Forum członków i sympatyków PTTK
login:  
hasło:  

Tematyka ogólna

Rowery, Węgry i... PKP

wszystkich wiadomości w wątku: 44
data najnowszej wiadomości: 2006-07-02

Temat: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2006-06-18 11:52:33

Czołem!

Ostatnie dwa tygodnie bawiłem u naszych bratanków. Poznawałem smaki Węgier, ich gościnność, kulturę, senne wioski. Spałem w "panzio" i "szoba kiado" w małych wsiach z daleka od wielkich turystycznych atrakcji, jadłem w lokalnych "csardach" razem z miejscowymi, raczyłem się węgierskim winem w "borozach", a po koniec wyjazdu w małych piwniczkach regionu Tokaj. Zwiedzałem "pustę", próbowałem lokalnych potraw, wchodziłem do muzeów salami, papryki itd.

Jednym słowem podróżowaliśmy rowerami z Kalinką po Wielkiej Nizinie Węgierskiej poszukując Węgier i Węgrów prawdziwych. Nie tych z turystycznego folderu. I to znaleźliśmy. Dużo łatwiej niż w Polsce, gdzie z lokalnych przysmaków króluje pseudo-pizza lub bułka z mięsem udająca hamburger.

Opowiedzieć chcę Wam jednak o pewnym moim traumatycznym przeżyciu, które miało miejsce jeszcze tutaj...

Wyjazd planowaliśmy od kilku tygodni. Postanowiliśmy pojechać nocnym pociągiem relacji Warszawa - Budapeszt. Ponieważ słyszeliśmy o problemach z przewożeniem rowerów przez granicę, umyśliliśmy sobię, że pojedziemy kuszetką. Myśleliśmy, że skoro obsługa jest cały czas ta sama, to nikt nie będzie domagał się dodatkowych opłat za rowery w każdym kraju (PKP sprzedaje bilety rowerowe wyłącznie do granicy, a potem jesteś skazany na łaskę nowej załogi konduktorskiej).

Kilka dni przed wyjazdem idę zatem na dworzec kupić bilety. Na szczęście wziąłem Kalinkę, bo w to co zobaczyłem i usłyszałem, gdyby nie świadek w jej postaci, sam bym nie uwierzył.

Warszawa, wczesne popołudnie, Dworzec Centralny. Centrum europejskiej stolicy. Czynna jedna kasa międzynarodowa - do niej gigantyczna kolejka. Do pozostałych zresztą również...

Przed nami niemal sami cudzoziemcy pokornie znoszący przymusowe stanie w smrodzie centralnego. Pani w kasie nie włada żadnym (włącznie z rosyjskim!) językiem obcym. Mikrofon i głośnik w szybce rozregulowane i rozmowy słychać na całą halę. W pewnym momencie, doprowadzona do ostateczności kasjerka, nie mogąca się dogadać z cudzoziemcem, wykrzykuje na cały głos - "Dlaczego, u diabła, Pan nie mówi po polsku!!!". W oczach robi mi się ciemno...

Wreszcie dochodzimy.

Tam dowiadujemy się:
1) Zgodnie z tym co napisałem wcześniej, bilet rowerowy oddzielnie (w kasach krajowych!) mogę sobie dokupić do granicy. Dalej - nie wiadomo.

2) Rowerów kuszetką przewozić nie wolno. A w zasadzie nie wiadomo, bo nie ma odpowiedniego przepisu. Zadecyduje obsługa kuszetki.

3) Pani zatem może mi zatem sprzedać za ponad 1000 złotych dwa bilety na kuszetkę do Budapesztu i z powrotem, ale czy wsiądę do pociągu z rowerem, zarówno tu, jak i tam, zadecyduje na 10 minut przed odjazdem jakiś cieć w kuszetce. Ważnymi biletami mogę się podetrzeć.

Wszystko to wykrzyczane przez roztrojony mikrofon, głosem pełnym pretensji. Co prawda mówiłem po polsku, ale ewidentnie się czepiałem i panią kasjerkę rozdrażniłem. Przyszedł taki i coś chce...

Krew mnie jasna zalała. Obecność Kalinki powstrzymała mnie przed powiedzeniem tego co myślę w prostych, żołnierskich słowach. Powstrzymała mnie rónież przed czynami, po których zajęto by się mną intensywnie natychmiast. Karnie zwiesiłem głowę i odszedłem od kasy.

Pół godziny później miałem już dogadany znaleziony w internecie sklep z samochodowymi bagażnikami rowerowymi. Sympatyczny człowiek obiecał na mnie poczekać z zamknięciem, aż wrócę rowerem z pracy do domu, wezmę samochód i dojadę do niego na Ursynów. O 20:00 nie tylko sprzedał mi bagażnik rowerowy (wyszło niecałe 360 złotych wraz z belkami mocującymi, których wcześniej na samochodzie nie miałem), ale i go zamocował na moim rozlatującym się Peugeocie. Montaż całkowicie gratis...

Teraz kilka mocniejszych słów.
Były na tym forum wątki jak uzdrowić PKP. Ja twierdzę, że tego burdelu nie da się uzdrowić. Przestać natychmiast dotować. Niech to zbankrutuje jak najszybciej. Kolejarzy wywalić na zbity pysk. Nic mnie nie obchodzą strajki i protesty. Potem całość taboru zlicytować i na gruzach niech powstają nowe, prywatne spółki kolejowe. W przeciwnym wypadku do końca świata nic się nie zmieni. Przecież to co opisałem wyżej, to totalna żenada. Już nawet nie chodzi o to, że nie mogłem zawieźć tyłka wraz z rowerem kuszetką do Budapesztu. Chodzi o permanetną kompromitację przed cudzoziemcami przybywającymi do Polski. Sceny rodem z filmów Barei w centrum europejskiej stolicy, w XXI wieku. Gigantyczny wstyd...

Generalnie efekt był taki:

1) Pojechałem samochodem, co wraz z kupnem bagażnika cenowo wyszło porównywalnie (może ciut taniej).

2) Na miejscu byłem bardziej mobilny, co umożliwiło nam w deszczowe dni (a trzy takie się przydarzyły) podróżowanie samochodem zamiast rowerem.

3) Po drodze zarówno w jedną, jak i w drugą stronę, odwiedziłem Jaśliska... :-)

4) W drugą stronę przywiozłem cały bagażnik różnych win, kiełbas i pasty paprykowej, co w rowerowych sakwach byłoby niemożliwe. :-) :-)

Czy wiecie, że od przejścia w Barwinku do Tokaju jest niecałe 300 km? Wąska ta Słowacja... :-)

O samych smakach Węgier, o pysznej halaszle (czyt: holazli), gulaszach, bograczach, salami, kiełbasach, papryce, pieczeniach, winach, Palince (50% wódce morelowej) itd. napiszę Wam w innym poście. A - wierzcie mi - jest o czym pisać. Tak samo jak o ichniejszym rowerowaniu, o ścieżkach rowerowych w każdej, najmniejszej nawet wsi, o omijaniu rowerzystów przez samochody szerokimi łukami, spokojnej jeździe...

