Forum członków i sympatyków PTTK
login:  
hasło:  

Tematyka ogólna

A w Beskidzie...

wszystkich wiadomości w wątku: 24
data najnowszej wiadomości: 2006-02-12

Temat: A w Beskidzie...
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2005-05-16 10:10:18

Witam!!!

Przez ostatnie 17 dni dane mi było totalnie oderwać się od wszelkich ważnych i pilnych spraw i powędrować z plecakiem po pięknych Beskidach. :-)

Trasa nasza zaczęła się 30 kwietnia w Zagórzu. W nocnej rzeźni relacji Warszawa Wschodnia - Zagórz jak zwykle był sajgon, bowiem PKP tradycyjnie zostało zaskoczone długim weekendem. Na szczęście ciągle funkcjonuje wynalazek rezerwacji przedziałów... ;-)

Z Zagórza ruszyliśmy poprzez piękne pogórza leśno-polnymi drogami w kierunku Morochowa. I od razu pierwsza rada - NIE WARTO podjeżdżać busami w góry. Trasy z Zagórza, Sanoka czy Leska na południe są na tyle piękne, że nie należy ich omijać. Poza tym niewielka wysokość wzniesień pozwala stopniowo nabrać kondycji... :-)

I jeszcze uwaga - na mojej wcale nie najstarszej mapie Bieszczadów jest zaznaczony zły przebieg szlaku niebieskiego idącego z Sanoka. Schodząc do miejscowości Granica szlak biegnie w rzeczywistości do skrzyżowania dróg, a potem wali szosą do Morochowa (na mapie robi dziwny skręt na wschód po czym kilometr dalej spada do miejscowości równolegle do rzeczywistego przebiegu, a później do Morochowa idzie okolicznymi wzgórzami).

Spaliśmy powyżej Zawadki Morochowskiej w pięknej dolince. Następnego dnia trasa biła rekordy malowniczości wiodąc przez wzgórza nad Bukowskiem, Wolę Piotrową i wspinając się na południowe stoki Bukowicy, aby żółtym szlakiem opaść w dolinę Wisłoka. Tak weszliśmy w Beskid Niski. Po drodze spotkaliśmy grupę warszawskich SKPB-oli na czele z Adamem Panasikiem, którzy podpowiedzieli nam uroczą polankę na nocleg. Sami gnali do Rzepedzi, aby następnego dnia zdążyć na ześrodkowanie rajdu "Beskid Niski" w Dołżycy.

Kolejny dzień to trasa przez Kanasiówkę do Jasiela. Już w samym Jasielu znowu minęliśmy kilku plecakowców usiłujących jeszcze tego wieczora dotrzeć do Dołżycy na ześrodkowanie. Zapytali mnie wtedy uczestnicy mojej grupy czemu my tam nie idziemy. Dobre pytanie... Może przede wszystkim dlatego, że ja w Beskidzie Niskim szukam czegoś, co jest odwrotnością kilkusetosobowego spędu i gigantycznej imprezy? Dzięki temu jakoś mi nie po drodze z ześrodkowaniami tego rajdu - i to już od 11 lat, od kiedy tylko zacząłem w maju jeździć z gitarą i namiotem w Beskid Niski. Aczkolwiek podobno są to imprezy z roku na rok coraz bardziej udane... :-)

Nestępnego dnia przechodząc przez Kamień było jak w słowach piosenki:
"Jakże słonecznie się nagle zrobiło
- choć las nas straszył niepogodą.
Jaśliskie ciepło wciąż nam sie śniło,
bo z każdym rajdem tu drogi wiodą. (...)"

Jak już doszliśmy - piosenka leciała dalej:
"(...) Tutaj pan Lorenc w drzwiach wita gości,
tutaj w schronisku nasz drugi dom. (...)"


Jakoś nam sie poszczęściło - ledwo doszliśmy do schroniska rozpetała sie burza ("Tu nie doścignie nas burzy grom..."), której odległe grzmienia poganiały nas w czasie zejścia z Kamienia. I padało przez cały wieczór i następny dzień... A następnego dnia nie zmieniliśmy lokalu - ot, tylko PKS-em podjechaliśmy do Bóbrki, po zwiedzeniu której i spacerze do Wietrzna (drewniany kościółek) wróciliśmy do schroniska.

