Chcesz pan ze mną wojny?!!

Z rozrzewnieniem przeczytałem o niesnaskach w szamotulskim oddziale PTTK - wszak to dowód na to, że nie tylko w oddziale wrocławskim są równi i równiejsi, my i oni, dobrzy władcy i zły plebs w młodzieżowych kołach. Festung Wrocław PTTK trzyma się jednak nieźle - nawet mysz się nie prześlizgnie pod czułym okiem kamer przekazujących obraz na wielki telewizor umieszczony na honorowym miejscu w gabinecie dyrektora...

I właśnie te kamery wychwyciły mnie ostatnio i zostałem zaatakowany. A za co??? Ano podobno gdzieś tam na forum użyłem sformułowania, że zarządzenie dyrektora jest cytuję: "kuriozalne". Musiałem wysłuchać kazania, potem dowiedziałem się, że poszczególne punkty owego regulaminu publikowania stron www są żywcem zerżnięte z jednej ze stron oferujących statystyki, no i na końcu zostałem postraszony słowami jak w tytule wątku.

Niełatwo mnie postraszyć, więc w duchu zasmiałem się tylko i czym prędzej pożegnałem mojego monologointerlokutora, bo nie zwykłem rozmawiać na poziomie, jaki został stworzony, tym bardziej, że nie mogłem nawet dokończyć swoich wypowiedzi, ciągle atakowany nowym słowotokiem. Mama uczyła mnie kiedyś o kulturze dyskusji... Nie każdy ma taką mamę...

Drażni mnie... Strasznie mnie drażni, że zamiast sobie pomagać, są tacy ludzie jak w oddziale wrocławskim, którzy tylko szukają pretekstu by namieszać, by rzucić coś pod nogi, by przeszkodzić. W sumie, gdyby nie imprezy, które robię dla niepełnosprawnych dzieci, nie pojawiałbym się w oddziale, bo po co? By znów mieć świadomość, że zaraz na mnie ktoś wyskoczy? Nie mam czasu na takie pierdoły, czemu też dałem wyraz w rozmowie z dyrektorem. Czuję niesmak, gdy mam iść coś załatwiać w oddziale...

Jak długo jeszcze zdzierżę ten niesmak???