryteriów do opłat za przejazd brekiem z Palenicy do Włosienicy znacznie ograniczyłoby napływ piwoszy. Praktycznie widzę to w ten sposób, że TPN sprzedawałby bilety na przejazd, a właścicielom breków wypłacałby zryczałtowaną stawkę od osoby. Ponadto wyrywkowe kontrole, czy nie przewozi się osób bez biletów, eliminowałyby nieuczciwych przewoźników. Sądzę, iż zaproponowane rozwiązanie wraz z podjęciem innych dobrze przemyślanych działań pozwoliłoby na radykalną
poprawę dyskutowanej sytuacji.
Basia Z. 5.08: W Tatry jeżdżę od wczesnego dzieciństwa od lat 50, ale moim rodzicom nie fundowała tego żadna Rada Zakładowa, tylko jeździli prywatnie nocując u górali [...] w pokoju bez bieżącej wody i z wygódką na polu.
Mnie też “nie fundowała” i przez 20 lat jeździłem prywatnie, i także z dziećmi mieszkałem u górali w zatęchłej od grzyba izbie i z wygódką na polu. Ma Pani 50 lat i chyba wyższe studia, pisze przewodniki - a nie potrafiła przeczytać ze zrozumieniem tekstu moich postów. Dlaczego złośliwie wymyśla Pani tematy “zastępcze”, zamiast starać się obronić swojego bezsensownego żądania wyeliminowania dojazdów z Włosienicy do M. Oka?!
Basia Z.: ... miałam okazję pracować prawie 12 lat w minionym ustroju, a moi rodzice przepracowali w nim całe życie zawodowe i nigdy nie korzystaliśmy [...] z dobrodziejstw Rady Zakładowej...
Moja odpowiedź jak poprzednio.
Basia Z.: Organizowali je dla nas moi rodzice.
A dla mnie - nie, bo była bieda i nie było ku temu warunków (miałem 7 lat, a mój braciszek 2 miesiące, kiedy ojciec stracił nogę i miał potłuczoną głowę w wielkiej katastrofie kolejowej. Trzy osoby były zdane tylko na dwie ciężko pracujące ręce mojej matki). Dostałem jednak od rodziców dobrą kindersztubę - a Pani?
Basia Z.: ... naprawdę śmieszą mnie te wszystkie opowieści ...
I widok sera na pewno też śmieszy!
Zbyszek wygoda 6.07: Natchniony lekturą ostatnich postów kilku osób postawiłem sobie pytanie - dlaczego ostatnio na forum jest tyle uszczypliwości i [...] przecież jesteśmy tu, bo coś nas wspólnego łączy - krajoznawstwo i turystyka...
A no, właśnie! Minął już miesiąc od Pana postu - czy się coś zmieniło? Ja, jako gość na Forum, też przyjąłem wzory od p. “any” i od p. Basi Z. Przykro mi z tego powodu!
Łukasz Aranowski 5.08: ... naśmiewanie się z kol. Dreptańca jest trochę nie fair. Napisał on jedynie, że pierwszy raz pojechał w Tatry dzięki wycieczce zorganizowanej przez Radę Zakładową.
To nie była wycieczka, tylko normalne 2-tygodniowe wczasy za moje pieniądze. Wówczas domy wypoczynkowe (poza domami zakładowymi resortów i dużych przedsiębiorstw) podlegały monopolistycznej administracji FWP. Dwutyg. wczasy w tych domach były rozdzielane administracyjnie (podobnie jak kartki na mięso). Płaciło się za wczasy tak samo jak za kartkowe mięso. Kogo na to było stać, mógł kupić mięso nielegalnie po wysokiej cenie, tak samo mógł mieszkać prywatnie w Zakopanem wg standardu, na jaki było go stać. Formalnie pulą przyznanych zakładowi wczasów dysponowały rady zakładowe, ale faktycznie o tym, komu dać tę “kartkę” na wczasy, decydowali dyrektorzy, sekretarze partyjni i w pewnym stopniu przewodniczący rad zakładowych, przy czym najczęściej stopień atrakcyjności wczasów był rozkładany wg hierarchii stanowisk partyjnych i służbowych. Mnie przydzielono wczasy na okres po sezonie tj. na drugą połowę października, a miałem już wtedy 43 lata. Potem przybywałem w Tatry tylko prywatnie.
