Forum członków i sympatyków PTTK
login:  
hasło:  

Kadra PTTK

W Sudetach bez zmian...

wszystkich wiadomości w wątku: 12
data najnowszej wiadomości: 2011-12-11

Temat: W Sudetach bez zmian...
Autor: Przodownik 1811
Data: 2011-12-06 10:37:53

Myślałem, że coś się w przewodnictwie sudeckim zmieniło na lepsze od czasów PTL-u. A tu czytam relację z egzaminów przewodnickich kursu jeleniogórskiego PTTK datowaną 2011-12-02 i jestem zaskoczony.
"dziadki borowe" np. na egzaminach w Jeleniej Górze skutecznie zwalczają konkurencję, boją się, że nie podołają w konkurencji z młodymi pełnymi nowych pomysłów przewodnikami. Jeden kurs, właśnie dziś poległ na DRUGIM! poprawkowym egzaminie, ludzie nie mogą wyjść z testów. Testy oczywiście układał prezes koła przewodników sudeckich w Jeleniej Górze pan P.Gryszel, ale to oczywiście "wina" kursantów, że na kursie zostali słabo przygotowani i nie uczyli się do egzaminów. "Nadmiar wiedzy im zaszkodził". Na egzaminie lipcu uwalili 30%, na poprawkowym pierwszym (IX)50% a na poprawkowym drugim(XII) nie zdało 80%, to nie żart!... żenada! trudno tego nie nazwać nieuczciwym zwalczaniem konkurencji. Morał - im więcej się uczysz tym głupszy jesteś.
UWOLNIĆ PRZEWODNICTWO !!!
UWOLNIĆ TYBET !!!
UWOLNIĆ MYŚL !!!
PS. Właśnie w październiku, w Jeleniej Górze rozpoczął się kolejny kurs kandydatów na przewodników - ZGROZA. Ci nie świadomi adepci "sztuki" przewodnickiej dają się doić tak jak poprzedni kurs... a konkurencja nie śpi. Życzę im powodzenia, moja koleżanka z poprzedniego dojnego stada po dzisiejszej lekcji dała sobie spokój z licencją PRZEWODNIKA Sudeckiego. Może ma rację
źródło cytatu: http://wolneprzewodnictwo.blog.pl/xiega/index.php

Temat: Re: W Sudetach bez zmian...
Autor: anky
Data: 2011-12-09 12:54:26

młodzi pełni pomysłów przewodnicy? Którzy nie wiedzą jaki jest symbol Ziemi Kłodzkiej, albo nie umieją poprawnie uzupełnić panoramki głównego grzbietu Karkonoszy...?

mamy coraz niższe wymagania?

poziom kursantów jest coraz niższy i taka jest prawda... a Pan niech nie powtarza głupot bo sugerowanie się jednym anonimowym komentarzem, proszę mi wybaczyć... jest poniżej poziomu...

Pozdrawiam Serdecznie obecna kursantka ;-)
Anna Bejm

Temat: Re: W Sudetach bez zmian...
Autor: Przodownik 1811
Data: 2011-12-09 16:09:28

