Forum członków i sympatyków PTTK
login:  
hasło:  

Zgłoszenie do moderatora

Jeżeli uważasz, że ta wiadomość łamie regulamin naszego forum lub netykietę albo w inny sposób narusza zasady dyskusji - zgłoś to do moderatora.

Zgłaszana wiadomość

Temat: Re: Mogło być gorzej...
Autor: Przodownik 1811
Data: 2005-02-02 10:54:06

>Weź się w garść! Jest rok 2005, nie
>można żyć wspomnieniami sprzed
>wielu lat! Jaka mafia pzrewodnicka,
>kto Cię nie dopuszcza do
>egzaminów?!

Rzecz w tym, że już dawno zmieniłem swoje poglądy na temat przewodnictwa turystycznego. Po prostu zrozumiałem, że wymagania uzyskania zawodowych uprawnień przewodnickich do społecznego organizowania i prowadzenia w górach są wielkim nieporozumieniem. "Mafia" nie "mafia", ale pewne przepisy ograniczające społeczną działalność pewno nie powstały w sposób przypadkowy. Głupi przepis z poziomicą 1000 m n.p.m. rezerwatami, PN itp. to dobitnie potwierdza. A można go obejść choćby jeżdżąc w Sudety do Czech. Liczę na to, że wkrótce zostanie on zmieniony.

Inną kwestią jest natomiast to, co się wydarzyło w przeszłości. Były przecież próby utworzenia ośrodków przewodnictwa sudeckiego poza regionem Dolnego Śląska i zostały one storpedowane. I o tym staram się pamiętać i przypominać. Dziś jak spojrzymy na mapę Polski to widać, że ośrodków przewodnictwa górskiego na południu w centrum i na wschodzie Polski jest mnóstwo. W Warszawie na przykład są aż dwa ośrodki: SKPB i SKG, które prowadzą kursy na przewodników beskidzkich. Zachodnia i północna część Polski to biała plama na mapie.

>Jestem w Komisji Sudeckiej, znasz
>mnie przecież, ja znam swoich
>kolegów i zupełnie nie zwracamy
>uwagi na to, kto skąd pochodzi! Kto
>jest zazdrosny??

Z tą "zazdością", że tak się wyrażę, coś chyba jednak jest. Tu nie chodzi tylko o pojedyńczy przypadek i moje osobiste doświadczenie z przeszłości, bo ludzi którym rzucano kłody pod nogi na drodze do zdobycia uprawnień przewodników górskich było więcej. Niektórzy niestety już odeszli z tego świata i już ich nigdy nie posiądą.

Mnie jednak nie chodzi o przeszłość, a o to co jest dziś. Mamy jedną Polskę i każdy mieszkaniec naszego kraju powinien mieć takie same prawa i tak samo jednakowe możliwości zostania przewodnikiem górskim (bez dojeżdżania przez pół Polski na wykłady w środku tygodnia) - niezależnie czy mieszka w Warszawie czy w Poznaniu albo Gorzowie Wielkopolskim. Takie same prawo powołania komisji egzaminacyjnej na przewodników sudeckich powienien mieć zarówno Wojewoda Opolski, Wielkopolski czy Lubuski. Tymczasem dla przewodników sudeckich istnieje tylko jedyny słuszny Wojewoda Dolnośląski, i tylko on ma prawo powoływania komisji egzaminacyjnych na Sudety. Czy to jest w porządku, że nawet Wojewoda Opolski nie ma takiego prawa, choć na terenie tego wojewodztwa leży spora część terenu uprawnień przewodników sudeckich? Czy dzielenie Polski na ragiony "lepsze" i "gorsze" nie jest przejawem dyskryminacji?

Nie rozumiem po co to wszystko i po co takie ograniczenia i rozbudowane przepisy dotyczące przewodnictwa górskiego. W sieci co chwilę czyta się ogłoszenia o kursach, które organizują SKP* w Warszawie, Lublinie, Wrocławiu, Krakowie i kilku miastach GOP - tych, które mają od dawna specjalne przywileje. Jakie są realne szanse skorzystania z tej oferty przez zajętych pracującą na swe utrzymanie mieszkańców Poznania czy Szczecina albo Zielonej Góry? Żadne. A jeszcze trzeba zauważyć, że łudzi się ich fałszywymi obietnicami uzyskania ciekawego i atrakcyjnego zawodu, że pieniądze, które wyłożyli na kurs szybko im się zwrócą kiedy poprowadzą kilka wycieczek... A ja się pytam: Jakiż to atrakcyny zawód, kiedy maleje popyt na usługi przewodnickie w górach? Czy owi agitatorzy nie widzą, że czasy się zmieniły? Dziś ludzie wędrują po górach samodzielnie - pojedyńczo czy to w grupach towarzyskich korzystając z sieci znakowanych szlaków turystycznych, dobrych map i bogatej literatury przewodnikowej.

Jaka jest w praktyce różnica między przewodnikami ze Studenckiego Koła Przewodników Sudeckich we Wrocławiu, a powiedzmy przodownikami turystyki górskiej i organizatorami turystyki z Akademickiego Klubu Górskiego "Halny" z Poznania? Przecież jedni i drudzy organizują rajdy i wycieczki w Sudety prowadząc w większości społecznie. "Halny" robi nawet coś więcej prowadząc bazę namiotową przy Jaskini Radochowskiej koło Lądka. W Poznaniu i Wielkopolsce działalność górska w PTTK tradycyjnie opiera się na przodownikach a nie na przewodnikach, co daje podobne efekty jak w przypadku SKP*. A może jednak ktoś im kiedyś pozazdrościł tego, co robią? Bo kto, jak nie właśnie zawodowe lobby przewodnickie ma swój decydujący udział stopniowym ograniczaniu przodownikom tg prawa do prowadzenia społecznie grup w PN i w stworzeniu owego dziwacznego Rozporządzenia RM z 1997 r.?

Mam nadzieję, że moja nieco przydługawa wypowiedź pozwoli szerzej spojrzeć na problem i zrozumieć sedno sprawy.

Formularz zgłoszenia

Przedstaw się
Podaj swój e-mail
Wpisz rok założenia PTTK
zabezpieczenie antyspamowe
Uzasadnienie
Dlaczego zgłaszasz tą wiadomość?