Następny dzień to trasa do Ropianki. Już trzecia noc pod dachem... :-) Ropianka miała być czynna do końca długoweekendowego tygodnia, ale prowadzący chatkę z braku turystów postanowili ją zamknąć wcześniej i skoro świt wracać do Warszawy - nasze przybycie zmieniło im plany i zostali jeszcze jeden dzień. W chatce dosłownie minęliśmy się w drzwiach z kursowym "Przejściem" mojego macierzystego koła. Pozdrowienia i uściski, kilka wspólnych piosenek odśpiewanych gromkim głosem i parząca w podniebienie sałatka ze świerzych pokrzyw. Potem tamta grupa poszła na PKS do domu (choć jedną osobe udało nam sie przechwycić na jeden dzień). Beskid Niski z każdym dniem pustoszał...

Kolejny dzień i... znowu nocleg pod dachem. W Hucie Polańskiej skusiła nas cena i luksusy za to oferowane. Prywatne schronisko z dostępem do świetnie wyposażonej kuchni i ciepłym prysznicem za jedyne 15 złotych. Dodatkowo sympatyczny młody prowadzący, który przyszedł i przegadał z nami pół wieczora. Niestety zapomniałem się go zapytać o potwierdzenie lub zaprzeczenie brzydkich plotek, jakoby to z jego inicjatywy zlikwidowano schronisko PTSM w pobliskich Polanach. Zatem ta zagadka ciagle czeka na rozwiązanie... :-)

Następny dzień upłynął nam pod znakiem dyskusji o przebiegu szlaku niebieskiego przez Dolinę Ciechani. Sprawa jest stara - pewnego roku dyrektor Magurskiego Parku Narodowego uznał, iż piękna dolina Ciechani jest za ładna dla oka turystów i motywując to dobrem dzikiego ptactwa postanowił przenieść szlak na nieciekawe i zalesione pasmo graniczne. Wybuchły protesty - zaczął oddział PTTK w Jaśle (na czele ze Ś.P. kol. Wałachem), a potem protestowały wszystkie środowiska turystyczne w Polsce - sam jako Przewodniczący Komisji Akademickiej wysyłałem pismo w tej sprawie. Milczała tylko... Komisja Turystyki Górskiej ZG PTTK - czyli ciało najbardziej uprawnione do zabrania głosu. Zresztą - jak pokazuje całe moje doświadczenie - milczenie w podobnych sprawach jest główną specjalnością KTG. Podobno w Radzie Naukowej Parku jest nawet jeden z członków KTG, który... poparł zmiany (tak przynajmniej napisał dyrektor MPN w swojej odpowiedzi na moje pismo). Czy ów kolega miał legitymację KTG do reprezentowania jej w tej sprawie - nie wiem. Wiem tylko, że sytuacja ta skłóciła oddział jasielski z KTG, a samej Komisji wystawiła w środowisku jak najgorszą ocenę.

Stanęło jak zwykle na niczym - nadgorliwy dyrektor nadal szlak chce przesunąć, ale od kilku lat tego nie robi. Szlak jest odnawiany niejako nielegalnie przez kolegów z Jasła. Totalna paranoja. Naszej grupie dało to temat do dyskusji na cały dzień... :-)

Na nocleg wylądowaliśmy pod Dębim Wierchem w górnej części prześlicznej doliny Radocyny. Popijając herbatę z wody z Wisłoki, która koło naszych namiotów miała postać malutkiego potoczku przedzierającego się przez podmokłe łąki pokryte kwitnącymi kaczeńcami uznaliśmy, iż jest nam dobrze... :-) W swojej niewielkiej zgranej grupce, przy małym ognisku, najedzeni po same gardłodziurki śpiewaliśmy i graliśmy piosenki turystyczne. Poczucie szczęścia szybko nas jednak opuściło, gdy w nocy temperatura spadła do -10 stopni... :-)

Kolejnego dnia przeszliśmy przez Jaworzynę Konieczniańską i postanowiliśmy zrobić biwak leśny. Na przełęczy Regetowskiej odbiliśmy od granicy i po 100 metrach znaleźliśmy w jarze nad potokiem wyśmienitą półkę na której stanęły dwa namioty (była nas szóstka), a po drugiej stronie potoku rozpaliliśmy ognisko. Śliczne miejsce.