Gratuluję tego aktu wazeliniarstwa i negowania "powtórki z rozrywki". Jeszcze Pani nie ukończyła ostatecznie kursu i zapewne nie została licencjonowanym przewodnikiem, a już wykorzystuje okazję aby się pewnym ludziom przypodobać i wyrobić sobie punkty w tamtym środowisku. Ja sobie doskonale wyobrażam jak musiał wyglądać ten egzamin. Pod wskazanym linkiem jest jeszcze jedna opinia o egzaminach, która ukazuje znane mi fakty sprzed 25 lat. Pozwalam sobie ją zacytować.
PrzodGOT! Czytam informację o egzaminach przewodnickich i jestem zaskoczony, że nic się w środowisku przewodników sudeckich nie zmieniło od połowy lat 80-tych ubiegłego wieku. Wypisz wymaluj jak za PRL-u. Oto fragment relacji ze strony Klubu Sudeckiego z Poznania. "Zdanie egzaminu na przewodnika sudeckiego w warunkach jakie narzuciła Komisja Egzaminacyjna graniczyło jednak z cudem. Przebieg pamiętnego egzaminu, to atmosfera zastraszenia, wożenie kursantów autokarem z dala od gór, niedopuszczanie do wypowiedzi na temat gór po trasie, a później "gnąco - łamiące" pytania w Lwówku Śląskim - miasteczku położonym na wysokości niewiele ponad 200 m n.p.m. i koncentrowanie się na całkowicie drugorzędnych szczegółach, zupełnie nieistotnych dla uczestników wycieczek. Egzamin odbywał się wyłącznie w autokarze i w obrębie miejscowości podczas postojów na trasie. Wyjścia w góry nie było wcale. Kuriozalne było podsumowanie egzaminu przez przewodniczącego Komisji Egzaminacyjnej, który na tej podstawie stwierdził, że takie a takie osoby nie znają gór i nie mogą zostać przewodnikami sudeckimi. (...) Na blisko 40 osób zdało tylko 5. Przewodniczący Komisji kazał wierzyć nam, że pozostałe osoby nie uczyły się, że chodziły na kurs, traciły czas, wydawały pieniądze i przyszły nie przygotowane na egzamin??? Takie wyniki egzaminów tylko źle świadczyły o wykładowcach z kursu, bo skoro niczego nie potrafili nauczyć kandydatów na przewodników, to po co to robili? "Nie można być sędzią we własnej sprawie", tak brzmi znana sentencja rzymska. A panowie z Dolnośląskiej Komisji Przewodnickiej egzaminowali swoich przyszłych konkurentów, więc czy mogli to robić rzetelnie? Oj tak, robili to bardzo skrupulatnie, na tyle, że nikt spoza układu przewodnikiem nie został." Więcej na ten temat na stronie => http://www.ksp.lanet.wroc.net/poczatki.htm

Faktycznie lepiej dać sobie spokój z licencją. Nie ma sensu pchać się w to środowisko, które jest kierowane przez ludzi chorych na punkcie własnej ważności.

Temat: Re: W Sudetach bez zmian...
Autor: anky
Data: 2011-12-09 21:53:08

szczerze to ja mam gdzieś to całe środowisko...
starzy narzekają na młodych, młodzi na starych
nie o to mi chodzi...ja chce tylko robić to co kocham. tylko tyle mnie interesuje...
jeśli zdam egzamin to tylko dzięki swojej wiedzy, a nie temu co tu wypisuje...
a pisząc to i tak dałam się ponieść emocją...
bo normalnie Panu na takie zarzuty nikt nic nie odpisuje...
bo ludziom już ręce opadają czytając takie rzeczy...

mógłby Pan się już pogodzić z pewnymi faktami...

i nie powtarzać głupot, tyle...

Pozdrawiam

Temat: Re: W Sudetach bez zmian...
Autor: Przodownik 1811
Data: 2011-12-09 22:22:06

szczerze to ja mam gdzieś to całe środowisko...
I słusznie...
ja chce tylko robić to co kocham. tylko tyle mnie interesuje...
A nie lepiej by było to robić bez gorsetu państwowej biurokracji. Miejmy nadzieję, że wkrótce będzie to możliwe.

Rząd zapowiada uwolnienie wielu zamkniętych zawodów, w tym zawodu przewodnika, a zniesienie kuriozalnego obowiązku przewodnickiego w górach staje się faktem i zniknie hamulec dla młodzieżowej turystyki wędrownej. Będzie szansa na powolne odrodzenie się zniszczonych szkolnych kół turystyczno-krajoznawczych, klubów turystyki młodzieżowej PTTK, turystyka wędrowna odżyje, a może doczekamy się reaktywowania zlikwidowanych wielu schronisk młodzieżowych i obiektów dla turystyki kwalifikowanej...
mógłby Pan się już pogodzić z pewnymi faktami...
i nie powtarzać głupot, tyle...
To Pani powinna przede wszystkim zapoznać się z faktami i nie nazywać tego "głupotami".

Temat: Re: W Sudetach bez zmian...
Autor: narnika
Data: 2011-12-10 10:29:28

Cześć,

Ostatnie egzaminy przewodnickie wywołały straszną burzę i moim zdaniem niepotrzebnie dzielą ludzi, których przecież łączy jedna pasja - GÓRY.

