O kim powinnismy pamiętać?

Witam!!!

Mam do Was wszystkich serdeczną prośbę.

Wypowiedzcie się w następującym temacie:
"Wybitni polscy wspinacze wysokogórscy - o kim powinniśmy pamiętać?"

Podajcie imię i nazwisko. Ewentualnie kilka zdań uzasadnienia. Można podać kilka propozycji. Autorce tematu najbardziej zależy na osobach, które już od nas odeszły na wieczną wędrówkę.

Wasze odpowiedzi są potrzebne jednej z naszych koleżanek do pracy. Bardziej chodzi w nich o Wasz osobisty odbiór naszych rodzimych zdobywców, niż o obiektywną klasyfikację.

Liczę na Was!

Pozdrawiam,
Łukasz

Moja propozycja to:
Wanda Rutkiewicz (1943 - 1992) - najwybitniejsza polska alpinistka i himalaistka.
W 1978 roku jako pierwsza Polka i trzecia kobieta na świecie weszła na Mount Everest.
Od 1985 do 1991 roku zdobyła siedem szczytów 8-tysięcznych. Zginęła podczas wyprawy na Kanczendżangę w 1992 roku.

a gdyby były potzrebne konkretniejsze informacje to może się przysłużę tymi:

Urodziła się na Litwie w miejscowości Pługiany. Po II wojnie światowej z całą rodziną przyjechała do Wrocławia. Studiowała na Politechnice Wrocławskiej, z dyplomem inżyniera elektroniki pracowała w Instytucie Automatyki Systemów Energetycznych. Później przeniosła się do Warszawy, podjęła pracę w Instytucie Maszyn Matematycznych. Zapowiadała się na świetną siatkarkę, grała w I lidze (nawet kandydowała do gry w reprezentacji Polski).

Pierwsze kontakty ze wspinaniem miała w Sokolikach, skałkach koło Jeleniej Góry. Tam się zaczęła jej przygoda z górami, potem były Tatry, Alpy i w końcu Himalaje. Należała do Klubu Wysokogórskiego we Wrocławiu, a po 1973 roku, kiedy przeniosła się, do Klubu Wysokogórskiego w Warszawie.

Zdobyła osiem z czternastu ośmiotysięczników:

16 października 1978 - Mount Everest,
1985 - Nanga Parbat,
1986 - K-2 (jako pierwsza kobieta),
1987 - Shisha Pangma,
1989 - Gasherbrum II,
1990 - Gasherbrum I,
1991 - Cho Oyu (w samotnej wyprawie),
1991 - Annapurna (samotnie).
A także w swym bogatym dorobku wspinaczkowym posiada takie m. in. wejścia:

w 1975 jako pierwszy człowiek weszła na Gasherbrum III (7952 m n.p.m. w Karakorum)
północny filar Egieru,
północna ściana Matterhorn (4478 m n.p.m. Alpy),
południowa ściana Aconcagua (6960 m n.p.m. Andy),
Zginęła w 1992 podczas podejścia na szczyt Kangchenjunga, którego zdobycie miało być kolejnym krokiem na drodze do sięgnięcia po Koronę Gór.

Była autorką filmów i książek alpinistycznych:

„Zdobycie Gaszerbrumów”,
„Na jednej linie”,
„Karawana do marzeń”.

Dla zainteresowanych polecam te lektury!!!

Od razu przychdzą do głowy dwa nazwiska:
Jerzy Kukuczka
Wanda Rutkiewicz

Pozdr
Marcin

Jerzy Kukuczka (wg mnie byl lepszy od R.Messnera)
Wanda Rutkiewicz
Krzysztof Wielicki
Leszek Cichy
Andrzej Zawada
Piotr Pustelnik
Andrzej Czok

Pozdrawiam

WOJTEK

PS: jak by co to zaraz napiszę uzasadnienia

> Jerzy Kukuczka (wg mnie byl lepszy od R.Messnera)
Wanda Rutkiewicz
Krzysztof Wielicki
Leszek Cichy
Andrzej Zawada
Piotr Pustelnik
Andrzej Czok

Chyba chodziło raczej o te osoby, które na zawsze zostały w górach. Z tego grona to większość jeszcze ma się całkiem dobrze.

Rafał

to w takim razie z tego szacownego grona zostają

J.Kukuczka
W.Rutkiewicz
A.Czok

Pozdrawiam

WOJTEK

Jurka Kukuczkę spotkałem na prelekcji w Tarnowie po jego triumfalnym powrocie z Shisha Pangma. Dostałem autograf i zapytałem się co zamierza dalej robić. Odpowiedział mi że dalej będzie chodził na siedmio i ośmiotysięczniki wytyczając nowe trasy. Powiedział że w najbliższym czasie znowu ruszy na Lhotse tylko się nacieszy rodziną.
P.S.
Dopisuję do listy kochanego Klimka Bachledę.

Grupa kilku alpinistów, która zginęła w lawinie pod Ewerestem.

Z moich bardzo prywatnych wspomnień - Mirek Falko Dąsal, z którym byłam w marcu lub kwietniu 1986 na zimowisku w Kieżmarskiej Chacie i z którym (po wypiciu sporej ilości słowackiego piwa) śpiewaliśmy na dwa (a nawet trzy, lub cztery) głosy "Krywania" aż sie niosło pod Mały Kieżmarski.

Kiedy rozstawaliśmy się na dworcu PKS w Zakopanem, powiedział "szkoda ze nie poznaliśmy się bliżej ...". Powiedzialm - nic straconego, jeszcze zdążymy.

Nie spotkaliśmy się nigdy więcej.

Zawsze kiedyś śpiewam "Krywania" a zwłaszcza "po użyciu" myślę o Nim. A jak jestem bardzo "po użyciu" to wszystkim o tym opowiadam.

Pozdrowienia.

Basia

P.S. Teraz jestem absolutnie trzeźwa

Cześć!

> A jak jestem bardzo "po użyciu" to wszystkim o tym opowiadam.

Oooo... I nie tylko o tym...

Pozdrawiam,
Łukasz

PS. Baśka! Nie wybrałabyś się w weekend na Szyroki? Jakoś dawno się nie widzieliśmy i pewnie tematów się zebrało sporo! Przyjedź - zwłaszcza, że Pieczu nie może.
Ł.

To ma byś w pasmach wysokogórskich, a nie w naszych kochanych tatrach ( a tak na marginesie wg mnie Maciej Sieczka był lepszy). Do mojej wcześniejszej listy dopisuję jeszcze:
- Tadeusz Piotrowski

Pozdrawiam

WOJTEK

To ja jeszcze dodam Jana Długosza, którego wszyscy chyba pamiętają dzięki "Kominowi Pokutników".

Radek