Następny dzień to Wysowa i jej atrakcje - wody, knajpa łemkowska i "Pan Kalendarz" (ci co byli wiedzą o co chodzi, a co nie byli - muszą pojechać). Nocleg w Ropkach, gdzie lada dzień rozpocznie się wyrąb lasów pod trasy narciarskie z Ostrego Wierchu. Kolejna porażka środowiska turystycznego...

Następnego dnia z Hańczowej odjechała większość grupy i zostaliśmy sami z Kalinką. Nie zazdrościliśmy tym co muszą wracać - choć i tak przedłużyli wyjazd ile się dało (był już wtorek następnego tygodnia po długim weekendzie). Nas czekało jeszcze 5 dni w górach.

Szliśmty przez piękną dolinę Czertyżnego, a potem fatalnie wyznakowanym czerwonym szlakiem do Mochnaczki. Tam porzuciłem szlak, gdyż wejście na Huzary jest możliwe dużo fajniejszą drogą niż czyni to szlak. Na Huzarach zaczął się odcinek totalnie zastonkowiony. W adidaskach i dresikach kręciło się mnóstwo kuracjuszy z pobliskiej Krynicy. Las totalnie zasikany, przy ścieżkach śmieci. Przez Górę Parkową dotarliśmy do Krynicy, gdzie przezornie kupiliśmy bilet z miejscówką na sobotę do domu i znaleźliśmy nocleg w uroczej kwaterze z pościelą, ogólnodostępną kuchnią i cieplutkim prysznicem 24h/dobę za jedyne 15 złotych od osoby (30 zł za pokój dwuosobowy). Szok!

Następnego dnia podarowaliśmy sobie odrobinę luksusu i po przejściu szlakiem do Czarnego Potoku na Jaworzynę Krynicką wjechaliśmy gondolą. A co mi tam... :-)

Potem krótki przeskok na Łabowską. Tam rozgościlismy się na trzy długie dni. I teraz niestety musiałem troszeczkę przypomnieć sobie sprawy dyskutowane i na naszym forum i na preclu i kilka rzeczy posprawdzać.

1) Hala Łabowska - kuchnia nadal wegetariańska (ściślej: laktowegetariańska - czyli z mlekiem i przetworami mlecznymi, ale bez jajek). Zupy po 4-5 zł, dania główne po 4-7 zł. Tanio i smacznie. Pieką własny chleb - pychota (wyżebrałem bochenek do Warszawy) - sam też piekę chleb (swego czasu codziennie przez pół roku), ale oni dodają jakiś specjalnych ziół i wychodzi coś naprawdę niezwykłego. Kalinka zapisała co to jest i zamierzamy spróbować. :-) Nocleg - 20-25 zł. Atmosfera - bardzo życzliwa dla turystów. Wrzątek - co łaska (skrzyneczka obok bufetu) - może przez to taki tani, że nie trzeba amortyzować linii energetycznej (ROTFL!!!). Niestety prysznic letni, choć widok z kabiny prysznicowej rekompensuje wszystkie niedogodności. Obiekt czysty i zadbany.
Sama Łabowska - mimo tego, że do wegetarianina mi daleko - jest ciekawą odmianą wobec innych schronisk. W sumie odważny ruch spółki moim zdaniem się sprawdził. Widać, że dzierżawca ma pomysł na ten obiekt, choć odbiega on od standardowego wyobrażenia schroniska. Moim zdaniem dopóki będzie on spełniał swoją rolę - warto go wspierać.

