Kadra PTTK
Mogło być gorzej...
wszystkich wiadomości w wątku: 39
data najnowszej wiadomości: 2005-02-03
Temat: Mogło być gorzej...
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2005-01-26 13:35:40
Cześć!!!
Dla rozluźnienia troszeczkę historii:
http://khit.pttk.pl/zdjecia/teksty/kkms/kkms_21.jpg
Swój post dedykuję wszystkim rozpaczającym nad monopolem przewodnickim oraz nad tym jakie to z sufitu wzięte wymogi trzeba spełnić aby zostać przewodnikiem.
Pocieszmy się zatem - jest lepiej...
Pozdrawiam,
Łukasz
Dla rozluźnienia troszeczkę historii:
http://khit.pttk.pl/zdjecia/teksty/kkms/kkms_21.jpg
Swój post dedykuję wszystkim rozpaczającym nad monopolem przewodnickim oraz nad tym jakie to z sufitu wzięte wymogi trzeba spełnić aby zostać przewodnikiem.
Pocieszmy się zatem - jest lepiej...
Pozdrawiam,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: Przodownik 1811
Data: 2005-01-26 13:40:39
Ale dziś mamy prawie to samo, a w niektórych przypadkach nawet gorzej.
Przykład: chcąc uzyskać uprawnienia na Sudety, należy udać się do jedynego słusznego monopolisty - Wojewody Dolnośląskiego, który - jako jedyny w Polsce - może powołać komisję egzaminacyjną kandydatów na przewodników po Sudetach. I nic tu nie ma do gadania Wojewoda Opolski, na którego terenie leży spora część terenów uprawnień przewodników sudeckich. Tak więc egzamin weryfikujący umiejętności i wiedzę kandydata można zdać TYLKO przed uprzywilejowaną komisją, nawet jeżeli w zakres uprawnień przewodnickich wchodzi też teren, który administacyjnie tej komisji nie podlega. Inaczej mówiąc to tak jakby Kraków miał prawo wyłączności do powoływania komisji egzaminującej przewodników po Warszawie.
Przykład: chcąc uzyskać uprawnienia na Sudety, należy udać się do jedynego słusznego monopolisty - Wojewody Dolnośląskiego, który - jako jedyny w Polsce - może powołać komisję egzaminacyjną kandydatów na przewodników po Sudetach. I nic tu nie ma do gadania Wojewoda Opolski, na którego terenie leży spora część terenów uprawnień przewodników sudeckich. Tak więc egzamin weryfikujący umiejętności i wiedzę kandydata można zdać TYLKO przed uprzywilejowaną komisją, nawet jeżeli w zakres uprawnień przewodnickich wchodzi też teren, który administacyjnie tej komisji nie podlega. Inaczej mówiąc to tak jakby Kraków miał prawo wyłączności do powoływania komisji egzaminującej przewodników po Warszawie.
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: z.klose
Data: 2005-01-26 19:40:01
Nooo, to były kryteria godne Polaka, nie to co teraz: matura, zaświadczenie o niekaralności, kurs i egzamin. Teraz przewodnikiem może zostać byle kto (aby tylko zdał ten chol…y egzamin).
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: Przodownik 1811
Data: 2005-01-26 20:13:31
>matura, zaświadczenie o >niekaralności, kurs i egzamin.
>Teraz przewodnikiem może zostać >byle kto (aby tylko zdał ten chol…y >egzamin).
To zdecyduj się wrzeszcie: przewodnikiem może zostać byle kto aby tylko zdał egzamin, czy też tylko ci, którzy mają za sobą maturę, zaświadczenie o niekaralności, kurs i kilka innych istotnych "drobiazgów", które dziwnym trafem uszły uwadze?
>Teraz przewodnikiem może zostać >byle kto (aby tylko zdał ten chol…y >egzamin).
To zdecyduj się wrzeszcie: przewodnikiem może zostać byle kto aby tylko zdał egzamin, czy też tylko ci, którzy mają za sobą maturę, zaświadczenie o niekaralności, kurs i kilka innych istotnych "drobiazgów", które dziwnym trafem uszły uwadze?
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: Tomek Dygała
Data: 2005-01-26 21:27:39
nie potrzeba zaświadczenia o niekaralności.
Składasz tylko oświadczenie o tym ze nie byłeś karany z paragrafów dotyczących ustawy o usługach turystycznych.
pzdr.
Tomek D
Składasz tylko oświadczenie o tym ze nie byłeś karany z paragrafów dotyczących ustawy o usługach turystycznych.
pzdr.
Tomek D
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: z.klose
Data: 2005-01-27 08:16:47
Czyżbyś nie spełniał tych kilka błahych warunków? Jeżeli tak, to lepiej na temat przewodników nie pisz już ani słowa.
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: Przodownik 1811
Data: 2005-01-27 08:27:59
>Czyżbyś nie spełniał tych kilka
>błahych warunków?
Otóż nie spełniam, a w dodatku niektóre są wzięte z plam na słońcu albo z fusów po kawie. Czyżby kilka tysięcy złotych, które bym musiał wydać na pokrycie wszystkich kosztów kursu, dojazdów do jakiegoś odległego miasta, wycieczek szkoleniowe itp. (pomijam już upokorzenia wynikające z lokalnego szowinizmu monopolistów), to jest błahostka?
>Jeżeli tak, to lepiej na temat
>przewodników nie pisz już ani słowa.
Przepraszam, ale zapomniałeś że cenzura już nie obowiązuje i nie trzeba być parlamentarzystą aby krystykować to skorumpowane środowisko. Tak samo nie trzeba spełniać jakichś wydumanych warunków aby krytycznie wypowiadać się o układach, w jakie trzeba wejść by zostać przewodnikiem.
>błahych warunków?
Otóż nie spełniam, a w dodatku niektóre są wzięte z plam na słońcu albo z fusów po kawie. Czyżby kilka tysięcy złotych, które bym musiał wydać na pokrycie wszystkich kosztów kursu, dojazdów do jakiegoś odległego miasta, wycieczek szkoleniowe itp. (pomijam już upokorzenia wynikające z lokalnego szowinizmu monopolistów), to jest błahostka?
>Jeżeli tak, to lepiej na temat
>przewodników nie pisz już ani słowa.
Przepraszam, ale zapomniałeś że cenzura już nie obowiązuje i nie trzeba być parlamentarzystą aby krystykować to skorumpowane środowisko. Tak samo nie trzeba spełniać jakichś wydumanych warunków aby krytycznie wypowiadać się o układach, w jakie trzeba wejść by zostać przewodnikiem.
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: ~Kyś
Data: 2005-01-30 20:17:44
łał, a kim ma być niby przewodnik co? najlepiej wysportowany brunet, 180 cm, wyższe wykształcenie, 3 języki biegle, renomowany sprzęt, życiorys, 3 podania 2 zdjęcia... hehe
Nie przesadzaj, ważne żeby była to osoba która kocha góry, zna sie na rzeczy i robi to z pasją.
Zresztą, ktośkto nie ma matury nie bierze się za takie coś, bo zakładam z góry że nie ma za co, bo na traki kurs potrzeba kasy, a po zawodówie mu ona nie wpadnie.
Pozdrowionka
Nie przesadzaj, ważne żeby była to osoba która kocha góry, zna sie na rzeczy i robi to z pasją.
Zresztą, ktośkto nie ma matury nie bierze się za takie coś, bo zakładam z góry że nie ma za co, bo na traki kurs potrzeba kasy, a po zawodówie mu ona nie wpadnie.
Pozdrowionka
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: z.klose
Data: 2005-01-31 09:50:05
"Zresztą, ktośkto nie ma matury nie bierze się za takie coś, bo zakładam z góry że nie ma za co, bo na traki kurs potrzeba kasy, a po zawodówie mu ona nie wpadnie."
Widocznie nie spotkałeś jeszcze ludzi, którzy mimo niskiego wykształcenia i wykonywania ciężkiej pracy fizycznej (np. w kopalni), potrafią mieć ogromną wiedzę przyrodniczą, geograficzną czy historyczną wynikającą z zainteresowania turystyką i krajoznawstwem. Znam wielu takich, którzy należąc do aktywu PTTKowskiego muszą z powodu ograniczenia, jakim jest brak wykształcenia, poprzestać na stopniu Organizatora Turystyki, co wcale nie przeszkadza w ich pożytecznej działalności w szeregach Towarzystwa.
Widocznie nie spotkałeś jeszcze ludzi, którzy mimo niskiego wykształcenia i wykonywania ciężkiej pracy fizycznej (np. w kopalni), potrafią mieć ogromną wiedzę przyrodniczą, geograficzną czy historyczną wynikającą z zainteresowania turystyką i krajoznawstwem. Znam wielu takich, którzy należąc do aktywu PTTKowskiego muszą z powodu ograniczenia, jakim jest brak wykształcenia, poprzestać na stopniu Organizatora Turystyki, co wcale nie przeszkadza w ich pożytecznej działalności w szeregach Towarzystwa.