Pozdrawiam,
Łukasz Aranowski

PS. Podaję namiary na sklep z bagażnikami:
Firma: Hossa (http://www.hossa.pl/)
Sklep: Warszawa-Służew
ul. Wałbrzyska 11 lok. 10 (C.H. "Land")
Czynny: w godz. 10-20, sob. 10-16
tel. (22) 549-90-16
GG: 1665912
Prowadzący akurat ten sklep (firma ma ich kilka), Bogdan, jest przemiłym człowiekiem. Męczył się z moim bagażnikiem do wpół do dziesiątej wieczorem, a na propozycję wynagrodzenia tylko się żachnął. Obiecałem sobie, że w zamian przynajmniej zrobię mu reklamę. :-)
Ł.
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: Amotolek
Data: 2006-06-18 13:30:39

"Przed nami niemal sami cudzoziemcy pokornie znoszący przymusowe stanie w smrodzie centralnego. Pani w kasie nie włada żadnym (włącznie z rosyjskim!) językiem obcym."

I nie musi władać! Nie po to wpychaliśmy się do Zjednoczonej Europy, (MY prawie 40 milionowy naród z ciągotami politycznymi rządzenia tam ostrego w czołówce), żeby się jeszcze uczyć teraz jakich języków uznawanych niesłusznie jak: ang, franc , czy niem. A co to Polski gorszy? niech się ONI uczą od nas! Kultury (chrześcijańskiej !) , obyczajów itd. Języka też! Mogą sie nauczyć polskiego azjaci, to mogą i tak zwani cudzoziemcy z bratnich nam teraz krajów z tej samej UE! Osobną kwestią jest "umienie" rosyjskiego, którego przez lata (jak i braci Węgrów!) przymusami nie nauczono! Kiedyś było modne, jak ktoś wybierał sie do demoludów (nawet na Kubie szwargotali podobno po rusku?!). Do dziś leży mi szufladzie piękna odznaka PTT: "Znam Kraje przyjaciół". Ale przyjaciele... pod przymusem CA, jak integracja turystyki w 1950 roku, no ale to nie ten wątek:-).

" Mikrofon i głośnik w szybce rozregulowane i rozmowy słychać na całą halę. "

No cóż kolej jest biedna, totalne nie doinwestowanie, gdy się składy wysyła po 500 km (osobowe) obłożone miejscami w granicach 20 - 25 % max. :-(

Do tego dwie firmy kasujące odrębnie pasażerów na tej samej trasie, paranoja!

No a teraz na poważnie:- kilka rad praktycznych oczywiście w kraju, bo recepty na Budapeszt z rowerem jeszcze nie poznałem:

1.Z rowerami trzeba wsiadać w miarę możliwości na stacji końcowej!
Wsiadanie na Centralnym to już porażka na ogół, gdyż w zwyczajnym pociągu nawet pospiesznym, można max zmieścić do dwóch rowerów na końcu pociągu i dwóch tuż za lokomotywą! Odejmując jeden pedał i skręcając kierownicę.
Koniec! Więcej nie mieści się! Dlatego na kierunek Gdynia należy wsiadać z rowerem na Zachodnim, a na kierunek zachodni - na dworcu Wschodnim.

Jest co prawda taki wagon ekstra z siedzeniami jak w busie czy w samolocie, gdzie można zmieścić więcej rowerów i to na wieszakach!, ale to pewnie nie często się spotyka w składach takie cudo.
Dlaczego ja jeżdżę po kraju z rowerem w pociągu? Tylko dlatego iż mam 50 % zniżki na kolej!
Wszystkich bezzniżkowców namawiam na zabieranie roweru jako bagaż w PKSach. Kosztuje grosze, coś około 3 zł , jak torba czy plecak tyle ze na ogół trzeba wyjąc przednie kolo i odkręcić pedał a kierownicę skręcić, jak do pociągu.

Gdyby kogoś z czytelników więcej zainteresowały, sposoby sprawnego wożenia rowerów w PKS, polecam się (informacyjnie) na priva :-)
Polecam się: amotolek[at]wp.pl
Mobil: 506-513-421 (raczej SMS-y!)
GG: 4288996
Skype: antotolek
facebook: Antonio Osiemdziewińć

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: pop_culture
Data: 2006-06-18 15:49:55

A to Polska właśnie !!

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: Jacek Potocki
Data: 2006-06-18 16:30:46

> A to Polska właśnie !! <

Masz na myśli dworzec czy ten sklep? :-)

pzdr

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: Amotolek
Data: 2006-06-18 17:00:53

"...czy ten sklep? :-)"
Policzmy:
1.Dwa uchwyty, płozy profilowane kompletne do postawienia i mocowania rowerów na dachu auta:
po 25 zł szt sztuka (cena z markertu),

2.Dwa relingi do przymocowania tych listew na dachu:

ok 150 zł, cena ze sklepu na Grójeckiej 128 paw. 5 tel 0-22 823-77-24 lub nieco taniej bezpośrednio u producenta: Mroków ul. Szkolna 8 tel 0-22 756-16-52

Razem to 25+25+150 = okolo 200 zł!, jakby co:-)
Polecam się: amotolek[at]wp.pl
Mobil: 506-513-421 (raczej SMS-y!)
GG: 4288996
Skype: antotolek
facebook: Antonio Osiemdziewińć

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: WoBa
Data: 2006-06-18 17:17:59

Łukasz, to co piszesz o obsłudze w kasach dla mnie to żadne novum... . Udzielam się na forum o kolei (www.ic.rail.pl). Uwierz mi, że posty utrzymane w podobnej tonacji nie są mi obce. Na przyszłość najlepiej kupuj w tzw. COK-u (Centrum Obsługi Klienta - bezproblomowo to idzie), albo u agenta PKP (www.agentpkp.pl - idzie się dogadać) bo to co prezentują sobą panie kasjerki to... szkoda gadać. Niedawno nawet PKP zauważyło ten problem i początkiem lipca organizuje kurs savoire - vivre'u dla kasjerek i drużyn konduktorskich. Może to coś pomoże...

Pozdrawiam

Wojtek B.

PS: Czy mogę twój post opublikować na forum www.ic.rail.pl ?? Udziela się tam codziennie prezes PKP Intercity (co prawda pełniący obowiązku tylko do końca czerwca, ale jestem ciekaw jego reakcji).

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2006-06-18 17:40:29

Cześć!

> Na przyszłość najlepiej kupuj w (...)