2) Bacówka nad Wierchomlą - to schronisko (a raczej jego nowy dzierżawca) nie dawno obudziło kontrowersje za sprawą postu Pawła Golemana. Nie mogłem zatem tam nie pójść... :-) Nowy dzierżawca - bardzo życzliwy. Wpadka, która opisywał Paweł - mimo że ewidentna - mam nadzieję, była jednorazowa. Odpowiedź dzierżawcy na preclu (delikatnie pisząc - niegrzeczna) była absolutnie nieadekwatna do człowieka jakiego zobaczyłem w realu (sypmpatyczny człowiek). Dziwne...
Bufet przyzwoity - jest wybór i jedzenie jest dosyć smaczne. Jednak sporą wadą są ceny. Talerz zupy kosztuje 8 złotych, łazanki z kapustą (zwykłe danie barowe) - też 8, a porcja gulaszu - 20. Dwa razy drożej niż na Łabowskiej. IMHO - przegięcie. Za obiad dla dwóch osób wychodzi 32 złote. Jak dodamy nocleg po 20 i cenę śniadania, to za pobyt w schronisku dla parki wychodzi prawie stówa. Dużo za drogo... Wrzątek co prawda jest bezpłatny, a kibelki czyściutkie. Zatem podsumowując powiem tak - dzierżawca "czuje bluesa" i jest w porządku. Jedyne na co warto by mu zwrócić uwagę to na ceny w bufecie, co koledze Kalarusowi niniejszym przedstawiam.

I jeszcze jedna ciekawostka:
Dzierżawca Hali Łabowskiej Michał "Drzewo" Wałęga opowiedział mi ciekawą historyjkę. Otóz na Święta Bożego Narodzenia do schroniska nie zagląda pies z kulawą nogą. Zatem Michał rozpuścił obsługę do domów i został sam. Siedzi sobie spokojnie w schronisku, śniegu napadało po dach... W pierwszy dzień po świętach o siódmej rano budzi go telefon ze spółki - "Gdzie Pan jest? Czemu schronisko jest zamknięte???". Ups...
Co się okazało? Ktoś poprzedniego dnia zadwonił do GOPR'u, że stoi pod schroniskiem, a ono jest zamknięte i żeby GOPR go zwiózł. GOPR zadzwonił do spółki i tak poszło.
Michał przerażony posądzeniem wybiegł zatem przed schronisko, a tam zero ludzi i zero śladów jakiejkolwiek bytności człowieka. GOPR chyba wyczuł, że coś jest nie tak, bo też nie przyjechał. Okazało się, że to był kawał. Takie to historie czekają dzierzawców...

I tak nadeszła sobota. Zwlekliśmy się z Łabowskiej i spokojnie poszliśmy do Rytra. Tam stołowaliśmy się w Domu Turysty PTTK - rosół po 3,40 i micha pierogów (25 pierogów mieszanych) po 19,50 - sympatyczne miejsce. :-)

O 16:55 mielismy ekspres do domu. I tak w sobotę przed północą wszedłem w progi swojego mieszkania. Dopiero tam się dowiedziałem, że wybory parlamentarne jednak będą we wrześniu, a w poniedziałek do pracy muszę iść na piechotę, bo na Zamku Królewskim jest szczyt Rady Europy i pół miasta jest zamkniętę.
Ja chcę znowu w góry!!!!!!!!!!!!!

Pozdrawiam,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski

Temat: Re: A w Beskidzie...
Autor: Monika Pszczółkowska
Data: 2005-05-16 13:09:29