Łukasz Aranowski (dc.): Nie pisał, że jeździł tak zawsze lub że do tej pory tak jeździ. Z czego tu się śmiać? Wyjaśnijcie mi, bo ja jakoś nie rozumiem!
Dziękuję za Pański głos w tej sprawie i przekazuję wyrazy szczerej sympatii i szacunku! Serdecznie pozdrawiam. - A. Dreptaniec.
PS: To nie ja wymyśliłem temat “zastępczy” - mój wątek odnosił się tylko do M. Oka i bezsensownego żądania likwidacji furek.
Dziękuję.
Any 4.08: … Poproszę o adres tej Rady Zakładowej, aby mogli mojej Oli ufundować wyjazd do Ameryki... A co z tymi, którym Rada Zakładowa nie zafundowała pobytu w Zakopanem?
Zamiast wypisywać bzdurne niesmaczne złośliwości nie na temat (jak chłopiec z podstawówki) powinien się Pan nauczyć dobrze czytać teksty i właściwie je rozumieć! Odsyłam ponownie do uważnego przeczytania moich postów.
Bzycus 5.08 do any: … A co jeśli właśnie twoja babcia by chciała tam jechać? przemyślcie co piszecie - WSTYD KOLEDZY!!
Bez komentarza. Dziękuję.
Bzycus 5.08: ... jakby tak w miejsce baru postawić schronisko a to nad M.O. usunąć?... myślę że choć trochę zmniejszyło by to zapał co niektórych na wędrówkę... co o tym myślicie?
Przede wszystkim piwoszy! No, i chyba przywróciłoby choć trochę jego pierwotny naturalny wygląd i trochę tej atmosfery “dzikości” sprzed dwóch wieków, której tak bardzo poszukują prawdziwi turyści.
Każdy pomysł (z wyjątkiem likwidacji dojazdów brekami i uprzywilejowania “wybranych”) - zmierzający do ograniczenia napływu do M. Oka osób huśtających się na nogach oraz do zmniejszenia zanieczyszczeń i hałasu - jest godny poważnego przemyślenia, bo rzeczywiście sprawa ta nie jest błahą, a jednocześnie jest b. trudna i skomplikowana. Jeśli dzisiaj kompetentne organy decyzyjne się nad tym problemem nie zastanowią, to być może nasze prawnuki uznają ten teren (i nie tylko) za w ogóle zamknięty dla turystów. Niektórzy wąsko patrzący powinni baczyć, aby w razie realizacji ich “pomysłów” nie “wylali też dziecka razem z kąpielą”!
Przekazuję pozdrowienia wraz z wyrazami szacunku!
Wszyscy jesteśmy współwłaścicielami naszych skarbów narodowych i wszyscy (w formie podatków) uczestniczymy w kosztach ich utrzymania, jednakże byłoby niesprawiedliwością, gdyby po równo ponosili te koszty ci, którzy po Tatrach chodzą, jak i ci. którzy w nich nie byli i nigdy nie będą, toteż słusznie należy pobierać opłaty za wstęp do TPNu - oczywiście w granicach rozsądku, różnicując ich wysokość wg możliwości poszczególnych grup społecznych. Uważam, iż zastosowanie podobnych kryteriów do opłat za przejazd brekiem z Palenicy do Włosienicy znacznie ograniczyłoby napływ piwoszy. Praktycznie widzę to w ten sposób, że TPN sprzedawałby bilety na przejazd, a właścicielom breków wypłacałby zryczałtowaną stawkę od osoby. Ponadto wyrywkowe kontrole, czy nie przewozi się osób bez biletów, eliminowałyby nieuczciwych przewoźników. Sądzę, iż zaproponowane rozwiązanie wraz z podjęciem innych dobrze przemyślanych działań pozwoliłoby na radykalną
poprawę dyskutowanej sytuacji.