Najbardziej upoważnionymi do wypowiadania się na temat testów wydają mi się osoby które te testy zdawały. A ponieważ tak się składa że i ja je pisałam dlatego pozwalam sobie na napisanie kilku słów.

Uprawnienia Przewodnika Sudeckiego obejmują bardzo rozległy obszar geograficznie o długiej i mocno "pokręconej" historii, obszar najbardziej zróżnicowany geologicznie w kraju, z licznymi zabytkami o unikatowej architekturze, z całą masą bardziej i mniej znanych postaci, które w jakiś sposób się dla niego przysłużyły, z parkami, rezerwatami, i kilometrami szlaków turystycznych. Wszystko to jest fascynujące i warte poznania.

Nie obrzucajmy się błotem i nie licytujmy kto wie co i dlaczego tak mało. Ja mogła bym narzekać, że na ostatnim egzaminie było tylko jedno pytanie z geologii, którą lepiej czy gorzej ale rozumiem. Ktoś inny woli historię jeszcze inny przyrodę. Główny ból egzaminu polega bowiem na tym że w 30 pytaniach próbuje się zmieścić tak różnorodną i szczegółową wiedzę.

Mogę naprawdę zaświadczyć, że wśród osób którym znowu podwinęła się noga na egzaminie, są te, które naprawdę wiele trudu, czasu i pieniędzy poświęciły aby jak najlepiej się przygotować. I mają naprawdę dużą wiedzę, ale być może stres lub też zwykły zbieg okoliczności, że nie trafiły na swoje tematy, sprawił że zabrakło im jednego czy dwóch punktów. Trzeba pamiętać, że nie jesteśmy naukowcami, mamy pracę, rodzin, obowiązki. W międzyczasie uczymy się do egzaminów. Dlatego bardzo proszę o nie oczernianie osób, które nie zdały, bo jest to krzywdzące.

Jak dla mnie, powinny nastąpić zmiany w programie kursu, który powinien przygotować nas do egzaminu. Moje odczucie jest takie, że na wykładach zajmowaliśmy się ogólnikami a powinno być odwrotnie. Na wstępie powinno się od nas oczekiwać ogólnej wiedzy, a na kursie powinno się nam tłumaczyć i zwracać uwagę na szczegóły, ciekawostki czyli to co jest potem na testach.

Pozdrawiam zdanych, niezdanych i potencjalnych Przewodników

Arnika

Temat: Re: W Sudetach bez zmian...
Autor: Tomek Dygała
Data: 2011-12-10 11:19:12

Egzamin sudecki jest ciężkim egzaminem, aczkolwiek testy - pewnie z wyjątkami - raczej do bardzo trudnych nie należały.
Nie zamierzam nikogo oceniać bo sam wiem jak to jest (aczkolwiek jak dotąd każdy egzamin zdawałem w pierwszym podejściu chociaż jeden lepiej drugi gorzej).

Jeżeli nie znaliście do tej pory tej strony, to może przyda się teraz :-) :
http://szkolenia.om.pttk.pl/panstwowe/EP_DS.php#EG1

Powodzenia!

Temat: Re: W Sudetach bez zmian...
Autor: anky
Data: 2011-12-10 10:56:49

Niektórzy owszem wiedzę mają... i tak jak mówisz pech albo jakieś okoliczności sprawiły, że te osoby nie zdały... ale jestem pewna, że te osoby przewodnikami zostaną. Tylko nie można się poddawać. jak ktoś się podda to co? zrobi krzywdę sam sobie...

a co do kursu... to jego organizacja rzeczywiście powinna wyglądać troszkę inaczej... i to tam powinien być odsiew...w sensie obowiązkowa znajomość podstawowej wiedzy(której dużo osób nie ma), a nie na egzaminie po dwóch latach nauki...bo to rzeczywiście jest mocno przygnębiające, że poświęciło się pewien czas... a tu klops.