Kiedy czytałam Twoje wspomnienia z Beskidu, przypomniały mi się moje majowe wędrowki po Niskim. Tworzyliśmy grupę Kartołazów i od wielu lat uczestniczyliśmy w rajdzie SKPB w Beskidzie Niskim. KIedy mieliśmy dość rajdowej wędrówki, a chcieliśmy mieć materiały i znaczek rajdowy, opracowywaliśmy własne warianty tras, a z kierownikiem trasy spotykaliśmy się na ostatnim noclegu. Tak się złożyło, że był to kolega mego męża i on wiedział o naszych planach. Biedak tyloko musiał dźwigać w plecaku trochę naszej makulatury i złomu :-). Nasze warianty tras były tematyczne, dotyczyły cmentarzy z I wojny, sakralnej architektury drewnianej Pogórza, nieistniejących wsi i wiele innych. Wędrowaliśmy w śnieg, upał, pokonywaliśmy brody. To były lata 70-te i pierwsza połowa lat 80-tych. Wtedy ześrodkowania rajdu były w Bieczu. Tam byliśmy dwa razy, z reguły sami wybieraliśmy miejsce powrotu. Teraz kiedy nam przybyło sporo lat, na śpiewankach i przy slajdowisku wspominami nasze przygody z Beskidu Niskiego.

" A w beskidzie gra muzyka
tańczą święci krasnozłoci
z baniek cerkwi piją wino
poczerniałe wiedź my złockie...."

Pozdrawiam
MonikaP.

Temat: Re: A w Beskidzie...
Autor: Rentgen
Data: 2005-05-16 16:52:48

17 dniowy "długi weekend" majowy? Tylko pozazdrościć.

Skoro spotkałeś Pana Kalendarza to z pewnością wiesz ile dni mineło od ogłoszenia stanu wojennego :-)

Szef schroniska w Hucie Polańskiej w październiku zdecydowanie zaprzeczył w/w pogłoskom.

Pozdrawiam
Michał

Temat: Re: A w Beskidzie...
Autor: Basia Z.
Data: 2005-05-16 17:35:16

Oooo. Ja też zadroszczę.
Wiosenne Beskidy z zieleniejącymi sie młodymi liśćmi bukami to jest to o co chodzi :-)

Na szczęście ja też byłam na nieco krótszym "długim weekendzie" w górach - tym razem w Poważskim Inowcu, a wczoraj przejechałam przy okazji spotkania RPS kilkanaście kilometrów po Jurze.
Ni i w najbliższej perspektywie mam kilka wiosennych wyjazdów - w najbliższy weekend w Beskid Makowski.

A i Łukasz proszony jesteś na pl.rec.gory do tablicy w sprawie baz namiotowych.

Bazy namiotowe było: Re: Odp: Nowe naszesudety.pl

z dziś z godziny 14.22

Pozdrowienia.

Basia

Temat: Re: A w Beskidzie...
Autor: kruszynka
Data: 2005-05-16 18:03:38

Najwyraźniej to tylko niepełnoletni uczniowie nie dość że mają krótkie "długie weekendy" to jeszcze górkami nacieszyć się nie mogą jeśli rodzice nie dostaną urlopu :-(

Temat: Re: A w Beskidzie...
Autor: Krzyś
Data: 2005-05-16 18:40:58

">micha pierogów (25 pierogów mieszanych) po 19,50"

Nawet jak na 19 sztuk to jednak drogo ;-)
Krzyś

Temat: Re: A w Beskidzie...
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2005-05-16 19:27:20

Cześć!

> Skoro spotkałeś Pana Kalendarza to z pewnością wiesz
> ile dni mineło od ogłoszenia stanu wojennego :-)

Wiedziałem w zeszły poniedziałek - teraz ta informacja się już zdezaktualizowała... :-)

> Szef schroniska w Hucie Polańskiej w październiku
> zdecydowanie zaprzeczył w/w pogłoskom.

A to dobra nowina. :-)

Pozdrawiam,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski

Temat: Re: A w Beskidzie...
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2005-05-16 19:32:12

Witam!!!

> A i Łukasz proszony jesteś na pl.rec.gory do tablicy
> w sprawie baz namiotowych.

Nie odpowiem.
Sprawa dofinansowania SBN jest ciągle otwarta i nie będę uprzedzał faktów.

Pozdrawiam,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski

Temat: Re: A w Beskidzie...
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2005-05-16 19:33:55

Witam!!!