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: Przodownik 1811
Data: 2005-01-31 10:07:34
>Nie przesadzaj, ważne żeby była to
>osoba która kocha góry, zna sie na
>rzeczy i robi to z pasją.
Niestety tych, którzy ustanowili przepisy dotyczące przewodnictwa turystycznego cechuje czarno-białe widzenie świata. To im zawdzięczamy, że wielu ludzi doskonale znających góry nie mogło zostać przewodnikami i nigdy nimi nie zostanie choćby z tej racji, że ostateczna decyzja wydania zgody na zorganizowanie kursu jest zależna od jedynego słusznego monopolisty. I tak aby zorganizować np. w Poznaniu kurs na przewodników sudeckich, wydanie upoważnienia dla organizatora kursu jest uzależnione od opinii urzędników Wojewody Dolnośląskiego. Również komisja egzaminacyjna musi być powołana przez tegoż monopolistę.
Mało tego. Ja osobiście zetknąłem się z takim zjawiskiem jakim jest lokalny szowinizm. Otóż są ludzie w komisjach egzaminujących kandydatów na przewodników, którzy dzielą ludzi na "lepszych" i "gorszych" w zależności skąd pochodzą i gdzie mieszkają. Są tacy, którzy uważają, że jak ktoś mieszka np. w Poznaniu to nie może być przewodnikiem sudeckim, bo nie zna gór gdyż za rzadko bywa w górach itp. A państwowe przepisy o przewodnictwie turystycznym ten lokalny szowinizm dodatkowo jeszcze umacniają.
>Zresztą, ktośkto nie ma matury nie
>bierze się za takie coś, bo
>zakładam z góry że nie ma za co, bo
>na traki kurs potrzeba kasy, a po
>zawodówie mu ona nie wpadnie.
Ciebie również cechuje czarno-białe widzenie świata: Jak ktoś zdał maturę to zarabia fortunę, a jak jest po zawodówce to już tylko marne grosze. Niestety, w naszym społeczeństwie jest zbyt wielu ludzi, których cechuje taki właśnie zdeformowany sposób postrzegania świata, ludzi i siebie.
>osoba która kocha góry, zna sie na
>rzeczy i robi to z pasją.
Niestety tych, którzy ustanowili przepisy dotyczące przewodnictwa turystycznego cechuje czarno-białe widzenie świata. To im zawdzięczamy, że wielu ludzi doskonale znających góry nie mogło zostać przewodnikami i nigdy nimi nie zostanie choćby z tej racji, że ostateczna decyzja wydania zgody na zorganizowanie kursu jest zależna od jedynego słusznego monopolisty. I tak aby zorganizować np. w Poznaniu kurs na przewodników sudeckich, wydanie upoważnienia dla organizatora kursu jest uzależnione od opinii urzędników Wojewody Dolnośląskiego. Również komisja egzaminacyjna musi być powołana przez tegoż monopolistę.
Mało tego. Ja osobiście zetknąłem się z takim zjawiskiem jakim jest lokalny szowinizm. Otóż są ludzie w komisjach egzaminujących kandydatów na przewodników, którzy dzielą ludzi na "lepszych" i "gorszych" w zależności skąd pochodzą i gdzie mieszkają. Są tacy, którzy uważają, że jak ktoś mieszka np. w Poznaniu to nie może być przewodnikiem sudeckim, bo nie zna gór gdyż za rzadko bywa w górach itp. A państwowe przepisy o przewodnictwie turystycznym ten lokalny szowinizm dodatkowo jeszcze umacniają.
>Zresztą, ktośkto nie ma matury nie
>bierze się za takie coś, bo
>zakładam z góry że nie ma za co, bo
>na traki kurs potrzeba kasy, a po
>zawodówie mu ona nie wpadnie.
Ciebie również cechuje czarno-białe widzenie świata: Jak ktoś zdał maturę to zarabia fortunę, a jak jest po zawodówce to już tylko marne grosze. Niestety, w naszym społeczeństwie jest zbyt wielu ludzi, których cechuje taki właśnie zdeformowany sposób postrzegania świata, ludzi i siebie.
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: ~Kyś
Data: 2005-01-31 17:09:18
ow ramach wyjaśnienia w sparwie wykształcenia, chodziło mi o ludzi młodych, w wieku 18-25 lat, wiadomo jak jest, ktoś w tym wieku bez wykształcenia ma naprawde trudne warunki finansowe, mało kogo stać będzie na taki kurs. No chyba że jest to osoba która ma bogatych rodziców lub kogoś kto ją zasponsoruje, bo tak to cienka sprawa
Może i cechuje mnie czarno białe widzenie świata jak powiedziałeś, może mnasz racje, ale osoba młoda osoba która osiąga pełnoletność a chce mieć przewodnika, ma takie ambicje, ma też wiedze, bo zdanie egzaminu wymaga nauki.
Zatem, skoro może się ona nauczyć histori, geografi, geologi, przebie tras, co gdzie i jak, zakładam że może zdobyć lub być w trakcie zdobywania średniego wykształcenia.
przepis o średnim wyksztalceniu może być kszywdzący dla osób żyjących w czasach komunizmu i propagandy sukce, praca praca praca! Realia sięjednak na szczęście zmieniły.
Tak czy siak stanowi to problem, i mozna depatować by nad nim godzinami, wiadomo każdy ma swoje racje i poglądy.
Najgorsze jest w tym to iż decyzje o tym jak ma być podejmują osoby które mają taki problem już za sobą, i co nie zrobią zawsze będzie to krzywdzące dla kogoś.
p.s
Osobiście wybieram się na kurs przewodnika beskidzkiego, który to rozpoczyna się w kwietniu. do najbvliższych gór mam ok. 100km, zobaczymy jak to wszystko będzie wyglądało z tym szeregowaniem na ghorszych i lepszych, itd.
Pozdrawiam
Może i cechuje mnie czarno białe widzenie świata jak powiedziałeś, może mnasz racje, ale osoba młoda osoba która osiąga pełnoletność a chce mieć przewodnika, ma takie ambicje, ma też wiedze, bo zdanie egzaminu wymaga nauki.
Zatem, skoro może się ona nauczyć histori, geografi, geologi, przebie tras, co gdzie i jak, zakładam że może zdobyć lub być w trakcie zdobywania średniego wykształcenia.
przepis o średnim wyksztalceniu może być kszywdzący dla osób żyjących w czasach komunizmu i propagandy sukce, praca praca praca! Realia sięjednak na szczęście zmieniły.
Tak czy siak stanowi to problem, i mozna depatować by nad nim godzinami, wiadomo każdy ma swoje racje i poglądy.
Najgorsze jest w tym to iż decyzje o tym jak ma być podejmują osoby które mają taki problem już za sobą, i co nie zrobią zawsze będzie to krzywdzące dla kogoś.
p.s
Osobiście wybieram się na kurs przewodnika beskidzkiego, który to rozpoczyna się w kwietniu. do najbvliższych gór mam ok. 100km, zobaczymy jak to wszystko będzie wyglądało z tym szeregowaniem na ghorszych i lepszych, itd.
Pozdrawiam
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: Basia Z.
Data: 2005-01-31 17:34:22
Ten kurs wcale nie jest taki strasznie drogi.
Właśnie zasponsorowałam kurs mojemu synowi, który w listopadzie skończył 18 lat.
Akurat dziś zdaje ostatnie egzaminy wewnętrzne, mam nadzieję że z powodzeniem.
Koszt samego kursu to w Gliwicach dla uczniów i studentów około 270 zł, dochodzą do tego koszta wszelkich wyjazdów (na weekend co drugi tydzień i trzy dłuższe obozy oraz praktyka). W sumie jak wyliczyłam kosztowalo mnie to w ciągu 1 1/2 roku około 1500 zł, rozłożone na cały ten okres.
Przy czym młody i tak zapewne spędzałby co drugi weekend w górach, więc tak jeździł na wyjazdy kursowe a nie indywidualne.
Podobnie trzeba byłoby mu zapłacić za wakacje a tak spędził je częściowo na obozie kursowym i na praktyce.
Średni koszt jednego wyjazdu weekendowego z noclegiem i jedzeniem to około 40 zł.
Tez mieszkam około 100 km od gór.
Pozdrowienia.
Basia
Właśnie zasponsorowałam kurs mojemu synowi, który w listopadzie skończył 18 lat.
Akurat dziś zdaje ostatnie egzaminy wewnętrzne, mam nadzieję że z powodzeniem.
Koszt samego kursu to w Gliwicach dla uczniów i studentów około 270 zł, dochodzą do tego koszta wszelkich wyjazdów (na weekend co drugi tydzień i trzy dłuższe obozy oraz praktyka). W sumie jak wyliczyłam kosztowalo mnie to w ciągu 1 1/2 roku około 1500 zł, rozłożone na cały ten okres.
Przy czym młody i tak zapewne spędzałby co drugi weekend w górach, więc tak jeździł na wyjazdy kursowe a nie indywidualne.