ale też wiedza która mamy opanować to wiedza z wielu dodatkowych poza kursowych wycieczek, przeczytanych lektur, i niestety (nie mówię o wszystkich) ale wiele osób myśli,że odwali kurs i tyle... nie robi prawie nic poza tym... i chyba nie do końca rozumie na czym to polega. I niektórzy naprawdę zachowują się tak jakby im zależało tylko na tym żeby usiąść w samotni przy osobnym stoliku i przyszpanować blachą... i to jest smutne. Bo potem przychodzi pan który nigdy nie był przewodnikiem, goprowcem etc. tylko po prostu chodził po górach dla własnej czystej przyjemności... i wie więcej niż taki przewodnik... wtedy myślę, że coś jest nie tak. dlatego dobrze, że wymagają dużo, ale fakt trochę za późno... bo powinni wymagać już na kursie...a teraz biorą prawie wszytskich na kursy(no u nas się troche zmieniło bo odwalili 9 osob na wstępnym) i właśnie zamiast uczyć szczegółowo, oni uczą podstaw... bo większość ich nie ma... ale to już prowadzący kursy muszą coś zrobić.

pozdrawiam

Temat: Re: W Sudetach bez zmian...
Autor: Tomek Dygała
Data: 2011-12-10 11:32:31

W tym kontekście, chciałem tylko zwrócić uwagę na jedno - do czego sprowadza się rola przewodnika sudeckiego.
Tak naprawdę najmniej jest w tym wszystkim prowadzenia po górach.
Wycieczki autokarowe po szeroko rozumianych Sudetach i oprowadzanie po miastach to podstawa. A góry? No cóż to margines.

Przez dłuższy czas moim szczytowym osiągnięciem w prowadzeniu wycieczek było doprowadzenie wycieczki z parkingu do Jaskini Niedźwiedziej :-)
A tak to Duszniki, Duszniki, Duszniki...

Jak raz na jakiś czas trafiła się Igliczna to było super.

Teraz jak jeżdżę z grupami z Warszawy, to niestety zwykle jest standard:
Błędne Skały, Szczeliniec i na tym góry się kończą.
W tym roku miałem jednak farta i w programie miałem Skalne Grzyby - toż to rewelacja była :-)
No i raz megafart - grupa warszawska, która w programie miała Ślężę. Skalna Perć z grupą to miodzio :-)

A poza tym to wciąż to samo...

Spotkałem pod koniec sezonu znajomego, który w niecenzuralnych słowach wypowiedział się na temat monotonii i ciągle powtarzających się standardowych tras.

Jakby co, to po to właśnie są długie kursy i trudne egzaminy ;-)

Temat: Re: W Sudetach bez zmian...
Autor: Przodownik 1811
Data: 2011-12-10 12:06:23

Uprawnienia Przewodnika Sudeckiego obejmują bardzo rozległy obszar geograficznie o długiej i mocno "pokręconej" historii, obszar najbardziej zróżnicowany geologicznie w kraju, z licznymi zabytkami o unikatowej architekturze, z całą masą bardziej i mniej znanych postaci, które w jakiś sposób się dla niego przysłużyły, z parkami, rezerwatami, i kilometrami szlaków turystycznych. Wszystko to jest fascynujące i warte poznania.
I na poznanie tego wszystkiego tak naprawdę to nie starczy życia. Dlatego dużym nieporozumieniem jest, że starzy stażem przewodnicy, którzy sporo już zdążyli poznać od czasu kiedy zostali przewodnikami, wymagają takiej samej wiedzy i doświadczenia od początkujących adeptów. Zresztą wymaganie drobiazgowej znajomości szczegółów, nieistotnych dla uczestników wycieczek, jest niepotrzebnym utrudnieniem pozbawiającym szansy osób posiadających naprawdę duże doświadczenie górskie.
Niektórzy owszem wiedzę mają... i tak jak mówisz pech albo jakieś okoliczności sprawiły, że te osoby nie zdały... ale jestem pewna, że te osoby przewodnikami zostaną. Tylko nie można się poddawać. jak ktoś się podda to co? zrobi krzywdę sam sobie...
Ja nie zdawałem poprawki, ale nie uważam żebym wyrzadził sobie krzywdę. Zdawałem egzamin praktyczny pod koniec lat 80-tych. Pewnie wyglądał podobnie jak chodzi o podejście do kursantów i dlatego nie zostałem przewodnikiem. Jako mieszkaniec innego regionu czyli Wielkopolski zostałem potraktowany w sposób dość specyficzny - z nieskrywanym podejściem jak do potencjalnego konkurenta (stąd podobieństwo do znalezionego w internecie opisu ostatniego egzaminu). I dlatego do poprawkowego już nie przystąpiłem. Nie miałem najmniejszego zamiaru pozwolić się po raz drugi obrażać. A tak naprawdę to komisja egzaminacyjna oblała egzamin z kultury w oczach uczestników kursu. Członkowie tamtej komisji zdali natomiast celująco z chamstwa, arogancji, ksenofobii i lokalnego szowinizmu. A ja pozostałem do dziś - jak to określił przewodniczący komisji w swojej mowie końcowej, podsumowującej egzamin - "tylko przodownikiem". Owszem, straciłem sporo czasu i pieniędzy, ale nie straciłem najważniejszego - honoru. Zresztą strata, która uczy - to zysk. Więcej o mojej przygodzie z przewodnictwem sudeckim piszę tu => http://www.ksp.lanet.wroc.net/zysk.htm