A co za różnica gdzie kupię?

I tak o tym czy pojadę z rowerem zadecyduje cieć w różowym mundurku na chwilę przed odjazdem, a nie ważny bilet. Problem leży w braku jakichkolwiek uregulowań w przewozie rowerów na trasach międzynarodowych, olewactwie PKP i durnych przepisach. A pani w kasie jest tylko pochodną problemu, choć - szczególnie dla obcokrajowców - najbardziej dokuczliwą.

> Niedawno nawet PKP zauważyło ten problem i początkiem
> lipca organizuje kurs savoire - vivre'u dla kasjerek i drużyn
> konduktorskich. Może to coś pomoże...

Ciastko i kawa - zestaw obowiązkowy. Bijemy się o Złotą Patelnię...
:-)

Wojtku! To absurd! Jak to się dzieję, że w normalnych firmach nie trzeba organizować żadnych kursów savoir vivre, żeby sprzedawcy byli mili i uprzejmi? Poza tym obsada kas międzynarodowych osobami nie znającymi języków, nie wynika chyba z braku ogłady "kasjerek i drużyn konduktorskich", nie?

> Czy mogę twój post opublikować na forum www.ic.rail.pl?

A link tutaj nie wystarczy? Nie lubię dublowania treści.

> Udziela się tam codziennie prezes PKP Intercity (co prawda
> pełniący obowiązku tylko do końca czerwca, ale jestem ciekaw
> jego reakcji).

ROTFL!
Jedyną sensowną reakcją na opsywane wydarzenia jest likwidacja spółek przewozowych PKP i licytacja ich majątku wśród pywatnych firm, które (jeśli uznają, że można na tym zarobić) rozpoczną same prowadzenie przewozów kolejowych.

Z panem Prezesem PKP IC chętnie pogadałbym sam na sam w jakimś ciemnym zaułku o wielu kwestiach związanych z kolejnictwem. Między innymi o hicie kilku moich ostatnich przejazów IC - wagonach bezprzedziałowych (w tym i rowerowych).

A wspomniany pociąg do Budapesztu to i tak PKP PR.

Pozdro,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: Piotr Rościszewski
Data: 2006-06-18 19:23:19

>Generalnie efekt był taki:
1) Pojechałem samochodem, co wraz z kupnem bagażnika cenowo wyszło porównywalnie (może ciut taniej).

Gdybyś mnie o to spytał, to bym Ci to powiedział od razu. Przez wiele lat kłóciłem się z PKP o prawo przewozu rowerów dla obozów kolarskich. Raz zalatwiałem przewóz na lewo po znajomości. Kilka razy ładowaliśmy się do wagonów sposobem tak, żeby kolejarze nie mogli nas spławić, a w końcu odczepilem się od PKP. Jeździliśmy na obozy autobusem, a rowery jechały z tyłu w miejscu rozmontowanych foteli. Prywatnie też jeździliśmy samochodami z rowerami na dachu.

>Były na tym forum wątki jak uzdrowić PKP. Ja twierdzę, że tego burdelu nie da się uzdrowić.

Wyobraź sobie, że w drugą stronę z Budapesztu miałbyś dokładnie te same przeżycia, tylko, że wszystko musiałbyś kasjerce napisać po węgiersku. PKP ma przynajmniej napisy na peronach i na wagonach, dokąd zmierza każdy pociąg. Na Węgrzech nie ma napisów, a konduktor nic Ci nie odpowie po polsku.

Pozdrowienia

Piotr Rościszewski

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: raff
Data: 2006-06-18 21:35:14

"PS: Czy mogę twój post opublikować na forum www.ic.rail.pl ?? Udziela się tam codziennie prezes PKP Intercity (co prawda pełniący obowiązku tylko do końca czerwca, ale jestem ciekaw jego reakcji)."

Proponuje oprocz forum wysłać maila do rzecznika prasowego właściwej spółki PKP z kopia do jakiejs gazety.
Mnie też zdarzały się różne sprawy i PKP PR na takiego emaila po miesiącu odpowiedziała wprowadzając tam jakieś dochodzenie... może to niewiele ale ... kropla drąży skałę

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: WoBa
Data: 2006-06-19 08:55:22

No więc post już opublikowany-->

http://www.ic.rail.pl/viewtopic.php?p=18932#18932

------------------------

Generalnie wzbudza spore zainteresowanie (PS: Łukasz proszą mnie o podanie numeru tejże kasy na Centralnym !!!!)

Wracając do twojej uwagi, raff. Właśnie wśród Miłośników Kolei toczy się akcja "Tydzień walki z betonem w PKP". Beton ten to nic innego jak nieuprzejme kasjerki, gburowaci konduktorzy blokujący wszystko zarząd. Na znak tego wszystkie strony kolejowe mają w tle fragment betonu.

Akcja ta powinna być mocno rozreklamowana gdyż jeden z MK (o pseudonimie gurdol1) jest dziennikarzem i zobowiązał się do rozpowszechnienia jej wśród gazet ogólnopolskich. Myślę że również sprawa Łukasza będzie jednym z kamyczków dodanym do tego betonu. W każdym bądź razie dyskusja wre.

Pozdrawiam

Wojtek B.

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2006-06-19 10:36:37

Czołem!

> Generalnie wzbudza spore zainteresowanie (...)

Co szczerze mówiąc mnie dziwi, bo IMHO moje przeżycia nie są żadną nowością na PKP i przede mną takich delikwentów było pewnie tysiące.

> PS: Łukasz proszą mnie o podanie numeru tejże kasy na Centralnym!!!

Diabli wiedzą.

Międzynarodowe są dwie - ostatnie w rzędzie (czyli skrajne od strony Mariotta). Czynna była ta najbardziej skrajna. W drugiej (zamkniętej) siedziała inna Pani i coś pracowicie robiła na komputerze. Ale czy był to pasjans, saper czy kierki - nie udało mi się podejrzeć. :-)

Generalnie kas otwartych chyba były ze cztery, a kolejki wiły się pod schody po przeciwnej stronie hali. Jak kasjerka zakomunikowała mi, że nawet jak mi sprzeda bilet, to po rowerowy będę musiał stanąć do krajowej, bo ona nawet nie umie takiego wystawić, to mnie po prostu ręce opadły.

Generalnie - jak pisałem już, nie zrobiłem zadymy, nie wołałem przełożonych, nie przykułem się do ławki w poczekalni. Nie umieszczę również kawałka betonu na swojej stronie. Nawet jakby wszyscy ludzie na świecie "zabetonowali" swoje strony, to i tak betonu nie skruszą. Bo w ogóle nie tędy jest droga.

