Zamykanie połączeń kolejowych

Jaki to ma zwiazek z obiektami PTTK ?
Pozwolę sobie zacytować anonimowego użytkownika pl.rec.gory :
-------------------------------
> Jeszcze parę lat temu jednodniowy wypad pociągiem z Wrocka w
Rudawy Janowickie, G. Kaczawskie czy G. Stołowe miał głębszy sens, a teraz jak przeliczę sobie czas podróży... Pociąg w okolice Karkonoszy (pozostała poki co
Szklarska Poręba) jedzie tyle co w 2 poł. nawet nie ubiegłego stulecia).
A na wakacje już od paru lat jeżdżę metodą bazy wypadowej na 3-4, a czasem nawet 7 dni + przejście/przejazd. Nocuję w dolinach, przez to mam sensowne
kwatery za dość niewielką w porównaniu ze schroniskami cenę. W ten sposób, np.
(Koninki - Ochotnica) zszedłem całe Gorce i naprawdę nie było to chodzenie w kółko (w samych Koninkach jest 7 dni ostrego łojenia z lekkim chlebakiem w tym
np. trasy do Łopusznej i z powrotem, podjazd busem do Mszany i powrót przez
Ćwilin czy nawet podjazd do Dobrej Roli i powrót przez Mogielicę). W Sudetach biorę za bazę okolice Lądka, Ostrą Górę czy Janowice Wlk. i też naprawdę na nudę nie narzekam. Należy po prostu "zejść w doliny" i przestawić się z
typowego codziennego chodzenia z worem od schroniska do schroniska na nieco inny lecz równie atrakcyjny sposób turystyki. Dopóki PKP nie zamknie również
głównych szlaków kolejowych
-----------------------------
Ja też jestem zdania ze utrudnienia związane z dojazdem w góry, które dotyczą przede wszystkim ludzi młodych i mniej zasobnych bez własnego środka lokomocji (a tacy przede wszystkim nocują w schroniskach) mogą wpłynąć źle na kondycję schronisk.

Pozdrowienia.

Basia

Zamykanie linii kolejowych i ograniczanie liczby połączeń kolejowych dotyka całej Polski, a nie tylko gór. Dotyczy to nie tylko schronisk, ale zwłaszcza dużej liczby weekendowych szlaków tustycznych, które po zwinięciu torów stają się mało użyteczne.
No cóż. Polityka transportowa państwa jest częścią polityki gospodarczej. Jak to zauważył pewien rzecznik prasowy rząd się sam wyżywi (i przewiezie), a inni nie muszą. Co ich to obchodzi.
Do tego PKP jest nieudolnycm molochem, dla którego marketing jest czymś zupełnie obcym. Widocznie pensje prezesów PKP nie zależą od tego ile jeździ pociągów.
Osobiście już od ładnych kilkunastu lat nie liczę na PKP. Jeżeli jedzie się gdzieś grupą liczącą ponad 20 osób, to najlepiej wynająć autobus. Przy okazji można jeszcze po drodze coś zwiedzić i zrelaksować się. Ażeby zminimalizować koszty można umówić się z inną grupą i płacić za autobus tylko w jedną stronę.
W małych grupach pozostaje wariant z autem osobowym jednego z uczestników. Wadą jest konieczność powrotu do auta. Nawet przy uwzględnieniu kosztów amortyzacji auta jest to tańsza forma transportu niż trasnsport publiczny. Współczuję jednak samotnikom, którym można polecić tylko autostop.
W okresie studenckim korzystałem z dość oryginalnej formy taniego podróżowania. Pomiędzy hotelami i schroniskami przejeżdżałem rowerem od 8.00 do 12.00, a potem do 20.00 chodziłem pieszo po górach, mając już zaklepany nocleg. Polecam! Poza tym zdobywałem równolegle GOT i KOT.

Pozdrowienia

Piotr Rościszewski

No a co ja mam biedna zrobić ?
Jesteśmy 4-osobową rodziną, same górołazy, a nie mamy samochodu (.

Pozdrowienia.

Basia

"Dotyczy to nie tylko schronisk, ale zwłaszcza dużej liczby weekendowych szlaków tustycznych, które po zwinięciu torów stają się mało użyteczne."