Basia Z. 5.08: W Tatry jeżdżę od wczesnego dzieciństwa od lat 50, ale moim rodzicom nie fundowała tego żadna Rada Zakładowa, tylko jeździli prywatnie nocując u górali [...] w pokoju bez bieżącej wody i z wygódką na polu.
Mnie też “nie fundowała” i przez 20 lat jeździłem prywatnie, i także z dziećmi mieszkałem u górali w zatęchłej od grzyba izbie i z wygódką na polu. Ma Pani 50 lat i chyba wyższe studia, pisze przewodniki - a nie potrafiła przeczytać ze zrozumieniem tekstu moich postów. Dlaczego złośliwie wymyśla Pani tematy “zastępcze”, zamiast starać się obronić swojego bezsensownego żądania wyeliminowania dojazdów z Włosienicy do M. Oka?!
Basia Z.: ... miałam okazję pracować prawie 12 lat w minionym ustroju, a moi rodzice przepracowali w nim całe życie zawodowe i nigdy nie korzystaliśmy [...] z dobrodziejstw Rady Zakładowej...
Moja odpowiedź jak poprzednio.
Basia Z.: Organizowali je dla nas moi rodzice.
A dla mnie - nie, bo była bieda i nie było ku temu warunków (miałem 7 lat, a mój braciszek 2 miesiące, kiedy ojciec stracił nogę i miał potłuczoną głowę w wielkiej katastrofie kolejowej. Trzy osoby były zdane tylko na dwie ciężko pracujące ręce mojej matki). Dostałem jednak od rodziców dobrą kindersztubę - a Pani?
Basia Z.: ... naprawdę śmieszą mnie te wszystkie opowieści ...
I widok sera na pewno też śmieszy!
Zbyszek wygoda 6.07: Natchniony lekturą ostatnich postów kilku osób postawiłem sobie pytanie - dlaczego ostatnio na forum jest tyle uszczypliwości i [...] przecież jesteśmy tu, bo coś nas wspólnego łączy - krajoznawstwo i turystyka...
A no, właśnie! Minął już miesiąc od Pana postu - czy się coś zmieniło? Ja, jako gość na Forum, też przyjąłem wzory od p. “any” i od p. Basi Z. Przykro mi z tego powodu!
Łukasz Aranowski 5.08: ... naśmiewanie się z kol. Dreptańca jest trochę nie fair. Napisał on jedynie, że pierwszy raz pojechał w Tatry dzięki wycieczce zorganizowanej przez Radę Zakładową.
To nie była wycieczka, tylko normalne 2-tygodniowe wczasy za moje pieniądze. Wówczas domy wypoczynkowe (poza domami zakładowymi resortów i dużych przedsiębiorstw) podlegały monopolistycznej administracji FWP. Dwutyg. wczasy w tych domach były rozdzielane administracyjnie (podobnie jak kartki na mięso). Płaciło się za wczasy tak samo jak za kartkowe mięso. Kogo na to było stać, mógł kupić mięso nielegalnie po wysokiej cenie, tak samo mógł mieszkać prywatnie w Zakopanem wg standardu, na jaki było go stać. Formalnie pulą przyznanych zakładowi wczasów dysponowały rady zakładowe, ale faktycznie o tym, komu dać tę “kartkę” na wczasy, decydowali dyrektorzy, sekretarze partyjni i w pewnym stopniu przewodniczący rad zakładowych, przy czym najczęściej stopień atrakcyjności wczasów był rozkładany wg hierarchii stanowisk partyjnych i służbowych. Mnie przydzielono wczasy na okres po sezonie tj. na drugą połowę października, a miałem już wtedy 43 lata. Potem przybywałem w Tatry tylko prywatnie.