Temat: Re: W Sudetach bez zmian...
Autor: narnika
Data: 2011-12-10 18:17:24

Stronę znamy i to bardzo dobrze. Teraz już nieprzydatna, bo teraz każdy test jest całkiem nowy ;p

Temat: Re: W Sudetach bez zmian...
Autor: Przodownik 1811
Data: 2011-12-11 09:03:16

Nie wiem dlaczego odpowiając na wpis Tomka Dygały podpięła się Pani pod moją wypowiedź. Ale skoro już tak się stało, to pozwolę sobie wyrazić, co o tym wszystkim myślę. Uważam za zupełnie bezsensowne obowiązkowe odbywanie kilkuletnich, kosztownych kursów przewodnickich, co powoduje, że przewodnikami zostają tylko ci, których na to stać, a wielu ludzi utalentowanych nie ma szans na realizowanie swojego hobby ramach tego zawodu.

W Polsce przewodnictwo turystyczne powinno funkcjonować podobnie jak np. w Czechach czy w Niemczech. Zapowiadane przez rząd uwolnienie zamkniętego i ściśle reglamentowanego zawodu przewodnika daje nadzieję, że coś się wreszcie u nas zmieni. Oto fragment wypowiedzi Polaka mieszkającego w Niemczech.
Od jakiegoś czasu mieszkam w Dreźnie, obecnie zamierzam się zająć m.in. organizacją ruchu turystycznego dla turystów niemieckich na terenie polskiej części Dolnego Śląska.
Z oczywistych względów nie mam możliwości uzyskania polskiej Państwowej Licencji Przewodnika (w moim przypadku wiązałoby się to praktycznie z koniecznością zamieszkania we Wrocławiu przez okres 2 lat). W Niemczech wystarczy zgłoszenie w tutejszym urzędzie meldunkowym chęci wykonywania tego zawodu i drobna opłata; ewentualne egzaminy itd. nie są konieczne, poprawiają jedynie wygląd CV i ułatwiają znalezienie klientów. To rynek weryfikuje, czy ktoś jest dobrym przewodnikiem, czy nie.
Nawiązując to tej wypowiedzi uważam, że licencjonowani przewodnicy górscy niech sobie oczywiście istnieją, jednak bez przymusu ich wynajmowania. Jak zechcą, niech się łączą w stowarzyszenia określając wysokie progi przyznawania swoich licencji. Niech takich stowarzyszeń będzie kilka, a niezależnie od nich przewodnicy niezrzeszeni. I niech się różnią profilem usług i ceną. To tylko wyjdzie na korzyść turystom. Każda sztuczna regulacja rynku, każdy przymus prowadzi do zniszczenia wolnej konkurencji, a w efekcie - do spadku jakości usług. Tyle, że to środowisko łatwo nie odpuści bo taka sytuacja zniesie monopol i przytnie łapki organizatorom wszelkich karkołomnych kursów, za które młodzi ludzie płacą sporą kasę, a potem odbębniają setki dupogodzin i na koniec przemycają i studiują zdobyte testy by przygotować się do egzaminu.