Święte słowa!
Właśnie PKP zamknęło połączenia na lini XIX-wiecznej kolejki Rzeszów - Jasło w godzinach po 14 i po 17, czyli w czasie godzin powrotów z wycieczek. A biegło wzdłuż tej lini, obok, lub przecinało ją dokładnie 5 szlaków!!!

"dokładnie 5 szlaków"
Sorry, nie 5, a 6 szlaków.

Pozdrawiam
Gumiś

Są dwie możliwości. Albo przyzwyczaić się, że jest coraz mniej pociągów i coraz mniej możliwości dojazdu tam, gdzie się chce, albo też kupić samochód - choćby najtańszy i uniezależnić się od kaprysów komunikacji publicznej.
Mój duży Fiat choć ma 16 lat, psuje się mało, a naprawy na ogół są tanie. Instalacja gazowa zwróciła mi się już po pół roku.
Jak się dobrze pokombinuje, to nawet udaje się zaparkować bezpłatnie w Łysej Polanie.

Pozdrowienia

Piotr

Są w Polsce linie kolejowe których zamknięcie spowoduje znaczny spadek ruchu turystycznego . Sa to np. linie Kłodzko-Stronie Śl. , Kłodzko - Kudowa , Żywiec - Sucha Beskidzka. Ale tutaj chodzi głównie o podejście do tej sprawy samego PKP. Otóż zamiast kupowac używane , bardzo ekonomiczne autobusy szynowe np. od Czechów i obsługiwac nimi mało uczęszczane kursy PKP stosuje takie praktyki: Pociąg Stronie Sl. - Kłodzko to dwa lub trzy wagony prowadzone przez ciężką, lokomotywę spalinową . Koszt takiego kursy zostałby pokryty gdyby w pociągu jechało około 100-150 osób a to nigdy nie nastąpi.PKP nadal uważa iż dla pasażera jest lepiej żeby wagon którym jedzie dołaczano do innego skłądu tak jak np. Stronie Śl. - Kłodzko - Kraków i uniknąc przesiadki (bzdura) zamiast puścić lekki skład i przesiąść się w tym Kłodzku . NA linii Zywiec - Sucha Beskidzka jeździ ciężki skład elektryczny a w środku 10 osób po co!!!!!!!!

>>po co!!!!!!!!

bo PKP to skostniała "instytucja", która nie może pogodzić się z wizją, że lepiej puścić na linię kilka pociągów w formie autobusów szynowych niż wielowagonowy skład z Warsem i wagonem sypialnym.

Dla nich łatwiej zamknąć trasę niż zrezygnować z wydumanego "prestiżu".

Pozdrawiam
Jurek

Przez wiele lat PKP była super-urzędem, w którym klienci byli dla kolei, a nie na odwrót. Od kolei zależała cała gospodarka i to kolej dyktowała (z namaszczenia "przewodniej siły narodu")kto i co będzie woził, a w wolnych chwilach woziła jeszcze pasażerów. Teraz przewozy towarowe zanikły, a pasażerów dalej usiłuje się wozić w tych niegdysiejszych wolnych chwilach.
Skutek jest taki, że pociągi jeżdżą wtedy, gdy potencjalni pasażerowie ich nie potrzebują. Zamiast przewieżć 100 osób w godzinie szczytu, to pociąg w innych godzinach wiezie 10 osób i taki urzędas kolejowy ma argument, aby pozbyć się nierentownej linii i kłopotu, a układ zbiorowy gwarantuje mu, że go nie zwolnią. Widocznie pensje prezesów PKP też od tego nie zależą.
W okresie międzywojennym po prostu przerabiano zwykłe wagony na wagony motorowe. Po II wojnie zaniechano ich produkcji, bo były zbyt nie-socjalistyczne. Socjalizmu już dawno nie ma, wagony potrafimy produkować, a kolej jak ich nie zamawiała, tak ich dalej nie zamawia. W latach osiemdziesiątych dla odczepnego zamówiono 2 takie wagony z przyczepkami w Raciborzu. Jednym z nich jechałem kilka razy w rejonie Góry Św. Anny, potem wiem, że jeździł na linii Racibórz - Kietrz.
Ale dobry przykład urzędnicy trzymali w tajemnicy. Ciągle ktoś mąci. Mówi się o uruchomieniu produkcji, a nie o jej wznowieniu i dalej się tego nie produkuje tylko likwiduje przewozy.