Podobnie trzeba byłoby mu zapłacić za wakacje a tak spędził je częściowo na obozie kursowym i na praktyce.
Średni koszt jednego wyjazdu weekendowego z noclegiem i jedzeniem to około 40 zł.
Tez mieszkam około 100 km od gór.
Pozdrowienia.
Basia
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: z.klose
Data: 2005-01-31 21:57:56
Przewodnik to zawód – uprawnienia to jak prawo jazdy. Za te porównywalne rzeczy (nauka zawodu i prawo jazdy) też trzeba płacić. Tego ci nikt nie zafunduje. O co więc te pretensje?
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: ~kyś
Data: 2005-01-31 22:20:00
a czy ktoś tu ma jakieś pretensje że trzeba płacić?
Chyba ci sięcoś pomyliło albo masz preoblemy z czytaniem
Mowa tu tylko o tym że nie każdego na to stać, nikt tu nie chce znieśc opłat za kurs itd..., logiczne żeby coś mieć trzeba płacić, takie czasy
Niekórzy tylko mają pretensje że potrzeba średniego wykształcenia, wsumie to sie dziwie, bo żeby mieć kase na kurs trzeba mieć wykształcenie żeby ją zarobić.
No można też kraść albo kopać doły po gimnazjum, i kasa na kurs jest.
Osobiście nie chciał bym żeby po górach oprowadzał mnie analfabeta, przewodnik ma dawać jakiś przykład, nie tylko postawą jaką należy przejawiać na szlakach czy w górach, ale jako wzorzec społeczny.
bądź co bądź, ja bym tego nie przyrównywał do prawa jazdy, bo to zupełnie inna bajka. mało znam osób bez prawka, za to nie znam żadnego przewodnika, więc to troche mało porównywalna kategoria
A poza tym, chcesz traktować przewodnika jako zawód i sposób na dobre zarobik? życze ci powodzenia
Chyba ci sięcoś pomyliło albo masz preoblemy z czytaniem
Mowa tu tylko o tym że nie każdego na to stać, nikt tu nie chce znieśc opłat za kurs itd..., logiczne żeby coś mieć trzeba płacić, takie czasy
Niekórzy tylko mają pretensje że potrzeba średniego wykształcenia, wsumie to sie dziwie, bo żeby mieć kase na kurs trzeba mieć wykształcenie żeby ją zarobić.
No można też kraść albo kopać doły po gimnazjum, i kasa na kurs jest.
Osobiście nie chciał bym żeby po górach oprowadzał mnie analfabeta, przewodnik ma dawać jakiś przykład, nie tylko postawą jaką należy przejawiać na szlakach czy w górach, ale jako wzorzec społeczny.
bądź co bądź, ja bym tego nie przyrównywał do prawa jazdy, bo to zupełnie inna bajka. mało znam osób bez prawka, za to nie znam żadnego przewodnika, więc to troche mało porównywalna kategoria
A poza tym, chcesz traktować przewodnika jako zawód i sposób na dobre zarobik? życze ci powodzenia
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: z.klose
Data: 2005-02-01 09:34:53
Widzę, że nie jesteś za bardzo zorientowany czy są uprawnienia przewodnickie, bo wypowiadasz się jak kandydat na przewodnika. Wg obecnej ustawy o turystyce przewodnik to jest zawód czy tego chcesz czy nie. Mało tego aby mieć aktualną licencję musisz spełnić warunek przedłożenia zaświadczenie stwierdzające stan zdrowia tzn „okresowe badanie lekarskie” (oczywiście, przeprowadzone na własny koszt).
„A poza tym, chcesz traktować przewodnika jako zawód i sposób na dobre zarobik? życze ci powodzenia”
Nie każdy przewodnik musi liczyć na zarobek. Są przewodnicy, którzy działają (czyt. prowadzą wycieczki w kole i oddziale) społecznie. Czyli dokładają do zawodu (opłata za badanie + opłata za wystawienie licencji, nie wspominając o koszcie zdjęcia).
„A poza tym, chcesz traktować przewodnika jako zawód i sposób na dobre zarobik? życze ci powodzenia”
Nie każdy przewodnik musi liczyć na zarobek. Są przewodnicy, którzy działają (czyt. prowadzą wycieczki w kole i oddziale) społecznie. Czyli dokładają do zawodu (opłata za badanie + opłata za wystawienie licencji, nie wspominając o koszcie zdjęcia).
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: Basia Z.
Data: 2005-02-01 09:53:48
Myślę ze większość (a znam chyba kilkudziesięciu przewodników, bo obracam się towarzysko w tym kręgu) traktuje to na zasadzie hobby.
Pracują gdzie indziej, lub studiują, a dodatkowo w swoim wolnym czasie prowadzą obozy, lub rajdy traktując to jako miłe (i czasem darmowe) spędzenie czasu w fajnym towarzystwie.
Doskonały sposób spędzania wakacji dla studenta, który zazwyczaj groszem nie śmierdzi, wakacje ma długie, a przy tym lubi góry.
Potem większość rezygnuje, część (mała) przechodzi na "zawodowstwo", a część nadal się udziela w swoim wolnym czasie.
Ja się przyznam że około 2/3 swojego 26-dniowego urlopu spędzam prowadząc różne grupy. Ale to mój wybór, po prostu lubię tak spędzać wolny czas.
Pozdrowienia.
Basia
Pracują gdzie indziej, lub studiują, a dodatkowo w swoim wolnym czasie prowadzą obozy, lub rajdy traktując to jako miłe (i czasem darmowe) spędzenie czasu w fajnym towarzystwie.
Doskonały sposób spędzania wakacji dla studenta, który zazwyczaj groszem nie śmierdzi, wakacje ma długie, a przy tym lubi góry.
Potem większość rezygnuje, część (mała) przechodzi na "zawodowstwo", a część nadal się udziela w swoim wolnym czasie.
Ja się przyznam że około 2/3 swojego 26-dniowego urlopu spędzam prowadząc różne grupy. Ale to mój wybór, po prostu lubię tak spędzać wolny czas.
Pozdrowienia.
Basia
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: Przodownik 1811
Data: 2005-02-01 09:50:00
>Nie każdy przewodnik musi liczyć na
>zarobek.
Mało powiedziane. W obecnych czasach z powodu drastycznego braku popytu na usługi przewodnickie nie ma co liczyć na zarobek, bo w tym fachu zarobić po prostu się nie da.
>Są przewodnicy, którzy działają
>(czyt. prowadzą wycieczki w kole i
>oddziale) społecznie. Czyli
>dokładają do zawodu (opłata za
>badanie + opłata za wystawienie
>licencji, nie wspominając o koszcie
>zdjęcia).
Kiedyś, kiedy byłem młodszy i moja dusza była przepełniona młodzieńczym idealizmem marzyłem o tym by pokazywać ludziom góry właśnie społecznie. Zarabiałem nie najgorzej i stać mnie było na kurs i wszystkie z tym związane wydatki, oraz na poświęcenie czasu na przejazdy z Poznania na zajęcia i wycieczki stażowe. Jednego tylko nie wziąłem pod uwagę: tego, że lokalne środowiska przewodników z Dolnego Śląska może ogarnąć aż taki lokalny szowinizm, że zrobią wszystko aby do swojego grajdołka nie dopuścić osoby, która mieszka dalej od gór niż oni. Ta historia jest opisana tu: http://ksp.republika.pl/poczatki.htm
Tylko krowa nie zmienia poglądów i dziś uważam, że to była strata czasu. Zdobywanie zawodu przewodnika w celu prowadzenia społecznie ludzi po górach jest nieporozumieniem. Tu w zupełności wystarczą uprawnienia wewnetrzne organizacji turystycznych, i tak np, w PTTK uprawnienia przodownika turystyki górskiej, w PTT przewodnika GOT itp.
>zarobek.
Mało powiedziane. W obecnych czasach z powodu drastycznego braku popytu na usługi przewodnickie nie ma co liczyć na zarobek, bo w tym fachu zarobić po prostu się nie da.
>Są przewodnicy, którzy działają
>(czyt. prowadzą wycieczki w kole i
>oddziale) społecznie. Czyli
>dokładają do zawodu (opłata za
>badanie + opłata za wystawienie
>licencji, nie wspominając o koszcie
>zdjęcia).
Kiedyś, kiedy byłem młodszy i moja dusza była przepełniona młodzieńczym idealizmem marzyłem o tym by pokazywać ludziom góry właśnie społecznie. Zarabiałem nie najgorzej i stać mnie było na kurs i wszystkie z tym związane wydatki, oraz na poświęcenie czasu na przejazdy z Poznania na zajęcia i wycieczki stażowe. Jednego tylko nie wziąłem pod uwagę: tego, że lokalne środowiska przewodników z Dolnego Śląska może ogarnąć aż taki lokalny szowinizm, że zrobią wszystko aby do swojego grajdołka nie dopuścić osoby, która mieszka dalej od gór niż oni. Ta historia jest opisana tu: http://ksp.republika.pl/poczatki.htm
Tylko krowa nie zmienia poglądów i dziś uważam, że to była strata czasu. Zdobywanie zawodu przewodnika w celu prowadzenia społecznie ludzi po górach jest nieporozumieniem. Tu w zupełności wystarczą uprawnienia wewnetrzne organizacji turystycznych, i tak np, w PTTK uprawnienia przodownika turystyki górskiej, w PTT przewodnika GOT itp.