Łukasz Aranowski (dc.): Nie pisał, że jeździł tak zawsze lub że do tej pory tak jeździ. Z czego tu się śmiać? Wyjaśnijcie mi, bo ja jakoś nie rozumiem!
Dziękuję za Pański głos w tej sprawie i przekazuję wyrazy szczerej sympatii i szacunku! Serdecznie pozdrawiam. - A. Dreptaniec.
PS: To nie ja wymyśliłem temat “zastępczy” - mój wątek odnosił się tylko do M. Oka i bezsensownego żądania likwidacji furek.
Temat: Re: W Tatrach
Autor: ~A. Dreptaniec
Data: 2005-08-07 15:32:20
Diękuję i pozdrawiam! Z wyrazami sympatii i szacunku A. Dreptaniec
Temat: Re: W Tatrach
Autor: any
Data: 2005-08-07 21:19:46
Dobry Wieczór!
> Zamiast wypisywać bzdurne ...
Dziekuję za dobre rady, pozwoli Pan, że nie skorzystam, nauki czytania ze zrozumieniem nie polecę Panu, z kilku względów, ale nie do tego zmierzam. Proszę jeszcze raz przeczytać moje teksty, może bez emocji, zwiazanych z pobytem nad Morskim Okiem.
Nie zamierzam nikomu prawić impertynencji, jeżeli ktoś, na podstawie moich poprzednich postów odniósł takie wrażenie, najmocniej przepraszam, nie było moją intencją ubliżanie komukolwiek.
> A co jeśli właśnie twoja babcia by chciała tam jechać?
Gdyby moja babcia zechciała się tam udać, to ponownie udałbym się do Starosty Powiatowego po zezwolenie na wjazd i ją tam zawiózł. Dokładnie tak samo, jak to zrobiłem przed dwoma laty.
Ale czy to jest dobre?
Nie o to chodzi by się licytować, kto starszy, kto ma prawo, kto nie ma decydowac o tym, kogo wpuścić w Tatry, czy do Morskiego Oka.
Każda z propozycji ograniczenia ruchu w tym rejonie kogoś skrzywdzi.
Pisze Pan, że każdy pomysł poza likwidacją furek jest godzien zastanowienia - owszem, nad każdym z nich każdy z nas się zastanowił.
Ja zastanawiając się nad pańskim protestem pytam, a co z tymi, którym rada zakładowa przed trzydziestu laty także dała skierowanie na wczasy do Zakopanego, ale dzisiaj nie stać ich na przyjazd w Tatry?
Pytał pan, co gdyby moja babcia chciała zajrzeć nad Morskie Oko, jest ona na tyle szczęśliwa, że może tam być w praktycznie każdej chwili, ale jest kilka babć, jej sąsiadek, koleżanek, dla których 50 zł na breka jest poza zasięgiem. Ponawiam pytanie, bez ironii, bez złośliwości, po prostu od pierwszego pańskiego postu chcę poznać odpowiedź na to pytanie:
Co Pan im zaproponuje, panie Dreptaniec?
Pozdrawiam
any
> Zamiast wypisywać bzdurne ...
Dziekuję za dobre rady, pozwoli Pan, że nie skorzystam, nauki czytania ze zrozumieniem nie polecę Panu, z kilku względów, ale nie do tego zmierzam. Proszę jeszcze raz przeczytać moje teksty, może bez emocji, zwiazanych z pobytem nad Morskim Okiem.
Nie zamierzam nikomu prawić impertynencji, jeżeli ktoś, na podstawie moich poprzednich postów odniósł takie wrażenie, najmocniej przepraszam, nie było moją intencją ubliżanie komukolwiek.
> A co jeśli właśnie twoja babcia by chciała tam jechać?
Gdyby moja babcia zechciała się tam udać, to ponownie udałbym się do Starosty Powiatowego po zezwolenie na wjazd i ją tam zawiózł. Dokładnie tak samo, jak to zrobiłem przed dwoma laty.