Walka z buractwem pracowników PKP, ich niekompetencją, nieudolnością, olewactwem, chamstwem i lenistwem przypomina dawanie leku przeciwgorączkowego osobie z infekcją zapalną. Walczysz ze skutkiem, a nie z przyczyną. Choćbyś zatem w realu zabetonował nawet Dworzec Centralny, urządził tysiąc kursów savoir-vivre i wysłał wszystkie kasjerki na obozy językowe - nic to nie pomoże. Przecież chamskiej kasjerki nie zwolnisz - bo albo jest w wieku przedemerytalnym, albo działa w związku zawodowym, albo jest kuzynką dyrektora. Poza tym nie ma kto jej zwolnić, bo wierchuszka ma to w nosie. Odstraszając pasażerów działa ona de facto na korzyść firmy, bo obniżając frekwencję, pozwala na zamykanie kolejnych nierentownych połączeń. Absurd absurdem pogania.

Jedyne wyjscie: wyrwać chwasta. :-)

Pozdro,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2006-06-19 11:09:00

Cześć!

Zerknąłem na paragon - i faktycznie mój błąd.

> Dwa relingi do przymocowania tych listew na dachu ok 150 zł (...)

Moje - 160 zł. Żadna różnica.

> Dwa uchwyty, płozy profilowane kompletne do postawienia
> i mocowania rowerów na dachu auta po 25 zł szt sztuka
> (cena z markertu).

Mój kolega kupił sobie kiedys takie z marketu, po czym jak przekroczył 90 km/h, to zbierał potem rower po całej jezdni. Dziękuje postoję. :-)
Ja kupiłem takie za 50 zł. Też żadna rewelacja, ale sprawowały sie wyśmienicie. Na wszelki wypadek 120 km/h jednak nie przekraczałem.

> Razem to 25+25+150 = okolo 200 zł!, jakby co. :-)

Mnie wyszło 260, a nie 360. Za pomyłkę przepraszam.

Pozdro,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: WoBa
Data: 2006-06-19 11:49:09

Oto odpowiedź p. Jacka Prześlugi (po. prezesa):

"1. Piszcie Państwo zawsze nr kasy, dzień i przybliżoną godzinę zdarzenia - będzie nam łatwiej przeprowadzić śledztwo. I porozmawiać z kasjerkami.

2. Nie wszystkie pociągi międzynarodowe prowadzi PKP IC, w pociągach międzynarodowych PKP PR nasze są wagony, owszem, w użyczeniu, ale przewoźnikiem jest PKP PR.

3. My nie mamy sytuacji kryzysowej. W kasach międzynarodowych PKP IC na DC MUSZĄ siedzieć osoby znające języki obce. I nie rozumiem, jeśli zdarzyło się inaczej.

4. Doniesienia na księstwo pań z DC przyjmuję z wyrozumiałością (dla klienta) i ze smutkiem - z powodu nieskuteczności właśnych działań. Właśnie kilka dni temu podziękowałem dwu gwiazdom z DC, które słynęły z "obsługi" klientów w starym stylu - nie pomagały kary, upomnienia, rozmowy, ani nawet rozmowa ostatniej szansy dla pań. Ale w efekcie podniesionych wymagań, kilka pań założyło (przecież to proste) związek zawodowy Solidarność 80 - będą teraz w zarządzie, nie będzie można ich zwolnić. Prawda, że miłe?

5. Nie obciążam grzechami wszystkich kasjerek na DC. Jest tam naprawdę wiele pań świetnych w swojej roli i byłoby grzechem narzekać na nie. Pracują w trudnychy warunkach, jeszcze rok temu o tej porze miały w kasach +35 stopni C, zero klimy, duchota straszna, a zaplecze - szkoda gadać. Teraz na warunki nie mogą narzekać. Dużo szkolimy: nowa grupa pracowników właśnie wchodzi do kas, jest nadzieja, że będzie lepiej. Ale... czarne owce zawsze się znajdą.

6. Co do Reisezentrum DB... Proponuję Polakowi-szarakowi nie znającemu języków (70% populacji) kupić bilet w Reiseyentrum DB - i to w taki sposób, żeby pani kasjerka ułożyła mu plan podróży i żeby przez cały czas miała cierpliwość, uśmiech na twarzy i wyrozumiałość w oczach. Mam ten eksperyment za sobą, zróbcie i Państwo to samo - bądźcie nie znającymi języka obcokrajowcami na dworcu DB. Powodzenia w rozmówkach!

Generalnie - absurdalna ta opowieść rowerowa, przyznaję. Ale rowerzystów, pamiętam to ze swoich wypraw młodzieńczych, kolej nigdy nie rozpieszczała. I trzeba uczciwie powiedzieć, że w ciągu dwóch ostatnich lat - sporo w tej kwestii zostało zrobione.".
-----------------------------------------
Link: http://www.ic.rail.pl/viewtopic.php?p=18962#18962

Pozdrawiam

Wojtek B.

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2006-06-19 12:00:00

Cześć!

> Oto odpowiedź p. Jacka Prześlugi (po. prezesa): (...)

Wow! ;-)

> "1. Piszcie Państwo zawsze nr kasy, dzień i przybliżoną godzinę
> zdarzenia - będzie nam łatwiej przeprowadzić śledztwo. I porozmawiać
> z kasjerkami.

Numeru nie pamiętam - określiłem ile mogłem.
Dzień? Hmm... Czwartek, 1 czerwca, po południu (ok. 16:00) - o ile dobrze pamiętam. Nie zapamiętałem szczegółów, bo skargi pisać nie zamierzałem.

> 2. Nie wszystkie pociągi międzynarodowe prowadzi PKP IC (...)

A co? W IC jest lepiej? ;-)

> 3. My nie mamy sytuacji kryzysowej.

ROTFL! ;-)

> W kasach międzynarodowych PKP IC na DC MUSZĄ siedzieć
> osoby znające języki obce. I nie rozumiem, jeśli zdarzyło
> się inaczej.

Jeśli rzeczywistość nie pokrywa się z teorią, to tym gorzej dla... rzeczywistości. :-)
PKP, jak widzę, zdumiewa nawet własnych włodarzy. :-)

> Ale w efekcie podniesionych wymagań, kilka pań założyło
> (przecież to proste) związek zawodowy Solidarność 80
> - będą teraz w zarządzie, nie będzie można ich zwolnić.

ROTFL! ;-)
Prorok ze mnie jaki, czy co? :-)
Kolejna zmiana - jeszcze przed zlicytowaniem PKP - uznanie (np. w konstytucji) związków zawodowych za organizacje przestępcze.

> Mam ten eksperyment za sobą, zróbcie i Państwo to samo
> - bądźcie nie znającymi języka obcokrajowcami na dworcu DB.
> Powodzenia w rozmówkach!

Cokolwiek by nie powiedzieć - jest dużo lepiej niż u nas.