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: Przodownik 1811
Data: 2005-02-01 10:21:01
>Ja się przyznam że około 2/3
>swojego 26-dniowego urlopu spędzam
>prowadząc różne grupy.
Nie chwaląc się jestem lepszy, bo co roku co najmniej dwa razy tyle czasu spędzam w górach prowadząc różne grupy społecznie, o innych wycieczkach po terenach nizinnych nawet nie wspominając. Uważam, że do prowadzenia społecznie i pokazywania luidziom swojego kraju nie są potrzebne żadne zawodowe kwalifikacje.
>swojego 26-dniowego urlopu spędzam
>prowadząc różne grupy.
Nie chwaląc się jestem lepszy, bo co roku co najmniej dwa razy tyle czasu spędzam w górach prowadząc różne grupy społecznie, o innych wycieczkach po terenach nizinnych nawet nie wspominając. Uważam, że do prowadzenia społecznie i pokazywania luidziom swojego kraju nie są potrzebne żadne zawodowe kwalifikacje.
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: ~szymon
Data: 2005-02-01 11:04:36
mamy rozumiec ze 4/3, tak?
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: Przodownik 1811
Data: 2005-02-01 11:09:20
Rozum to tak, jak napisałem, czyli co najmniej dwa razy tyle czasu do Basia spędzam w górach na prowadzeniu społecznie różnych grup. Oprócz wyjazdów w góry organizuję i prowadzę również wycieczki nizinne w bliższe i dalsze okolice, wędrując najczęściej z koleżeństwem z klubu. Coś jeszcze?
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: z.klose
Data: 2005-02-01 14:48:24
Lechu, kandyduj na Prezesa ZG, albo idź jeszcze dalej, zostań ministrem i zrób porządek z tymi niepotrzebnymi, jak uważasz, przepisami.
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: Krzyś
Data: 2005-02-01 15:55:23
Nic tylko pogratulowac działalności, pozatym mała uwaga Basia nie jest jeszcze emerytem.
A to co napisałeś "Nie chwaląc się jestem lepszy," jest właśnie chwaleniem się.
No ale skoro chcesz żeby wszyscy o tym wiedzieli to przepraszam (a nie lepiej do tego celu wykupić reklamę na stronie PTTKu wtedy wszyscy sie dowiedzą nie tylko forumowicze)
Krzyś R
A to co napisałeś "Nie chwaląc się jestem lepszy," jest właśnie chwaleniem się.
No ale skoro chcesz żeby wszyscy o tym wiedzieli to przepraszam (a nie lepiej do tego celu wykupić reklamę na stronie PTTKu wtedy wszyscy sie dowiedzą nie tylko forumowicze)
Krzyś R
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: Krzyś
Data: 2005-02-01 16:01:48
Najlepiej z listy Samołobrony
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: domin
Data: 2005-02-02 07:50:22
Lechu!
Weź się w garść! Jest rok 2005, nie można żyć wspomnieniami sprzed wielu lat! Jaka mafia pzrewodnicka, kto Cię nie dopuszcza do egzaminów?! Jestem w Komisji Sudeckiej, znasz mnie przecież, ja znam swoich kolegów i zupełnie nie zwracamy uwagi na to, kto skąd pochodzi! Kto jest zazdrosny?? Nie rób ludziom wody z mózgu, kto się solidnie przygotuje, ten zdaje.
Weź się w garść! Jest rok 2005, nie można żyć wspomnieniami sprzed wielu lat! Jaka mafia pzrewodnicka, kto Cię nie dopuszcza do egzaminów?! Jestem w Komisji Sudeckiej, znasz mnie przecież, ja znam swoich kolegów i zupełnie nie zwracamy uwagi na to, kto skąd pochodzi! Kto jest zazdrosny?? Nie rób ludziom wody z mózgu, kto się solidnie przygotuje, ten zdaje.
Ważna informacja:
http://forum-pttk.pl/index.php?co=wiadomosc&id=42685
http://forum-pttk.pl/index.php?co=wiadomosc&id=42685
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: z.klose
Data: 2005-02-02 08:36:52
Czemu nie, awanturuje się jak ten opalony poseł i powtarza ciągle podobne frazesy jak tamten „Balcerowicz musi odejść”.
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: Krzyś
Data: 2005-02-02 09:50:54
Niewiem czy jest sens tłumaczyć to Lechowi (a tłumaczone to było nie tylko na formum PTTK ale i na grupie dyskusyjnej pl.rec.gory i to wielokrotnie ale jakoś Lechu nie moze tego pojąć) a jeszcze jakktoś wysyła tego typu anonimy "http://forum-pttk.pl/index.php?co=wiadomosc&id=12270
(niebęde przypominał jakiego oddziału jest ten nr IP) to dopiero jest dla niego woda na młyn (i z tego co słysze o donosach do UWoj i "Resortu" to nie tylko dla niego)
Pozdr
Krzyś
(niebęde przypominał jakiego oddziału jest ten nr IP) to dopiero jest dla niego woda na młyn (i z tego co słysze o donosach do UWoj i "Resortu" to nie tylko dla niego)
Pozdr
Krzyś
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: Przodownik 1811
Data: 2005-02-02 10:54:06
>Weź się w garść! Jest rok 2005, nie
>można żyć wspomnieniami sprzed
>wielu lat! Jaka mafia pzrewodnicka,
>kto Cię nie dopuszcza do
>egzaminów?!
Rzecz w tym, że już dawno zmieniłem swoje poglądy na temat przewodnictwa turystycznego. Po prostu zrozumiałem, że wymagania uzyskania zawodowych uprawnień przewodnickich do społecznego organizowania i prowadzenia w górach są wielkim nieporozumieniem. "Mafia" nie "mafia", ale pewne przepisy ograniczające społeczną działalność pewno nie powstały w sposób przypadkowy. Głupi przepis z poziomicą 1000 m n.p.m. rezerwatami, PN itp. to dobitnie potwierdza. A można go obejść choćby jeżdżąc w Sudety do Czech. Liczę na to, że wkrótce zostanie on zmieniony.
Inną kwestią jest natomiast to, co się wydarzyło w przeszłości. Były przecież próby utworzenia ośrodków przewodnictwa sudeckiego poza regionem Dolnego Śląska i zostały one storpedowane. I o tym staram się pamiętać i przypominać. Dziś jak spojrzymy na mapę Polski to widać, że ośrodków przewodnictwa górskiego na południu w centrum i na wschodzie Polski jest mnóstwo. W Warszawie na przykład są aż dwa ośrodki: SKPB i SKG, które prowadzą kursy na przewodników beskidzkich. Zachodnia i północna część Polski to biała plama na mapie.
>Jestem w Komisji Sudeckiej, znasz
>mnie przecież, ja znam swoich
>kolegów i zupełnie nie zwracamy
>uwagi na to, kto skąd pochodzi! Kto
>jest zazdrosny??
Z tą "zazdością", że tak się wyrażę, coś chyba jednak jest. Tu nie chodzi tylko o pojedyńczy przypadek i moje osobiste doświadczenie z przeszłości, bo ludzi którym rzucano kłody pod nogi na drodze do zdobycia uprawnień przewodników górskich było więcej. Niektórzy niestety już odeszli z tego świata i już ich nigdy nie posiądą.
Mnie jednak nie chodzi o przeszłość, a o to co jest dziś. Mamy jedną Polskę i każdy mieszkaniec naszego kraju powinien mieć takie same prawa i tak samo jednakowe możliwości zostania przewodnikiem górskim (bez dojeżdżania przez pół Polski na wykłady w środku tygodnia) - niezależnie czy mieszka w Warszawie czy w Poznaniu albo Gorzowie Wielkopolskim. Takie same prawo powołania komisji egzaminacyjnej na przewodników sudeckich powienien mieć zarówno Wojewoda Opolski, Wielkopolski czy Lubuski. Tymczasem dla przewodników sudeckich istnieje tylko jedyny słuszny Wojewoda Dolnośląski, i tylko on ma prawo powoływania komisji egzaminacyjnych na Sudety. Czy to jest w porządku, że nawet Wojewoda Opolski nie ma takiego prawa, choć na terenie tego wojewodztwa leży spora część terenu uprawnień przewodników sudeckich? Czy dzielenie Polski na ragiony "lepsze" i "gorsze" nie jest przejawem dyskryminacji?