Poza tym jest jeszcze kwestia mentalności i przyzwyczajeń pracowników PKP. Bardzo często sie zdarza szczególnie w małych miejscowościach że kupując bilet człowiek ma wrażenie że jest intruzem i przeszkodził w piciu kawy. Bo przeciez to pasażer powinien dokładnie wiedzieć że dany pociąg jedzie przez Strzelce Opolskie a inny przez Kędzierzyn Koźle i Pani kasjerka nie jest od sprawdzania rozkładu jazdy(przykład MIlówka).Ludzie Ci przez całe życie byli wychowywani przez PKP że się nalezy i tak zostało taki pretensjonalno-roszczeniowy stosunek do pracy. To nie może tak dalej byc bo PKP ciągle traci klientów . Inny przykład tym razem zacofania ekonomicznego PKP. Koleje Czeskie Ceske Drahy wprowadziły bilet "CDTIP" . Jest to bilet kupowany przez conajmniej 2 osoby na przejazd dowolnym rodzjaem pociągu w dwie strony w cenie biletu w jedna stronę w okresie czerwiec-wrzesień codziennie poza tym w piatki,soboty i niedziele .. super pomysł a PKP jest na etapie kłótni z rządem o dotacje do przejazdów ulgowych studentów i uczniów . Idioci niech się wezmą za politykę kadrową i ekonomię a nie za bzdurne rządowe nasiadówy.

PKP jest nie reformowalne.
Przykład: środa wieczór, zaczyna sie długi weekend. Cała Polska jedzie w góry. Jak zwykle dla kolejarzy jest to wielkim zaskoczeniem. I co robią? Nic! Podczepienie wagonów muszą wychodzic sobie sami podróżni.
Za rok znowu bedziemy mieli to samo.

To jest dobry temat to PKP temat rzeka, a ze względu na to iż duzo podróżuję w góry korzystając z "usług" PKP moge podzielić się swoimi wrażeniami. Przykłąd kolejny głupoty ludzi odpowiedzialnych za marketing w PKP. Tzw."bilet weekendowy" . Otóż według PKP weekend (pol.zapiątek) zaczyna się w pierwszy dzien wolny od pracy o godz. 7.00 a konczy w ostatni bilet wolny od pracy o godzinie 19.00.Więc wgląda to tak osoba jadąca np. z Wrocławia w Beskidy wyjezdza z Wrocławia o godz. 7.00 na miejsce doviera około 13.00 dobra pora na wyjście w góry ) . Powórót około 14.00 żeby zdąrzyć do 19.00 w Niedzielę ale fajny weekend w górach. Przecież to się mija z celem bilet ma obowiązywac od Piatku od godz. 19.00 do Poniedziałku do godz. 7.00 tak aby jadący nocnymi pociągami mogli wyjechac na weekend i coś z niego skorzystać.Przeciez to takie proste.

Nie rozumiem. A nie jest wlasnie tak?

Bilet weekednowy obowiązuje od Soboty godz. 7.00 do Niedzieli godz. 19.00 .... dużo czasu żeby pojeździc po Polsce i tyyyleeee poziedzać szczególnie przy stale wzrastającej szybkosci pociągów hahahahahaha. Bilet wycieczkowy obowiązuje od piątku do poniedziałku ale on upoważnia do zniżki 30% kupując bilet w obie strony a weekendowy to co innego..

No tak, prawda Psieplasam

Takiej bzdury jeszcze nigdy nie czytałem. Conajmniej do zmiany rozkładu, czyli połowy grudnia pociągi na linii Rzeszów - Jasło (człowieku, jaka kolejka??) będa jeździć normalnie - jedyny kurs jaki został zlikwidowany to nocny osobowy z Rzeszowa...

"Conajmniej do zmiany rozkładu, czyli połowy grudnia pociągi na linii Rzeszów - Jasło będa jeździć normalnie"

Zmianę cofnęli. Popatrz na datę posta.

"(człowieku, jaka kolejka??)"
Czepiasz się. Ja ją tak nazywam, bo bardziej przypomina kolejkę, niż pociąg.

Pozdrawiam
Krzysiek