> Ale rowerzystów, pamiętam to ze swoich wypraw młodzieńczych,
> kolej nigdy nie rozpieszczała.

No to mamy wytłumaczenie... :-)

> I trzeba uczciwie powiedzieć, że w ciągu dwóch ostatnich lat
> - sporo w tej kwestii zostało zrobione.

Jasne. Np.:

1) Często zdarzające się wagony rowerowe nie oznaczane w rozkładach jazdy, lub brak takowych wagonów w pociągach oznaczonych jako posiadające.

2) Wagony rowerowe jedynie na 6 rowerów (tu akurat w PKP IC), w efekcie czego za każdym razem (sic!) jak korzystałem z takiego wagonu - rowery stały w przejściach, bo nie było już dla nich miejsc.

3) Wagony rowerowe, których architektura sprzyja wszystkim za wyjątkiem rowerzystów:
a) haki są przy samych drzwiach, co ułatwia ewentualną kradzież (roweru, lub, jeśli zabezpieczony, czegoś z niego - np. pompki czy lampki),
b) kupując bilet rowerowy, nie można wybrać sobie miejsca blisko roweru (o b. niskich lub b. wysokich numerach miejsc),
c) Automatyczne drzwi w przejściach, które nie służą nikomu i niczemu. Ich upierdliwość sięga zenitu. Szczególnie jak zgniatają starsze osoby usiłujące się wraz z bagażem przez nie i wiszące obok rowery przecisnąć.
Jednym słowem osobie, która na przetargu te wagony kupiła miałbym wiele "ciepłych słów" do powiedzenia.

4) Nikły procent pociągów z wagonami rowerowymi, mimo że - jak z moich częstych obserwacji wynika - niemal w każdym pociągu jedzie ktoś z rowerem.

Pozdrawiam,
Łukasz

PS. Normalny bilet w PKP IC z Warszawy np. do Krakowa, to około 80 zł. Jak sie jedzie we dwójkę tak i z powrotem - wychodzi około 320 zł. Koszt przejazdu autem na tej trasie to niecałe 200 zł. Bagażnik rowerowy zwraca się zatem już przy dwóch przejazdach. :-)
Aż mi wstyd, że do samochodu zachęcam ja - MK od urodzenia. :-(
Ł.
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: Adam Panasik
Data: 2006-06-19 16:01:02

Tak się składa że z żoną też odwiedziliśmy bratanków na początku maja. Wahaliśmy się, odnośnie środka transportu, ale w końcu postawiliśmy na kolej.

Poc. pospieszny Batory do Katowic był całkiem luźny. Rowery rozmontowałem i wsadziłem po prostu do przedziału na półki bagażowe. Bilety kupiliśmy do Zwardonia, a potem przed Zylina u slowackiego konduktora. W Bratysławie przesiedliśmy się na pociąg do Budapesztu jadący przez Szturowo, bowiem Batory od jakiegoś czasu jeździ przez Rajkę. Bilet do Szturowa kosztował nas około 115 zł od osoby. Tego samego dnia, już rowerami, przez Esztergom, Wyszehrad, Szentendre, a na koniec HEVem (budapesztańskim odpowiednikiem WKD) dotarliśmy do stolicy Węgier.

Powrót nastręczył nieco więcej problemów. Najpierw koleją do Komarom, potem 3 km przez most na Dunaju i byliśmy na Słowacji. Z przesiadką w Nowych Zamkach dostaliśmy się do czeskiego Breclaw. Stąd kolejnym pociągiem do Prerov, korzystając ze wspaniałej czeskiej oferty weekendowej Sone+ (jednodniowy bilet dla 2 dorosłych i 3 dzieci za jedyne 360 Ck + 20 Ck za każdy przewóz roweru pociągiem). Niestety z powodu opóźnień w Ostrawie nie złapaliśmy EC Praha, tak więc mając 2 godziny czasu pojechaliśmy do Czeskiego Cieszyna, a stąd rowerami do Zebrzydowic. No i się zaczęło...

Wydaje się, że gra jest niewarta świeczki, ale liczy się fakt. Oto fragment mojej reklamacji:
-----
W dniu 07.05 odbywałem wraz z małżonką podróż na odcinku Zebrzydowice – Warszawa poc. EC 102 Polonia relacji Wien – Warszawa.

O godzinie 18.20, kilkanaście minut przed planowym odjazdem pociągu ze st. Zebrzydowice, dokonałem zakupu dwóch biletów na przejazd, biletów na przewóz roweru oraz dopłat za przejazd pociągiem EC. Podczas wystawiania miejscówek prosiłem o dokonanie rezerwacji, w miarę możliwości, w ostatnim wagonie nr 348, w którego ostatnim przedsionku chciałem przewieźć rowery. Wiadomo mi, że istnieje możliwość wydania miejscówki w konkretnym wagonie, a nawet obok konkretnego miejsca.

Jednak wbrew mojemu życzeniu, kasjerka wydała mi miejscówki bez wskazania miejsca, które nie dość, że nie gwarantują miejsca siedzącego, w pociągach powracających z zagranicy są droższe od biletu ze wskazaniem miejsca (w dniu 07.05 cena wynosiła 11,88 zł). Choć na bilecie jest zapis, że wydano na życzenie podróżnego, tak nie było. Osoby, które kupowały bilety po mnie, otrzymywały miejscówki w cenie będącej równowartością 3€.

Zwróciłem się do kasjerki z żądaniem wystawienia biletu ze wskazaniem miejsca. Kasjerka odmówiła, powołując się na przepis, że przy przewozie rowerów nie może wydać miejscówek, gdyż podróżny jest zobowiązany do pilnowania roweru. Zastanawiam się, czy w mniemaniu kasjerki, podróżny przewożący rower w pociągach spółki PKP Intercity ma obowiązek stać w przedsionku przez blisko 4 godziny i trzymać rower. Kasjerka odmówiła nie tylko wydania biletów zgodnie z żądaniem, ale również podania swojego imienia i nazwiska, jak również dokonania adnotacji - oświadczenia, o niemożności sprzedaży biletu ze wskazaniem miejsca. Rocznie odbywam około 30 przejazdów pociągami spółki Intercity, a tak niemiłe zachowanie wobec mnie jako pasażera, zdarzyło się chyba pierwszy raz.

W Zebrzydowicach zajęliśmy miejsca siedzące w wagonie nr 348 – nr 11 i 13. Jednak w Katowicach zostaliśmy wyproszeni z tych miejsc przez osoby, które posiadały rezerwację na uprzednio zajęte przez nas miejsca. Zajęliśmy inne wolne miejsca w wagonie.

[...]

Oczywiście na wniosek o zwrot kosztów dostałem odpwiedź odmowną z uzasadnieniem że kasjerka prawidłowo dokonała odprawy, nawet nie zwrócono mi różnicy między 18 zł a 3 Euro.