Ale czy to jest dobre?
Nie o to chodzi by się licytować, kto starszy, kto ma prawo, kto nie ma decydowac o tym, kogo wpuścić w Tatry, czy do Morskiego Oka.
Każda z propozycji ograniczenia ruchu w tym rejonie kogoś skrzywdzi.
Pisze Pan, że każdy pomysł poza likwidacją furek jest godzien zastanowienia - owszem, nad każdym z nich każdy z nas się zastanowił.
Ja zastanawiając się nad pańskim protestem pytam, a co z tymi, którym rada zakładowa przed trzydziestu laty także dała skierowanie na wczasy do Zakopanego, ale dzisiaj nie stać ich na przyjazd w Tatry?
Pytał pan, co gdyby moja babcia chciała zajrzeć nad Morskie Oko, jest ona na tyle szczęśliwa, że może tam być w praktycznie każdej chwili, ale jest kilka babć, jej sąsiadek, koleżanek, dla których 50 zł na breka jest poza zasięgiem. Ponawiam pytanie, bez ironii, bez złośliwości, po prostu od pierwszego pańskiego postu chcę poznać odpowiedź na to pytanie:
Co Pan im zaproponuje, panie Dreptaniec?
Pozdrawiam
any
Temat: Re: W Tatrach
Autor: any
Data: 2005-08-07 21:48:31
Krzychu Drogi!
W oryginale mój imiennik zwrócił się zacytowanymi słowy do pułkownika. Prosił pana Wołodyjowskiego, aby dobił go oszczędzając mu cierpień.
Myśmy szabel nie krzyżowali, komuż zatem mam zadać śmiertelny cios oszczędzając mu mąk?
--
pozdrawiam
any
W oryginale mój imiennik zwrócił się zacytowanymi słowy do pułkownika. Prosił pana Wołodyjowskiego, aby dobił go oszczędzając mu cierpień.
Myśmy szabel nie krzyżowali, komuż zatem mam zadać śmiertelny cios oszczędzając mu mąk?
--
pozdrawiam
any
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Krzychu S.
Data: 2005-08-07 23:38:39
Nikogo nie musisz dobijać!
Cytat "kończ Waść, wstydu oszczędź" jest bardziej uniwersalny niż sądzisz. Odnosi się również do żenujących wypowiedzi. Uważam, że Twoje posty skierowane do kolegi dreptańca są niesmaczne i zbyt natarczywe. Po prostu stanąłem w jego obronie.
Cytat "kończ Waść, wstydu oszczędź" jest bardziej uniwersalny niż sądzisz. Odnosi się również do żenujących wypowiedzi. Uważam, że Twoje posty skierowane do kolegi dreptańca są niesmaczne i zbyt natarczywe. Po prostu stanąłem w jego obronie.
Temat: Re: W Tatrach
Autor: JanMaciej...
Data: 2005-08-08 14:07:16
Basia Z. napisała >> Zresztą uważam że nasza dyskusja jest bezprzedmiotowa, bo i tak nic się w Tatrach nie zmieni, a tłok będzie coraz gorszy...
I w Tatrach, w miejscach gdzie wycieczka „musi być”, i w Pieninach na Trzech Koronach gdzie też „trzeba być” po spłynięciu Dunajcem. O dziwo, na sudeckim Śnieżniku też bywa tłoczno, bo o Śnieżce nie wspomnę.
Na szczęście są takie okresy kiedy góry są tylko dla górskich turystów.
I w Tatrach, w miejscach gdzie wycieczka „musi być”, i w Pieninach na Trzech Koronach gdzie też „trzeba być” po spłynięciu Dunajcem. O dziwo, na sudeckim Śnieżniku też bywa tłoczno, bo o Śnieżce nie wspomnę.
Na szczęście są takie okresy kiedy góry są tylko dla górskich turystów.
Temat: Re: W Tatrach
Autor: JanMaciej...