Nie rozumiem po co to wszystko i po co takie ograniczenia i rozbudowane przepisy dotyczące przewodnictwa górskiego. W sieci co chwilę czyta się ogłoszenia o kursach, które organizują SKP* w Warszawie, Lublinie, Wrocławiu, Krakowie i kilku miastach GOP - tych, które mają od dawna specjalne przywileje. Jakie są realne szanse skorzystania z tej oferty przez zajętych pracującą na swe utrzymanie mieszkańców Poznania czy Szczecina albo Zielonej Góry? Żadne. A jeszcze trzeba zauważyć, że łudzi się ich fałszywymi obietnicami uzyskania ciekawego i atrakcyjnego zawodu, że pieniądze, które wyłożyli na kurs szybko im się zwrócą kiedy poprowadzą kilka wycieczek... A ja się pytam: Jakiż to atrakcyny zawód, kiedy maleje popyt na usługi przewodnickie w górach? Czy owi agitatorzy nie widzą, że czasy się zmieniły? Dziś ludzie wędrują po górach samodzielnie - pojedyńczo czy to w grupach towarzyskich korzystając z sieci znakowanych szlaków turystycznych, dobrych map i bogatej literatury przewodnikowej.
Jaka jest w praktyce różnica między przewodnikami ze Studenckiego Koła Przewodników Sudeckich we Wrocławiu, a powiedzmy przodownikami turystyki górskiej i organizatorami turystyki z Akademickiego Klubu Górskiego "Halny" z Poznania? Przecież jedni i drudzy organizują rajdy i wycieczki w Sudety prowadząc w większości społecznie. "Halny" robi nawet coś więcej prowadząc bazę namiotową przy Jaskini Radochowskiej koło Lądka. W Poznaniu i Wielkopolsce działalność górska w PTTK tradycyjnie opiera się na przodownikach a nie na przewodnikach, co daje podobne efekty jak w przypadku SKP*. A może jednak ktoś im kiedyś pozazdrościł tego, co robią? Bo kto, jak nie właśnie zawodowe lobby przewodnickie ma swój decydujący udział stopniowym ograniczaniu przodownikom tg prawa do prowadzenia społecznie grup w PN i w stworzeniu owego dziwacznego Rozporządzenia RM z 1997 r.?
Mam nadzieję, że moja nieco przydługawa wypowiedź pozwoli szerzej spojrzeć na problem i zrozumieć sedno sprawy.
>można żyć wspomnieniami sprzed
>wielu lat! Jaka mafia pzrewodnicka,
>kto Cię nie dopuszcza do
>egzaminów?!
Rzecz w tym, że już dawno zmieniłem swoje poglądy na temat przewodnictwa turystycznego. Po prostu zrozumiałem, że wymagania uzyskania zawodowych uprawnień przewodnickich do społecznego organizowania i prowadzenia w górach są wielkim nieporozumieniem. "Mafia" nie "mafia", ale pewne przepisy ograniczające społeczną działalność pewno nie powstały w sposób przypadkowy. Głupi przepis z poziomicą 1000 m n.p.m. rezerwatami, PN itp. to dobitnie potwierdza. A można go obejść choćby jeżdżąc w Sudety do Czech. Liczę na to, że wkrótce zostanie on zmieniony.
Inną kwestią jest natomiast to, co się wydarzyło w przeszłości. Były przecież próby utworzenia ośrodków przewodnictwa sudeckiego poza regionem Dolnego Śląska i zostały one storpedowane. I o tym staram się pamiętać i przypominać. Dziś jak spojrzymy na mapę Polski to widać, że ośrodków przewodnictwa górskiego na południu w centrum i na wschodzie Polski jest mnóstwo. W Warszawie na przykład są aż dwa ośrodki: SKPB i SKG, które prowadzą kursy na przewodników beskidzkich. Zachodnia i północna część Polski to biała plama na mapie.
>Jestem w Komisji Sudeckiej, znasz
>mnie przecież, ja znam swoich
>kolegów i zupełnie nie zwracamy
>uwagi na to, kto skąd pochodzi! Kto
>jest zazdrosny??
Z tą "zazdością", że tak się wyrażę, coś chyba jednak jest. Tu nie chodzi tylko o pojedyńczy przypadek i moje osobiste doświadczenie z przeszłości, bo ludzi którym rzucano kłody pod nogi na drodze do zdobycia uprawnień przewodników górskich było więcej. Niektórzy niestety już odeszli z tego świata i już ich nigdy nie posiądą.
Mnie jednak nie chodzi o przeszłość, a o to co jest dziś. Mamy jedną Polskę i każdy mieszkaniec naszego kraju powinien mieć takie same prawa i tak samo jednakowe możliwości zostania przewodnikiem górskim (bez dojeżdżania przez pół Polski na wykłady w środku tygodnia) - niezależnie czy mieszka w Warszawie czy w Poznaniu albo Gorzowie Wielkopolskim. Takie same prawo powołania komisji egzaminacyjnej na przewodników sudeckich powienien mieć zarówno Wojewoda Opolski, Wielkopolski czy Lubuski. Tymczasem dla przewodników sudeckich istnieje tylko jedyny słuszny Wojewoda Dolnośląski, i tylko on ma prawo powoływania komisji egzaminacyjnych na Sudety. Czy to jest w porządku, że nawet Wojewoda Opolski nie ma takiego prawa, choć na terenie tego wojewodztwa leży spora część terenu uprawnień przewodników sudeckich? Czy dzielenie Polski na ragiony "lepsze" i "gorsze" nie jest przejawem dyskryminacji?
Nie rozumiem po co to wszystko i po co takie ograniczenia i rozbudowane przepisy dotyczące przewodnictwa górskiego. W sieci co chwilę czyta się ogłoszenia o kursach, które organizują SKP* w Warszawie, Lublinie, Wrocławiu, Krakowie i kilku miastach GOP - tych, które mają od dawna specjalne przywileje. Jakie są realne szanse skorzystania z tej oferty przez zajętych pracującą na swe utrzymanie mieszkańców Poznania czy Szczecina albo Zielonej Góry? Żadne. A jeszcze trzeba zauważyć, że łudzi się ich fałszywymi obietnicami uzyskania ciekawego i atrakcyjnego zawodu, że pieniądze, które wyłożyli na kurs szybko im się zwrócą kiedy poprowadzą kilka wycieczek... A ja się pytam: Jakiż to atrakcyny zawód, kiedy maleje popyt na usługi przewodnickie w górach? Czy owi agitatorzy nie widzą, że czasy się zmieniły? Dziś ludzie wędrują po górach samodzielnie - pojedyńczo czy to w grupach towarzyskich korzystając z sieci znakowanych szlaków turystycznych, dobrych map i bogatej literatury przewodnikowej.
Jaka jest w praktyce różnica między przewodnikami ze Studenckiego Koła Przewodników Sudeckich we Wrocławiu, a powiedzmy przodownikami turystyki górskiej i organizatorami turystyki z Akademickiego Klubu Górskiego "Halny" z Poznania? Przecież jedni i drudzy organizują rajdy i wycieczki w Sudety prowadząc w większości społecznie. "Halny" robi nawet coś więcej prowadząc bazę namiotową przy Jaskini Radochowskiej koło Lądka. W Poznaniu i Wielkopolsce działalność górska w PTTK tradycyjnie opiera się na przodownikach a nie na przewodnikach, co daje podobne efekty jak w przypadku SKP*. A może jednak ktoś im kiedyś pozazdrościł tego, co robią? Bo kto, jak nie właśnie zawodowe lobby przewodnickie ma swój decydujący udział stopniowym ograniczaniu przodownikom tg prawa do prowadzenia społecznie grup w PN i w stworzeniu owego dziwacznego Rozporządzenia RM z 1997 r.?
Mam nadzieję, że moja nieco przydługawa wypowiedź pozwoli szerzej spojrzeć na problem i zrozumieć sedno sprawy.
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: ~szymon
Data: 2005-02-02 13:05:26
>W sieci co chwilę czyta się ogłoszenia o kursach, które organizują SKP* w Warszawie, Lublinie, Wrocławiu, Krakowie i kilku miastach GOP - tych, które mają od dawna specjalne przywileje. Jakie są realne szanse skorzystania z tej oferty przez zajętych pracującą na swe utrzymanie mieszkańców Poznania czy Szczecina albo Zielonej Góry
w przypadku pewnej dziewczyny z podpoznanskiej wioski siegnely 100%
jezdzila na wyklady i wyjazdy szkoleniowe a na koniec zostala przewodnikiem panstwowym na beskidy
Lechu, jestes duzym chlopcem, wiec przestan sie mazac i opowiadac o mafiach, szowinistycznej dyskryminacji Wielkopolan i Zachodnich Pomorzan
w przypadku pewnej dziewczyny z podpoznanskiej wioski siegnely 100%
jezdzila na wyklady i wyjazdy szkoleniowe a na koniec zostala przewodnikiem panstwowym na beskidy
Lechu, jestes duzym chlopcem, wiec przestan sie mazac i opowiadac o mafiach, szowinistycznej dyskryminacji Wielkopolan i Zachodnich Pomorzan
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: Krzyś
Data: 2005-02-02 14:12:30
Zapomniałeś o dyskryminowanych Opolanach i Białostoczcanach (choc "prosty chłop z Białegostoku" jest b mile wspominany
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: Przodownik 1811
Data: 2005-02-02 14:24:48
>w przypadku pewnej dziewczyny z
>podpoznanskiej wioski siegnely 100%
>jezdzila na wyklady i wyjazdy
>szkoleniowe a na koniec zostala
>przewodnikiem panstwowym na beskidy
Nie każdy może być dziewczyną, którą stać pokrycie tylko samych kosztów dojazdów, o innych wydatkach już nie wspominając.