W pociągu spotkaliśmy dwóch mieszkańców Koszalina, którzy jechali na Węgry i do Słowenii - również rowerami i którym spółka PKP IC również robiła problemy z przewozem rowerów wagonami Bc (bodajże chodziło o pociąg TLK).

Niestety, PKP IC nie tylko nie toluruje miłośników dwóch kółek, ale jeszcze traktuje ich znacznie gorzej niż pasażera z walizką w ręku.

Adam

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2006-06-19 17:05:53

Cześć!
Poc. pospieszny Batory do Katowic był całkiem luźny. Rowery rozmontowałem i wsadziłem po prostu do przedziału na półki bagażowe. Bilety kupiliśmy do Zwardonia, a potem przed Zylina u slowackiego konduktora. W Bratysławie przesiedliśmy się na pociąg do Budapesztu jadący przez Szturowo, bowiem Batory od jakiegoś czasu jeździ przez Rajkę. Bilet do Szturowa kosztował nas około 115 zł od osoby. Tego samego dnia, już rowerami, przez Esztergom, Wyszehrad, Szentendre, a na koniec HEVem (budapesztańskim odpowiednikiem WKD) dotarliśmy do stolicy Węgier.
ROTFL! :-)

Ja, to proszę pana, mam bardzo dobre połączenie. Wstaję rano, za piętnaście trzecia. Latem to już widno. Za piętnaście trzecia jestem ogolony. Bo golę się wieczorem, śniadanie jadam na kolację. Tylko wstaję i wychodzę.
- No, ubierasz się pan.
- W płaszcz, jak pada. Opłaca mi się rozbierać po śniadaniu?
- A fakt.
- Do PKS mam 5 kilometry. O czwartej za piętnaście jest PKS.
- I zdążasz pan?
- Nie... Ale i tak mam dobrze, bo jest przepełniony i nie zatrzymuje się. Przystanek idę do mleczarni, to jest godzinka... I potem szybko wiozą mnie do Szymanowa. Mleko, wiesz pan, ma najszybszy transport, inaczej się zsiada. W Szymanowie zsiadam, znoszę bańki i łapię EKD. Na Ochocie w elektryczny do stadionu. A potem to już mam z górki... Bo tak: w 119, przesiadka w 13, przesiadka w 345 i jestem w domu, znaczy w robocie. I jest za piętnaście siódma, to jeszcze mam kwadrans, to sobie obiad jem w bufecie. To po fajrancie już nie muszę zostawać żeby jeść, tylko prosto do domu... I góra 22.50 jestem z powrotem. Golę się, jem śniadanie i idę spać...

Józef Nalberczak, "Co mi zrobisz jak mnie złapiesz", reż. Stanisław Bareja, 1978 r.

BP, MSPANC... :-)

A tak na serio:
Niestety, PKP IC nie tylko nie toluruje miłośników dwóch kółek, ale jeszcze traktuje ich znacznie gorzej niż pasażera z walizką w ręku.
Ciekawe co na to odpowie przemiły p.o. dyrektora. :-)

Podziwiam Cię za samozaparcie. Mnie by się nie chciało aż tak kombinować z transportem.

Pozdrawiam,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: Jacek Potocki
Data: 2006-06-19 18:08:40

> Podziwiam Cię za samozaparcie. Mnie by się nie chciało aż tak kombinować z transportem. <

Skąd ja to znam? A wiesz Łukaszu co to oznacza?
Nie jesteś już młodzieżą (jakkolwiek by tego słowa nie rozumieć) ;-)

pozdrawiam

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2006-06-19 18:25:21

Witam!

> Nie jesteś już młodzieżą (jakkolwiek by tego słowa nie rozumieć) ;-)

Toć piszę.
Stary pierdziel...
Za trzy-cztery tygodnie stuknie mi trzydziestka. :-(

Pozdro,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: Adam Panasik
Data: 2006-06-19 18:36:20

> Podziwiam Cię za samozaparcie. Mnie by się nie chciało aż tak kombinować z transportem.

Ależ jakie to kombinowanie? W Szturowie byliśmy o 9 rano, w sam raz aby machnąć kilkadziesiąt kilometrów Zakolem Dunaju wprost do Budapesztu. W końcu pojechaliśmy zwiedzać...

A co do powrotu - gdyby nie opóźnienie, połączenie byłoby jedynie jakieś 3 godziny dłuższe niż bezpośrednio EC Polonia. Poza tym podróż taka ma wiele uroków, a na dodatek jest znacznie tańsza, w szczególności bez płacenia za bilety międzynarodowe. Dodam, że w drodze powrotnej najdroższy był niestety polski odcinek. U naszych południowych sąsiadów różnica cen między pociągiem osobowym a EC jest znikoma, u nas, rzekłbym - drastyczna.

Adam

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: Adam Panasik
Data: 2006-06-19 18:48:33

Przepraszam, drobne sprostowanie.

> A co do powrotu - gdyby nie opóźnienie, połączenie byłoby jedynie jakieś 3 godziny dłuższe niż bezpośrednio EC Polonia.

EC Polonia juz nie jeździ z Budapesztu, ale ma w Breclawie skomunikowanie z innym EC z Budapesztu.

A.

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: Amotolek
Data: 2006-06-19 21:27:39

"Za trzy-cztery tygodnie stuknie mi trzydziestka. :-("

Za komuny w organizacjach mlodziezowych liczylo sie mlodośc do 35lat! . W PTTK, to pewnie do tego mozna doliczyc 80 % VAT?
A na dobre urodziny, przekazuję ciekawy horoskop:

RAK
(21 czerwca – 22 lipca)

Nieudacznik. Zapatrzony w siebie konserwatysta i oportunista Nic nie jest w stanie zmienić jego przekonania, zarówno na polu naukowym, jak każdym innym.: jeśli uzna, że sztuczkowe ubranie po dziadku jest bardzo dobre, nikt go nie skłoni do włożenia jeansów. Ze strachu potrafi zaatakować pierwszy. Z przyjemnością oczernia wszystkich i wszystko, udaje twardego lub tolerancyjnego, kierując się własnymi sympatiami lub antypatiami. Ceni i lubi wygody oraz święty spokój. Kłopoty dnia codziennego wywołują w nim obrzydzenie , toteż niepostrzeżenie zrzuca je na barki otoczenia.

LEW
(23 lipca - 22 sierpnia)

Od najwcześniejszego dzieciństwa skłonny do pijaństwa i wyuzdania. W innych sprawach leniwy. Jego niebotyczna pycha potrafi zatruć życie każdemu, a obżarstwo zrujnować każdą kieszeń. Przy tym na ogół nie ma skłonności do tycia. Lubi by świat kręcił się wokół niego wiec zaciska zęby, uczy się i pracuje, ale po to żeby imponować. Niczym niezachwiane poczucie własnej wielkości, wartości i nieomylności! W życiu prywatnym lwy najbardziej cenią brylowanie toteż przyjmują i bywają ...