> Najwyraźniej to tylko niepełnoletni uczniowie nie dość że mają krótkie "długie weekendy"
> to jeszcze górkami nacieszyć się nie mogą jeśli rodzice nie dostaną urlopu :-(

Przez niemal cały wyjazd towarzyszyła mi trójka niepełnoletnich uczniów - szesnasnolatków, uczniów 1 klasy warszawskiego LO im. Staszica. Dla chcącego nic trudnego... :-)

Pozdrawiam,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski

Temat: Re: A w Beskidzie...
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2005-05-16 19:37:05

Witam!!!

> Wiosenne Beskidy z zieleniejącymi sie młodymi liśćmi bukami to jest to o co chodzi.

Jak zaczynaliśmy wszystkie buki były jeszcze gołe. Jak dwa tygodnie później schodziliśmy z Pasma Jaworzyny do Rytra - buki wystrzeliły zielenią na wysokosci około 750 m n.p.m. Powyżej ciągle jest jeszcze zima... :-)

Pozdrawiam,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski

Temat: Re: A w Beskidzie...
Autor: Andrzej Bronikowski
Data: 2005-05-16 19:58:41

>Przez niemal cały wyjazd towarzyszyła mi trójka >niepełnoletnich uczniów - szesnasnolatków, uczniów 1 >klasy warszawskiego LO im. Staszica. Dla chcącego nic >trudnego... :-)

a nie z Witkacego? ;p

btw. kiedy spotkanie powyjazdowe?

Temat: Re: A w Beskidzie...
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2005-05-16 20:00:19

Cześć!!!

> a nie z Witkacego? ;p

Ups... Masz rację - Witkacego. Mam przechlapane, bo oni - jak dowiodły nasze zażarte dyskusje - są na punkcie swojej szkoły bardzo wrażliwi. Mam nadzieję, że na to forum nie dotrą... :-)

> btw. kiedy spotkanie powyjazdowe?

Dam znać na priv... :-)

Pozdro,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski

Temat: Re: A w Beskidzie...
Autor: kruszynka
Data: 2005-05-16 21:44:36

>"Przez niemal cały wyjazd towarzyszyła mi trójka niepełnoletnich uczniów - szesnasnolatków, uczniów 1 klasy warszawskiego LO im. Staszica. Dla chcącego nic trudnego... :-)"

Hm... To fajnie jeśli mogli się zwolić ze szkoły - chyba że to wszystko jedno skoro są matury :-) Gdybym miała możliwości takich wyjazdów... Kto mi zapewni opiekę na jakiś wypad w górki?? Tak żeby rodzice pozwolili mi jechać ;-) Czekam na propozycje ;-)

pozdrawiam, Agnieszkaaa

Temat: Re: A w Beskidzie...
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2005-05-17 09:20:52

Cześć!!!

> Czekam na propozycje. ;-)

Jak to brzmi w ustach szesnastolatki? :-) :-) :-)

Pisząc serio:
Jako żeś z Chorzowa sam Ci żadnych propozycji złożyć nie mogę. Natomiast nie uwierzę, że w Chorzowie nie ma żadnych kół czy klubów, które organizują tego typu wyjazdy. Najlepiej polecam różnego rodzaju kluby studenckie, bo przede wszystkim one spełniają warunki jakich oczekujesz. W najblizszej okolicy masz dwa oddziały studenckie - w Katowicach i w Gliwicach. W nich są nie tylko koła przewodnickie (odpowiednio: SKPB i SKPG), ale też i inne studenckie koła turystyczne. Na pewno znajdziesz coś dla siebie. Wszystko masz na WWW:
Oddział Uczelniany w Gliwicach (stamtąd linki do poszczególnych klubów):
http://ou.pttk.pl/
Oddział Międzyuczelniany w Katowicach nie ma strony, ale dam Ci namiar na katowickich SKPB-oli, a oni pokierują Tobą dalej po realiach katowickiej turystyki studenckiej:
http://www.skpb.org/

Do wyboru do koloru! :-)

Miłych wyjazdów życzę,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski

Temat: Re: A w Beskidzie...
Autor: Kuba Pasieka
Data: 2005-05-17 11:06:15

Hej
W SKPB często organizujemy jakieś wypady w górki :-) W najbliższą sobotę, jedziemy w Beskid Śląski w pasmo Zabaw :-) Jeżeli jesteś zainteresowana, daj znać :-)
Pozdrowienia
Kuba

Temat: Re: A w Beskidzie...
Autor: Basia Z.
Data: 2005-05-17 11:51:41

A do której szkoły chodzisz ?