Data: 2005-08-10 08:14:09
A propos dyskusji, to wygląda na to, że włodarze TPN i Zakopanego uwzględnili niektóre postulaty dyskutantów. W INTERIA piszą, że „Tatry tylko dla bogatych!”
... Tatrzańskie szlaki nie są tanie. Dla przeciętnej rodziny (2+2) jednorazowe wejście w obszar Tatrzańskiego Parku Narodowego to wydatek 13,20 zł (dwa bilety normalne po 4.40 zł i dwa ulgowe po 2.20 zł). Do tego mapka za ok. 8 zł. TPN ma zniżki dla uczących się, emerytów i rencistów oraz służb mundurowych. Dostępne są bilety 1,2,3 4 lub 7 dniowe, co nie zmienia faktu ze dla przeciętnego turysty ceny są wysokie. Czterodniowy bilet dla dwóch osób dorosłych i dwójki dzieci to prawie 55 zł. ...
... Tatrzańskie szlaki nie są tanie. Dla przeciętnej rodziny (2+2) jednorazowe wejście w obszar Tatrzańskiego Parku Narodowego to wydatek 13,20 zł (dwa bilety normalne po 4.40 zł i dwa ulgowe po 2.20 zł). Do tego mapka za ok. 8 zł. TPN ma zniżki dla uczących się, emerytów i rencistów oraz służb mundurowych. Dostępne są bilety 1,2,3 4 lub 7 dniowe, co nie zmienia faktu ze dla przeciętnego turysty ceny są wysokie. Czterodniowy bilet dla dwóch osób dorosłych i dwójki dzieci to prawie 55 zł. ...
Temat: Re: W Tatrach
Autor: ~A. Dreptaniec
Data: 2005-08-10 10:27:30
Dzień dobry! (po przerwie spowodowanej awarią monitora).
> A co jeśli właśnie twoja babcia by chciała tam jechać?
> Pytał pan, co gdyby moja babcia chciała zajrzeć nad Morskie Oko...
To pytanie postawił Panu p. “bzycus” 5.08. Zaproponowałem Panu uważne czytanie moich tekstów, ale odpowiedział Pan: “Dziękuję za dobre rady [...] nie skorzystam”...
> ... ale dzisiaj nie stać ich na przyjazd w Tatry?
> ... ale jest kilka babć [...] dla których 50 zł na breka jest poza zasięgiem [...] Co Pan im zaproponuje, panie Dreptaniec?
Zaproponowałem w ostatnim poście (z 7.08 godz. 13), ale moich tekstów nie chce Pan uważnie czytać z właściwym ich zrozumieniem.
PS:
Niepoważna zadziorność jest cechą nastolatków, lecz niestety nie zawsze z wiekiem przemija.
Odpowiadanie na niedorzeczne “konkluzje” i niedorzeczne pytania już mnie zmęczyło! Następne będą ignorowane.
> A co jeśli właśnie twoja babcia by chciała tam jechać?
> Pytał pan, co gdyby moja babcia chciała zajrzeć nad Morskie Oko...
To pytanie postawił Panu p. “bzycus” 5.08. Zaproponowałem Panu uważne czytanie moich tekstów, ale odpowiedział Pan: “Dziękuję za dobre rady [...] nie skorzystam”...
> ... ale dzisiaj nie stać ich na przyjazd w Tatry?
> ... ale jest kilka babć [...] dla których 50 zł na breka jest poza zasięgiem [...] Co Pan im zaproponuje, panie Dreptaniec?
Zaproponowałem w ostatnim poście (z 7.08 godz. 13), ale moich tekstów nie chce Pan uważnie czytać z właściwym ich zrozumieniem.
PS:
Niepoważna zadziorność jest cechą nastolatków, lecz niestety nie zawsze z wiekiem przemija.
Odpowiadanie na niedorzeczne “konkluzje” i niedorzeczne pytania już mnie zmęczyło! Następne będą ignorowane.