:-)
Polecam się: amotolek[at]wp.pl
Mobil: 506-513-421 (raczej SMS-y!)
GG: 4288996
Skype: antotolek
facebook: Antonio Osiemdziewińć

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: WoBa
Data: 2006-06-19 21:46:20

> RAK
> (21 czerwca – 22 lipca)

Heh... czyli i do mnie się odnosi bom urodzony 7 lipca (7.07 ;-) ). To rzeczywiście... cały ja ;-)

Pozdrawiam

Wojtek B.

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: WoBa
Data: 2006-06-19 21:48:51

> Ciekawe co na to odpowie przemiły p.o. dyrektora. :-)

Jak na razie p.o. prezesa (BTW naprawdę bardzo miły, szkoda że PISuar tak bardzo chciał go odwołać i ma zamiar wtrynić na jego miejsce prezesa Katolickiego Związku Kolejarzy) w sprawie kol. Adama P. nie odpowiedział nic. Pojawiły się natomiast dwie inne odpowiedzi. Pierwsza z nich (konduktora PKP IC):

"Kasjerka postąpiła zgodnie z obowiązującymi ją przepisami"

Natomiast już zwykły MK odpowiedział następująco:

"A ja uwazam , że przepis przepisem a zdrowy rozsądek , zdrowym rozsądkiem. W koncu podróżni są dla kolei czy kolej dla podróżnych ?!"

-------------

I jak tu się nie zgodzić z tym ostatnim zdaniem ?! Niestety wierchuszka PKP (całego) o tym zapomniała...

Pozdrawiam

Wasz korespondent z placu boju Turyści vs. PKP IC

Wojtek B.

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2006-06-20 10:21:17

Czołem!

> Pierwsza z nich (konduktora PKP IC):
> "Kasjerka postąpiła zgodnie z obowiązującymi ją przepisami"

Sam widzisz Wojtku, że tego nie da się zreformować.
Po prostu jest takie myślenie.

Mnie w firmie pracowicie uczą abym myślał jak klient, dostosowywał i wręcz naginał przepisy do potrzeb klientów (zewnętrznych i wewnętrznych), a tutaj koleś na codzień pracujący z klientami kwituje przygody Adama jednym "postąpiła zgodnie z obowiązującymi ją przepisami".

Wyrwać chwasta... :-)

Pozdro,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: Adam Panasik
Data: 2006-06-20 10:28:16

> "Kasjerka postąpiła zgodnie z obowiązującymi ją przepisami"

Jak dla mnie trąci to o rasizm. Jestem zmuszony kupować droższą usługę o gorszej jakości (bez gwarancji miejsca), tylko dlatego że zgodnie z innymi przepisami mam prawo przewieźć rower w pierwszym lub ostatnim przedsionku. I to na dodatek w spółce z udziałem Skarbu Państwa. Chyba powinienem skierować sprawę do Rzecznika Praw Obywatelskich oraz poinformować prasę o tym fakcie. W końcu spółka PKP IC "dba" o swój wizerunek.

Adam

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2006-06-20 10:40:47

Czołem!

> Chyba powinienem skierować sprawę do Rzecznika Praw Obywatelskich
> oraz poinformować prasę o tym fakcie.

Ciekawe co by było... ;-)
Kiedys jakis koleś wytoczył proces PKP o brudny kibel w I klasie. Nigdzie nie mogłem znaleźć jak się sprawa skończyła.

Pozdro,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: Adam Panasik
Data: 2006-06-20 10:43:04

> Czynna jedna kasa międzynarodowa - do niej gigantyczna kolejka.
> Pani w kasie nie włada żadnym (włącznie z rosyjskim!) językiem obcym. Mikrofon i głośnik w szybce rozregulowane i rozmowy słychać na całą halę.

Łukasz, ale przecież na Centralnym jest biuro obsługi podróżnych PKP IC, dokładnie po przeciwnej stronie kas krajowych, od strony pętli autobusowej. Klimatyzacja i panie władające angielskim. Jednak angielski to nie wszystko. Kupowałem 3 tygodnie temu bilet żonie do Pragi na poc. 202. Kiedyś wiele razy jeździłem na tej trasie i pamiętam, że kuszetka kosztowała 9,40 Euro. Jednak Pani w żaden sposób nie mogła mi sprzedać biletu w tej cenie i musiałem kupić o połowę droższy. Przechodziłem następnego dnia obok Polresu i z ciekawości zapytałem o cenę. Okazało się, że pani na Centralnym nie wpisala tajemniczej oferty 70 w terminalu, stad wyzsza cena. No cóż, płaciła firma i reklamacja nie była w naszym interesie, więc sobie darowaliśmy. Wypadałoby wiedzieć, co się sprzedaje...

Adam

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: WoBa
Data: 2006-06-20 14:00:28

Kolejny rozsądny głos w dyskusji z www.ic.rail.pl -->

"Kolejny przykład, że kolej nie zawsze nadąża za postępem społeczeństwa. Jeżeli przepisy nie ułatwiają podróży to znaczy, że są złe i czas je zmienić."

Dodam że jego autorem jest redaktor jednego z najpoważniejszych internetowych serwisów kolejoweych w Polsce (PKPP -- www.pkpp.ostbahn.net)

Pozdrawiam

Wojtek B.

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: WoBa
Data: 2006-06-20 14:04:08

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2006-06-20 14:13:29

Witam!

> http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33181,3427500.html

Ooo!
Nareszcie jakaś dobra wiadomość! ;-)
Myślicie, że teraz wreszcie zbankrutują?

Pozdro,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: Rentgen
Data: 2006-06-21 10:09:22

Ja się w takim razie też nastawiam na przygody. Planuję rowerowy wypad nad niemiecki Bałtyk (Lubeka, Rugia, Uznam) a do naszych sąsiadów chcę wjechać pociągiem.

Niemiecki odpowiednik biletu turystycznego zamierzam zakupić na dworcu Szczecin Główny. Na meilowe pytanie bardzo ważny kolejarz odpowiedział, że jest taka możliwość i nie powinno być problemu.

Ciekawe jak zareaguje pani kasjerka poproszona o Schones Wochenende Ticket?

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: Paweł Zań
Data: 2006-06-21 10:47:07

Kolega z Poznania to praktykował, nie udało sie przedostac pociagiem, z rowerem, do Berlina.
---
Paweł Zań

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: Rentgen
Data: 2006-06-21 12:06:16

[nie udało sie przedostac pociagiem, z rowerem, do Berlina]

Problem leżał po polskiej czy po niemieckiej stronie granicy?