Mój Michał w przerwie pomiędzy jednym egzaminem maturalnym (wczoraj) a drugim (w piątek) własnie dziś jedzie na spływ.
I raczej nigdy nie miał problemów ze zwalnianiem się ze szkoły (Słowak) nawet na tydzień, jeśli napisałam w usprawieliwieniu, ze jedzie w góry.
Z tym ze było to max. 5 dni pod rząd.

Jesli chodzi o kluby to w Gliwicach przy OU PTTK istniał klub "Ryś" dla 15-18 latków zainteresowanych turystyką.
Po dwóch latach działalnosci w ostatnim roku nieco podupadł (najbardziej aktywni poszli na kurs i zdali egzamin do "Harnasi"). Od września ma być reaktywowany. Z "Rysiami" zawsze jeździł jako opieka ktoś dorosły z uprawnieniami przewodnickimi, tak ze rodzice mogli być spokojni.

Basia (też z Chorzowa)

Temat: Re: A w Beskidzie...
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2005-05-17 13:46:26

Cześć!!!

> Z "Rysiami" zawsze jeździł jako opieka ktoś dorosły z uprawnieniami
> przewodnickimi, tak ze rodzice mogli być spokojni.

To prawda - jak już napisałem w innym wątku masz sporo do wyboru. A "Rysie" (czyli jak inaczej się je zowie "Harnasiowe Słowiki") to IMHO najlepszy wybór dla Ciebie.

Pozdrawiam,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski

Temat: Re: A w Beskidzie...
Autor: JanMaciej...
Data: 2005-05-17 14:25:04

...Tam porzuciłem szlak, gdyż wejście na Huzary jest możliwe dużo fajniejszą drogą niż czyni to szlak. ...

1/ ach ci znakarze PTTK!

... Na Huzarach zaczął się odcinek totalnie zastonkowiony. W adidaskach i dresikach kręciło się mnóstwo kuracjuszy z pobliskiej Krynicy. ...

2/ a niby jak kuracjusze mają chodzić na spacerek?

Temat: Re: A w Beskidzie...
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2005-05-17 14:33:05

Witam!!!

> > Tam porzuciłem szlak, gdyż wejście na Huzary jest możliwe
> > dużo fajniejszą drogą niż czyni to szlak. ...
> ach ci znakarze PTTK!

Znakarze akurat temu nie winni, a projektanci szlaku. :-)
Akurat to, że szlaki nie chodzą najatrakcyjniejszymi miejscami, to żadna nowina. Przykładem jest np. szlak niebieski w tymże Beskidzie Niskim wchodzący z Koniecznej na grzbiet Beskidka 300 metrów od pięknego cmentarza z I WŚ.
Niestety nasze oddziały są wyjątkowo niechętne zmianom przebiegu szlaków - stąd co bardziej zaawansowani turyści musza radzić sobie bez szlaków. :-)

> a niby jak kuracjusze mają chodzić na spacerek

Pisałem to bez zabarwienia emocjonalnego. Raczej jako stwierdzenie faktu. Najbardziej mnie martwią te wszechobecne śmieci. Adidaski i dresiki mnie nie wzruszają - chociaż są charakterystycznym znakiem rozpoznawczym...