Po tym co piszesz widać, że jeszcze nie wydoroślałeś i nadal tkwisz w jakimś młodzieńczym idealizmie. Zejdź na ziemię i zrozum, że nie każdy jest darmozjadem czy jakimś wyjątkiem, którego finansuje bogata rodzinka czy posiadł jakieś inne źródło finansowania. Wczuj się w położenie człowieka, który musi pracować na utrzymymanie domu i rodziny, a prowadzeniem w górach zajmuje się w casie wolnym jako hobbysta. Taki ktoś na pewno, pomimo jak najlepszych chęci, nie ma żadnej możliwości pojść za przykładem tamtej dziewczyny.
>podpoznanskiej wioski siegnely 100%
>jezdzila na wyklady i wyjazdy
>szkoleniowe a na koniec zostala
>przewodnikiem panstwowym na beskidy
Nie każdy może być dziewczyną, którą stać pokrycie tylko samych kosztów dojazdów, o innych wydatkach już nie wspominając.
Po tym co piszesz widać, że jeszcze nie wydoroślałeś i nadal tkwisz w jakimś młodzieńczym idealizmie. Zejdź na ziemię i zrozum, że nie każdy jest darmozjadem czy jakimś wyjątkiem, którego finansuje bogata rodzinka czy posiadł jakieś inne źródło finansowania. Wczuj się w położenie człowieka, który musi pracować na utrzymymanie domu i rodziny, a prowadzeniem w górach zajmuje się w casie wolnym jako hobbysta. Taki ktoś na pewno, pomimo jak najlepszych chęci, nie ma żadnej możliwości pojść za przykładem tamtej dziewczyny.
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: Przodownik 1811
Data: 2005-02-02 14:38:46
Oto mamy kolejny przykład wyjątkowej osoby, którą było stać na pokrycie wszystkich kosztów dojazdów na wykłady i zajęcia na kursie przewodników górskich wzdłuż i w poprzek Polski, która w dodatku miała na to dużo czasu.
Ten przykład potwierdza tylko fakt, że zdobycie zawodu przewodnika górskiego nie zależy wyłącznie od posiadanego wykształcenia, doświadczenia górskiego i wiedzy krajoznawczej, ale przede wszystkim od źródła i sposobu finansowania jak również od możliwości dysponywania dużą ilością wolnego czasu.
Dodatkowo jest to bardzo wymowny przykład, pozwalający zrozumieć na czym polega dyskryminacja mieszkańców różnych regionów Polski i nierównoprawne ich traktowanie przy staraniach się o formalne uprawnienia przewodnickie.
Każdy będący przy zdrowych zmysłach uzna, że uzyskanie tytułu przewodnika górskiego w sytuacji kiedy zamierza się traktować to jako hobby (na stałe zatrudnienie w takim zawodzie w dzisiejszych czasach nie ma zresztą szans) i okazyjnie pomaga się ludziom w organizowaniu wypoczynku w górach, nie jest warte takiego poświęcenia.
Ten przykład potwierdza tylko fakt, że zdobycie zawodu przewodnika górskiego nie zależy wyłącznie od posiadanego wykształcenia, doświadczenia górskiego i wiedzy krajoznawczej, ale przede wszystkim od źródła i sposobu finansowania jak również od możliwości dysponywania dużą ilością wolnego czasu.
Dodatkowo jest to bardzo wymowny przykład, pozwalający zrozumieć na czym polega dyskryminacja mieszkańców różnych regionów Polski i nierównoprawne ich traktowanie przy staraniach się o formalne uprawnienia przewodnickie.
Każdy będący przy zdrowych zmysłach uzna, że uzyskanie tytułu przewodnika górskiego w sytuacji kiedy zamierza się traktować to jako hobby (na stałe zatrudnienie w takim zawodzie w dzisiejszych czasach nie ma zresztą szans) i okazyjnie pomaga się ludziom w organizowaniu wypoczynku w górach, nie jest warte takiego poświęcenia.
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: Krzyś
Data: 2005-02-02 18:14:50
OJ Lechu widac iz jednak prawda jest to iz nie masz poczucia humoru.
określenie "Ja to jestem prosty chłop z Białegostoku" było użyte przez Kol krzysztofera w czasie egzaminu przewodnickiego a miało ono nam egzaminowanym zasugerowac w jaki sposób oprowadzac grupe i jak tłumaczyc żeby grupa zrozumiała.
A ty swija starą śpiewką dalej widzisz wszedzie spiski i mafię
określenie "Ja to jestem prosty chłop z Białegostoku" było użyte przez Kol krzysztofera w czasie egzaminu przewodnickiego a miało ono nam egzaminowanym zasugerowac w jaki sposób oprowadzac grupe i jak tłumaczyc żeby grupa zrozumiała.
A ty swija starą śpiewką dalej widzisz wszedzie spiski i mafię
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: Przodownik 1811
Data: 2005-02-02 18:25:50
>określenie "Ja to jestem prosty
>chłop z Białegostoku" było użyte
>przez Kol krzysztofera w czasie
>egzaminu przewodnickiego
No to teraz domyślam się, że z historyjka tą dziewczyną z podpoznańskiej wsi też była wymyślona. To tylko potwierdza moją tezę, że pewne regiony kraju są dyskryminowane.
>chłop z Białegostoku" było użyte
>przez Kol krzysztofera w czasie
>egzaminu przewodnickiego
No to teraz domyślam się, że z historyjka tą dziewczyną z podpoznańskiej wsi też była wymyślona. To tylko potwierdza moją tezę, że pewne regiony kraju są dyskryminowane.
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: Krzyś
Data: 2005-02-02 18:35:34
NIewiem czy sa dyskryminowane w Dolnośląskim UWoj raczej nie bo z tego co sie orientuje to jesli ktoś przedstawia komplet dokumentów to urzad na prowadzenie kursów wydaje zgode każdemu (jesli dok sa w porzadku) i chyba nikomu nie odmówił (a z Wielkopolski chyba nikt nawet nie pytał o mozliwośc uzyskania upowanienia)
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: Przodownik 1811
Data: 2005-02-02 18:42:05
Nie jest dokładnie tak jak to przedstawiasz. Kandydatów na przewodników sudeckich od niepamiętnych czasów mogła egzaminować tylko jedyna słuszna komisja i tak jest nadal.
Zresztą z w Polsce przewodnictwo górskie funkcjonuje w jakiś dziwaczny, archaiczny sposób. Uprawnienia są ściśle reglamentowane i podporządkowane określonemu obszarowi górskiemu. Największą wagę przywiązuje się do szczegółowej znajomości miejscowości położonych z dala od gór.
Tego nie ma w międzynarodowym przewodnictwie górskim. W dobie możliwości szybkiego przemieszczania się po całym świecie przewodnik z uprawnieniami międzynarodowymi może prowadzić wycieczki trekingowe zarówno w Alpach, Pirejenejach i innych górach Europy, jak i np. w Andach, ale jego umiejętności wcale nie sprawdza jakaś państwowa komisja w Peru. Sprawdza się umiejętności np. w Alpach. Jeśli tam da sobie radę, to w Pirenejech też i nikt nie bawi się w takie jak u nas nonsensy.
Dlaczego w Polsce nie może być normalnie? Dlaczego nasze przewodnictwo górskie nie może być po prostu górskie, a nie jakąś mieszaniną przewodnictwa miejskiego, terenowego, zakładowego itp.? Dlaczego w przypadku kandydatów na przewodników górskich nie sprawdza się jak kandydat radzi sobie z orientacją w trudnym terenie górskim, jak panuje nad grupą, jakie decyzje podejmuje w symulowanej sytuacji zagrożenia itp.? Przecież jeśli poradzi sobie np. w Karkonoszach, to w Beskidach też. I po co te całe ściśle rozgraniczone obszary uprawnień i inne nonsensy?
Egzamin na przewodnika górskiego na rynku w Nysie czy w Otmuchowie może tylko śmieszyć. Takie jest nie tylko moje zdanie.
Zresztą z w Polsce przewodnictwo górskie funkcjonuje w jakiś dziwaczny, archaiczny sposób. Uprawnienia są ściśle reglamentowane i podporządkowane określonemu obszarowi górskiemu. Największą wagę przywiązuje się do szczegółowej znajomości miejscowości położonych z dala od gór.
