jarmark rycerski :-)

Jasnym okiem

JARMARK W KLICZKOWIE

Zachęcony ofertą turystyczną w internecie na stronie : LINK udałem się 1 maja z Zielonej Góry do Kliczkowa k/ Bolesławca.

Było wiele atrakcji, z których cześć udało mi się jakoś obejrzeć i nieco sfotografować, jak:

- Konny Turniej Rycerski - szkoda , że odbywał się na pochyłej łące i jeźdźcy na konikach mieli trudności z opanowaniem zwierząt, a jeden konik przy tym okulał;-( potem się okazało ,z e to była kobyłka. Sama prezentacja drużyn rycerskich była również piękna i kolorowa widać było wielką staranność bardzo dużo pracy i ćwiczeń, aby wykonać zbroje , stroje i osprzęt, a potem tak nim władać ,żeby się nie pozabijać w turnieju, bo kopie jeźdźców trzaskały w zwarciu jak zapałki.

- Turniej łuczniczy - fosa przed Zamkiem - bardzo widowiskowy, parę kobiet w nim uczestniczyło, baby jak piec, chyba z Litwy, albo z Białorusi?

- Turnieju walk pieszych bojowych na miecze nie udało mi się zobaczyć, bo dziki tłum zasłonił wszystko, że nawet ani jednego zdjęcia tam nie zrobiłem

Inne atrakcje jak
- Pokazy tańców dawnych, bojowe walki pokazowe;
- Bieg rycerski z przeszkodami;
czy Bitwę o Zamek - już sobie darowałem, bo zmęczył mnie kurz, pył i upał, ale i tak wyjeżdżałem zadowolony z mile spędzonej majówki.

No może nie do końca, bo o awizowanym w internecie bezpłatnym parkingu i darmowym zwiedzaniu zamku należało zapomnieć, gdyż na miejscu okazało się, że za parking łupiono po 10 zł od auta, a bilety wstępu do zamku były po 7 zł od osoby przy proponowanym czasie czekania na wejście grupy - ok. 3,5 godziny!
Darowałem też sobie inne imprezy towarzyszące, jak np. grill party, bo ceny oferowanych potraw i napitków na tyle przekraczały granice zdrowego rozsądku, ze mogę takie jarmarki polecić wszystkim,. którym w nieco większym mieście jest za drogo.

Dlatego w przyszłości jadąc na taka imprezę należy się zaopatrzyć w większą ilość gotówki, a wybierając z dziećmi, to każda suma może okazać się niedostateczna.

Dla zaspokojenia głodu i pragnienia – warto zabrać ze sobą większe zapasy, nie tylko dlatego, ze wszystko jest po cenach horrendalnych, ale tez by uniknąć tasiemcowych kolejek. Ja na szczęście miałem ze sobą pełną lodówkę żarła, napojów i nawet lodów - zabranych przezornie do auta i zakupionych z względnie tanio jednej z półstolic sąsiedniego województwa

I to by było na tyle.

Pozostały mi z tej wyprawy turystycznej piękne zdjęcia, które pomimo obłędnego tłumu uczestników - udało mi się jakoś wykonać.

Z turystycznym pozdrowieniem ANT