Temat: Re: W Tatrach
Autor: Henek
Data: 2005-08-10 10:45:50
> Zaproponowałem w ostatnim poście (z 7.08 godz. 13),
Serio ?
Mógłby Pan przybliżyć swój pomysł ? Jak to realizować ?
> Dlaczego pomysł likwidacji furek nazywa Pan bezsensowny ?
Czy to nie objaw nadchodzącego z wiekiem mentorstwa ?
Kiedy zamykano drogę do Moka weilu twierdziło że to bezsens.
Niestety argumenty uzyte w większości przez Pana to czysta demagogia. Tym gorsza że Polacy temat starości uważają w większości za tabu i są bardzo drażliwi na tym punkcie. Co zresztą było widać od razu w kilku postach.
Pozdr Henek
Serio ?
Mógłby Pan przybliżyć swój pomysł ? Jak to realizować ?
> Dlaczego pomysł likwidacji furek nazywa Pan bezsensowny ?
Czy to nie objaw nadchodzącego z wiekiem mentorstwa ?
Kiedy zamykano drogę do Moka weilu twierdziło że to bezsens.
Niestety argumenty uzyte w większości przez Pana to czysta demagogia. Tym gorsza że Polacy temat starości uważają w większości za tabu i są bardzo drażliwi na tym punkcie. Co zresztą było widać od razu w kilku postach.
Pozdr Henek
Temat: Re: W Tatrach
Autor: any
Data: 2005-08-10 23:35:59
Dobry Wieczór!
> To pytanie postawił Panu p. “bzycus” 5.08.
I Pan się pod nim podpisał.
> Zaproponowałem w ostatnim poście
Taa, znany i kochany system uznanowo-rozdzielczy, nagradzający zaufanych ludzi systemu, już to zapomnieliśmy?
> Odpowiadanie na niedorzeczne “konkluzje” i niedorzeczne
Jak to przyjemnie wbić szpilkę i ukryć się za zasloną wieku i zmęczenia.
BTW. W całej tej dyskusji najbardziej rozbawiło mnie, że jakoś nikomu nie przyszedł do głowy istotny argument przeciwko opcji "fizycznej":
Na Giewoncie nie ma schroniska, wyciapu i kotleta, na szczyt ten nie prowadzi droga z brekami wiozącymi babcie.
A i tak są tam tłumy!
z lekka rozczarowany
pozdrawiam
any
> To pytanie postawił Panu p. “bzycus” 5.08.
I Pan się pod nim podpisał.
> Zaproponowałem w ostatnim poście
Taa, znany i kochany system uznanowo-rozdzielczy, nagradzający zaufanych ludzi systemu, już to zapomnieliśmy?
> Odpowiadanie na niedorzeczne “konkluzje” i niedorzeczne
Jak to przyjemnie wbić szpilkę i ukryć się za zasloną wieku i zmęczenia.
BTW. W całej tej dyskusji najbardziej rozbawiło mnie, że jakoś nikomu nie przyszedł do głowy istotny argument przeciwko opcji "fizycznej":
Na Giewoncie nie ma schroniska, wyciapu i kotleta, na szczyt ten nie prowadzi droga z brekami wiozącymi babcie.
A i tak są tam tłumy!
z lekka rozczarowany
pozdrawiam
any
Temat: Re: W Tatrach
Autor: ~A. Dreptaniec
Data: 2005-11-07 09:24:00
> nagradzający zaufanych ludzi systemu <
Do Pana Łukasza!
Przyznaję, iż po zamieszczeniu mojego listu z 4 listopada w wątku "Kupiłem sobie rower", następne posty były już zbędne. Emocje okazały się silniejsze od myślenia.
Pozdrawiam! A. Dreptaniec.
Do Pana Łukasza!
Przyznaję, iż po zamieszczeniu mojego listu z 4 listopada w wątku "Kupiłem sobie rower", następne posty były już zbędne. Emocje okazały się silniejsze od myślenia.
Pozdrawiam! A. Dreptaniec.