Tego nie ma w międzynarodowym przewodnictwie górskim. W dobie możliwości szybkiego przemieszczania się po całym świecie przewodnik z uprawnieniami międzynarodowymi może prowadzić wycieczki trekingowe zarówno w Alpach, Pirejenejach i innych górach Europy, jak i np. w Andach, ale jego umiejętności wcale nie sprawdza jakaś państwowa komisja w Peru. Sprawdza się umiejętności np. w Alpach. Jeśli tam da sobie radę, to w Pirenejech też i nikt nie bawi się w takie jak u nas nonsensy.
Dlaczego w Polsce nie może być normalnie? Dlaczego nasze przewodnictwo górskie nie może być po prostu górskie, a nie jakąś mieszaniną przewodnictwa miejskiego, terenowego, zakładowego itp.? Dlaczego w przypadku kandydatów na przewodników górskich nie sprawdza się jak kandydat radzi sobie z orientacją w trudnym terenie górskim, jak panuje nad grupą, jakie decyzje podejmuje w symulowanej sytuacji zagrożenia itp.? Przecież jeśli poradzi sobie np. w Karkonoszach, to w Beskidach też. I po co te całe ściśle rozgraniczone obszary uprawnień i inne nonsensy?
Egzamin na przewodnika górskiego na rynku w Nysie czy w Otmuchowie może tylko śmieszyć. Takie jest nie tylko moje zdanie.
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: Zbyszek Wygoda
Data: 2005-02-03 15:39:00
O rany, znowu to samo...
> Jakie są realne szanse skorzystania z tej oferty przez zajętych pracującą na swe utrzymanie mieszkańców Poznania czy Szczecina albo Zielonej Góry? Żadne.<
No, wybacz, jeszcze może mamy jeździć i sami organizować kursy na miejscu u Was? Fakt, że deklarowałem ja, czy niektórzy inni swoją pomoc, ale w granicach rozsądku i przyzwoitości! Każdy ma swoją szansę, jeżeli mu tylko zależy. Rozumiem, że jest to wina kół akademickich, które po świńsku robią tyle kursów, by tylko denerwować tych, co nie mogą, czy nie potrafią na nie jeździć. Nie jest łatwe zapieprzać na wykłady 150-300 km, ale może trzeba po prostu zrobić kurs u siebie. I nie walić w kółko o mafii przewodnickiej - niektóre "przepowiednie" w kółko wałkowane się spełniają...
>A jeszcze trzeba zauważyć, że łudzi się ich fałszywymi obietnicami uzyskania ciekawego i atrakcyjnego zawodu, że pieniądze, które wyłożyli na kurs szybko im się zwrócą kiedy poprowadzą kilka wycieczek... A ja się pytam: Jakiż to atrakcyny zawód, kiedy maleje popyt na usługi przewodnickie w górach? Czy owi agitatorzy nie widzą, że czasy się zmieniły? <
Do cholery, Lechu, daj sobie w końcu spokój z tymi przytykami. Jasne, biedni, naiwni kursanci, prości ludzie, dający się mamić szatanom w przewodnickiej skórze, wyciągającym z nich ostatnie grosze. A cóż to w końcu, nie stwarza im się możliwości zdobycia ciekawego zawodu? Stwarza! Nie mogą sobie zarobić? Mogą, jeśli tylko zechcą! Jasne, że nikt do jaśnie pana przewodnika beskidzkiego np. z Gliwic, nie przyjdzie i nie będzie prosił na kolanach: prowadź pan nasze wycieczki za ciężkie pieniądze. Trzeba ruszyć d... a jak się chce, to zajęcie się wszędzie znajdzie. Nikt nikomu nie obiecuje niczego łatwego.
Tylko narzekasz, że na południu i południowym zachodzie Polski tyle jest kół akademickich, nie wspominając o Warszawie, Gdańsku, Lublinie czy Łodzi. A któż bronił Poznaniakom, czy Szczecinianom na przykład, zakładać studenckie koła przewodnickie? Nie mów mi, że mafia wrocławska, bo przełom lat 50-tych i 60-tych był doskonałym momentem na żywiołowe i spontaniczne działania w zakresie tworzenia akademickich ośrodków przewodnictwa górskiego.
Ale Tobie jest lepiej deprecjonować wszystko. Czepiasz się nawet blachy, jej motywu (że podobny śmieszny i nie wiadmomo co przedstawiający), ceny tej blachy (głupole, kupują za 70 złotych blachę przewodnicką). Robisz wszystko, by ośmieszyć i poniżyć środowisko przewodnickie, bo to, co robisz, nie jest bynajmniej konstruktywną krytyką. Przypominasz Hare-Krisznowców, w kółko jadących z tą samą mantrą. Za wszelką cenę udowadniasz, ze gdyby nie Poznaniacy, to turystyka w Sudetach by nie istniała i obecnie - bzdura! jedź i zobacz, ilu jest ludzi z Warszawy, Śląska, Łodzi, nie mówiąc o Wrocławiu. O śmieszność trąci każde wyrażenie mające za wszelką cenę zbliżyć Poznań do Sudetów (te monokliny itd.)- ale to jest 250-300 km i tego nie zmnienisz. Wszak z Gliwic bez problemów widać Pradziada, co nie oznacza, że leżą one w Sudetach lub tuż przy nich.
To wszystko co robisz i piszesz jest naprawdę śmieszne, a momentami nosi znamiona spamu. Zastanów się, czy w ten sposób zdobywa się zwolenników, czy przeciwników.
Zbyszek
> Jakie są realne szanse skorzystania z tej oferty przez zajętych pracującą na swe utrzymanie mieszkańców Poznania czy Szczecina albo Zielonej Góry? Żadne.<
No, wybacz, jeszcze może mamy jeździć i sami organizować kursy na miejscu u Was? Fakt, że deklarowałem ja, czy niektórzy inni swoją pomoc, ale w granicach rozsądku i przyzwoitości! Każdy ma swoją szansę, jeżeli mu tylko zależy. Rozumiem, że jest to wina kół akademickich, które po świńsku robią tyle kursów, by tylko denerwować tych, co nie mogą, czy nie potrafią na nie jeździć. Nie jest łatwe zapieprzać na wykłady 150-300 km, ale może trzeba po prostu zrobić kurs u siebie. I nie walić w kółko o mafii przewodnickiej - niektóre "przepowiednie" w kółko wałkowane się spełniają...
>A jeszcze trzeba zauważyć, że łudzi się ich fałszywymi obietnicami uzyskania ciekawego i atrakcyjnego zawodu, że pieniądze, które wyłożyli na kurs szybko im się zwrócą kiedy poprowadzą kilka wycieczek... A ja się pytam: Jakiż to atrakcyny zawód, kiedy maleje popyt na usługi przewodnickie w górach? Czy owi agitatorzy nie widzą, że czasy się zmieniły? <
Do cholery, Lechu, daj sobie w końcu spokój z tymi przytykami. Jasne, biedni, naiwni kursanci, prości ludzie, dający się mamić szatanom w przewodnickiej skórze, wyciągającym z nich ostatnie grosze. A cóż to w końcu, nie stwarza im się możliwości zdobycia ciekawego zawodu? Stwarza! Nie mogą sobie zarobić? Mogą, jeśli tylko zechcą! Jasne, że nikt do jaśnie pana przewodnika beskidzkiego np. z Gliwic, nie przyjdzie i nie będzie prosił na kolanach: prowadź pan nasze wycieczki za ciężkie pieniądze. Trzeba ruszyć d... a jak się chce, to zajęcie się wszędzie znajdzie. Nikt nikomu nie obiecuje niczego łatwego.
Tylko narzekasz, że na południu i południowym zachodzie Polski tyle jest kół akademickich, nie wspominając o Warszawie, Gdańsku, Lublinie czy Łodzi. A któż bronił Poznaniakom, czy Szczecinianom na przykład, zakładać studenckie koła przewodnickie? Nie mów mi, że mafia wrocławska, bo przełom lat 50-tych i 60-tych był doskonałym momentem na żywiołowe i spontaniczne działania w zakresie tworzenia akademickich ośrodków przewodnictwa górskiego.
Ale Tobie jest lepiej deprecjonować wszystko. Czepiasz się nawet blachy, jej motywu (że podobny śmieszny i nie wiadmomo co przedstawiający), ceny tej blachy (głupole, kupują za 70 złotych blachę przewodnicką). Robisz wszystko, by ośmieszyć i poniżyć środowisko przewodnickie, bo to, co robisz, nie jest bynajmniej konstruktywną krytyką. Przypominasz Hare-Krisznowców, w kółko jadących z tą samą mantrą. Za wszelką cenę udowadniasz, ze gdyby nie Poznaniacy, to turystyka w Sudetach by nie istniała i obecnie - bzdura! jedź i zobacz, ilu jest ludzi z Warszawy, Śląska, Łodzi, nie mówiąc o Wrocławiu. O śmieszność trąci każde wyrażenie mające za wszelką cenę zbliżyć Poznań do Sudetów (te monokliny itd.)- ale to jest 250-300 km i tego nie zmnienisz. Wszak z Gliwic bez problemów widać Pradziada, co nie oznacza, że leżą one w Sudetach lub tuż przy nich.