Pozdrawiam,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski

Temat: Re: A w Beskidzie...
Autor: kruszynka
Data: 2005-05-17 15:07:42

>> Czekam na propozycje. ;-)
>Jak to brzmi w ustach szesnastolatki? :-) :-) :-)

"Powiedzmy że masz 16 lat, czarny przed tobą otwiera się świat..." z rep.zesp. Myslovitz :-):-):-)

O katowickim kole przewodnickim co nieco wiem, bo gdyby moi rodzice mieli wiarę że dam sobie radę, uczęszczałabym już ponad 2 miesiące na zajęcia... ;-)

>W SKPB często organizujemy jakieś wypady w górki :-) W najbliższą sobotę, jedziemy w Beskid Śląski w pasmo Zabaw Jeżeli jesteś zainteresowana, daj znać :-)

Ooo, ja jestem zawsze zainteresowana! ;-) Gorzej z czynnikami "ograniczającymi" ale odezwę się na pewno :]

>A do której szkoły chodzisz ?

Obecnie do gim.nr 10 na Urbanowicza :-) a 'papiery' do LO składam m.in. do Slovaka :-):-)

Jakby ktoś miał jeszcze jakieś propozycje, to chętnie poczytam.. :-)

Pozdrawiam,
Agnieszkaaa

Temat: Re: A w Beskidzie...
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2005-05-17 15:36:18

Cześć!!!

> Ooo, ja jestem zawsze zainteresowana! ;-)

Rozumiem, że Twój problem został rozwiązany pozytywnie?
Super! :-)

Pozdrawiam,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski

Temat: Re: A w Beskidzie...
Autor: kruszynka
Data: 2005-05-17 22:05:51

>"Rozumiem, że Twój problem został rozwiązany pozytywnie?"

Hm... Na razie wszystko na to wskazuje, ale powiedzmy że w pełni rozwiązany będzie wtedy, gdy załapię się na jakąś miłą wycieczkę i nie będzie ona jedyną w ciągu długich tygodni oczekiwań na następną :-)

Agnieszkaaa

Temat: Re: A w Beskidzie...
Autor: ~góralka
Data: 2005-05-28 10:38:45

W Bacowce nad Wierchomla ceny sa wysokie ze wzgledu na pseudo-turystow tlumnie nawiedzajacych Bacowke dzieki pobliskiemu wyciagowi.. a takze "dywanowej" drodze ze Szczawnika (tedy wdrapuja sie kuracjusze szczawnikowscy i muszynscy)

w koncu na kims trza zarobic :-) ...

a biednym studenciakom i tak zawsze pozostaje zabierac wlasny prowiant.. bo nawet najnizsza cena w schronisku skraca wyprawe o 1 dzien... :-)

pozdro

PS
jakies 20 min. drogi od schroniska w strone Pustej jest bacowka z calkiem dobrymi oscypkami.. choc i tak powszechnie wiadomo, ze te nad Szlachtowa sa najlepsze :\

Temat: Re: A w Beskidzie...
Autor: ~wena
Data: 2006-02-12 11:32:38

Chiałam nawiązać do Twoich wspomnień z 2) Bacówka nad Wierchomlą. Masz racje, nowy dzierżawca jest bardzo miłym człowiekiem, ale kiedy odwiedziłam bacówkę tego lata byłam wstrząśnieta tym co zobaczyłam. Nie może mi się pomieścić w głowie jak można było zrobić obóz harcerski na malutkiej lecz uroczej i pięknej polance zaraz za "moskałówką" (małym drewnianym domkiem opodal schroniska) obfitującą, wręcz tonącą w jagodach, poziomkach...(czytaj : totalne zniszczenie polanki) skoro wokół schroniska jest tyle przestrzeni!!! jest pole namiotowe. Ten miły dzierżawca zrujnował najpiękniejszą polankę! Oprócz tego kosze z wysypującymi się śmieciami :/ i zdecydowanie za dużo samochodów. Wkońcu to schronisko turystyczne :D
Z pewnością ta bacówka już nigdy nie będzie mieć atmosfery i porządku co za czsów poprzednich dzierżawców. Pamiętać ją będę zawsze dzięki państwu Jerzemu i Lilianie Bobowskim-poprzednim
właścicielom, którzy kochali to miejsce i nadawali mu niezwykłości. WIELKIE DZIĘKI IM ZA TO,ŻE TYLU LUDZI DZIĘKI NIM POZNAŁO TO PIĘKNE MIEJSCE. pozdrawiam :-)