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: Paweł Zań
Data: 2006-06-21 13:31:30

Musze to sprawdzić, Andrzej opisał to w artykule w prasie. Ale z tego co pamietam to był jakis problem chyba z celnikami. Sprawdze w artykule i napisze.
---
Paweł Zań

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: WoBa
Data: 2006-06-21 13:42:59

Hmmm... podróżując UBB (Usedommer BaderBahn - taki odpowiednik Kolei Mazowieckich w landzie Meklemburgia -Pomorze) widziałem że spora część osób jeździ z rowerem...

Wracając do twojego pytania co zapyta się kasjerka, to moja odp brzmi:

- Eee... was ???

LOL

Pozdrawiam

Wojtek B.

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: WoBa
Data: 2006-06-22 13:45:31

No więc w odpowiedzi na mój post o problemach kol. Łukasza i Adama przyszła odpowiedź (a właściwie dwie) p. Jacka Prześlugi (po prezesa ;-) )

"Dziś podjęliśmy decyzję o skierowaniu do produkcji (modernizacji) wagonów rowerowych, które będą obsługiwały komunikację zagraniczną, m.in. Kiepurę (tam są już konkretne rozstrzygnięcia taryfowo-regulaminowe), Berlin-Wawa-Express i Wawel. Do końca roku wagony będą gotowe, więc może sytuacja rowerzystów trochę się poprawi. "

i druga:

"- będą miały nowe wagony rowerowe. A we wcześniejszym poście napisałem słowa: MIĘDZY INNYMI... Więcej informacji pewnie otrzymacie państwo w po moim odejściu: rozmawiamy z PKP PR w sprawie przejścia pociągów międzynarodowych pod szyld PKP IC."

Pozdrawiam

Wojtek B.

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2006-06-22 16:12:17

Czołem!

Jakiś sensowny ten prezes. Jak on się tam uchował?
Pewnie dlatego odchodzi... :-)

Pisze:
> Dziś podjęliśmy decyzję o skierowaniu do produkcji (modernizacji)
> wagonów rowerowych, (...)

Przekaż mu Wojtku może moje uwagi z dolnej części postu:
http://forum-pttk.pl/index.php?co=wiadomosc&id=25444
Może zanim zmodernizują te wagony, to może ktoś jeszcze nad tym chwile pomyśli. Bo jak zrobia z nich takie potworki co już jeżdżą, to lepiej żeby nie...

Dodatkowo nadal nie widzę rozwiązania systemowego jak zagraniczny bilet rowerowy. Przydałaby się też możliwość wsadzenia roweru do kuszetki/sypialnego.

Tak więc jest co robić...

Pozdro,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: Amotolek
Data: 2006-06-22 16:23:43

"Do końca roku wagony będą gotowe, więc może sytuacja rowerzystów trochę się poprawi. "

Moze tak, na zime jak znalazł, w każdym razie taka wiadomość w pierwszym dniu lata to sygnał dobry i zły zarazem, iż ten sezon juz jest stracony:-(.
A co mozna poprawić w komunikacji krajowej PKP doraźnie dla rowerów?? Może zamiast wlec pusty ogon wagonów dla pasażerów wypełnionych na ogół średnio w 1/4 to dołączyć do skladu na popularnych rowerowo trasach ze dwa wagony moze bagazowe, czy jakies podobne, żeby każdy wsiadając w Kutnie czy Wrześni albo Radomiu, Kielcach, Gdańsku czy Sopocie - miał już teraz szanse zabrać sie z rowerem w kierunku jaki sobie w obecnym lecie 2006 - zaplanował. Jakoś mozna sie na ogół bez problemu zabrać rowerem na dalekich trasach busem PKS bez wiekszych problemów, a co na to PKP i jej przytomny, jak widac p.o. Dyrektor. na jakich trasach Jakie trasy jeżdi wiecej pasażerów z rowerami? To uz PKP powonni wyczytac ze swoich kompuretówe po poziomie "zabiletowania" z rowerami i tam gdzie prognozy na taki przewóz wydają się najwieksze :-)
Polecam się: amotolek[at]wp.pl
Mobil: 506-513-421 (raczej SMS-y!)
GG: 4288996
Skype: antotolek
facebook: Antonio Osiemdziewińć

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: WoBa
Data: 2006-06-22 18:22:23

Uwagi przekazane. Jeśli pojawi się odpowiedź po prezesa na pewno ją przekopiuję :-)

Pozdrawiam

Wojtek B.

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: Paweł Zań
Data: 2006-06-23 10:56:57

Z tego co pisze Andrzej w "Turyscie Wielkopolskim" z maja tego roku, to problem lezy po stronie DB. Z tego co pisze Woba, koleje chyba sie dogadały skoro w Kiepurze i Berlin-Wawa-Express maja pojawić sie wagony rowerowe.
---
Paweł Zań

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: dudu
Data: 2006-06-24 10:35:35

"kolejarzy wywalić na zbity pysk" nie przesadziles troche????? moze wszystkich jak leci???

tez mam ochotę użyc paru prostych, żołnierskich słów, jedynie zasady panujace na tym forum mnie powstrzymują :/

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: Łukasz Aranowski
Data: 2006-06-24 21:58:42

Czołem!

> nie przesadziles troche?????

W sensie, że za łagodnie?
Coś w tym jest - większość z nich należy do związków zawodowych, a te z kolei powinniśmy uznać za organizacje przestępcze. Czyli większość należałoby nie tylko wywalić, ale i wsadzić za kraty... :-) :-) :-)

> moze wszystkich jak leci???

Jak leci... ;-)

Pozdro,
Łukasz
--
Łukasz Aranowski
Strona domowa: http://www.mendel.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/laranowski

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: ~Andrzej 76376303203
Data: 2006-07-01 22:00:06

>>> Jakoś mozna sie na ogół bez problemu zabrać
>>> rowerem na dalekich trasach busem PKS bez
>>> wiekszych problemów...

Na trasach międzynarodowych??? Śmiem wątpić. Wcale nie jest lepiej, choć gorzej niż na PKP to trudno sobie wyobrazić.
W każdym razie ostatnio szukałem opcji transportu z rowerem w kierunku do Polski i odpowiedzi były takie:
- nie rezerwujemy miejsc za friko - trzeba zapłacić za bilet
- o tym czy rower pojedzie zadecyduje na przystanku kierowca.

Temat: Re: Rowery, Węgry i... PKP
Autor: Amotolek
Data: 2006-07-02 10:26:39

"Na trasach międzynarodowych???"

No nie. PKSem z rowerem jeżdziłem tylko w kraju :-(.
Polecam się: amotolek[at]wp.pl
Mobil: 506-513-421 (raczej SMS-y!)
GG: 4288996
Skype: antotolek
facebook: Antonio Osiemdziewińć