To wszystko co robisz i piszesz jest naprawdę śmieszne, a momentami nosi znamiona spamu. Zastanów się, czy w ten sposób zdobywa się zwolenników, czy przeciwników.
Zbyszek
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: Zbyszek Wygoda
Data: 2005-02-03 16:07:07
Załatwi się!
Przesuniemy Sudety pod Luboń k/Poznania
Zbyszek
Przesuniemy Sudety pod Luboń k/Poznania
Zbyszek
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: Przodownik 1811
Data: 2005-02-03 16:46:27
>Za wszelką cenę udowadniasz, ze
>gdyby nie Poznaniacy, to turystyka
>w Sudetach by nie istniała i
>obecnie - bzdura! jedź i zobacz,
>ilu jest ludzi z Warszawy, Śląska,
>Łodzi, nie mówiąc o Wrocławiu.
Widać, że mało znasz Sudety. Rusz się z krzesła i pojedź w miejsca, które nawet w pełni sezonu świecą pustkami. Gdzie masz aż tylu ludzi z Warszawy, Śląska, Łodzi, nie mówiąc o Wrocławiu? Ze Śląska (Dolnego) to owszem są, ale miejscowi (mieszkańcy regionu). Tam gdzie jest trochę większy ruch, jak Lądek, Polanica, Kudowa czy Karpacz to co drugie auto ma rejstrację poznańską (województwa wielkopolskiego). To chyba o czymś świadczy, nieprawdaż?
>A któż bronił Poznaniakom, czy
>Szczecinianom na przykład, zakładać
>studenckie koła przewodnickie?
Niestety, ale piętrzono trudności. I to są fakty. KTG ZG PTTK na przykład wydała rozporządzenie aby nie nadawać uprawnień przewodników górskich osobom mieszkającym w oderwaniu od środowiska. Widać, że u nas w Poznaniu to rozporządzenie potraktowano przynajmniej poważnie - w przeciwieństwie do innych ośrodków, u których brak dyscypliny leży niejako w tradycji.
>Nie mów mi, że mafia wrocławska, bo
>przełom lat 50-tych i 60-tych był
>doskonałym momentem na żywiołowe i
>spontaniczne działania w zakresie
>tworzenia akademickich ośrodków
>przewodnictwa górskiego
U nas też podjęto spontaniczne działania, wprawdzie w nieco późniejszych czasach. I co? Posypały się donosy, w których nazwano nas "samozwańcami" i zmuszono do rozwiązania i zaprzestania działalności. Nie wiem komu to tak bardzo przeszkadzało, że ktoś zaczyna niemal od "zera" (nie od pełnego "zera", bo w grupie inicjatywnej były nieliczne wyjątki posiadające wówczas uprawnienia przewodnika sudeckiego!). Kiedy inni zaczynali od "zera" to było dobrze, a jak my, to już wielka "obraza majestatu". Oto link do strony, która powinna dać Ci do myślenia czym jest ludzka zawiść: http://ksp.republika.pl/pismo.htm
>Wszak z Gliwic bez problemów widać
>Pradziada, co nie oznacza, że leżą
>one w Sudetach lub tuż przy nich.
A to komisja powołana przez wojewodę wrocławskiego nadaje obecnie uprawnienia przewodnika sudeckiego na teren Czeskiej Republiki? A zresztą jeśli nawet, to nie wmawiaj mi, że z GOP bez problemów widać czeskie góry, bo zanieczyszczenia atmosferyczne na Górnym Śląsku praktycznie umożliwiają widocznośc zaledwie w promieniu kilkunastu kilometrów, a nie tak daleko. W tym miejscu mogę się zrewanżować odwołując się do pierwszego polskiego przewodnika górskiego, którego autor stwierdza, że z grzbietu Olbrzymich gór (Karkonoszy) widać w Xięstwie Poznańskiem Wschowę i Leszno. Zatem odwrotnie też: z Leszna i Wschowy zdarza się widzieć Śnieżkę. I co z tego wynika?
W pozostałych kwestiach nie zamierzam z Tobą dyskutować, bo nie ma już sensu.
>gdyby nie Poznaniacy, to turystyka
>w Sudetach by nie istniała i
>obecnie - bzdura! jedź i zobacz,
>ilu jest ludzi z Warszawy, Śląska,
>Łodzi, nie mówiąc o Wrocławiu.
Widać, że mało znasz Sudety. Rusz się z krzesła i pojedź w miejsca, które nawet w pełni sezonu świecą pustkami. Gdzie masz aż tylu ludzi z Warszawy, Śląska, Łodzi, nie mówiąc o Wrocławiu? Ze Śląska (Dolnego) to owszem są, ale miejscowi (mieszkańcy regionu). Tam gdzie jest trochę większy ruch, jak Lądek, Polanica, Kudowa czy Karpacz to co drugie auto ma rejstrację poznańską (województwa wielkopolskiego). To chyba o czymś świadczy, nieprawdaż?
>A któż bronił Poznaniakom, czy
>Szczecinianom na przykład, zakładać
>studenckie koła przewodnickie?
Niestety, ale piętrzono trudności. I to są fakty. KTG ZG PTTK na przykład wydała rozporządzenie aby nie nadawać uprawnień przewodników górskich osobom mieszkającym w oderwaniu od środowiska. Widać, że u nas w Poznaniu to rozporządzenie potraktowano przynajmniej poważnie - w przeciwieństwie do innych ośrodków, u których brak dyscypliny leży niejako w tradycji.
>Nie mów mi, że mafia wrocławska, bo
>przełom lat 50-tych i 60-tych był
>doskonałym momentem na żywiołowe i
>spontaniczne działania w zakresie
>tworzenia akademickich ośrodków
>przewodnictwa górskiego
U nas też podjęto spontaniczne działania, wprawdzie w nieco późniejszych czasach. I co? Posypały się donosy, w których nazwano nas "samozwańcami" i zmuszono do rozwiązania i zaprzestania działalności. Nie wiem komu to tak bardzo przeszkadzało, że ktoś zaczyna niemal od "zera" (nie od pełnego "zera", bo w grupie inicjatywnej były nieliczne wyjątki posiadające wówczas uprawnienia przewodnika sudeckiego!). Kiedy inni zaczynali od "zera" to było dobrze, a jak my, to już wielka "obraza majestatu". Oto link do strony, która powinna dać Ci do myślenia czym jest ludzka zawiść: http://ksp.republika.pl/pismo.htm
>Wszak z Gliwic bez problemów widać
>Pradziada, co nie oznacza, że leżą
>one w Sudetach lub tuż przy nich.
A to komisja powołana przez wojewodę wrocławskiego nadaje obecnie uprawnienia przewodnika sudeckiego na teren Czeskiej Republiki? A zresztą jeśli nawet, to nie wmawiaj mi, że z GOP bez problemów widać czeskie góry, bo zanieczyszczenia atmosferyczne na Górnym Śląsku praktycznie umożliwiają widocznośc zaledwie w promieniu kilkunastu kilometrów, a nie tak daleko. W tym miejscu mogę się zrewanżować odwołując się do pierwszego polskiego przewodnika górskiego, którego autor stwierdza, że z grzbietu Olbrzymich gór (Karkonoszy) widać w Xięstwie Poznańskiem Wschowę i Leszno. Zatem odwrotnie też: z Leszna i Wschowy zdarza się widzieć Śnieżkę. I co z tego wynika?
W pozostałych kwestiach nie zamierzam z Tobą dyskutować, bo nie ma już sensu.
Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: Przodownik 1811
Data: 2005-02-03 16:52:56
Pewnie by trzeba przesunąć nawet pod Gdańsk. Wtedy tamtejsze SKPT by miało szansę otrzymania zgody na prowadzenia szkolenia sudeckiego i nie musieli by uciekać się do zastąpienia kursu na uprawnienia przewodnika sudeckiego, kursem na przodownika tg z uprawnieniami na Sudety.
Czy to nie śmieszne, że istniejącemu formalnie Studenckiemu Kołu Przewodników Turystycznych z Gdańska nie udało się uzyskać takiej zgody? Czy o czymś to nie świadczy, że przewodnicy (a jakże!?) zamiast kursu przewodnickiego zorganizowali na przełomie lat 2003/2004 kurs na przodowników turystyki górskiej z uprawnieniami na Sudety. Patrz => Ogłoszenie gdańskiego SKPT o kursie przodownickim: LINK
Czy to nie śmieszne, że istniejącemu formalnie Studenckiemu Kołu Przewodników Turystycznych z Gdańska nie udało się uzyskać takiej zgody? Czy o czymś to nie świadczy, że przewodnicy (a jakże!?) zamiast kursu przewodnickiego zorganizowali na przełomie lat 2003/2004 kurs na przodowników turystyki górskiej z uprawnieniami na Sudety. Patrz => Ogłoszenie gdańskiego SKPT o kursie przodownickim: LINK